Siddhartha Mukherjee, "Gen - ukryta historia", Wyd. Czarne, 2017 r. |
Jest o historii nauki i o najnowszej wiedzy o genach, dziedziczeniu i ewolucji. To wszystko podane w szerszym kontekście jak i z perspektywy indywidualnych poszukiwań. Trochę jak powieść detektywistyczna z wątkiem bardzo osobistym. W rodzinie autora od co najmniej dwóch pokoleń występują przypadki choroby psychicznej. Autor poszukuje rozwiązania, dlaczego tak jest i czy on sam… obciążony jest ryzykiem. Czy się ujawni? Podobne pytania i my możemy sobie stawiać, czy pewne cechy osobowości są dziedziczne? Czy niektóre choroby, na które zapadają nasi krewni, mogą i nas dotyczyć? Dlatego warto przeczytać. Ja przeczytałem z duża przyjemnością. Uporządkowałem swoją wiedzę i dowiedziałem się wiele nowego.
Dużo faktów i terminów naukowych, i dużo stron (blisko 600). Ale czyta się znakomicie. Wszystkie zagadnienia naukowe są dobrze wyjaśnione, zarówno z perspektywy historycznej (skąd to się wzięło i jak powstawało) jak i z perspektywy współczesnej wiedzy. Dlatego książkę polecam wszystkim. Warto przeczytać. Nazwisko autora jest trudne. Tak jak i imię. Jest z pochodzenia Hindusem. Symbolicznie oddaje to znak współczesnej nauki – jest międzynarodowa a nie tylko europejska.
Zapewne wielu pamięta ze szkoły nudne krzyżówki mendlowskie do rozwiązywania. Potem na studiach biologicznych nieco więcej informacji i hodowle muszek owocowych. A przez następne lata cięgle pojawiające się nowe fakty, czasem zaskakujące. Wywracanie starych dogmatów i rewolucje w pojmowaniu dziedziczenia. Wspomniana książka dobrze mi wiedzę genetyczną uporządkowała. Dlatego ja polecam.
Wartością jest także tło teorii naukowych u uwarunkowań społecznych, w których rozwijała się wiedza genetyczna. XX wiek rozwijał się w cieniu trzech niezwykłych idei: atomu (budowa materii), bitu (informacja cyfrowa i cybernetyka) i genu. Ja odnalazłem nurtujący mnie od dawna problem teorii systemów, relacji części i całości. „Atom, bit i gen doprowadziły do przełomów w myśleniu o nauce i technologii”. A książka Mukherjee opowiada o genie i genetyce, i to w sposób zajmujący.
Genetyka nie jest nudna! Dużo miejsca poświęcone jest w omawianej książce eugenice. Narodziła się przed stu laty. Dziedziczność i ewolucja mocno się uzupełniały i napędzały. A wszystko to w konkretnym tle społecznym. „Eugenika miała na celu przyspieszenie doboru istot przystosowanych względem nieprzystosowanych, zdrowych względem chorych. Galton proponował selekcyjny rozpłód silnych osobników.” Inni proponowali eliminację i „sterylizację miernoty.” Było więc selektywne rozmnażanie i selektywne eliminowanie. Taka eugenika narodziła się w Anglii i w USA, dopiero potem zrealizowana w Niemczech…. „Powoływano komisje, które miały decydować o sterylizacji „niepełnowartościowych” kobiet i mężczyzn - epileptyków, przestępców, głuchoniemych, „upośledzonych umysłowo”, osób z wadami wzroku, deformacjami kostnymi, karłów, schizofreników, cyklofreników (…).” Dyslektyków także. Według tamtej eugeniki 10% populacji to osoby „gorszej krwi”.
U schyłku XIX wieku w Wielkiej Brytanii paliwem dla eugeniki był lęk klasowy, to w USA na początku XX wieku takim paliwem były uprzedzenia rasowe. W Ameryce społeczeństwo tworzyli w coraz większym stopniu „obcy”. O obcych genach i obcej kulturze…. Jakże brzmi to współcześnie! Wtedy Priddy, zwolennik tak rozumianej eugeniki, pisał „Krzyżówka między człowiekiem dowolnej rasy a Żydem zawsze będzie Żydem.” Hitlerowskie Niemcy wcieliły te idee w życie, a raczej śmierć… A w USA, na początku wieku XX urządzano „Konkursy na Najlepsze Dziecko”. Niczym na rolniczych targach z rasami zwierząt…
„Nazizm, powiedział kiedyś biolog Fritz Lenz, to jedynie „biologia stosowana.” Teoria dziedziczenia posłużyła władzy do stworzenia wypaczonej wizji ludzkich tożsamości. Nauka jest zawsze mniej lub bardziej uwikłana społecznie. A w społeczeństwach autorytarnych, niedemokratycznych, z dyktatorskim modelem władzy, może doprowadzać do tragedii. Mimo, że eugenika narodziła się w USA to dopiero w faszystowskich Niemczech wspierała ludobójstwo. „Tandetna nauka wspiera totalitarne reżimy, a totalitarne reżimy produkują tandetną naukę.” Nie tylko z genetyką w tle. Morał ponadczasowy i jakże bardzo aktualny.
Dużo miejsca poświęconych jest ewolucji rozumienia genu, genotypu, fenotypu i wpływu środowiska. Współcześnie do tej dyskusji sporo nowego wnosi epigenetyka. To fascynująca historia. I dużo dobre wiedzy.
W opisywanej książce dużo jest celnych dygresji i wątków. Na przykład ten: „Uczeni, jak muzycy, matematycy czy sportowcy, osiągają szczyt młodo, po czym szybko przygasają.” Myśl ta nabiera dużej wymowy w kontekście zmian w szkolnictwie wyższym w Polsce i korporacyjnej parametryzacji i „punktozy”.
Nie będę streszczał całej wiedzy genetycznej, zawartej w książce Siddhartha Mukherjee. Warto samemu sięgnąć. Kończy się najbardziej aktualnymi informacjami i teoriami. A także wskazaniem różnorodnych, możliwych konsekwencji i wykorzystania współczesnej wiedzy genetycznej. „Genetycy i specjaliści id terapii genowej na całym świecie z nowym zapałem badają teraz możliwości zmiany ludzkiego genomu – po części dlatego, że za sprawą nowych technologii znaleźliśmy się w punkcie zwrotnym. Technologie hodowli komórek macierzystych, transferu jądra komórkowego, epigenetycznej manipulacji i edycji DNA sprawiły, że manipulacja genomami i tworzenie transgenicznych ludzi stało się realna perspektywą.” Przyszłość w największym stopniu zależy od jakości społeczeństw. Nie ma potrzeby bać się naukowców i genetyków, jest powód bać się dyktatorów i społeczeństw rządzonych autorytarnie. Ta groźba wraca. W hitlerowskich Niemczech do władzy doszli prymitywni nieucy i wypaczeni ludzie. A jak pisze Stanisław Lem w wielu swoich książkach i opowiadaniach – władza autorytarna jest bez hamulców sprzężenia zwrotnego – zawsze doprowadzi do katastrofy. Lem swoje rozważania opierał o doświadczenia Holokaustu i życia w krajach o ustroju komunistycznym. Jego futurystyczne wizje są bardzo aktualne. Warto i do Lema sięgać.
I na koniec jeszcze jedne cytat z omawianej książki: „Uczeni dzielą i rozdzielają. Ot, nieuchronne ryzyko zawodowe. Rozbijamy świat na części składowe – na geny, atomy, bity – po czym znów składamy go w całość. Nie znamy innych metod. Aby uzyskać sumę elementów, najpierw musimy wszystko rozłożyć.”
Dużo wiedzy przystępnie i intrygująco opowiedzianej. Polecam !
Siddhartha Mukherjee, "Gen - ukryta historia" (przełożył Jan Dzierzgowski), Wyd. Czarne, Wołowiec 2017 r. ISBN 978-83-8049-0
Oj zabrakło mi tu arcydemokratycznej, postępowej, światłej et caetera... Szwecji!
OdpowiedzUsuń63 tysiące przymusowych sterylizacji, koniec tego chorego socjalistycznego wymysłu nastąpił dopiero w 1975r!
I jak się ten fakt ma do całej narracji?
Ten fakt znakomicie się wpisuje w narrację. To było tak niedawno.
UsuńOwszem pasuje doskonale... Czemu zatem został przemilczany?
OdpowiedzUsuńBo to nie jest książka
OdpowiedzUsuńCzyli w książce jest?
UsuńPo prostu przeczytaj.
UsuńZapewne przeczytam, ale pytanie nadal pozostaje otwarte. Jest tam i Szwecji czy nie ma? Czytałeś Profesorze, odpowiedź.
UsuńSą takie magiczne słowa: proszę, dziękuje, przepraszam. Jesteśmy na ty?
Usuń