(Dawna szkoła w muzeum, Puck) |
Najlepiej się uczymy w bezpośrednim kontakcie, patrząc i naśladując, komunikując się, próbując, powtarzając czynności. Tak uczyliśmy się przez dziesiątki tysięcy lat. Potem powstało pismo i można było się komunikować inaczej. Poszerzyć możliwości. W końcu powstały szkoły. Były tabliczki gliniane, tabliczki woskowe i w końcu papierowe zeszyty. To przestrzeń pracy ucznia. Ale była także tablica, ta z kredą. Tylko starsi jeszcze ją pamiętają. Miejsce, gdzie nauczyciel pisał a jednocześnie widziało efekty wielu uczniów. Zapis krótkotrwały, ścierany gąbka. Ulotny. I ponownie coś nauczyciel rysował, pisał, tłumaczył. Czasem uczniowie, prawie jak wypowiedź publiczna, bo "przy tablicy', na widoku wszystkich. A wszyscy uczniowie w klasie mogli widzieć. O ile byli w klasie a nie na wagarach lub chorzy w domu. Tablica (teraz biała, suchościeralna, czy nawet ta elektroniczna) wymaga bezpośredniego kontaktu, bycia w tym samym miejscu. Bo inaczej nie widzi się treści tam umieszczanych.
Ale w klasach i na szkolnych korytarzach były (i są) jeszcze gazetki ścienne. Coś na dłużej przypinane: rysunki, wycinki prasowe, wypisane słowa, wiersze itd. Czyli miejsce do umieszczania treści edukacyjnych lub informacyjnych na dłużej. Takie gazetki okolicznościowe z okazji wiosny, lata, ważnego problemu jak i zwykłe treści edukacyjne, z poprawną pisownią, regułami ortograficznymi, deklinacją, równaniami matematycznymi, data,mi historycznymi itd. Uczeń mógł spojrzeć i sobie utrwalać. Ale musiał być w tym samym miejscu. Inaczej nie miał szansy zobaczyć treści.
Aż nadszedł wiek internetu. I zaczęły powstawać szkolne gazetki z takimi samymi treściami, tyle tylko, że umieszczonymi wirtualnie. Żeby zobaczyć treść i z niej skorzystać uczeń musi tam zajrzeć, czyli wejść w swoim komputerze czy telefonie komórkowym w odpowiednie miejsce w internecie. Nie musi przychodzić do szkoły by widzieć i wykorzystywać treść. Zmierzam do tego, że wirtualne tablice "korkowe" spełniają tę samą funkcje, gdzie coś ważnego i przydatnego dla uczniów "przypinamy" na trochę dłużej. Istota ta sama tylko forma i narzędzie inne.
Z takich tablic wirtualnych korzystam także w kontaktach ze studentami. Uczę się, odkrywam coraz to nowe możliwości. Od niedawna wykorzystuję także Padlet.
Najwcześniejszą moją tablicą wirtualną była osobista strona www. Założona w 2002 roku, od dawna nie była aktualizowana. Potem celowi komunikacji ze studentami służył blog. Uczyłem się przez działanie. Teraz blog działa zupełnie inaczej (graficznie, koncepcyjnie, treściowo). Ale jego głównym celem jest właśnie funkcja tablicy korkowej. Zamieszczam treści przede wszystkim edukacyjne, adresowane do moich studentów (jako materiały uzupełniające) oraz w sensie edukacji pozaformalnej treści adresowane do uczniów ze szkół, z którymi czasem spotykam się na wykładach otwartych oraz osób uczących się w formule Long Life Learning. Kształcenie ustawiczne i trzecia misja uniwersytetu.
W miarę zdobywania doświadczenia i rodzenia się nowych potrzeb, powstawały kolejne blogi jako swoiste repozytoria informacji, np. o pisaniu pracy dyplomowej jako wsparcie seminariów czy współtworzone przez studentów w ramach przedmiotu autoprezentacja. Oczywiście narzędzi cyfrowych, nadających się do wykorzystania jako taka tablica ścienna, jest wiele. I sposobów wykorzystania treści z bloga także (np. wykorzystuję w grach terenowych, ale o tym napiszę innym razem).
Jeśli masz konto w Google (np. e-mail) to masz także dostęp do Bloggera. Jest prosty w obsłudze. Załóż bloga adresowanego do swoich uczniów, jako specyficzną tablicę ścienną w klasie. Wystarczy zacząć. Krok po kroku. Można umieścić tekst, zdjęcia a także filmy z dostępnych zasobów. Powstanie uporządkowana treść. Siedzisz u siebie w domu i tworzysz. Uczniowie są w swoich domach i mogą korzystać. A pisać można z dowolnego urządzenia i z dowolnego miejsca. Nie trzeba wozić ze sobą swojego komputera.
Jak do tej pory to nie udało mi się szerzej zachęcić studentów czy uczniów do zamieszczania komentarzy pod wpisami na blogu. To jednak jest wypowiedź publiczna więc zapewne znacznie trudniej uczniom czy studentom się odważyć. Do dyskutowania i korespondencji trzeba wykorzystywać inne narzędzia. Ale przecież na ściennej tablicy w klasie także uczniowie nie piszą (co najwyżej przygotowują treści i komponują całą gazetkę).
Można także zachęcić uczniów do pisania własnego bloga, np. jako dziennika refleksji. Wtedy będzie to swoisty zeszyt. Sprawdzisz bez kontaktu z uczniem. W okresie zamknięcia szkół to bardzo przydatne.
Internet umożliwia utrzymywanie więzi, umożliwia komunikację, także w edukacji. Właśnie nadarzyła się okazja by szerszej to wykorzystać i wypróbować. Izolacja czy kwarantanna w czasie pandemii jest uciążliwa. Ale jest jednocześnie dobrą okazją by o edukacji pomyśleć inaczej. Jest czas i sposobność na nowe rozwiązania.
* * *
Kilka porad praktycznych
Na telefonie komórkowym wyświetla się uproszona wersja bloga. Można co prawda włączyć "wersję na komputer" ale na małym ekranie trudniej się przegląda. W telefonie komórkowym widzimy zazwyczaj tylko wpisy, bez ramek bocznych i innych udogodnień. Warto o tym przypominać swoim czytelnikom, gdy wykorzystujemy bloga do nauczania na odległość.
Co można jeszcze zrobić by blog bogaty w treść był łatwiejszy do przeszukiwania? Po pierwsze każdy wpis zaopatrzyć w etykiety (tagi) a następnie w ramce bocznej umieścić odpowiednią funkcjonalność. Tak jak w tym blogu, można wyszukać wszystkie wpisy, dotyczące owadów, ewolucji, książek itd. Jest to jakiś sposób filtrowania.
Drugą możliwością są strony (zakładki). Możemy dodawać strony, widoczne w menu, które będą swoistym spisem treści, linkującym do wybranych materiałów na blogu. Niniejszy blog praktycznie tego nie ma: jest "strona główna" (gdzie pojawiają się wszystkie wpisy) i "o blogu" (widoczne w widoku na komputer). Taką możliwość można wykorzystać znacznie szerzej a liczba stron może być dużo większa i ułożona tematycznie.
Po trzecie w ramce bocznej można umieszczać archiwum wpisów, wyróżnione posty, tak jak jest u mnie z polecanymi książkami itd. Powstaje w ten sposób bardziej złożony hipertekst, niczym książka z zaznaczonymi rozdziałami. A sama treść jest bardziej ustrukturyzowana. Nie musi tak być na samym początku. Można uzupełniać, rozwijać w miarę tworzenia i uzupełniania treści. Najważniejsze, żeby zacząć.A blog rozwinie się jak larwa owada, wylęgająca się z jajeczka...
Uczniów można zachęcić by swoje przemyślenia lub wykonywane zadania (wypracowania, eseje, rozprawki, notatki itd.) umieszczali na indywidualnym blogu (może być publiczny lub ukryty, z adresem znanym tylko niektórym osobom). Taki specyficzny zeszyt przedmiotowy.
I proszę się nie obawiać. Treści w internecie jest tak dużo, że Wasz czy uczniowski blog nie będzie zbytnio widoczny. Nie będzie więc taki "publiczny" jak nam się wydaje. Trzeba mocno zadbać by ktoś tam zajrzał lub żeby wyszukiwarki internetowe umieściły taki blog wysoko w listach wyszukiwań. Oczywiście, można ukryć (w opcjach) i wtedy nikt niepowołany nie znajdzie (nie dotrze, nie przeczyta). Natomiast jeśli chcemy żeby uczniowie (dedykowani czytelnicy) zaglądali do naszego e-learningowego bloga to prześlijmy link do nich. Inaczej nie znajdą.
Jakkolwiek jest sporo różnych platform blogowych, to wszystkie działają mniej więcej podobnie. Ja podaję przykłady, bazując na bloggerze, być może w niektórych szczegółach będzie się to różniło, ale najlepiej samemu sprawdzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz