24.11.2018

Olej palmowy, orangutany i szkodliwa taniocha

Cokolwiek czynimy ma to wpływ na świat wokół nas. Tak czy inaczej zostawiamy swój ślad. Symboliczny odcisk na piasku. Niby to wiemy ale do konkretnych działań potrzebny jest impuls. Coś w środku dojrzewa, kumuluje się, by jak torebka niecierpka przy dotknięciu wystrzelić nasionami. Wiedziałem o problemie wypalania puszczy tropikalnej i śmierci także i orangutanów. Obrazy publikowane były w różnorodnych mediach. I nie pierwszy to przykład rabunkowej gospodarki oraz znikania dziewiczej przyrody. Możliwe, że już ostatni. I wcale nie dlatego, że zmądrzeliśmy jako ludzkość. Ale dlatego, że już nic więcej do zniszczenia chyba nie zostało… Bardziej niż obrazy z ginącymi orangutanami przemawiała do mnie ogromna utrata różnorodności biologicznej. Wiedziałem też, że to konsument decyduje. Angażowałem się przecież już w wiele akcji konsumenckich (np. rezygnacji z foliowych reklamówek w sklepie). Ale w sprawie oleju palmowego i nowych plantacji w miejscu tropikalnej dżungli, gdzieś daleko (ale przecież na tej samej Ziemi) potrzebny był impuls. Dobry przykład.

A było to tak. Kolejne posiedzenie na radzie wydziału. Poczęstowałem koleżankę ciastkami, rozstawionymi na stołach. Odmówiła, kwitując to tym, że obiecała komuś nie jeść słodyczy z olejem palmowym, by w ten sposób chronić przyrodę. A olej palmowy, jako tani, dodawany jest do większości słodyczy. Bo tani. Więc firmy wykorzystują by obniżać ceny swoich produktów. A przecież konsumenci wolą to co tańsze…. To był pierwszy, bezpośredni raz, gdy spotkałem konsumenta, rezygnującego z własnej wygody i komfortu, by zrobić coś dla świata wokół nas (oczywiście odnośnie oleju palmowego). Przecież nie tylko dla tych biednych orangutanów z dżungli ale i klimatu na Ziemi, czyli dla nas wszystkich. Bezpośredni przykład był ostatnią kroplą i konkretną sugestią. Owszem, lubię słodycze. Ale przecież mam wybór. Mogę z niego skorzystać. Może jedna osoba świata nie zmieni… ale przynajmniej nie będę współuczestnikiem (cichym i niewidocznym) w dewastowaniu przyrody.

Oglądamy się za tym, co tańsze… nie uświadamiając sobie, że oznacza to czasami gorsze surowce a czasami po prostu niewolniczą pracę gdzieś, tam daleko, nie widać więc sumienia nie uwiera... Chyba dwa dni później kupiłem w sklepie czekoladę i herbatniki. Dopiero w domu przeczytałem etykiety. W obu produktach był olej palmowy. Zazwyczaj nie czytam tak szczegółowo etykiet, bo są napisane małymi literkami. Jeśli chcę być świadomym konsumentem - to muszę. Zadziwiła mnie skala. Są wszędzie? Przyjdzie ograniczyć się do domowych i lokalnych wypieków?

(Podesłany przykład z Włoch, ciastka bez oleju palmowego, dobrze oznakowane)
Zdziwiony skalą problemu napisałem na Facebooku, z zapytaniem czy są jeszcze słodycze bez oleju palmowego. Dyskusja się wartko potoczyła. Najpierw ktoś podał przykład z Włoch – po prostu towary są opatrzone wyraźnym napisem „bez oleju palmowego”. Widać, że problem powszechny w Europie i uznany za ważny. Inni wskazywali marki i produktu polskie, które są bez oleju palmowego (lub te, w których jest i sugerują unikać w sklepie).

(Nie tylko napis, ale i wyraźne znaczek. Może i inne firmy wezmą przykład z mądrej i dobrej promocji?)

Optymistyczna okazała się duża reakcja. Tak wiele osób nie tylko zna problem ale unika tych produktów. To chyba już wyraźny i znaczący ruch konsumencki. W dalszej dyskusji pojawiły się przykłady polskich firm, znajdujących swoje produkty nie tylko napisem ale i jednoznacznym logo „produkt bez oleju palmowego”. To krzepiące. Wystarczy patrzeć w sklepie. I mieć dobry wpływ na świat wokół nas. Nie chodzi tylko o orangutany.
Dużą wartość przykładamy do tanich produktów. W powszechnym mniemaniu tanie jest lepsze bo po co przepłacać, bo można kupić więcej za te same pieniądze? Jeśli tańsze, to dlaczego? Może lepsza organizacja pracy, może lepsza technologia lub niższa marża? Ale może gorsze surowce lub niewolnicza praca kogoś daleko? Może praca dzieci? A może współuczestniczymy w rabunkowej gospodarce i niszczeniu przyrody?

Oddziaływanie człowieka na przyrodę jest ogromne. Zmieniamy nawet klimat ze zgubnymi skutkami dla samego człowieka i cywilizacji. Zostawiamy swój ślad na Ziemi… i w umysłach innych ludzi, nawet jeśli jesteśmy bezczynni. A poprzez portfel i codzienne zakupy także wpływamy na świat. Mała kropla w oceanie wody… może być dobrym lub złym oddziaływaniem.

Zbliża się kolejny szał przedświątecznych zakupów. Tanio, nie znaczy dobrze. Dużo, nie znaczy dobrze. Nie produkujmy niepotrzebnych śmieci i nie krzywdźmy innych ludzi czy dzikiej przyrody.

13 komentarzy:

  1. Dziękuję Ci Stanisławie za ten post. Właśnie tak jest. Trzeba czynić tyle ile możemy by nie szkodzić bardziej niż musimy. Moją obietnicę zlozylam Piotrowi Petrelowi Karkoszce i mam nadzieję że ruch konsumencki przeciw nadmiernemu uzyciu oleju palmowego będzie się rozwijal. W zupełnie innej sprawie mówimy presja ma sens i w tej też

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozostaje jeszcze problem kosmetykow zawierających olej palmowy i biopaliwa z olejem palmowym

    OdpowiedzUsuń
  3. Problem jak najbardziej istnieje, pytanie tylko czy przejście na inny rodzaj oleju jest rozwiązaniem problemu. Polecam artykuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku orangutanów olej rzepakowy jest rozwiązaniem :). W szerszym aspekcie świadomy konsument (nie tylko w odniesieniu do oleju) tez jest rozwiązaniem.

      Usuń
  4. Kolejna akcja które kocham... ile to ja już ich widziałem? dziesiątki? Na pewno kilkanaście i przeciw Schellowi i BP i takiej czy inne sieci marketów. Przeciw produktom z glutenem i przeciw markom odzieżowym... Mnóstwo akcji. Rezultat? jakiś taki nikły. za kilka tygodni, znikną filmiki z YT i FB, potem ludzie zaczną zapominać, albo rozpęta się kolejna akcja i tym razem będziemy "chronili" inny gatunek, ale filmiki będą równie, "duszoszczypatielne" co te z orangutanami.
    Ja nie twierdze że nie trzeba tych zwierząt chronic, że można dopuscić do zniszczenia ich siedlisk itp. ja twierdze że takie "akcje konsumenckie" są zwyczajnie nieskuteczne! A służą głównie koncernom które chcą "dokopać" konkurencji oraz zaspokajają potrzeby "bycia dobrym" u przeciętnego mieszczuszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie skuteczne. Ja zmieniłem nawyki konsumenckie. Na trwałe i w czymś więcej niż tylko olej kokosowy. Nie działałem z inspiracji żadnego koncernu :). A przy okazji może jakiś pomysł na inne, skuteczne działania?

      Usuń
    2. Wybory jednostek nie mają większego znaczenia dla całokształtu strategii marketingowej. To statystyki rządzi koncernami produkującymi żywność i ją dystrybuującymi. Owszem gdyby jednomyślnie nagle 30% konsumentów odwróciło się od danych produktów i trwało to co najmniej kilka tygodni, to wtedy mielibyśmy reakcję. W przeciwnym razie koszty zmiany technologii produkcji są większe niż straty związane z "buntem" konsumentów.
      Obaj zapewne mamy świadomość że CITES to regulacje prawne i srogie kary a nie wybory konsumenckie - ale konwencja działa. Podobnie jak zakaz połowu wielorybów (przy jednoczesnym znalezieniu źródeł surowców, tańszych i wygodniejszych). Jako libertarianin wolał bym oczywiście świadomego konsumenta który swymi wyborami wpływa na politykę koncernów spożywczych, ale jestem też realistą i wiem że wpływ koncernów na konsumenta jest zdecydowanie większy.
      To że obecnie pojawiają się produkty "wolne" od oleju palmowego, to kwestia mody i niszy, tak samo jak produkty typu "zero cukru" lub "glutenfree".
      Co innego regulacje prawne, te mogą być skuteczne, o ile oczywiście rządzącym i wykonawcom zarządzeń będzie na tym zależało.

      Usuń
    3. "Obaj zapewne mamy świadomość" - proszę się nie wypowiadać w moim imieniu :). I nie domyślać, czego mam a czego niema w świadomości. Działania konsumenckie nie są alternatywa a dobrym dopełnieniem aktów prawnych. Ponadto jako nie będący "rządzącym i wykonawcą" nadal nie widzę dla siebie alternatywy (innego sposobu). MOże coś nieuważnie przeczytałem i nie dostrzegłem, ale nie widzę. Nawet małoskuteczny sposób jest lepszy od żadnego.

      Usuń
  5. Czyli Profesorze nie masz świadomości czym jest CITES? To nader dziwne u przyrodnika...
    Owszem środek małoskuteczny jest lepszy od żadnego, ale nader często jest... przeciwskuteczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam świadomośc co to jest CITES (Konwencja o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem,), 1. nie handluje się orangutanami, 2. Olej palmowy nie produkuje się z orangutanów, 3. palna olejowa Elaeis guineensis nie jest objęta CITES. Twoja nieuprzejma i agresywna uwaga w niczym nie wiąże się merytorycznie ani z tematem, ani moim pytaniem o skuteczniejsze narzędzie. NIe śmiem putac o wyjasnienie dlaczego postawa konsumencka miałaby być przeciwskuteczne, bo doświadczony wielokrotnie nie spodziewam się u ciebie merytorycznej odpowiedzi. Gdybyś wiedział, tobyś napisał zamiast czynić te ;ozamerytoryczne i ad personam uwagi. Cienkie to.

      Usuń
  6. Wkrótce pewnie do sklepów trafi olej kokosowy nie zawierający oleju palmowego

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym przywołać kilka spektakularnych akcji konsumenckich, choć oczywiście producenci zauważyli je dopiero po nagłośnieniu medialnym. Pierwsza, która przychodzi mi do głowy to surówki w McDonald's po słynnym filmie. Kolejna to bojkot firm odzieżowych po książce Naomi Klein No logo. Ruchy dążące do zakazu hodowli zwierząt na futra, to kolejny przykład całkiem skutecznej akcji konsumenckiej, choć pewnie chcialoby się wiecej. Można zawsze powiedzieć że mój osobisty wybór nie ma znaczenia, ale kropla drąży skałę. A przynajmniej mam taką nadzieję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważmy że jednak wcześniej czy później okazuje się że ze akcją stała zorganizowana grupa lobbystów, np. opłacana przez konkurencję.
      Potem oczywiście już skutek jest, bo działa zasada kuli śnieżnej.
      Warto jednak zauważyć, że np. akcja w obronie zwierząt futerkowych (moralnie jak najbardziej szlachetna) nie doprowadziła do zniknięcia futer z rynku, ale do... przeniesienia hodowli. Czyli my nie hodujemy, nie zabijamy i nie oprawiamy nutrii, ale robi to ktoś inny i ktoś inny na tym zarabia. To własnie nazywam przeciwskutecznością.

      Usuń