Źródła energii odnawianej: wiatraki, biomasa. Czy są mniej polskie niż węgiel? |
W XXI wieku czysta woda staje się kluczowym zasobem. Tak jak kiedyś węgiel czy ropa naftowa. Wraz ze wzrostem ludzkiej populacji i rozwojem przemysłowym systematycznie wzrastała presja na środowisko wodne. Doprowadziło to do niekorzystnych zmian, które obecnie próbujemy odwrócić. Dawniej rzeki traktowano jako infrastrukturę: jako źródło wody pitnej, źródło energii (folusze i młyny wodne) oraz jako kanał ściekowy, odbierający wszelkie zanieczyszczenia (ścieki komunalne). Ten dawny sposób traktowania rzek widać jeszcze w starszej zabudowie wsi i miast: kamienice lub domy frontem ustawione są do ulicy, natomiast do rzeki zwrócone są śmietniki, obórki, chlewiki, wychodki. Od dawna mieliśmy nawyk wrzucania wszelkich śmieci do wody. Prąd rzeki zabierał od nas problem i przenosił dalej. Procesy samooczyszczania rzek czyniły swoje. Jednakże przy zwiększonym zagęszczeniu i rosnącej populacji ludzkiej taki sposób postępowania kończy się poważnymi problemami zdrowotnymi i gospodarczymi. Potem traktowaliśmy rzeki jako infrastrukturę komunikacyjną. Ale i nawet transport wodny na rzekach staje się we współczesnym świecie coraz mniej znaczący. Inwestycje w żeglowność rzek, budowanie kanałów i przekopów stają się co raz bardziej anachroniczne.
Wraz z narastającymi negatywnymi skutkami zanieczyszczenia wód śródlądowych oraz pogłębiającym się brakiem czystej wody dla potrzeb komunalnych, rolniczych i przemysłowych zaczęło się zmieniać nasze podejście do zasobów wodnych. Pierwszy duże zmiany rozpoczęły się w drugiej połowie XX wieku. Zaczęto budować oczyszczalnie ścieków i widoczne były pierwsze efekty poprawy jakości wód. Zrodziła się także potrzeba stałego monitoringu jakości wód. Od dziesięcioleci metody są udoskonalane i standaryzowane. Obecnie monitoringiem objęte jest nie tylko badanie fizyczno-chemicznych parametrów wody (traktowanej jako surowiec) lecz i tak zwane zdrowie ekosystemu czyli patrzenie na rzeki i jeziora w dłuższej perspektywie ich zdolności do samooczyszczania i funkcjonowania. Jest to także znak patrzenia na rzeki i wody śródlądowe nie jako na infrastrukturę lecz jako na ekosystem. To znacząca zmiana jakościowa. Niestety dokonuje się zbyt powoli, czego przykładem jest Polska, kraj w którym zarządzanie wodami włączone są do ministerstwa infrastruktury a nie ministerstwa środowiska.
Zachodzące zmiany klimatu przyniosły nowe wyzwania w gospodarowaniu zasobami wodnymi. Przy wydłużonej porze ciepłej więcej wody paruje, stąd nasilające się niskie stany wód latem. To nie tylko narastająca susza w rolnictwie lecz i brak wody dla przemysłu np. chłodzenia elektrowni i potrzeb komunalnych. Korzystany co prawda z wód głębinowych lecz te zasoby też są wyczerpywalne. Jednocześnie obserwujemy wzrost zjawisk gwałtownych: silne ulewy i wynikające z tego gwałtowne powodzie. Paradoksalnie zmagamy się z dwoma przeciwstawnymi klęskami: suszy i powodzi.
Jest jeszcze jeden czynnik, wpływający na sposób patrzenia na gospodarkę wodną. Wraz z gwałtownym wymienianiem gatunków i utratą bioróżnorodności rodzi się coraz większe zainteresowanie wodami jako ekosystemami. Jako siedliskiem życia dla bardzo wielu gatunków. Obserwujemy więc powolne zmiany w myśleniu o zasobach wodnych – z bezmyślnej eksploatacji i traktowania wód jako infrastruktury melioracyjnej, komunikacyjnej czy ściekowej w kierunku traktowania jako ekosystemu i dobra wspólnego. Zmiany w mentalności nie nadążają za potrzebami, czego przykładem jest chociażby ostatnia katastrofa ekologiczna w rzece Odrze.
W konsekwencji zrównoważone gospodarowanie wodami w skali krajobrazu i regionu staje się coraz pilniejsza potrzebą. Zrównoważony rozwój, musi uwzględniać potrzeby przyrody, potrzeby gospodarki i potrzeby ludności.
