Nowa odsłona bloga Profesorskie Gadanie. Pisanie i czytanie pomaga w myśleniu. Pogawędki prowincjonalnego naukowca, biologa, entomologa i hydrobiologa. Wirtualny spacer z różnorodnymi przemyśleniami, w pogoni za nowoczesną technologią i nadążając za blaknącym kontaktem mistrz-uczeń. I o tym właśnie opowiadam. Dr hab. Stanisław Czachorowski, prof UWM, Wydział Biologii i Biotechnologii, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
15.04.2019
Marzę o dobrej szkole i społeczeństwie obywatelskim
Marzę o patriotyzmie dnia codziennego, solidności, wytrwałej pracy. Marzę o dobrej szkole, odpowiedniej do wyzwań współczesności. Skostniała szkoła uwierała mnie jako ucznia, uwiera i teraz. Współpracuję z nauczycielami, na uniwersytecie realizujemy kolejne projekty, których celem jest wspomaganie rozwoju uczniów i codziennej pracy polskiej szkoły. Bywały chwile, gdy czuło się postęp, że już sprawy idą w dobrym kierunku. Wolno ale się posuwają. Nie cofają się, nie więdną a właśnie idą we właściwym kierunku (choć jeszcze daleko do celu). Teraz jestem coraz bardziej przygnębiony i zrezygnowany. Może to kwestia wieku, może czasu wyjątkowo złego. Niczym patrzenie na kruchą szklankę, która strącona ze stołu spada na ceglana podłogę. Jeszcze jest cała. Ale wyobraźnia podpowiada co będzie za chwilę. Liczyć na cud? Rzucać się na ratunek?
Czytanie ubogaca. Cudze myśli, dopracowane i doszlifowane pomagają nam wyrazić to, co sami czujemy. Dlatego przytaczam niżej słowa Wojciecha Malajkata (z wywiadu w Gazecie Wyborczej). Z jego żoną razem studiowaliśmy. Piękne chwile młodzieńczych ideałów i zaangażowania a także pracy "u podstaw". Wtedy też nie było lekko i nie raz zderzaliśmy się z głupotą, np. w czasie działalności w studenckim klubie Docent. Było jednak chyba więcej nadziei a może więcej sił?
"Marzę o tym, byśmy byli społeczeństwem obywatelskim. Nie solidaryzującym się w momencie, kiedy jest nagły poryw wiatru, ale interesującym się sobą nawzajem na co dzień." Też mam takie marzenia... Patriotyzm dnia codziennego, bez fajerwerków, napuszonych słów i defilad. Lecz za to z wytrwałą pracą, mądrą dyskusją i solidarnością codzienną. Ze sprzątaniem dzikich zakątków przyrody, z odpowiedzialnością za klimat i biosferę... Czyli z myślą o dobrym życiu także i przyszłych pokoleń. Bez krótkowzrocznego, pazernego egoizmu....
„O co jest dzisiejszy strajk? – Wszyscy wiemy, że nie chodzi tylko o to, by nauczyciele lepiej zarabiali. Czytam, że strajk krzywdzi dzieci. Te dzieci są skrzywdzone już od bardzo dawna. Na studia aktorskie przychodzi do nas młodzi ludzie, u których szkoła nie rozwinęła wyobraźni. Oni nie czytają, niczego w kinie czy muzeum tak naprawdę nie widzieli." Tak, ci uczniowie już są skrzywdzeni, przeładowaną podstawą programową, ciągłym odrabianiem lekcji, by nadrobić nawet to, co niemożliwe. Zakuwanie na pamięć, archaiczne i bezużyteczne lektury, bez czasu na dyskusję i uczenia się jak się uczyć.
"Szkoła nic z nimi nie robi. Uczy rozwiązywać testy, nie inspiruje. I nauczyciele, i uczniowie bębnią to, co mają odbębnić." Bo musi... realizować złą podstawę programową, znacznie zepsutą przez ostatnią reformę (w zasadzie deformę) edukacji. Lojalność elektoratu nie pozwala ani na chwilę z refleksją przyjrzeć się skutkom, bo ciągle musza zwalczać i wykluczać. Rewolucyjny zapał wykluczania. Nie po raz pierwszy w historii. Kiedyś najpewniej refleksja przyjdzie. I wsyd też przyjdzie. Lecz od słowa przepraszam rozbita szklanka się nie scali.... A sprzątając szkła z podłogi można się przy okazji pokaleczyć.
"Nauczyciele i uczniowie są nieludzko zmęczeni. Ze wszystkich znanych nam powodów: przeładowania programu, XIX-wiecznych metod nauczania, niskich zarobków, opresyjnego systemu ocen i testów, braku czasu rodziców dla dzieci i ich oczekiwań, że szkoła ich wyręczy i je wychowa." - zapisuję, bym nie zapomniał. A przynajmniej długo pamiętał. Tylko co z tego pamiętania? Czy komuś się jeszcze przyda?
Czy pokonani, upokorzeni i zniesławieni nauczyciele spokojnie wrócą do pracy? Jeszcze bardziej wypaleni i w poczuciu beznadziei? Może i to złamane drzewo wypuści jeszcze kiedyś zielone pędy. Na koślawym pniu z poczuciem straconego czasu i straconych pokoleń skrzywdzonych uczniów, którym nie byli w stanie pomóc, naprawić szkoły i dać lepszą przyszłość w gospodarce opartej na wiedzy...
Przygnębienie. Czas na kolejną emigrację wewnętrzną? I ja tak się czuję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz