(Z Autorką portretu Teresą Kosman. Wernisaż wystawy Grupy A*R*T. Fot. Halina Ławczyńska, zdjęcie z serwisu Olsztyn24) |
Pierwszy to mój portret, namalowany przez Teresę Kosman. W młodości, gdy zaczynałem malować farbami olejnymi, próbowałem malować także i portrety. Słabo mi to wychodziło. Potem wielokrotnie rysowałem owady i inne bezkręgowce - piórkiem lub rapidografem (ilustracje do publikacji lub opracowań dydaktycznych). Rysowanie czy malowanie wymaga głębszego poznania obiektu "portretowanego". Znajomość anatomii i morfologii znacząco ułatwia graficzne odwzorowanie. Uchwycenia istoty, kwintesencji obiektu. Do portretu nigdy nie pozowałem. Tylko do zdjęć u fotografa, robionych do dyplomów czy paszportu. Pani Teresa malowała mój portret w ukryciu i tajemnicy (to miała być niespodzianka). Miała więc zadanie znacznie trudniejsze. Byłem dla niej kolejnym obiektem badawczym. Bo okazuje się, że malowanie portretu to swoiste wyzwanie - poznać obiekt, rozwiązać ileś tam problemów malarskich.
Pani Teresa Kosman jest emerytowanym nauczycielem akademickim z Wydziału Nauk Społecznych UWM, maluje od 2009 r. próbując różnych technik malarskich i podejmując się różnej tematyki. Od 2012 r. główną jej pasją stały się portrety. Maluje w oleju i akrylu portrety rodzinne, przyjaciół i znajomych, malowane z miłości, przyjaźni i szacunku. Doświadcza radości i satysfakcji, kiedy portret ukończy a osoba sportretowana jest zadowolona. Ja byłem i zaskoczony i zadowolony. A podobieństwo pierwsza przetestowała sztuczna inteligencja z Facebooka, gdy Pani Teresa chciała w tajemnicy pokazać zdjęcie znajomym - FB szybko sam oznaczył poprawnie zdjęcie. Oryginały wszystkich portretów namalowanych przez nią zostały zaprezentowane w 2019 r. na majowej wystawie pt. „Portrety”. Podczas uroczystego otwarcia tej wystawy w dniu 7 maja 2019 r. otrzymała od Prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza list gratulacyjny z wyrazami uznania za rozwijanie pasji malarskiej i doskonalenie sztuki plastycznej. Dwa ostatnio namalowane portrety (w tym jeden mnie ilustrujący) przedstawiła na październikowej wystawie Grupy A*R*t w Bibliotece Uniwersyteckiej UWM w Olsztynie.
Drugim przykładem, o którym piszę, to praca badawcza i monografia dr Zofii Okraj pt. "Bez szablonu. Twórcza praca dydaktyczna w doświadczeniach nauczycieli akademickich", wydana w Warszawie w 2019 roku przez Difin SA. Znalazłem się w bardzo szacownym gronie "obiektów badawczych". Część, dotyczącą moich poszukiwań i eksperymentów dydaktycznych, znalazła się w rozdziale 4.5 Pasja poszukiwania i odkrywania oraz eksperymentowanie z różnymi metodami i myśleniem wizualnym w "nauczeństwie" dr hab. Stanisława Czachorowskiego (strony; 224-248). Wyjątkowa okazja spojrzeć na siebie z boku, oczami innych osób i to w kontekście badawczym.
Już w czasie wywiadu miałem okazję spojrzeć na siebie retrospektywnie. A w zasadzie na działania edukacyjne i zastanawianie się nad przyczynami i powiązaniami różnych elementów. Co z czego mogło wynikać. Teraz mogę w bardziej usystematyzowany sposób przyjrzeć się swoim poszukiwaniom dydaktycznym.
Moją uwagę zwróciła rycina 21. "Wyróżniki indywidualnego warsztatu pracy dydaktycznej" w usystematyzowany sposób przedstawiająca mój edukacyjny portret. Cóż badaczka dostrzegła?
- Neologizmy
- Refleksyjność
- Ocena opisowa
- Wykorzystanie różnych form myślenia i notowania wizualnego
- Różnorodność stosowanych rozwiązań jako antidotum wobec nudy odczuwanej na zajęciach dydaktycznych
- Wykorzystywanie nowinek technologicznych
- Poszukiwanie różnych i skutecznych kanałów komunikacji ze studentami
- Prowadzenie zajęć poza salą wykładową (parki, trawniki)
- Kształcenie poprzez odkrywanie
- Wspólnota nauczanych i uczących się
- Upodobnienie procesu kształcenia do działań "koła naukowego dla wszystkich".
Niezwykle frapująco jest spojrzeć na siebie z perspektywy obiektu badawczego, sportretowanego przez inną osobę, innego badacza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz