4.04.2024

Outsourcing myślenia - czy to coś nowego dla Homo sapiens?

Outsourcingowanie treści - prezentacja wyników badań nad różnorodnością biologiczną w uprawach wierzby, uprawianej dla celów energetycznych. Na dachówce i na planszach posterowych są zdjęcia, trochę treści oraz qr kody, które odsyłają do treści zewnętrznej (artykułów opisujących dokładniej poszczególne aspekty bioróżnorodności).


Dr Piotr Wasyluk niedawno napisał na Facebooku o bardzo intrygującym zjawisku: "Jakiś czas temu pisałem o zjawisku OUTSOURCINGU MYŚLENIA, który pojawia się jako efekt uboczny korzystania ze sztucznej inteligencji. Kolejne eksperymenty zdają się potwierdzać jego istnienie." [wytłuszczenie S.Cz.] Rzeczywiście, generatywna sztuczna inteligencja wyręcza nas w myśleniu, zdajemy się na uzyskane rezultaty i mniej krytycznie, bez dokładniejszego sprawdzania, wykorzystujemy. Jeszcze jeden aspekt mózgu i pamięci zewnętrznej. Wystarczy jednak głębiej się zastanowić, by dojść do wniosku, że to nie jest nowe zjawisko lecz element dłuższego procesu. Mam na myśli silniejszą integrację Homo sapiens z wytworami techniki. Zaczęło się to dużo wcześniej. Tyle tylko, że najpierw technika wyręczała nasze mięśnie. Rodzi się coś zupełnie nowego w biosferze, to coś można nazwać holotechnobiontem. Taki organizm/ekosystem z elementami niebiologicznymi, technicznymi. Tak, jak nasze organella np. mitochondrium w komórce, tak różne niebiologiczne elementy pomagają nam funkcjonować w nowej całości systemowej. I co ważne tworzą nowy system.

Słuszna jest uwaga o tym outsourcingowaniu myślenia. Ale przecie i teraz tak robimy, cedujemy własne myślenie na wodzów, zwierzchników, nauczyciela, rodzica, kogoś innego. I robiliśmy tak od niepamiętnych czasów. Być może to immamentna cecha gatunku społecznego? Może to dawna i archaiczna cecha gatunku społecznego - cedowanie róznych działań na innych, specjalizacja w grupie, nie tylko w odniesieniu do pracy fizyczne ale i odniesieniu do myślenia?

Przykład bezmyślnego outsourcingu jaki czasem możemy spotkać w mailach. Wpisujemy informacje do stopki maila, by było szybciej i wygodniej. Nie trzeba pisać za każdym razem. Ale potem bezrefleksyjnie wysyłamy do każdego odbiorcy, bo dzieje sie tak z automatu. Niedawno dostałem maila z prośbą o upowszechnienie informacji (np. w mediach społecznościowych) a w mailu znajduje się taka klauzula "Ta wiadomość i wszystkie pliki przesłane wraz z nią, są poufne i przeznaczone wyłącznie do użytku osób i jednostek, do których wiadomość została zaadresowana. ". To udostępniać czy jednak nie, bo przecież poufne?  Niby proszą o rozpowszechnienie czyli do użytku adresata, ale jednak taka groźna formuła, rozsyłana automatycznie podnosi ciśnienie i każe się zastanowić... Omyłkowo wysłali czy nie omyłkowo? I jak to sprawdzić? Cedowanie działań na urządzenia poza własnym mózgiem. Gdyby był to list ręcznie przepisywany tak, jak w dawnych czasach, to najpewniej nie byłoby takiego dopisku. Bo przed ręcznymi przepisaniem jednak byłaby refleksja czy treść jest adekwatna. Tym bardziej, że przepisanie kosztuje czas i wysiłek. A jak wykonuje za nas urządzenie, to nie myślimy. Nie nasza praca, nie nasz wysiłek. Przykład outsourcingu myślenia i to bez sztucznej inteligencji.
 
Oczywiście takie informacje w stopce ułatwiają codzienna prace, bo są wstawiane automatycznie. Ale czy powinny się znaleźć w każdym mailu? Czy nie powinny czasem być ręcznie wykasowane? Tak jak w mailu, który otrzymałem? Automatyzacja na pewno podnosi efektywność pracy, ale chyba także zmniejsza krytycyzm. I to bez stosowania AI - to w nawiązaniu do dyskusji zainicjowanej przez dr. Piotra Wasyluka. Sztuczna inteligencja jest elementem w ciągu długiego procesu specjalizacji i zdawania się na innych ludzi lub urządzenia i algorytmy. Zaczął się znacznie wcześniej, wraz z wynalezieniem pierwszych narzędzi i rozwojem techniki oraz automatyzacji naszych działań. Podnosiły efektywność, lecz skutkowały specjalizacją i outsourcingiem, najpierw wysiłku fizycznego a teraz także tego umysłowego. Już nie tylko inni za nas myślą lecz i maszyny.

Jak daleko ten proces zajdzie? Wraz z integracją nowego systemu każdy element traci na swej niezależności, traci niektóre funkcje i staje się bardziej zależy od nowej całości i od innych elementów tego systemu. Śmiało można pisać o holotechnobioncie jako nowej jakości. Bez maszyn nie bylibyśmy w stanie funkcjonować. A teraz bez pamięci zewnętrznej, Najpierw były to słowa zapisane w zeszycie, wydrukowane w książce a teraz w smartfonach, komputerach, i serwerach. Dostęp mamy do tych danych przez urządzenia. jak się zepsują to "propał Wańka". Czy głupiejemy? Możliwe, ale przecież nie jestesmy w stanie zapamiętywać więcej. Dzięki pamięci zewnętrznej i outsourcingowaniu zapamiętywania i myślenia możemy wykorzystywać znacznie więcej informacji niż zmieściłoby się w naszej głowie. I głowach naszych przodków.

A co to jest holobiont jako prekursor holotechnobiontu? 

Holobiont (gr. hólos όλος wszystko, całość + bíos βίος życie) – określenie na organizm eukariotyczny, składający się lub współistniejący wraz z wieloma innymi organizmami prokariotycznymi, żyjącymi w symbiozie. Określenie zostało zaproponowane przez Lynn Margulis w 1991 roku (za Wikipedią)

Holobiont to zbiór (system) złożony z żywiciela i wielu innych gatunków, żyjących w nim lub wokół niego, które razem tworzą odrębną jednostkę ekologiczną, chociaż istnieją kontrowersje co do tej dyskretności. Składniki holobiontu to pojedyncze gatunki lub bionty, natomiast połączony genom wszystkich biontów to hologenom. Pojęcie holobiontu zostało początkowo zdefiniowane przez dr Lynn Margulis w jej książce Symbiosis as a Source of Evolutionary Innovation z 1991 r., chociaż od czasu pierwotnej definicji pojęcie to ewoluowało później. Holobionty obejmują gospodarza, wirom (wirusy), mikrobiom (mikroorganizmy) i inne organizmy, z których wszyscy w jakiś sposób przyczyniają się do funkcjonowania całości. Do dobrze zbadanych holobiontów zaliczają się koralowce budujące rafy i ludzie. (źródło: https://encyclopedia.pub/entry/29286)

Termin holobiont został wprowadzony przez Margulis w 1991 r. dla określenia gospodarza wraz z jego obowiązkowymi mikroorganizmami symbiotycznymi. Następnie znaczenie to zostało rozszerzone, aby objąć gospodarza wraz ze wszystkimi jego mikroorganizmami symbiotycznymi (Zilber-Rosenberg i Rosenberg, 2008). W ostatnich latach użycie słowa holobiont w pracach naukowych stało się coraz bardziej popularne. Wywołało to pytania o znaczenie tego terminu. Najważniejszym pytaniem wydaje się być: czy holobionty są autentycznymi organizmami czy nie? Okazuje się, że ze względu na mnogość pojęć organizmów, odpowiedź na to pytanie zależy ostatecznie od używanego pojęcia organizmu. (źródło: https://www.uni.lodz.pl/wydarzenia/szczegoly/can-holobiont-be-considered-an-organism-biologist-and-philosopher-perspectives-3 )

W powyższym rozumieniu za holotechnobionta można uznać człowieka wraz z mikroorganizmami (holobiont), poszerzony o elementy techniczne, a służące funkcjonowaniu człowieka, w tym protezy, implanty i pamięć zewnętrzna w postaci notatek, książek, smartfonu, sztucznej inteligencji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz