Gdy studenci nie są aktywni i nie uczestniczą w dyskusji na zajęciach to spychają prowadzącego ku metodzie podającej. Sam wszystko musi powiedzieć i wypełnić czas. Metody podające bywają często nudne. Za taki stan rzeczy, za tworzenie wspólnego środowiska edukacyjnego, w jakimś sensie obie strony są współodpowiedzialne. Oczywiście, to prowadzący zajęcia: nauczyciel, wykładowca, prelegent jest ekspertem i to na nim spoczywa dużo większa odpowiedzialność za tworzenie dobrego środowiska edukacyjnego i warunków do dyskusji. Ale i student, słuchacz, uczeń też ma wpływ na swoją edukację. Gdy jest bierny i potulny lub gdy jest zbuntowany i chcący zmieniać świat i siebie samego - za każdym razem buduje otaczające go środowisko edukacyjne (różne są jedynie efekty). We własnym interesie nie powinien być bierny. W każdych warunkach.
Na pewnym szkoleniu pracownicy akademiccy próbowali wczuć się w rolę studentów. Zastanawiali się dlaczego studenci czasem (często, zazwyczaj, rzadko - niepotrzebne skreślić) na zajęciach milczą. I takie oto powody milczenia (nieaktywności) wymyślili:
Ja student milczę bo:
- nie wiem co powiedzieć
- to nie jest ważne (to co chciałbym powiedzieć)
- wykładowca mnie nie zachęca do dyskusji (na to mamy wpływ jako prowadzący zajęcia)
- to mnie nie interesuje
- nie chcę się zbłaźnić (przed innymi studentami, przed wykładowcą)
- grupa mnie wyśmieje
- nie umiem sformułować myśli
- nie umiem mądrze się wypowiedzieć (by moja wypowiedź miała sens i znaczenie)
- nie skupiam się, bo myślami jestem gdzie indziej.
Od tego, czy prelegent na wykładzie, nauczyciel w szkole czy wykładowca na uczelni potrafi sobie empatycznie wyobrazić nastrój swojego słuchacza, dużo zależy co i jak będzie próbował robić i jak mówić. Czy nawiąże relacje i dialog, czy też bezradnie wycofa się w wypełniającą czas metodę podającą. Oczywiście najpierw musi chcieć. Chcieć uruchomić swoje neurony lustrzane i wiedzę o współczesnym świecie.
Sprawa nie jest łatwa bo świat wokół nas ogromnie szybko i zasadniczo się zmienia. Dawne nawyki, dobrze opanowane metody, dawny obraz świata szybko się dezaktualizuje. To tak jakbyśmy mieli tę samą mapę... ale próbowali z niej korzystać w różnych miejscach. Co z tego, że mapa dobra i dokładna... jak przygotowana do zupełnie innej sytuacji?
Zmuszani jesteśmy do nieustannego odkrywania i poznawania rzeczywistości. I najpewniej w dających przewidzieć się dziesięcioleciach to się nie zmieni. Uczyć się uczyć i poznawać - wydaje się to niezbędną kompetencją.
A jeśli drogi Czytelniku chciałbyś się włączyć do tych rozmyślań i tworzyć dyskusję, to zapraszam do aktywności w komentarzach, pod tym wpisem.
PS. Na fotografii zamieszczonej wyżej jest pięknie. Ale pusto....
W związku z ciągłym postępem , wzrasta znacznie ilość napływających informacji i bodźców . By wykorzystywać czas i nie zostać w tyle w stosunku do zmian często korzystamy z czasu który musimy z góry przeznaczyć na coś , co nie zawsze nas interesuje lub jest przydatne . Tak się dzieje niekiedy na zajęciach dydaktycznych na których obecność jest obowiązkowa.
OdpowiedzUsuńW kwestii zabierania głosu w czasie zajęć jest obawa reakcji pozostałych na twoje zdanie i przedłużanie w ten sposób zajęć lub tematu którego większość chce mieć za sobą.
Tak, studenci obawiasię się również swoich kolezeńskich reakcji i komentarzy. Tu więcej na ten temat https://profesorskiegadanie.blogspot.com/2019/10/czy-to-prawda-ze-studenci-wola-milczec.html
Usuń