Zasadnicze pytanie brzmi: czy wody powierzchniowe to infrastruktura czy ekosystem? Bagatelizowanie potrzeb społecznych i potrzeb przyrodniczych na rzecz gospodarki przynosi nam kolejne kosztowne ekonomicznie katastrofy. Tymczasem musimy bardzo szybko przestawić nasz sposób gospodarowania wodami powierzchniowymi by z jednej strony poprzez małą retencję zapobiegać narastającej suszy, z drugiej przeciwdziałać skutkom nawalnych i gwałtownych opadów, skutkujących powodziami i podtopieniami. I jeszcze utrzymać dobrą jakość wodnych ekosystemów.
Tak jak organizm jest całością tak i otaczające nas ekosystemy są całością. Niech za przykład posłuży nam ostatnia katastrofa ekologiczna w rzece Odrze. Pod koniec sierpnia w okolicach Szczecina znajdowano dużo martwych ryb. Dlaczego zginęły? Bo zabrakło tlenu w wodzie, ot taka niby typowa, letnia przyducha. A dlaczego zabrakło tlenu? Nie tylko dlatego, że latem jest ciepło a w wyższej temperaturze mniej tlenu rozpuszcza się w wodzie. Także dlatego, że w wodzie było dużo martwej materii organicznej. Mikroorganizmy rozkładające martwą materię organiczną zużywają dużo tlenu. A skąd ta martwa materia? A z martwych ryb i mięczaków, które padły w Odrze i z zamierającego w naturalnych procesach fitoplanktonu. A dlaczego w Odrze zdychały ryby i mięczaki? Bo pojawiły się w dużym stężeniu toksyny glonów? Glony i ich toksyny to niby proces naturalny. Tylko dlaczego nastąpił zakwit złotych alg? Rozwijają się one w wodach zasolonych i to stojących. I dodatkowo w wodzie było dużo biogenów. Gdyby w rzece było znacznie więcej roślinności wodnej - makrofitów, to konkurowałyby o azot i fosfor (biogeny) z glonami, ograniczając ich liczebność. Czy zubożenie roślinności w rzece to proces naturalny? Nie. I w końcu czy zrzuty ścieków z biogenami, z różnymi innymi toksynami oraz zasolonymi wodami z kopalni to proces naturalny? A skąd zasolone wody w Odrze? A ze ścieków przemysłowych i z zasolonych wód kopalnianych. A skąd tak duże ilości ścieków w rzece? Bo rzekę traktujemy jako infrastrukturę a nie jako ekosystem.
Zadajmy kolejne pytanie, skąd większa aktywność spółek węglowych i kopalni? Prawdopodobnie dlatego, że polska energetyka w dalszym ciągu mocno jest uzależniona od węgla jako surowca. Perturbacje energetyczne w Europie, wynikające w wojnie w Ukrainie spowodowały zwiększone zapotrzebowanie na polski węgiel. Być może więc zwiększona aktywność w kopalniach przyczyniła się do większych zrzutów zasolonych wód kopalniach ze zbiorników retencyjnych i odstojników. Zaniedbane przez lata były inwestycje w odsalanie i oczyszczanie wód kopalniach i przemysłowych oraz zaniedbania Polski z ostatnich lat w rozwój energetyki ze źródeł odnawialnych, w tym z wiatraków. Siedem straconych lat dla budowania elektrowni ze źródeł odnawialnych. Teraz, w czasie kryzysu energetycznego okazało się, że brakuje węgla. Obiecano dopłaty dla kupujących węgiel. Dopiero po kilku tygodniach przyszła refleksja, że wypada także pomóc tym, którzy nie korzystają z węgla. Nagle potrzeba więcej węgla, to może dlatego uruchomiono zwiększone zrzuty wód kopalnianych (zasolonych)?
Na początku jest nasz stosunek do świata, nasza konsumpcja i zaniedbania w zakresie odnawialnych źródeł energii. A przecież nie dotarliśmy jeszcze to tego pierwszego klocka efektu domina.
Tak, świat składa się z dostrzeganych detali. Nauka poszukuje ukrytego porządku i praw naturalnych, rządzących tymi detalami. Pozorny chaos i niezrozumiały przypadek może być zrozumiały, może mieć sens. A co my z tą wiedzą zrobimy?
Podsumowując: globalne zmiany klimatu jak i rosnąca presja gospodarki na zasoby wodne wymuszają na nas zmianę gospodarowania wodami śródlądowymi także i w naszej krainie tysiąca jezior, w tym odejście od traktowania rzek jako infrastruktury na rzecz traktowania jako ekosystemu. W tym celu potrzebne jest współdziałanie wielu aktorów życia samorządowego i gospodarczego. Nie tak łatwo zmienić mentalność ludzką i codzienna praktykę, zakorzenioną w dawnych mitach i nieadekwatnych działaniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz