Kielce. Kurtyna wodna na placu ogołoconym z zieleni, schładzanie wodą w czasie upałów. |
Rzadko się zdarza, że Lany Poniedziałek przypada akurat pierwszego kwietnia. Czyli w Prima Aprilis. A więc dowcip musi być wiązany z wodą. Tym razem zwrócił sie do mnie dziennikarz z TVP3 Olsztyn z propozycją udziału w primaaprilisowym psikusie. Intryga była taka, że hiszpańscy aktywiści ekologiczni domagają się zakazu polewania się wodą w Lany Poniedziałek, zakaz miałby wejść od przyszłego roku. Dowcip trochę ryzykowny, bo sporo jest złego pijaru w odniesieniu do działaczy społecznych, dbających o naszą przyszłość. I będzie tp woda na młyn różnych kontestatorów, jacy to ekolodzy są głupi i jakie nieżyciowe wymyślają działania. Ekolodzy notorycznie doświadczają różnego rodzaju hejtu denialistów klimatycznych i wielu innych grup. Zatem dowcip dobry ale ryzykowny.
Pomyślałem jednak, że można wykorzystać każdą okazję by zwrócić uwagę opinii publicznej na ważne kwestie środowiskowe. W Hiszpanii byłem kilkanaście lat temu, z wizytą studyjną. Już wtedy były widoczne skutki braków wody, rzeki z niskim poziomem wody, zaostrzone przepisy. Na przykład niezależnie od zamożności nie można było wymieniać wody w przydomowym basenie. Można wodę oczyszczać ale nie wymieniać. Podobnie z podlewaniem ogródka, trawnika czy pól. Nie wolno do tego celu używać wody wodociągowej. Chyba, że ktoś oczyści ścieki, to wtedy taka woda z "recyklingu" jak najbardziej. Inny przykład to to, że na myjni samochodowej woda jest używana w obiegu zamkniętym. Przedsmak przyszłość, gdzie to nie pieniądz rządzi. Potem usłyszałem o dużych protestach społecznych. Dawno temu wybudowano kanał, doprowadzający wodę z dużej rzeki z jednego regionu Hiszpanii do terenów rolniczy w innym regionie. I ludzie protestowali, bo nie chcieli się dzielić wodą - "jeśli im oddamy to nam zabraknie". Woda w Hiszpanii już od dawna jest zasobem deficytowym. A postępujące ocieplenie klimatu nasila tylko problem. I wymusza określone działania. Wybór więc hiszpańskich aktywistów, jako bohaterów dowcipu, jest jak najbardziej trafny (ostatecznie w materiale pojawiła się konferencja naukowa, a wie nieco bardziej przesunięty akcent na naukowców niż aktywistów).
Nas Polaków też już coraz bardziej dotykają problemy braku wody. Od kilku lat obserwujemy wiosenne susze i burze pyłowe. Ten rok był dla nas łaskawy, więcej niż zwykle opadów w zimie i zalegający śnieg zapewniły wodę na wiosnę. Oby była to tendencja stała a nie tylko jednorazowa. W coraz większej liczbie gmin w Polsce co roku ogłasza się przejściowe ograniczenia w korzystaniu z wody wodociągowej. Po prostu wody dla celów komunalnych zaczyna brakować. I my też jesteśmy zmuszeni do zmiany sposoby użytkowania i wprowadzania przepisów racjonalizujących zużycie. Nie wszystko sam rynek i pieniądz wyreguluje.
Przyzwyczailiśmy się do podlewania trawników wodą wodociągową, przez co zużywamy głębinowe zasoby wody. One się bardzo wolno odnawiają. To ewidentne marnotrawstwo. W wielu miastach latem ustawia się kurtyny wodne, by schładzać powietrze. Upały są nieznośne. Ale wykorzystuje się wodę pitną z wodociągów. To ogromna niegospodarność. Przykład z Kielc (zdjęcie na górze i na dole tekstu). Dawniej zielony i zadrzewiony plac zamieniono w kamienną i bezdrzewną pustynię. Taka moda w całej Polsce. Nic dziwnego, że potem ustawia się kurtyny wodne. Czy można inaczej schładzać miasta? Można. Przez liczne nasadzenia drzew i zieleni niskiej. W taki sposób całe miasta można schłodzić nawet o kilka stopniu. Tak zrobiono w niektórych miastach, np. w Ameryce Południowej, z dobrym skutkiem. Drzewa do transpiracji zużywają wodę ale nie tę głębinową, lecz tę znajdującą się w glebie. A więc o szybkim obiegu i łatwym odnowieniu.
W miastach woda deszczowa w około 50% od razu trafia do kanalizacji i potem do rzek. Trzeba zmienić sposób gospodarowania na terenach zurbanizowanych i zatrzymać jak najwięcej wody, by wsiąkała i zasilała glebowe zasoby tego cennego elementu biosfery.
Żart żartem ale mamy problem z wodą w Polsce i musimy zmienić sposób gospodarowania wodą i zarządzaniem przestrzenią w mieście - więcej drzew, więcej łąk kwietnych, więcej małej retencji. Oblewanie się wodą w Lany Poniedziałek nie przyczyni się do zużycia zasobów wody. Nikt nie będzie domagał się zmiany tych dawnych zwyczajów. Jeśli już, to z zupełnie innego powodu (nie każdy lubi być oblewany wodą na ulicy i może traktować to jako przejaw agresji). Ekolodzy (naukowcy) jak i aktywiści prośrodowiskowi nie zagrażają zwyczajom ludowym.
Kielce, przed i po betonizacji placu, kamienna pustynia prawie całkowicie pozbawiona drzew, która się szybko nagrzewa, ilustracja z internetu, znaleziona na Facebooku. |
Pierwszokwietniowy materiał ukazał się w regionalny wiadomościach TVP3, Informacje 1.04. 18.30.
Sprostowanie w kolejnym wydaniu Informacji 2.04,2024
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz