Współczesna nauka staje przed dużym wyzwaniem. Mam na myśli badania ekologiczne i faunistyczne z udziałem osób niezatrudnionych na uczelniach czy instytucjach naukowych, czyli tak zwanych wolontariuszach-przyrodnikach. W ostatnich kilku dziesięcioleciach znacząco przybyło osób wykształconych, w tym przyrodniczo. To bardzo wartościowy kapitał ludzki. Mają swoje źródło utrzymają a przyrodę obserwują w wolnym czasie i z zamiłowania. Fotografują, piszą, czytają. Pojawiło się sporo dobrych wydawnictw i już nie tylko ornitolodzy obserwują hobbystycznie naszą przyrodę.
Pisząc o badaniach ekologicznych (przyrodniczych) z udziałem wolontariuszy nie mam na myśli popularyzacji wiedzy ale szeroko zakrojone badania, dotyczące regionalnych i globalnych zmian w biosferze, w szczególności poznawania przyrodniczych skutków zmian klimatu. Albo monitorowanie liczebności populacji (tak jak to dzieje się wśród ornitologów, teriologów czy herpetologów). Wielu obserwatorów w bardzo wielu punktach to duży zasób danych. Nawet jeśli nie zawsze są w pełni wiarygodne czy wystandaryzowane to przy odpowiedniej analizie statystycznej dają bardzo wartościową wiedzę. Trudno byłoby zdobyć ją inaczej. Badania ekologiczne wymagają czasu. Badanie sukcesji ekologicznej zajmuje co najmniej kilka, kilkanaście lat. Zazwyczaj jeszcze więcej, niektóre stałe powierzchnie badawcze obserwowane są od kilkudziesięcioleci a w zamiarach są jeszcze dłuższe badania. I jak prowadzić takie długoterminowe badania, gdy co roku trzeba wykazać się publikacją i to jakąś wysokopunktową? Trudno co roku publikować bardzo podobne, fragmentaryczne dane bez wyciągania wniosków (na wnioski trzeba poczekać). A przecież dane te muszą być zbierane przez wiele lat. Także i z tego względu badaniami makoekosystemowe nie cieszą się zbytnim zainteresowaniem. Coraz trudniej o nie na uniwersytetach. Chyba że we współpracy z lokalnymi towarzystwami przyrodniczymi i przyrodnikami-wolontariuszami.
Dokładnie cztery lata temu, w 2014 roku, zamieściłem na blogu informację o obecności modliszki w Olsztynie. W komentarzach pojawiły się informacje o innych stwierdzeniach w różnych częściach Polski. W tym roku ukazała się praca naukowa, podsumowująca zmiany rozmieszczenia tego gatunku w Polsce. Dwa oderwane z pozoru fakty – jakaś prosta informacja, umieszczona na blogu (portal społecznościowy) i publikacja naukowa. Mają jednak wiele wspólnego. Są przykładem współpracy wolontariuszy i naukowców.
Modliszka zwyczajna (Mantis religiosa) to owad o bardzo charakterystycznym wyglądzie. Nazwę swą wzięła od specyficznego ułożenia odnóży pierwszej pary – siedząca modliszka na roślinach wygląda jakby się modliła. Zwłaszcza, że jako owad drapieżny często zastyga w bezruchu, czekając na swą ofiarę. Niczym zagłębiona w głębokiej modlitwie i kontemplacji. W dawnych książkach spotkać można także nazwy: liściec modliszka, markaczka, modliszka bigotnik. Nie wiem co znaczy markaczka i skąd się to słowo wzięło. Charakterystyczny wygląd i niezwykłe zwyczaje drapieżcy, znane niemalże każdemu, powodują że jest łatwym obiektem do badań z udziałem wolontariuszy-przyrodników. Na każdym zrobi wrażenie spotkanie z modliszką, dlatego łatwo o zdjęcia i informacje o występowaniu tego gatunku, zwłaszcza w miejscach gdzie do tej pory nie był spotykany.
W Polsce modliszka uważana jest za gatunek rzadki i spotykana jest na stanowiskach o szczególnie sprzyjającym mikroklimacie, w Kotlinie Sandomierskiej. W regionie śródziemnomorskim występuje licznie na wielu stanowiskach. W Polsce modliszka umieszczona jest w Czerwonej Księdze z kategorią EN (czyli gatunek bardzo wysokiego ryzyka) i jest objęty ścisłą ochroną gatunkową. Szybkie zmiany w środowisku powodują dezaktualizację wiedzy podręcznikowej. Być może trzeba ponownie zrewidować status zagrożenia. To tylko przykład jak bardzo szybko zmienia się przyroda i jak często trzeba aktualizować wiedzę podręcznikową.
Zmieniają się nie tylko zasięgi występowania różnych gatunków (jedne lokalnie wymierają, inne jako gatunki obce się pojawiają), obserwujemy także zmiany w cyklach życiowych (długości rozwoju, liczby generacji w roku). Zamieszczone niżej zdjęcie kowala bezskrzydłego przedstawia agregację, typowa dla okresu wiosennego. Zdjęcie zostało zrobione w końcu sierpnia, u progu jesieni.
Modliszka zwyczajna jest gatunkiem wybitnie ciepłolubnym - preferuje suche i ciepłe stanowiska. W Polsce osiągała północną granicę swojego występowania (do niedawna stwierdzana jedynie w Kotlinie Sandomierskiej). Piszę w czasie przeszłym, bo skoro obserwowano ją koło Białegostoku, Ełku i Olsztyna, to być może jest i w krajach ościennych, na północ od nas. W Europie Środkowej modliszka występuje na silnie nasłonecznionych polanach i obrzeżach lasów z wrzosowiskami i murawami napiaskowymi.
Obserwacje z ostatnich lat wskazują, że modliszka zwiększa obszar swojego występowania. Grzegorz Łazarski, w notatce opublikowanej w 2016 roku na łamach czasopisma „Chrońmy Przyrodę Ojczystą”, wspomina o nowych stanowiskach tego gatunku na Wyżynie Małopolskiej. Ale podaje także informacje o obecności modliszki na Wyżynie Lubelskiej, w Karpatach, Wzniesieniach Południowomazowieckich, Niziny Śląskiej, Górach Świętokrzyskich, i dalej na północ: z okolic Warszawy, Puszczy Białowieskiej, Olsztyna, Białegostoku. Modliszka jest jednym z wielu gatunków owadów, które rozszerzają zasięgi swojego występowania na północ. Jednym z powodów jest ocieplenie klimatu (ciepłe zimy sprzyjają przetrwaniu jaj modliszki). Specjaliści wskazują także na zwiększoną dostępność dogodnych siedlisk: zbiorowisk ekotonowych i otwartych, jak i wzrost powierzchni odłogów. Ocieplenie klimatu jest zagrożeniem dla jednych gatunków (wycofują się na północ) ale dla innym sprzyja. Badania Zielińskiego i zespołu, opublikowane w 2018 r. na łamach Animal Biodiversity and Conservation, oparte były na badaniach ankietowych. Ogółem zebrano informacje od 283 respondentów ze 159 stanowisk (lata 2013-2016). Pozwoliło to na oszacowanie obecnego rozmieszczenia tego gatunku i wykazanie ewidentnego poszerzania zasięgu na północ i na zachód. Autorzy wskazali, że rozprzestrzenianie się Mantis religiosa w Europie jest naturalną konsekwencją globalnego ocieplenia. Dane uzyskane z ankiet wymagają potwierdzenie standardowymi metodami entomologicznymi a uwzględnienie badań genetycznych pozwoli dokładnie prześledzić źródła migrantów i kierunki dyspersji.
Zmiany zachodzące w ekosystemach i różnorodności biologicznej, dotyczące migracji, dyspersji, zmiany zasięgów występowania, inwazyjności gatunków obcych itd., należy prowadzić na wielu różnych grupach roślin, grzybów i zwierząt. Tylko niektóre – ze względu na stosunkowo łatwą identyfikacją – mogą być monitorowane z udziałem wolontariuszy-przyrodników. Ale i tak jest to znacząca możliwość poszerzenia skali badań z dużą ilością danych. Wymaga tylko wypracowania efektywnego sposobu współpracy środowisk akademickich z wolontariuszami jak i wykorzystania nowych technologii z internetowymi metodami komunikacji włącznie. Oprócz publikacji muszą powstawać dedykowane, otwarte bazy danych. Na końcu tego procesu zawsze musi być rzetelna analiza naukowa (ośrodek naukowy). Zatem wracamy do współpracy, wiedzy eksperckiej i nowych technologii
(zmieniona wersja artykułu, wysłanego do Biuletynu PANorama).
Czytaj także (o modliszce):
- https://czachorowski.home.blog/2014/08/14/modliszka-w-olsztynie-czyli-zaskakujace-skutki-zmian-klimatu/
- https://czachorowski.home.blog/2017/09/11/modliszka-pod-elkiem/
- https://czachorowski.home.blog/2017/08/30/przezyc-spotkanie-z-modliszka/
Olsztyn, koniec sierpnia, kowal bezskrzydły. |
"Na pierwszą dekadę XXI w. przypadło ochłodzenie, jednak nie pojawiły się zimy bardzo mroźne. Wynikało to z faktu, że duże mrozy przypadały najczęściej na jeden miesiąc zimy (np. styczeń 2010, grudzień 2010, luty 2012), podczas gdy pozostałe miesiące zimy aż tak mroźne nie były." Cytat za meteomodel ( https://meteomodel.pl/BLOG/zmiany-temperatury-w-europie-srodkowej-2/ )
OdpowiedzUsuńA to znaczy ze ze argument iż modliszkom latwiej jest przetrwać cieplejsze zimy jest błędny, gdyz akurat zimy byly ostatnio zimniejsze...
Ake doceniam bardziej wyważony ton tego wpisu.
A co do wyważenia to pewnie o ten fragment chodzi: "Klimatolodzy jednoznacznie wskazują, że aktualne ocieplenie klimatu ma antropogeniczny charakter. " :)
UsuńDotyczy, zim (inne pory analizowane osobno "Cieplej zaczęło się robić pod koniec XIX w. Pierwsze trzydziestolecie wieku XX było o 0.3°C cieplejsze, niż wielolecie referencyjne (mówimy tu tylko i wyłącznie o okresie zimowym). W kolejnym trzydziestoleciu (1931-1960) zimy uległy ochłodzeniu o 0.6°C, a więc był to okres o 0.3°C chłodniejszy od wielolecia referencyjnego. Silne ocieplenie zim po 1987 roku spowodowało, że cały wiek XX był nieznacznie cieplejszy od średniej z lat 1961-1990 (+0.06°C). Najcieplejsze 5 lat przypadło na okres 1988-1992, kiedy średnie odchylenie wyniosło +1.94°C (najzimniejszy okres to lata 1827-1831, -2.35°C). Powyżej +1.5°C było również w latach 1971-1975 (+1.51°C), 1998-2002 (+1.74°C).
OdpowiedzUsuńNa pierwszą dekadę XXI w. przypadło ochłodzenie, jednak nie pojawiły się zimy bardzo
mroźne. Wynikało to z faktu, że duże mrozy przypadały najczęściej na jeden miesiąc zimy (np. styczeń 2010, grudzień 2010, luty 2012), podczas gdy pozostałe miesiące zimy aż tak mroźne nie były. Dla przykładu w ubiegłym roku zima była postrzegana jako bardzo mroźna dzięki fali mrozów, która nadeszła pod koniec stycznia. Nie trwała ona jednak szczególnie długo – już w połowie lutego mieliśmy odwilż. Stąd mimo silnych mrozów w lutym, cała zima miała odchylenie nieco powyżej średniej z wielolecia (+0.35°C). Zimniej było zimą 2005/6 (-1.11°C), 2002/3 (-1.53°C), 1995/6 (-2.13°C). Dzięki temu najzimniejszy okres nie przypadł tu wcale na lata po 2008, ale na okres 2002-2006 (+0.03°C), co widać na wykresie."
"Ze wszystkich pór roku, jedynie jesień nie osiągnęła w ostatnich latach wartości zdecydowanie wyższych, niż w poprzednich 200 latach. 30-letnie średnie ruchome temperatury powietrza sugerują, że ostatnie 30 lat odznaczało się jesienią tylko nieznacznie wyższą temperaturą, niż miało to miejsce w latach 30, 40 i 50-tych XX w. Pozostałe pory roku osiągnęły w ostatnich latach bardzo podobne i zdecydowanie najwyższe odchylenie od normy."
proponuje także przyjrzeć się wykresom.
Własnie się przygladam wykresom... Tulko z racji "skrzywienia zawodowego" nie emocjonuję się samymi kreskami ale SKALĄ. A skala mówi że mamy do czynienia z ociepleniem rzędu 0,9 stopnia, przy jednoczesnej naturalnej fluktuacji około 3 stopni.
OdpowiedzUsuńAleż i ja się zgadzam z klimatologami! Problem w tym że propagandysci przypisują 100 % winy czlowiekowi a klimatolodzy piszą o wpływie ale nie uściślają jak bardzo znaczący/nieznaczny on jest.
Ale ogólnie Profesorze i tak jest to jeden z bardziej wywazonych postów.
Klimatolodzy mówią o globalnym ociepleniu 0,75 stopnia i to jest bardzo dużo, łącznie z zamieraniem raf koralowych, suszami, huraganami. Gdy dojdzie do 2 stopniu będzie wielka katastrofa dla ludzkości. Wspomniana fluktuacja około 3 stopni nie odnosi się do zmian globalnych. Pewnie dotyczy innych pomiarów. Warto cytować w całości, z kontekstem, a nie wybiórczo.
UsuńCałość to brzmi tak "Jak widzimy, średnia temperatura w okresie zimowym w Europie Środkowej ulegała częstym i silnym zmianom. W stosunkowo chłodnym okresie 1783-1892 nie widać żadnego istotnego trendu, ale amplituda pomiędzy najzimniejszym i najcieplejszym pięcioleciem wynosi około 3°C. W latach 1781-1895 było zimą średnio o 0.9°C zimniej, niż w okresie 1961-1990." Mylisz więc człowieku podstawowe terminy. Albo kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem albo ordynarne manipulowanie (nie oczekuj sukcesu, pomyliłeś adresy). Amplituda a średnia temperatura a tym bardziej globalna średnia temperatura to są zupełnie różne zagadnienia. Proponuję trochę doczytać, przemyśleć a dopiero się wypowiadać, zwłaszcza tak autorytarnie z ogromną pewnością siebie.
UsuńProfesorze!
OdpowiedzUsuńMówimy o konkretnej modliszce w konkretnym miejscu na Ziemi a nie o huraganach! Proszę nie kombinować.
A jeśli chcemy mówić o zmianach globalnych to bardzi proszę bez bajania: "
Klimatolodzy mówią o globalnym ociepleniu 0,75 stopnia i to jest bardzo dużo, łącznie z zamieraniem raf koralowych, suszami, huraganami. Gdy dojdzie do 2 stopniu będzie wielka katastrofa dla ludzkości." Albo, najlepiej poprzeć te slowa modelem termodynamicznym...
Doprawdy? Ja "autorytarnie i z wielką pewnością siebie"?
Jest takie stare przysłowie o kotle i garnku...
Jeśli "Mówimy o konkretnej modliszce w konkretnym miejscu na Ziemi", to na obszarze Polski, w analizowanym okresie przed i w trakcie ekspansji modliszki mamy podwyższenie temperatur we wszystkich porach roku. Kluczowy jest chyba cieplejszy wrzesień i październik bo ma to związek z cyklem życiowym. Na dodatek modliszka nie jest odosobnionym wyjątkiem. U wielu gatunków owadów obserwujemy podobne trendy: ekspansji na północ gatunków południowych i wycofywanie zasięgów na północ gatunków północnych. Nie można więc tego wiązać z jakimś cudownym przypadkiem dla modliszki. Odsyłam do publikacji.
Usuń