W jeden z pierwszych słonecznych kwietniowych dni, gdy wracałem do domu, pod blokiem zauważyłem krzątającego się owada. Mocno owłosiony, ciemny. Pomyślałem, że może samiczka trzmiela zakłada gniazdo. Zrobiłem kilka zdjęć telefonem, zajrzałem do książki (T. Pawlikowski, K. Pawlikowski. „Trzmielowate Polski”) i najbardziej podobny był trzmiel parkowy (drzewny). Dlaczego pomyślałem o trzmielach? Bo byłem akurat po lekturze dwóch książek brytyjskiego naukowca („Żądła żądzą – moje przygody z trzmielami”, Łąka”). Ale znajomy fotograf owadów z Olsztyna, Mateusz Sowiński, zasugerował, że to nie jest trzmiel a pszczolinka Andrena clarkella. Spotykał ją już wcześniej w Olsztynie, na skraju lasów.
Pszczolinki spotykałem już na skraju Olsztyna. Było to pszczolinki napiaskowe (czytaj Na Dzień Ziemi pszczolinka napiaskowa na Gościńcu Niborskim). Ta była inna. Inaczej ubarwiona. Być może widoczne norki na trawniku to była jej sprawka.
Trzmiele co roku przylatują do moich róż. Nie wiedziałem dlaczego tak dziwnie bzyczą w kwiecie różanym. Teraz już wiem, że wzbudzają wibracje aby strząsnąć jak najwięcej pyłku. Rodzina trzmieli potrzebuje dużo kwiatów: pyłku i nektaru. Martwiłem się, że ten mój domniemany trzmiel parkowy nie da sobie rady na blokowisku. Ale pszczolinka to już chyba da sobie radę. Dosadzę „chwastów” i postaram się w tym roku poczynić postępy w tworzeniu miejskiej łąki na przyblokowym trawniku.
Pszczolinek jest dużo, w Polsce blisko 100 gatunków, wiele z nich zagrożonych jest wyginięciem. pszczolinka Andrena clarkella nie ma polskiej nazwy. W starej książce Erazma Majewskiego („Słownik nazwisk zoologicznych i botanicznych polskich”) dla nazwy łacińskiej Andrena podaje takie polskie nazwy: andrena, pszczelinka, pszczolinka, ścieżkówka. Ta ostatnia nazwa odnosi się do ścieżek, przy których najłatwiej zobaczyć norki z gniazdami tych owadów. Starsze synonimy mojej pszczolinki to: Andrena tricolor, Andrena dispar, Andrena polita. Zatem może będzie to po polsku pszczolinka nieparka (dymorfizm płciowy jest częsty u pszczolinek) lub pszczolinka trójbarwna?
W każdym razie pszczolinka trójbarwna czyli nieparka odwłok ma czarny z białymi przepaskami na krawędziach tergitów, tułów natomiast jest pomarańczowo-brązowy. Nogi czarne, na tylnej goleni pomarańczowy pędzelek służący do zbierania pyłku. Zazwyczaj gniazduje gromadnie, zatem należałoby się spodziewać większej liczby gniazd. Muszę się zaczaić z aparatem i poobserwować.
Andrena clarkella nie jest zbyt pospolitym gatunkiem. Zasiedla skraje lasów, zagajniki, nieużytki, tereny piaszczyste. Trawnik, na którym ją widziałem, jest zadrzewiony. Lepszego w miejskiej pustynie miejsca nie znajdzie.
Owady dorosłe aktywne są w marcu i kwietniu. Muszę się więc spieszyć ze swoim entomologicznym podglądactwem. Wczesną wiosną niewiele kwitnie roślin. Dostępne są wierzby, na pobliskim, ciągle gruzem zasypywanym parku im. Korczaka. Może uda się mi dosadzić kilka wierzb i na moim blokowisku. Tym bardziej, że z w ubiegłym roku wycięto jedno, piękne stare drzewo. Dwa inne zostały szpetnie ogołocone z gałęzi.
Ale i bez tego życie pszczolinki trójbarwnej nie jest łatwe. Pasożytem gniazdowym jest inny owad: Nomada leucophthalma. Może i nomadę uda mi się zaobserwować?
Pszczolinka nieparka buduje gniazdo w ziemi. Są to kanalik o długości 10-30 cm. Wokół otworu wejściowego zauważyć można niewielki kopczyk, powstały z wydobytego piasku. Takie otworki z kopczykami zauważyłem na zrobionym zdjęciu. Poczekam na słoneczną pogodę i zaczaję się z lepszym aparatem. Po wykopaniu norki-gniazda, samica znosi do bocznych komór pyłek, który służy za pokarm dla larw. W tym przypadku głównie jest to pyłek z wierzb. Do każdej porcji pyłkowego pokarmu znosi jajo. Rozwój larwy i przepoczwarczenie trwa aż do kolejnej wiosny. Więcej więc czasu swojego życia pszczolinki spędzają pod ziemią. Ich aktywny lot trwa w marcu i kwietniu.
Andrea clarkella jest gatunkiem holarktycznym, występuje w Ameryce Północnej, Europie i Azji Wschodniej. Żyje w chłodnym i umiarkowanym klimacie, na północy zasięg dochodzi do koła podbiegunowego. Pszczolinki te zakładają gniazda na piaszczystej glebie z rzadką roślinnością, mogą być to prześwity między drzewami. Zależą od występowania pastwisk. Pod moim blokiem pastwiska nie ma. Tylko trawniki i projektowany park im. Korczaka. Ale są wierzby i podbiał, kwitnący wczesną wiosną.
Andrea clarkella jest jedną z najwcześniej pojawiających się pszczół w Europie Środkowej. Czasami zobaczyć ją można już w końcu lutego. Lot trwa do końca kwietnia. Samce pojawiają się tuż przed samicami. Następnie szukają odpowiednich miejsc na ziemi, gdzie mogą wylęgać się samice. Potem samce siadają na nasłonecznionych pniach drzew i biegają zygzakiem od dołu do góry w poszukiwaniu samic. Po okresie godowym, samce giną. Entomologiczne źródła podają, że Andrea clarkella jest pszczolinką wyspecjalizowaną do życia na pastwiskach, gdzie samice zbierają pyłek i nektar (podbiał, mniszek lekarski). W poszukiwaniu pokarmu lecą do około 300 m. Czas pojedynczego lotu wynosi średnio około 95 minut. Muszę się uzbroić w cierpliwość przy poszukiwaniu pszczolinek.
Przyroda w mieście może być niezwykle ciekawa. Wystarczy tylko częściej patrzeć pod nogi. Przykucnąć i obserwować. A żeby było co podglądać trzeba zadbać o więcej dziko żyjących roślin. Dlatego ponowię wysiłki w tworzeniu miejskiej łąki pod moim blokiem.
Ciąg dalszy tu: https://profesorskiegadanie.blogspot.com/2018/04/moja-sasiadka-z-trawnika-pszczolinka.html
Źródła internetowe o pszczolince trójbarwnej:
Nowa odsłona bloga Profesorskie Gadanie. Pisanie i czytanie pomaga w myśleniu. Pogawędki prowincjonalnego naukowca, biologa, entomologa i hydrobiologa. Wirtualny spacer z różnorodnymi przemyśleniami, w pogoni za nowoczesną technologią i nadążając za blaknącym kontaktem mistrz-uczeń. I o tym właśnie opowiadam. Dr hab. Stanisław Czachorowski, prof UWM, Wydział Biologii i Biotechnologii, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wypada się zgodzić.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy sąsiedzi się zgodzą na tę łąkę (zeszłoroczny eksperyment z łąkami w Krakowie, z tego co wiem został przez urzędasów zarzucony pod pozorem "zeschłe badyle szpecą"), ale pomysł wyśmienity.
Inna sprawa ze akurat dla pszczelinek wydaje się lepszym miejscem zapuszczony ale koszony na zimę trawnik.