Tej wiosny byłem pytany dlaczego brakuje komarów. Bo w maju i czerwcu z wielu regionów Polski docierały informacje o braku dokuczliwych komarów. Niby powinniśmy się cieszyć, a jednak jest to sygnał czegoś niedobrego. O tym za chwilę. Obecność i nieobecność komarów to przede wszystkim efekt lokalny. I oczywiście efekt lipcowych deszczy, stąd głosy krytyczne, że to nie prawda, że komarów nie ma.
W czerwcowych wywiadach potwierdzałem, że komarów jest niespodziewanie mniej. I że jest to w dużym stopniu efekt wieloletniej suszy hydrologicznej. I mówiłem wtedy także to, że w czasie letnich nawalnych deszczy, wraz z pojawiającymi się kałużami i rozlewiskami, po 2-3 tygodniach można się spodziewać liczniejszej obecności komarów, bo są to dobrzy kolonizatorzy. Nie stało się więc nic, co nie było wcześniej przewidywane i opisywane przez różne modele przyrodnicze. Ale dalej plagi komarów jeszcze nie mamy. Niemniej sporo się zmienia w środowisku i warto dostosowywać codzienne praktyki indywidualne i społeczne do tych zmian.
Dlaczego komarów tej wiosny było mniej, nawet w tak uwodnionych krainach jak Pojezierze Mazurskie, krainie tysiąca jezior i setek tysięcy małych zbiorników okresowych? Komary rozwijają się przede wszystkim w małych zbiornikach, zwłaszcza okresowych (czyli w dłuższym okresie wyschniętych). Także w dłużej stojących kałużach, nawet w beczkach z wodą i puszkach, leżących w lesie. Dlaczego? Bo w trwałych zbiornikach są obecne ryby a jak są ryby to zjadają także i larwy komarów. Od kilku lat, ze względu na brak wiosennych roztopów ze śniegu (zimą śnieg czasem spadnie ale szybko stopnienie i nie zostaje do wiosny), nie obserwujemy tradycyjnych śródpolnych rozlewisk, wezbrań rzek itp. Brakuje zimowej retencji wody w postaci śniegu. W efekcie systematycznie zanikają małe, śródpolne i śródleśne zbiorniki z charakterystycznymi biocenozami. Komary są tylko jednym z komponentów tych biocenoz. Jest tam wiele innych muchówek, chruścików, jętek, ważek, chrząszczy i pluskwiaków. Są tam także reliktowe skorupiaki takie jak przekopnice i dziwogłówki. Te zwierzęta także bardzo cierpią z powodu zaniku siedliska ich życia. Tylko że na dziwogłówki i wiosenne chruściki (np. Grammotaulius nitidus, Limnephilus griseus, L. vittatus, L. auricula i wiele, wiele innych) nie zwracamy uwagi. Nie dostrzegamy ich. A krwiopijne komary to i owszem, dostrzegamy. Wręcz czujemy ich obecność lub brak.
Komary są więc w jakimś sensie miernikiem stanu środowiska. Brak komarów, to znaczy, że coś się złego dzieje w przyrodzie. Po prostu z jednej strony na dużą skalę zasychamy, a z drugiej strony ze względu na rolnicze wykorzystanie pestycydów zmniejsza się liczebność wszystkich owadów. Jakie będą skutki ekosystemowe tych zmian? Komary w stadium larwalnym jak i w stadium imago, ze względu na swoją liczebność, są ważnym źródłem pokarmu dla małych wodnych bezkręgowców oraz dla wielu ptaków i nietoperzy. Zabraknie pokarmu to zostaną zagrożone wyginięciem i te zwierzęta.
Dlaczego komary, jako krwiopijne pasożyty, zwracają naszą uwagę? Nie tylko ze względu na nieprzyjemne swędzenie, ale ze względu na to, że są wektorem dla wielu chorób wirusowych, bakteryjnych i pierwotniakowych. Nie bez przyczyny mówi się o komarach jako o największych zabójcach człowieka. Co prawda malarię udało się z Polski wyrugować, ale może powrócić. A za sprawą obcych gatunków komarów oraz naszych wyjazdów turystycznych, mogą się u nas pojawić groźne choroby, znane do tej pory tylko z krajów tropikalnych. Mamy dwa w jednym, dwa groźne skutki globalnego ocieplenia: zasychanie Polski i groźba pojawienia się egzotycznych do tej pory chorób w Polsce.
Jak kontrolować liczebność komarów, zwłaszcza na terenach turystycznych? Środki chemiczne są mało skuteczne i mają dużo skutków ujemnych. Lepsze są biologiczne metody kontroli liczebności komarów. Zadbajmy o obecność takich ptaków jak jerzyki czy o obecność nietoperzy. A przede wszystkim zadbajmy o stan zbiorników okresowych. Skorzystają zagrożone płazy, które na masową skalę tracą siedlisko do rozrodu. W tych trwalszych mogą pojawiać się drapieżne bezkręgowce oraz płazy i ryby. Trucie jest ryzykowne, bo i tak do nas wraca w łańcuchach pokarmowych. Ponadto eliminujemy wiele owadów pożytecznych, w tym gatunki drapieżne. Tyle tylko, że stosowanie metod biologicznych jest trudniejsze, wymaga znacznie większej wiedzy i ciągłego monitorowania stanu środowiska i stanu zdrowia ekosystemów. My zazwyczaj wolimy drogę na skróty: raz czymś popryskać i mieć z głowy. Jest to jednak pozorna skuteczność, nie mówiąc o negatywnych skutkach dla zdrowia człowieka i przyrody.
Co robić? Po pierwsze dobrze poznawać biologię komarów i dostosować do tego naszą własną aktywność dobową, nosić odpowiedni ubiór. Można stosowa repelenty (odstraszają komary), sadzić odpowiednie rośliny zielne, krzewy i drzewa, stosować moskitiery itp.
Można w tym miejscy zadać sobie pytanie dlaczego pasożyty są na świecie? I jak w procesie ewolucyjnym pojawiają się pasożyty oraz dlaczego. Polecam artykulik Czy świat bez pasożytów były lepszy? Tak czy siak, jak się pozbędziemy jednego pasożyta, to prędzej czy później pojawi się całkiem nowy. A jak mawiał Pawlak z Samych swoich lepiej mieć znajomego wroga niż szukać nowego i nieznanego. Na przykład wyeliminowanie wielu pasożytów lub ich znaczne ograniczanie zaskutkowało najprawdopodobniej wysypem różnych alergii (na to wskazują różne dane fizjologiczne i biochemiczne). Inny przykład. Z pasożytami obcujemy od setek milionów lat i jesteśmy biologicznie przygotowani na ich obecność i ponoszone straty. Dlatego zawsze mamy pewien nadmiar. I dlatego możemy żyć z jedną nerką, kawałkiem wątroby czy żołądka.
Larwy komarów w ich środowisku, płytkie zbiorniki wodne. |
Nie brakuje także innych krwiopijnych owadów takich jak kuczmany (Ceratopogonidae, podobne do komarów), meszki (Simulidae), muchy końskie (Tabanidae), różne bolimuszki, wszy, pchły, a także pajęczaki takie jak kleszcze. Jest czego się bać, zwłaszcza przy masowej liczebności lub gdy przenoszą groźne choroby. Przy okazji zachęcam do lektury dwóch książek:
- Komar (najokrutniejszy zabójca na świecie) - książka, której nie polecam
- Prawa epidemii. Skąd się epidemie biorą i czemu wygasają? Polecam raczej tę książkę, też z komarem na okładce
O komarach można opowiadać długo i z wieloma kontekstami. Chcecie takich opowieści? Niniejszy tekst o komarach powstał z inspiracji czytelnika i postawionej kawy.
![]() |
Jeśli chcesz wesprzeć twórcę niniejszego bloga by mógł zdobyć środki na opracowanie i upowszechnienie e-booków, związanych z tym blogiem, to jest możliwość. Nie obowiązek a możliwość. Małe wsparcie w postaci symbolicznej kawy. Zaproś mnie na kawę i porozmawiajmy. A skoro zapraszasz mnie na kawę (stawiasz kawę), to masz prawo pytać o interesujące Cię sprawy oraz sugerować poruszenie interesujących Cię tematów na niniejszym blogu. O czym chciałabyś (chciałbyś) jeszcze przeczytać a czego na razie nie ma na tym blogu? Co chcesz skomentować? Napisz w komentarzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz