Zbiornik wodny w Parku im. Kusocińskiego, maj 2013 r. |
W prasie lokalnej przez krótka chwilę rozgorzała dyskusja na temat małego, wysychającego zbiornika w miejskim parku, w Olsztynie. Można pomyśleć, że to mały problem ale jednocześnie wielka lekcja. Bo za pomocą jednego szczegółu, niczym w chasydzkiej opowieści, napiszę o prawach ogólnych i powszechniejszych zjawiskach. Jest to poszerzona wersja radiowego felieton o zbiorniku w Parku im. Kusocińskiego w Olsztynie. Ale jest to jednocześnie opowieść o nas samych i naszych działaniach w obliczu globalnych zmian klimatu.
Olsztyn, miasto zieleni i jezior, boryka się z problemem, który wydaje się być marginalny, jednostokowy. Na osiedlu, między dużymi blokami mieszkalnymi, w dolince znajduje się park im. Kusocińskiego. To miejsce, na początku puste i zaniedbane, przez lata zapełniła się zielenią, urosły drzewa a mieszkańcy potraktowali jako ważną enklawę przyrodnicza. Od lat było oazą spokoju dla mieszkańców, miejscem odpoczynku i rekreacji a jednocześnie miejscem życia dzikiej, miejskiej przyrody.
I ci mieszkańcy teraz alarmują, że zbiornik stopniowo wysycha i traci wodę (czytaj więcej
Wysycha staw w olsztyńskim parku. ZDZiT nie reaguje, choć mógłby temu zaradzić). Zginie więc przyroda i zniknie miejsce umilające spacery i wypoczynek w parku. Urzędnicy, rozkładają ręce, wskazują, że wysychanie to procesy naturalne. Że nic się nie zepsuło, więc nie ma powodu do aktywnych działań. Rzeczywiście, wraz z globalnym ociepleniem, wzrostem temperatury, dłuższymi okresami ciepłymi i zwiększone parowaniem, nie tylko w Olsztynie obserwujemy wysychanie wielu małych zbiorników wodnych w naszym regionie, w całej Polsce i nawet na świecie. Jednak czy to oznacza, że należy bezczynnie przyglądać się temu procesowi? Że to siła wyższa i nic nie warto z tym robić?
Świat powoli przygotowuje się na skutki zmian klimatu i próbuje łagodzić niektóre, wynikające z tego zjawiska. Także i w Olsztynie podejmowane są działania, mające na celu przeciwdziałanie negatywnym skutkom globalnego ocieplenia, w tym narastającej suszy i lokalnych podtopień i powodzi, wynikających z nawalnych deszczy.
Tak więc Olsztyn dysponuje znacznymi środkami na inwestycje, związane z gospodarką wodną. Planowane jest wybudowanie nowych zbiorników retencyjnych, które mają zbierać wodę i pomóc w przeciwdziałaniu skutkom suszy i powodzi. To z pewnością potrzebne i słuszne działania, ale czy jedyne możliwe? Dlaczego nie spróbować naprawić tego, co już mamy? Zbiornik w Parku im. Kusocińskiego to nie tylko element krajobrazu, ale także ważny element lokalnego ekosystemu o konkretnych działaniach, związanych z małą retencją wody. to nie tylko siedlisko wielu gatunków roślin i zwierząt.
Zamiast budować nowe zbiorniki, można by przecież zoptymalizować istniejącą infrastrukturę. Poprzez odpowiednie modyfikacje systemu odprowadzania wód opadowych, można by zasilać wysychający zbiornik. Woda po deszczu, zamiast szybko odpływać kanalizacją burzową do rzeki, mogłaby dłużej pozostawać na miejscu, nie tylko w glebie ale i takich małych zbiornikach już istniejących. Ten zbiornik już jest, nie trzeba go budować. Wystarczy odpowiednio wykorzystać. To rozwiązanie byłoby nie tylko tańsze, ale także bardziej przyjazne dla środowiska przyrodniczego. I dla ludzi.
Czyli są pieniądze i miasto będzie budowało nowe zbiorniki, które będą przechwytywały wodę, którą można wykorzystać do różnych celów, a jednocześnie będą chroniły przed ulewnymi deszczami i wynikającymi z tego powodziami. Bo jeśli wodę na dłużej zatrzymamy na miejscu to w rzekach nie będą się tworzyły niszczące fale powodziowe. Czy zamiast naprawiać i modyfikować to, co już jest, będziemy jedynie budowali nowe? Bo są na to pieniądze? Czyli potrafimy zbudować coś od początku w nowym miejscu, ale starego nie potrafimy zmodyfikować, naprawić czy usprawnić? To zupełnie tak jakbyśmy potrafili ubrania tylko kupować, a nie potrafili naprawić zepsutego, czy przerobić starego ubrania na nowe. Trochę przeszyć i byłoby nowe.
Są pieniądze, jest potrzeba. Czego brakuje? Brakuje umiejętności wykorzystania kapitału ludzkiego i wiedzy. Brakuje kreatywności. Nie tylko urzędnicy, ale większość z nas wobec globalnych zmian i nowych sytuacji wykorzystuje stare wzorce, stare rytuały. Poruszamy się w głębokich koleinach myślowych, z których strasznie trudni się wydostać.
Problem zbiornika w Parku im. Kusocińskiego to jedynie wierzchołek góry lodowej. W obliczu zmian klimatycznych musimy nauczyć się myśleć w sposób bardziej całościowy i długofalowy. Zamiast budować od podstaw, mądrzej jest skupić się na optymalizacji istniejących rozwiązań. To wymaga od nas kreatywności, umiejętności adaptacji i współpracy specjalistów z różnych dziedzin wiedzy. Deficytowa okazuje się kompetencja współpracy.
Wysychający zbiornik w Olsztynie jest sygnałem alarmowym. Pokazuje nam, że nasze podejście do gospodarki wodnej wymaga zmian. Musimy przestać traktować wodę jako coś oczywistego i zacząć ją cenić oraz chronić. Każdy, nawet najmniejszy zbiornik wodny, ma znaczenie dla całego ekosystemu. Zadbajmy więc i o ten zbiornik w miejskim parku. A podobnych jest dużo więcej.
Podsumowując, rozwiązanie problemu wysychającego zbiornika w Olsztynie wymaga kompleksowego podejścia, które uwzględnia zarówno aspekty techniczne, jak i społeczne. Poprzez wykorzystanie wiedzy i umiejętności ekspertów oraz zaangażowanie lokalnej społeczności, możemy stworzyć zrównoważone rozwiązania, które przyniosą korzyści zarówno środowisku, jak i mieszkańcom Olsztyna.
Potencjał naukowy uniwersytetu może być wykorzystany do opracowania innowacyjnych rozwiązań, które przyczynią się do poprawy jakości życia mieszkańców. W małej i dużej skali. Wszystko jest już pod ręką, wystarczy tylko wykorzystać.
Poszerzona i tekstowa wersja felietonu dla Radia Olsztyn. Zebrane felietony radiowe są tu: https://radioolsztyn.pl/tlumaczymy-swiat-felietony-stanislawa-czachorowskiego/01778309. Można je usłyszeć w każdą środę ok. 9.40.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz