Nowa odsłona bloga Profesorskie Gadanie. Pisanie i czytanie pomaga w myśleniu. Pogawędki prowincjonalnego naukowca, biologa, entomologa i hydrobiologa. Wirtualny spacer z różnorodnymi przemyśleniami, w pogoni za nowoczesną technologią i nadążając za blaknącym kontaktem mistrz-uczeń. I o tym właśnie opowiadam. Dr hab. Stanisław Czachorowski, prof UWM, Wydział Biologii i Biotechnologii, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
Kogo i za jakie zbrodnie chcą wieszać antyszczepionkowcy?
(Przykład zaczerpnięty z internetu, wpis na Facebooku)
Pod pewnymi względami podobieństwo układów biologicznych i kulturowych jest duże, jeśli rozpatrywać je jako złożone i ewoluujące systemy. Wirusy biologiczne i wirusy komputerowe działają podobnie. A czy są także wirusy "kulturowe"? Takie "chore" memy, teorie, zachowania, ideologie, które przenikają do społeczności i je niszczą (zmieniają sposób zachowania)? Tak jak pasożyt swojego żywiciela? Biolodzy znają wiele przykładów, gdy pasożyt modyfikuje sposób funkcjonowania żywiciela, np. owady zarażone nitnikowcem Gordius aquatiqus w pewnym stadium dojrzewania wewnętrznego pasożyta zmierzają do wody. A tam Gordius wydostaje się i zachodzą procesy płciowe. Podobnie jest z przywrą, żyjącą w ciele ślimaków bursztynek (szczegóły na końcu tekstu, razem z filmikiem).
W pewnej analogii można spojrzeć na ruchy antyszczepionkowe. Akurat jesteśmy świadkami sporej popularności różnych koncepcji, preferujących nieszczepienie (odnośnie chorób zakaźnych i groźnych). Te poglądy antynaukowe wydają się absurdalne. Przykładem bzdur, wypisywanych przez mocno zaangażowanych promiepidemików (antyszczepionkowców), jest zamieszczony wyżej fragment z dyskusji na Facebooku. Podobnych wypowiedzi jest mnóstwo. Jakim cudem egzystują i upowszechniają się w - było nie było - stosunkowo dobrze wyedukowanym społeczeństwie? Skutkiem jest nie tylko większa zachorowalność, włącznie z powikłaniami i śmiercią, czego przykładem jest ostatnio powrót odry (chodzi o chorobę a nie rzekę). Swoista społeczna autodestrukcja i zwiększenie śmiertelności. Dla socjologów i filozofów niewątpliwie bardzo ciekawy obiekt badań. Ale jakiż to "wirus" tak modyfikuje zachowania społeczne, które ułatwiają rozprzestrzeniania się i przetrwanie wielu chorobotwórczych organizmów? A może to należy rozpatrywać w skali swoistej równowagi w całej biosfery, ograniczającej namnażanie się szkodliwego dla biosfery gatunku? Wszak z antropogenicznej emisji gazów cieplarnianych może dojść do bardzo znaczących zmian w całej biosferze i dużego, kolejnego wymierania gatunków. Z całą pewnością filozofowie i futurolodzy będą mieli nad czym dyskutować.
Jakiś czas temu odniosłem się krytycznie do działań (i upowszechniania wierutnych bzdur naukowych) pewnego znachora-antyszczepionkowca. Wsparłem studentów, którzy protestowali by uniwersytet nie udostępniał sali na prelekcje tego pana (argumentowali, że godzi to w autorytet uniwersytetu). No i podpadłem, wylała się spora fala hejtu w różnych miejscach, w tym na portalach prawicowych (specyficznych, antynaukowych). Przykład niżej, jak wygląda taka dyskusja, wraz z nawoływaniem do ukarania "zbrodniarza". Skala przypisywanych "zbrodni" ogromna, wraz z działaniami na szkodę narodu (depopulacja). Ot, codzienność tych środowisk. Widoczne jest duże, wręcz ogromne zaangażowanie emocjonalne (a pisząc wprost - ideologiczne zacietrzewienie). Równocześnie skala bzdur równie ogromna. Piszą bez sprawdzania. Chyba jak psy gończe, poszczute ze wskazaniem ofiary. Przy okazji wyjaśnię, że nie tylko nie jestem lekarzem (dlatego porównanie dr Mengele również i w tym aspekcie jest nietrafne), ale nie prowadzę doświadczeń na ludziach (zatem porównanie do zbrodniarza wojennego zupełnie nietrafione - ważne dla autora, że mocno i zniesławiające). Nie kształcę także studentów medycyny.
I na koniec obiecana wzmianka o pasożytniczej przywrze Leucochloridium macrostomum, widoczne w czułkach ślimaka bursztynki (Succinea sp.). Dojrzewająca przywra wędruje do czułka ślimaka i zaczyna pulsować. Wyglądem i ruchem czułek przypomina pełzającą gąsienicę owada. Dodatkowo behawior ślimaka zmienia się i wypełza on na widoczne i wysoko położone miejsca. W rezultacie ptaki owadożerne łatwo dostrzegają owe "gąsienice" i próbują zjeść. Albo odrywają sam czułek, albo zjadają całego ślimaka. W rezultacie mięczak z przywrą trafia do przewodu pokarmowego ptaka a tym samym przywra dostaje się do żywiciela ostatecznego. To, co z punktu widzenia ślimaka jest niekorzystne, dla pasożyta jest pożądanym zachowaniem. Ułatwia mu dostanie się do kolejnego żywiciela i domknięcie cyklu życiowego.
I gdybyś Profesorze czytał ze zrozumieniem to co piszę, to wiedział byś, że nie chodzi tu o same szczepionki, czy o ubliżenie, lub wieszanie kogokolwiek, ale o ogromną alienację i utratę zaufania do elit. Tych bzdur (bo są to bzdury) nie piszą ludzie głupi, czy niedouczeni, ale ludzie zagubieni, którzy jednak nie akceptują arogancji i narzucania im czegokolwiek na zasadzie "dla waszego dobra".
1. "czytał ze zrozumieniem to co piszę," czy mam rozumieć, że zamieszczone w tekście prymitywne hejtowanie i groźby są Twojego autorstwa? 2. "ludzie zagubieni, którzy jednak nie akceptują arogancji i narzucania im czegokolwiek na zasadzie " - może to odczucie, może to jakas intencja. Ale z Pana komentarzy na moim blogu to nie wynika. Zamiast liczyć na cudze "zrozumienie" lepiej samemu zrozumiale pisać. I nie liczyć, że jakimś cudem odbiorca się domyśli o co piszącemu mogło chodzić. Ustawiasz się człowieku w roli obrońcy pokrzywdzonych. Niezrozumiałych. Ale zachowujesz się często napastliwie, niekulturalnie i wręcz po chamsku. Te domniemane intencje obrońcy niezrozumiałego ludu są nieczytelne i nie usprawiedliwiają zwykłego hejtu. Zatem zacznij pisząc... ze zrozumieniem. I zalecam przynajmniej odrobinę autoreflejsji i empatii w stosunku do czytelnika. Może tedy będziesz człowieku przez kogoś zrozumiały.
I gdybyś Profesorze czytał ze zrozumieniem to co piszę, to wiedział byś, że nie chodzi tu o same szczepionki, czy o ubliżenie, lub wieszanie kogokolwiek, ale o ogromną alienację i utratę zaufania do elit.
OdpowiedzUsuńTych bzdur (bo są to bzdury) nie piszą ludzie głupi, czy niedouczeni, ale ludzie zagubieni, którzy jednak nie akceptują arogancji i narzucania im czegokolwiek na zasadzie "dla waszego dobra".
1. "czytał ze zrozumieniem to co piszę," czy mam rozumieć, że zamieszczone w tekście prymitywne hejtowanie i groźby są Twojego autorstwa?
Usuń2. "ludzie zagubieni, którzy jednak nie akceptują arogancji i narzucania im czegokolwiek na zasadzie " - może to odczucie, może to jakas intencja. Ale z Pana komentarzy na moim blogu to nie wynika. Zamiast liczyć na cudze "zrozumienie" lepiej samemu zrozumiale pisać. I nie liczyć, że jakimś cudem odbiorca się domyśli o co piszącemu mogło chodzić. Ustawiasz się człowieku w roli obrońcy pokrzywdzonych. Niezrozumiałych. Ale zachowujesz się często napastliwie, niekulturalnie i wręcz po chamsku. Te domniemane intencje obrońcy niezrozumiałego ludu są nieczytelne i nie usprawiedliwiają zwykłego hejtu. Zatem zacznij pisząc... ze zrozumieniem. I zalecam przynajmniej odrobinę autoreflejsji i empatii w stosunku do czytelnika. Może tedy będziesz człowieku przez kogoś zrozumiały.
ps. parę literówek jak zwykle się wkradło, miało być "zrozumiany" itd.
Usuń