2.07.2023

O tym, że umieć jest ważniejsze niż wiedzieć czyli jak to było z pszenżytem nad Pasłęką

 

Najpiękniejsze są bajki z morałem. Więc i w tej opowieści będzie morał. 

A było to tak. Uganiając się za wylinkami trzepli zielonej przyjechałem nad Pasłękę koło Bażyn. Początek lata, na polach dojrzewa zboże. Zauroczony zapachem i krajobrazem zrobiłem zdjęcie. I zacząłem się zastanawiać co to za roślina. Wakacje w dzieciństwie spędzałem na wsi więc uprawy rolne nie były dla mnie tajemnicą. A jednak to zboże było jakieś inne. Ni to żyto, ni to jęczmień ni pszenica. Owies na pewno nie. Gdyby jakiś rolnik był na miejscu, to bym zapytał. Ale nie było. Wróciłem do miasta ze zdjęciem. I jak tu kogoś zapytać w trzeciej dekadzie XXI wieku? Wrzuciłem zdjęcie na swoją Facebookową tablicę z zapytaniem czy ktoś może wie. Liczyłem, że jakiś rolnik napisze co widziałem i podziwiałem. Napisali sami miastowi i nauczyciele (taka moja bańka społeczna). Odpowiedź była szybka i zaskakująca.
  • Głos 1. "Owies to na pewno nie jest."
  • Głos 2. "Rzadko spotkane."
  • Głos 3. Maciej Danieluk (nauczyciel, informatyk) "Pszenżyto, odmiana avocado, o ile obiektyw Googla dobrze rozpoznaje."
To od mieszczuchów szybciej się dowiem we współczesnym świecie? I to z taką dokładnością nawet odnośnie odmiany?! Dlaczego sam nie wpadłem na pomysł by poszukać odpowiedzi za pomogą dostępnych narzędzi? Morał z tej opowieści jest taki, że ważniejsze jest umieć niż wiedzieć. Pora na refleksje. Bo przecież morał jest po to, by pobudzić do myślenia, zastanawiania się. Morał nic nie kończy. Morał rozpoczyna proces. Dobre bajki długo w nas zalegają i niespodziewanie kiełkują.

Próbując rozpoznać roślinę najpierw szperałem w swojej pamięci. Wiem jak wygląda pszenica, żyto i jęczmień (owies zbyt odmienny by nawet o nim wspominać). Te kłosy były jakieś inne, coś pomiędzy pszenicą a żytem. Wiedziałem, że istnienie pszenżyto, więc dedukowałem, że może to właśnie ono. Ale nie umiałem wykorzystać technologii, by zweryfikować swoją hipotezę. Po staremu i analogowemu chciałem zapytać kogoś, kto wie. Nie było jednak pod ręką żadnego rolniczego eksperta, więc umieściłem na FB licząc, że ktoś pomoże. Że jeśli nie tu i teraz w świecie realnym, analogowym, to może w tym wirtualnym. W sumie niby się udało, ale można było szybciej i prościej. Tak, podzielam pogląd, że umiem ważniejsze jest od wiem. Wspomniane pszenżyto jest tego dobrym przykładem. Nie wszystko trzeba mieć w głowie by w konektywnych zasobach ze współudziałem AI (i ludzi oczywiście) jednak mieć dostępne. Zupełnie tak jak wiedzieć samemu. Nowe technologie są jak mózg rozszerzony. Trzeba tylko umieć z nich korzystać. I ta umiejętność jest kluczowa. W sumie zawsze była, bo od zawsze żyliśmy w konektywnej wiedzy i konektywnym systemie.

Wiedzieć, to umieć wykorzystać to, co w we własnym mózgu już jest. Tak jak korzystamy ze wspomnień. Czasem trzeba wysiłku by do tych zapisanych w mózgu wspomnień, wiedzy czy informacji dotrzeć. Ja z pszenżytem próbowałem lecz nie znalazłem (a najpewniej już w przeszłości podobne zdjęcia robiłem). Wnioskowałem na podstawie dedukcji, ale zabrakło mi własnego potwierdzenia, umieszczonego w zwojach nerwowych. Homo sapiens od dawna sięga do konektywnych zasobów i społecznego mózgu rozszerzonego. Pomijając wiedzę, zgromadzoną w głowach innych współplemieńców (trzeba jednak umieć ich zapytać), najpierw pamięcią zewnętrzną były rysunki, potem pismo (notatki, zapiski, znaki). A różne mnemotechniki takie jak pieśni, rym i rytm pomagały gromadzić we własnej głowie możliwie dużo informacji. Niemniej pojedynczy mózg ma ograniczone moce magazynowe. Rym, rytm i muzyka były elementami wspomagającymi pamięć, porządkującymi i jednocześnie strukturyzującymi, jeszcze w epoce kultury mówionej. Pismo zmieniło wiele. To zupełnie nowy obiekt w konektywnej pamięci zbiorowości. Prekursor mózgu zewnętrznego i jednocześnie nieludzki obiekt w konektywnej wiedzy. W kulturze piśmienności ważne było umieć… pisać i czytać by z kumulatywnie powiększających się zasobów umieć skorzystać. Tak jak w kulturze oralne ważne było umieć zapytać. Wiedzieć kogo i umieć/wiedzieć jak.

Korzystamy z książek, własnych notatek a teraz także z rosnących internetowych zasobów. Trzeba tylko umieć z nich skorzystać. Tak jak umieć zapytać eksperta „co to za zboże” i umieć skłonić do odpowiedzi. By nie oszukał, nie okłamał czy nie zbył niczym. Cała gama umiejętności społecznych. Dlatego umieć jest od dawna ważniejsze niż wiedzieć.

Umysł rozszerzony - całością (konektywną) jest nie tylko pamięć zbiorowa (plemienna), do której dostęp mamy przez interakcje i relacje z innymi – muszą chcieć się z nami podzielić, odtworzyć, czasem dopiero w dialogu. Jak hologramowe puzzle układają się w całość, niczym zeznania świadków zbierane przez detektywa. Teraz w tych relacjach jest to, co w naszym mózgu, co w mózgu innych ludzi, to co zapisane w książkach i to co dostępne w interencie. Wystarczy „tylko” umieć korzystać z tych zasobów: 1. Umieć sobie przypominać i wykorzystywać informacje z własnego mózgu, 2. Umieć wykorzystywać pomięć i wiedzę innych ludzi - pytając, w relacjach i w dialogu, wyciągać informacje „po pijaku”, podchwytliwymi pytaniami lub życzliwością, 3. W końcu umieć pisać i czytać by korzystać z własnych notatek i książek czyli wiedzy innych ludzi. 4. A teraz trzeba umieć przez internet docierać do kumulatywnie zgromadzonej wiedzy i dostępnej na telefon. Umieć ważniejsze niż wiedzieć.

Przecież wiedziałem, że istnieje program Google Obiektyw (mam go w swoim telefonie) i możliwość internetowego rozpoznawania obrazów. Sam już wielokrotnie korzystałem na laptopie i na telefonie. A jednak jeszcze moje umieć jest niedoskonałe, powierzchowne i nie utrwalone.

Dlatego uważam, że w obecnej rzeczywistości "wiem" przegrywa z "umiem": "nie wiem" co to za gatunek ale "umiem" znaleźć informację na ten temat, w następstwie czego "już wiem". W konektywnej sieci noosfery obecni są ludzie (ich mózgi i pamięć neuronowa) oraz coraz liczniejsze nieludzkie nośniki takie jak książki, filmy, zasoby internetowe oraz algorytmy sztucznej inteligencji. Nasze plemię znacznie się poszerzyło. Obok biosfery rozwija się i noosfera – sfera myśli w szerokim sensie. I my jesteśmy tego częścią. Częścią biosfery i częścią noosfery. W tej drugiej tracimy monopol. Ale dzięki temu powstaje coś wspanialszego i nieoczekiwanego. 

Czasem całość ważniejsza jest niż część. I przyjemnie być częścią czegoś ważnego, istotnego, wartościowego. Warto umieć być taką częścią. Być i umieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz