Patchworkowa poszewka na poduszkę, przykład upcyklingu, autorka pracy: Małgorzata Karmasz. Sensowna alternatywa dla kompulsywnej konsumpcji i mody na jednorazowe ubrania. |
Studenci biotechnologii UWM w Olsztynie w 2024 r. realizują mały projekt, którego celem jest zwrócenie uwagi na nadmiar jednorazowych ubrań. Dorzucam i ja swoje trzy grosze, bo rzecz jest ważna i warta wsparcia.
Pustynię Atakama w Chile często nazywa się największym "cmentarzyskiem" odzieży na świecie. Dlaczego? Bo tam wyrzucana jest odzież. Szacuje się, że rocznie na pustynię Atakama trafia około 39 000 ton niepotrzebnej odzieży. To ogromna ilość ubrań, które zamiast zostać poddane recyklingowi, reusingowi, upcyklingowi, kończą swój żywot na tym niegościnnym terenie. Dlaczego właśnie tam? Bo tani jest transport morski. Chile jest popularnym miejscem docelowym dla używanych ubrań z różnych części świata. Trafiają tam także ubrania, które nigdy nawet do sklepów nie trafiły. Całkiem nowe. Na dodatek brak jest odpowiednich przepisów dotyczących utylizacji odpadów tekstylnych co sprawia, że składowanie ubrań na pustyni jest łatwiejszym i tańszym rozwiązaniem dla wielu firm. Sprzyjają także warunki klimatyczne - suche i gorące warunki panujące na pustyni Atakama sprawiają, że ubrania rozkładają się bardzo wolno. Oczywiście można zadać pytanie, dlaczego produkujemy ubrania by odziewać nimi pustynne piaski i skały?
Rozkładające się ubrania uwalniają szkodliwe substancje do gleby i powietrza, zanieczyszczając środowisko. Produkcja ubrań wymaga ogromnych ilości wody, energii i surowców naturalnych. Wyrzucanie ich na śmietnik jest ogromnym marnotrawstwem. Góry ubrań na pustyni Atakama mają negatywny wpływ na krajobraz i mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt. Ale jest coś ważniejszego - globalny wpływ na klimat i na środowisko. Do produkcji tych niepotrzebnych ubrań zużywamy zasoby wody i energii, emitując do atmosfery gazy cieplarniane.
Co możemy zrobić? Kupujmy mniej ubrań, ale lepszej jakości (świadoma konsumpcja). Przedłużajmy żywotność ubrań, naprawiajmy, przerabiajmy i wymieniajmy się ubraniami (swaping). Wspierajmy zrównoważoną modę, wybierajmy marki, które produkują ubrania w sposób etyczny i ekologiczny. I w końcu działajmy lokalnie, angażujmy się w inicjatywy na rzecz redukcji odpadów tekstylnych w naszych społecznościach.
Jako biolog często zadaję sobie pytanie dlaczego tak sie dzieje. Teraz też zadaje sobie takie pytanie w odniesieniu do nadprodukcji odzieży. Żyjemy w wieku XXI z bogatą technologią ale nasz mózg w ogromny stopniu jest jeszcze z czasów sprzed wielu tysięcy lat, gdy byliśmy jeszcze łowcami-zbieraczami. Głęboko w zakamarkach naszego mózgu, tam gdzie tkwią ślady naszych praprzodków, drzemie pradawny instynkt łowcy-zbieracza. Nasi przodkowie, wędrując po sawannach i lasach, odczuwali ogromną satysfakcję, gdy udawało im się znaleźć obfite źródło pożywienia – stado zwierząt, dziuplę z miodem czy krzak z owocami. To uczucie, związane z zaspokojeniem podstawowej potrzeby przetrwania, było nagradzane wydzielaniem dopaminy, neuroprzekaźnika odpowiedzialnego za odczuwanie przyjemności.
Choć od tamtych czasów minęło wiele tysięcy lat, a my zamieniliśmy dzikie stepy na betonowe i szklane miejskie dżungle, ten pradawny instynkt wciąż w nas drzemie. Kiedy wybieramy się do lasu na grzyby czy jagody, doświadczamy podobnych emocji jak nasi przodkowie, gdy znajdowali pożywienie. Czujemy ekscytację podczas poszukiwań, a znalezienie wymarzonego okazu napawa nas satysfakcją. I też wydziela się w mózgu dopamina. Podobnie jest z wędkarstwem. Kiedyś decydowało o przeżyciu, teraz jest tylko rozrywką, mniej lub bardziej uświadamianą.
W każdym z nas drzemie także kolekcjoner. Zbieranie przedmiotów to zajęcie, które przynosi wiele satysfakcji. Od zbierania pokemonów, przez kolekcjonowanie monet, aż po zbieranie figurek, książek, damskich torebek, butów, sukienek, apaszek – każdy z nas ma jakąś swoją pasję niczym dawny łowca zbierający orzechy. Zbieranie pozwala nam poczuć się wyjątkowo, wyróżnić się z tłumu i zbudować własną tożsamość. No i działa dopamina, jak uzależniający narkotyk. Endorfiny wzmacniają nasze zbierackie zachowania.
Specjaliści od marketingu doskonale zdają sobie sprawę z tych naszych pradawnych instynktów i działania ludzkiego mózgu. W okresie przedświątecznym bombardują nas reklamami, które mają wzbudzić w nas chęć posiadania nowych rzeczy. Sklepy kuszą nas promocjami, limitowanymi edycjami i atrakcyjnymi opakowaniami. Wszystko po to, abyśmy poczuli się jak łowcy-zbieracze, którzy właśnie natrafili na prawdziwy skarb, smaczne grzyby, słodkie owoce czy kolonię omułków.
I tak oto, zamiast skupić się na tym, co naprawdę jest ważne w życiu, dajemy się ponieść konsumpcyjnemu szaleństwu. Można byłoby powiedzieć niedoróbka ewolucji. Kupujemy coraz więcej rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebujemy, zasypując swoje domy zbędnymi przedmiotami a pustynię Atakama stertami odzieży. A wszystko to dlatego, że głęboko w nas tkwi pragnienie posiadania, które jest zasilane przez pradawne instynkty. I neuroprzekaźniki w mózgu.
Warto zastanowić się nad tym, czy rzeczywiście potrzebujemy tyle, ile kupujemy? Może zamiast kupować kolejne gadżety, warto poświęcić więcej czasu na spędzanie czasu z bliskimi (przytulanie się też uwalnia w mózgu endorfiny!) A może uprawianie sportu? To też daje przyjemność i wydzielają się w mózgu endorfiny. Pod choinką cieszy nas prezent i wcale niekoniecznie musi być drogi ani nawet nowy. Ileż to zbędnych zabawek znajdziecie w każdym dziecięcym pokoju? Albo w męskim garażu czy damskiej szafie? Może warto odkryć na nowo radość płynącą z prostych rzeczy, takich jak spacer w parku lub lesie, czytanie książki czy rozmowa z przyjacielem? Lub rękodzieło i wymiana prezentów w postaci rzeczy już używanych ale pięknych i użytecznych. Dzielimy się czasem i uwaga. Rękodzieło wymaga czasu i wysiłku. Pamiętajmy, że szczęście nie tkwi w posiadaniu, ale w byciu. W byciu szczęśliwym z innymi ludźmi.
Nasz instynkt łowcy-zbieracza, choć fascynujący, stał się w erze konsumpcjonizmu naszym największym wrogiem. Pragniemy zdobywać coraz więcej, nie zastanawiając się nad konsekwencjami naszych wyborów. A te konsekwencje są poważne, szczególnie w kontekście produkcji odzieży.
Produkcja ubrań to jeden z najbardziej zasobożernych procesów przemysłowych. Uprawa bawełny, głównego surowca do produkcji tkanin, wymaga ogromnych ilości wody i nawozów sztucznych, co przyczynia się do degradacji gleby i zanieczyszczenia wód. Proces produkcji syntetycznych tkanin, takich jak poliester, jest niezwykle energochłonny i wiąże się z emisją szkodliwych substancji do atmosfery. Barwienie tkanin to kolejny etap, podczas którego do środowiska trafiają toksyczne chemikalia. Z chęcią te procesy przenosimy do Azji czy Afryki, niech tam się trują, a my kupimy już gotowe ubrania. Chyba, że ich nadmiar od razu popłynie na pustynię Atakama.
Paradoksalnie, wiele ubrań, które trafiają do sklepów, nigdy nie zostanie sprzedanych. Producenci odzieży często zamawiają nadwyżki towarów, aby zabezpieczyć się przed niedoborami. Niestety, nadwyżki te, zamiast trafić do potrzebujących, są niszczone, aby nie obniżały wartości pozostałych produktów. To skandaliczne marnotrawstwo zasobów i dowód na to, jak mało szacunku mamy dla naszej planety. I dla siebie samych.
Na szczęście, coraz więcej osób dostrzega problem związany z nadprodukcją ubrań i szuka alternatyw. Jednym z rozwiązań jest wydłużanie cyklu życia ubrań poprzez ich naprawę, przerabianie i ponowne wykorzystywanie. Coraz popularniejsze stają się również inicjatywy takie jak:
- Swaping: wymiana ubrań między znajomymi lub podczas specjalnych wydarzeń.
- Second-handy (pogardliwie zwane szmateksami) to sklepy, w których można znaleźć unikalne ubrania w przystępnych cenach.
- Wynajem ubrań: coraz więcej firm oferuje możliwość wynajmu ubrań na specjalne okazje.
- Projekty upcyclingowe: przekształcanie starych ubrań w nowe, unikalne produkty.
Czy korzystasz z usług krawca, który szyłby nowe ubranie lub przerabiał stare na nowy, modny fason? Czy sama/sam potrafisz zacerować ubranie? Patchwork to takie cerowanie doprowadzone do perfekcji i artystycznych wyżyn.
Aby zmienić sytuację, musimy zmienić nasze nawyki zakupowe. Zamiast kupować nowe ubrania co sezon, warto zainwestować w kilka wysokiej jakości ubrań, które posłużą nam przez wiele lat. Szybko zmieniająca się moda skłania nas do częstej wymiany garderoby, a producenci celowo produkują je ze słabych jakościowo surowców, by garderoba szybko się zużywała. Sztuczne postarzanie produktów dotyczy także branży odzieżowej. Powinniśmy również zwracać uwagę na skład tkanin, wybierać produkty wykonane z naturalnych materiałów lub materiałów pochodzących z recyklingu. Wystarczy uważniej czytań metki.
Nasze pragnienie posiadania, zakorzenione w pradawnym instynkcie łowcy-zbieracza, napędza konsumpcjonizm i prowadzi do nadprodukcji ubrań. Konsekwencje tego zjawiska są poważne dla środowiska i dla nas samych. Aby zmienić sytuację, musimy zmienić nasze nawyki i świadomie wybierać ubrania, które będziemy nosić przez długi czas. Jak często kupujesz nowe ubrania? Czy naprawiasz swoje ubrania, czy raczej je wyrzucasz? Czy brałeś/aś udział w swapie ubrań? Jakie zmiany mógłbyś/mogłabyś wprowadzić w swojej garderobie, aby być bardziej zrównoważonym/ą?
Zastanawiasz się, co jako pojedyncza osoba możesz zrobić, aby przyczynić się do bardziej zrównoważonej mody? Nawet niewielkie zmiany w naszych nawykach zakupowych i użytkowania ubrań mogą mieć ogromny wpływ na środowisko. Powtórzę kolejny raz, kupuj świadomie (wiedząc o dopaminie we własnym mózgu) i preferuj jakość ponad ilość. Zamiast kupować tanie ubrania, które szybko się zniszczą, zainwestuj w kilka wysokiej jakości elementów garderoby, które posłużą przez wiele sezonów. Nie daj się kierować modą producentów jednorazowej odzieży, narzucaj swoją modę rozsądku środowiskowego. Nie z biedy lecz właśnie z dużej świadomości zachodzących procesów. Sprawdzaj skład ubrań - wybieraj ubrania wykonane z naturalnych materiałów, takich jak bawełna organiczna, len czy wełna, lub z materiałów pochodzących z recyklingu. Wspieraj lokalnych projektantów i producentów (zmniejszasz konieczność dalekiego transportu i wynikającej z tego emisji gazów cieplarnianych). Kupując ubrania od lokalnych twórców, wspierasz zrównoważoną produkcję i unikalny design.
Zamiast wyrzucać ubrania z małymi uszkodzeniami, naucz się je naprawiać lub skorzystaj z usług krawca. Lub poszukaj osób podobnie myślących. Będzie okazja do wspólnych spotkań. Jesteśmy gatunkiem społecznym i lubimy pracować w obecności innych osób. Daj drugie życie starym ubraniom, przerabiając je na coś nowego. Lub wykorzystaj do patchworku i innych upcyklingowych działań. Przestrzegaj zaleceń na metkach, aby ubrania służyły jak najdłużej. Wymieniaj się i dziel, do tego służą na przykład swap party. Organizuj lub uczestnicz w wymianach ubrań ze znajomymi. Kluczowym jest zaufanie, dlatego udaje sie wśród znajomych. Nie będzie ubrań brudnych lub zawszonych. Odkryj bogactwo second-handów (lepsze nazwy to Tani Armani), gdzie znajdziesz unikalne ubrania w atrakcyjnych cenach. Dołącz do grup wymiany ubrań w mediach społecznościowych. Czytaj o zrównoważonej modzie, poznawaj marki, które działają etycznie. Podziel się swoją wiedzą z innymi i zachęcaj ich do bardziej świadomych wyborów.
Dlaczego to ważne? Powtórzę ponownie, po pierwsze to ochrona środowiska, naszego środowiska, w którym żyjemy. Zrównoważone wykorzystywanie odzieży pozwala zmniejszyć zużycie wody, energii i chemikaliów związanych z produkcją nowych ubrań. Ponadto jest to zmniejszenie ilości odpadów - wydłużając życie ubrań, ograniczasz ilość tekstyliów trafiających na wysypiska. Kupując ubrania od lokalnych producentów, wspierasz swoją społeczność. Im więcej osób będzie świadomych wpływu swoich wyborów na środowisko, tym większa szansa na pozytywne zmiany w przemyśle modowym.
Pamiętaj, że każda, nawet najmniejsza zmiana, ma znaczenie. Razem możemy stworzyć modę, która będzie zarówno stylowa, jak i zrównoważona. A jak Cię widzą (w ubraniu), tak Cię piszą. Może tym razem będzie to dostrzeżenie środowiskowego rozsądku i wiedzy o zachodzących procesach globalnych i lokalnych.
Na koniec trochę statystyki. Liczby skutecznie przemawiają. Przemysł odzieżowy jest jednym z najbardziej zasobożernych sektorów gospodarki. Rocznie produkuje się około 80 miliardów nowych sztuk odzieży. To oznacza, że co sekundę wyprodukowanych zostaje 1000 nowych ubrań. Produkcja jednej pary jeansów wymaga około 10 000 litrów wody. Uprawa bawełny, głównego surowca do produkcji odzieży, pochłania około 20% globalnego zużycia pestycydów i 10% wszystkich środków owadobójczych. Produkcja odzieży odpowiada za około 10% globalnej emisji gazów cieplarnianych.
Szacuje się, że co sekundę wyrzucanych jest około 80 ton ubrań. Syntetyczne tkaniny, takie jak poliester, podczas prania uwalniają mikrowłókna (mikroplastik), które zanieczyszczają oceany i przedostają się do łańcucha pokarmowego.
Co te liczby oznaczają? Ilustrują duże zużycie zasobów naturalnych. Produkcja odzieży wymaga ogromnych ilości wody, ziemi i energii. A towarzyszy temu emisja szkodliwych substancji do powietrza i wody. Ogromna ilość ubrań jest wyrzucana, zanim zdąży się zużyć, co stanowi ogromne marnotrawstwo. Znajomość tych danych pozwala nam zrozumieć skalę problemu i uświadomić sobie, jak nasze wybory zakupowe wpływają na środowisko. Im więcej wiemy, tym bardziej świadomie możemy podejmować decyzje.
Żyjemy w czasach, gdy wszystko przyspiesza. Informacje rozprzestrzeniają się błyskawicznie, technologie rozwijają się w zawrotnym tempie, a my sami gonimy za coraz to nowymi trendami. Dotyczy to również mody. Szybka moda, polegająca na produkcji tanich ubrań inspirowanych najnowszymi kolekcjami, stała się nieodłączną częścią naszej codzienności. Niestety, ta błyskawiczna moda ma swoją ciemną stronę. Szybka moda, szybki śmietnik. Mit nieustannego wzrostu i rosnącej konsumpcji jest dla społeczeństwa globalnego po prostu zabójczy.
Zaledwie kilka sezonów temu ubranie, które było na topie, dziś leży zapomniane na dnie szafy. A co się z nim dzieje dalej? Najczęściej trafia na śmietnik, gdzie rozkłada się przez setki lat, zanieczyszczając środowisko. Ta nadprodukcja ubrań, które szybko tracą na wartości, ma katastrofalne skutki dla naszej planety. A co z tymi wszystkimi ubraniami, które lądują na wysypiskach? Syntetyczne tkaniny, takie jak poliester, rozkładają się setki lat, uwalniając przy tym mikroplastiki, które zanieczyszczają glebę, wodę i przedostają się do organizmów żywych. Bawełna, choć naturalna, również nie rozkłada się szybko, zwłaszcza gdy jest zmieszana z innymi materiałami. Producenci odzieży również muszą wziąć odpowiedzialność za swoje działania. Powinni inwestować w bardziej zrównoważone technologie produkcji, wykorzystywać materiały pochodzące z recyklingu oraz wydłużać żywotność swoich produktów. A co ich do tego może skłonić? My, konsumenci.
Zmiana naszych nawyków zakupowych jest kluczowa. Coraz więcej osób dostrzega problem związany z nadprodukcją ubrań i szuka alternatyw. Powstają marki, które stawiają na etyczne produkcję i zrównoważone materiały. Konsumenci coraz częściej wybierają świadomie, zwracając uwagę na pochodzenie ubrań i ich wpływ na środowisko.
Zmiana naszych nawyków zakupowych może przyczynić się do stworzenia bardziej zrównoważonej przyszłości. Moda nie musi oznaczać marnowania. Możemy połączyć styl z ochroną środowiska i stworzyć modę, która nie będzie kosztowała nas naszej planety. Bądź zmianą, której pragniesz w świecie.
Cieszę się, że studenci w swoim projekcie z ochrony środowiska skierowali uwagę na problem nadmiaru produkowanej odzieży i chcą coś zmienić. Jeszcze jeden mały krok i ważne poczucie sprawstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz