8.08.2018

O uniwersytecie oraz dziedzictwie kulturowym i przyrodniczym - w trakcie metamorfozy

(Jeden z projektów, realizowany wspólnie ze studentami, w olsztyneckim skansenie)

Są takie momenty, gdy zbiera się na wspomnienia. Niektórzy nazywają to suszeniem sieci. Zatrzymanie i refleksja są jak najbardziej wskazane. Dwa powody skłaniają mnie do wspomnień i przemyśleń uniwersyteckich. Po pierwsze zbliża się rocznica 20. lat Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Powstanie UWM było kwintesencją zmian, jakie zaczęły się dokonywać w polskiej edukacji, w tym także wyższej, po roku 1989. Dyskusje o budowaniu wolnej Polski i naprawianiu edukacji po komunistycznych zniszczeniach, zaowocowały realnymi działaniami. Był zapał budowania, tworzenia i były wielkie nadzieje. Drugim powodem do refleksji jest ustawa 2.0, która już od października zacznie obowiązywać. Ogromne wyzwanie i duże zagrożenie. Jak z tego wyjdziemy? Na tarczy czy z tarczą, i nie myślę tylko w kategoriach pracowników UWM ale przede wszystkim społeczności Warmii i Mazur.

Ponad 5 lat temu, z inicjatywy filozofów rozpoczęliśmy tworzenie interdyscyplinarnego i międzywydziałowego kierunku dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze. Najpierw trudne negocjacje międzywydziałowe, by przełamać lokalne partykularyzmy i swoiste izolacje. Potem przygotowanie dokumentów, umożliwiających utworzenie kierunku. Nie było łatwo, ale się udało. Najpierw uruchomiliśmy studia licencjackie. Po kilku latach - magisterskie. Na samym początku - aby kształcenie było dobrze osadzone w badaniach - powołaliśmy Centrum Badań nad Dziedzictwem Kulturowym i Przyrodniczym.

Pięć lat temu, gdy kierunek był uruchamiany, pisałem, że wtedy rosło moje (ale i nie tylko moje) rozczarowanie współczesnym uniwersytetem, na którym odbywa się masowe, odczłowieczone kształcenie (stąd w naszych planowanych działaniach nacisk na metodę projektu, interdyscyplinarność i odbudowa relacji mistrz-uczeń). Uniwersytet nie rozwija osobowości a daje surogat wiedzy zawodowej. W rzeczywistości ani to zawodowe kształcenie (pokazuje to np. skala bezrobocia u absolwentów) ani nie rozwija osobowości, nie daje poczucia szczęścia. Szczęścia wynikającego z rozumienia świata. Tamte sformułowania są jak najbardziej aktualne w moim odczuciu także i obecnie.

Dyskusja o uniwersytecie jest częścią dyskusji o Europie. Wspólnota Europejska cierpi na utratę (lub brak) tożsamości. Polityczne dyskusje ograniczają się do kwestii ekonomicznych, a to nie wystarcza do utrzymania jedności. Być może najpierw trzeba stworzyć wspólnotę europejską, jako wspólną tożsamość kulturową i ekonomiczną. Skąd nasze, lokalne przyrodniczo-filozoficzne zainteresowanie dziedzictwem przyrodniczym i kulturowy. Bo kultura i ekonomia ściśle są z dziedzictwem przyrodniczym powiązane, co dobrze werbalizuje idea ekorozwoju (szeroko rozumianego rozwoju zrównoważonego). I myślę, że uniwersytety powinny być kuźnią, zaczynem i miejsce budowania tej wspólnoty. Moim zdaniem uniwersytet powinien być liderem w rozpoznawaniu, ochronie i rozwijaniu wspólnego, regionalnego i prowincjonalnego dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego. Na razie takiej roli nie wypełnia, przynajmniej w stopniu wystarczającym. Trzeba więc o to zabiegać.Obawiam się, że Ustawa 2.0 sytuację te pogorszy i zatrzyma powolny rozwój uniwersytetu i jego zakorzenianie się w Regionie.

Sporo się udało, ale na skutek różnych działań (i wcale rzeczywistą przyczyną nie był brak studentów, przynajmniej nie było mniej chętnych niż na innych kierunkach) najpierw zamknięto nabór na licencjat, a niedawno także na studia drugiego stopnia. Nasz kilkuletni wysiłek dobiega końca. Potrwa jeszcze rok (chyba, jeśli nie wznowiony zostanie nabór). Wygasło też Centrum Badań, pomysły nie zostały rozwinięte i nie zakończyły się wspólnymi grantami (były wspólne działania, konferencja i nawet publikacje). Coś się kończy. Pozostało doświadczenie, wiele różnych kontaktów i... wola, by dziedzictwem przyrodniczym i kulturowym dalej się na uniwersytecie zajmować. Trzeba tylko poszukać nowej, wygodnej przestrzeni (mierząc zamiary na siły). Może to tylko diapauza? Faza spoczynkowa? By po przemyśleniach podjąć temat ponownie, już w innej formule?

Trochę więcej:

1 komentarz:

  1. Wielkie rozczarowanie zostało wśród absolwentów I stopnia kierunku Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego. Jako absolwenci liczyliśmy na dalszą naukę na naszym kierunku i wiązaliśmy z nim dalsze plany życiowe. Zaczęliśmy studia by dalej się kształcić i skończyć właśnie II stopień Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego, ponieważ uważamy, że otwiera drzwi rozwoju osobom pracującym zawodowo. Studiowanie takiego kierunku jakim jest Dziedzictwo Kulturowe i Przyrodnicze pozytywnie wpłynęło na nasze postawy życiowe związane z otaczającym nas świecie, problemami globalnymi naszej planety a także poznaniem dziedzictwa materialnego i niematerialnego nie tylko naszego regionu.
    Dzięki studiom na tym kierunku nasze zainteresowania przyrodą, jej ochroną oraz kulturą i sztuką, jeszcze bardziej się uwyraźniły. Ten interdyscyplinarny kierunek studiów łączy w sobie trzy aspekty: wiedzę humanistyczną, wiedzę przyrodniczą oraz praktykę społeczną w zakresie: poznania, ochrony i zarządzania zasobami dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego. Zawiera treści z obszaru nauk humanistycznych i z obszaru nauk przyrodniczych. Dzięki wykładom, spotkaniom,wspólnym plenerom i opowiadaniom biologów o owadach i lokalnej bioróżnorodności, spojrzeliśmy na przyrodę z innej perspektywy. Uważamy, że kierunek Dziedzictwo Kulturowe i Przyrodnicze jest bez wątpienia kierunkiem wartościowym i potrzebnym.

    OdpowiedzUsuń