28.11.2022

Cierpliwość, czyli o tym, że wolniej znaczy szybciej

 

Wyobraź sobie taką sytuację, małe dziecko zawiązuje sobie but. Na sznurowadła a nie na rzepy. Trwa to długo, bo dziecko jest jeszcze nieporadne. A ty się spieszysz. I co, zawiążesz dziecku szybko sam buciki? I będzie szybciej. Ale będzie jednocześnie wolniej... bo dłużej potrwa zanim to dziecko się nauczy sprawnie zawiązywać sznurowadła. Bo właśnie zabrałeś mu okazję do ćwiczeń i nauki. Coś co trwa szybciej (jednorazowe zawiązanie bucików) trwa w rezultacie dłużej (uczenie się zawiązywania). I co, do końca życia będzie zawiązywać temu dziecku buciki, potem już dorosłemu człowiekowi? 

Z podobnymi dylematami mierzy się każdy nauczyciel również ten akademicki. Trzeba cierpliwości by dać czas i okazję studentom na to, by się nauczyli. Nie wyręczać ich i nie zabierać okazji do popełniania błędów.  

Najlepiej jest przygotować dokładną instrukcję co i jak maja wykonać. A potem sprawdzać, czy postępują zgodnie z instrukcją i szybko poprawiać, podpowiadać gdy nabywanie umiejętności idzie zbyt wolno. A może niech do części procedur sami dojdą? Oczywiście, w wielu zajęciach laboratoryjnych potrzebna jest dokładna instrukcja przez przystąpieniem do eksperymentu. Bo szkoda środków na nieudane procedury. Chociaż może i w takich sytuacjach przez własne błędy szybciej by nauczyli się rozumienia zarówno procedury ja i samego zjawiska? Po latach pracy coraz bardziej chciałbym dawać więcej czasu studentom na ich poszukiwania, błądzenie i samodzielne odkrywanie. 

Uczę się cierpliwości. By za szybko z radami i podpowiedziami nie interweniować. Bo w tym przypadku szybciej oznaczałoby wolniej. Uczę się być wyrozumiałym. Zbyt często chciałbym przyspieszyć, pokazać jak. A to przecież ich odkrywanie, ich błądzenie, ich poszukiwanie i ich popełnianie błędów. Wolniej zrobią? Nie szkodzi, szybciej się nauczą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz