Nie tylko młodzież jest w fatalnym stanie psychicznym po roku nauczania zdalnego. Zmęczenie, frustracja i depresja dopada także nauczycieli. Narzekamy na trudy onlinowej edukacji. Szkoła wcale nie schodzi na manowce. Ona tam po prostu była. A teraz tylko lepiej to widać w czasie zdalnego nauczania... Zamiast naprawiać system szukamy kolejnych winny: kułaków, zaplutych karłów reakcji, spekulantów. tak, tak, teraz inne słowa są w użyciu.
Znowu liczymy na Siłaczki i Judymów, że odmienią nauczanie i szkołę. A to system trzeba leczyć i to państwowo, całościowo. Szkoła nie jest samotną wyspą, jest częścią społeczeństwa i innych procesów.
Mamy upadek publicznej edukacji, ale kwitną płatne korepetycje i postępuje prywatyzacja edukacji. Taka cicha, milcząca i postępująca. W konsekwencji będzie jeszcze większe rozwarstwienie społeczne a potem wzrost agresji i kryteria uliczne. Śmiem twierdzić, że nasze państwo się rozpada... Pod rządami obecnej władzy, z frazesami bogoojczyźnianymi na propagandowych ustach, tracimy swoje własne państwo, powili, systematycznie. Coraz bardziej niewydolni w coraz większej liczbie aspektów życia państwowego i społecznego. Spada identyfikacja z państwem polskim. Wypisz wymaluj będzie powtórka z rozpadu I Rzeczypospolitej. Co prawda historia nigdy się nie powtarza ale pewne zjawiska mają charakter ogólny i uniwersalny.
Nic nie staje się nagle, z dnia na dzień. Edukacja jest jednym z elementu swoistego barometru. Zdenerwowani rodzice szukają winnego i obwiniają nauczycieli. Choroba drąży nas coraz mocniej. A termometr zbity..... niby nie widać.... W tabelkach i telewizji wszystko się zgadza. Same sukcesy. Już chyba pięć razy pokonaliśmy pandemię....
Kradniemy przyszłość naszym dzieciom i wnukom ale tymczasem dbamy o własne interesiki, szarpanie sukna, ile się da.
A może to tylko taka wielka, długookresowa rekonstrukcja historyczna? Bo przecież łatwiej nauczyć gdy się samemu przeżywa niż tylko w książkach wyczytuje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz