Ilustracja wygenerowana w aplikacji Bing |
Jedyne co pewne i stałe to zmiana. Nieustanna i głęboka zmiana. Od roku w nasze życie wdzierają się różne modele sztucznej Inteligencji, różne algorytmy. Co zmieni w dydaktyce akademickiej powszechne stosowanie AI? Owszem, na razie sprawdzają ją edukacyjni zwiadowcy, ale już niebawem zagości na stałe. Jak teraz, w czasach powszechnego dostępu do AI, mogą być prowadzone zajęcia uniwersyteckie? I czego ja, jako wykładowca, muszę (powinienem) się szybko nauczyć? I jak?
Dawno, dawno temu, uczyliśmy się w bezpośrednim kontakcie z osobistym nauczycielem. I wtedy każdy mógł być nauczycielem. W epoce, gdy przekazywanie wiedzy odbywało się głównie poprzez mowę i bezpośrednie uczestnictwo, źródłem wiedzy był wyłącznie osobisty kontakt i obserwacja. Jednak rewolucja przemysłowa i powszechna alfabetyzacja przyczyniły się do powstania instytucji edukacyjnych takich jak szkoły, a wykłady na uniwersytetach stały się główną formą nauczania, gdzie jednocześnie uczestniczyło wielu studentów. Niczym na fabrycznej taśmie.
W erze komputerowej i internetowej, pojawiło się nauczanie zdalne i e-learning, które kolejny raz zrewolucjonizowały proces nauczania. Dłużej trwa przygotowanie przekazu lecz za to odbierać go może znacznie więcej odbiorców. A teraz jesteśmy świadkami kolejnego przełomu w dydaktyce akademickiej. Jakie zmiany przynosi powszechne wykorzystanie AI na uczelniach? Kto zyska a kto straci?
AI umożliwia personalizację edukacji w sposób nieosiągalny wcześniej dla dużej liczby osób jednocześnie (indywidulany, personalny kontakt z dużą liczbą uczących się). Liczba naukowców i specjalistów, zatrudnionych na uniwersytecie, nie jest już limitującym ogranicznikiem. Ani wielkość sal dydaktycznych. Systemy AI mogą analizować postępy i zachowanie każdego studenta, dostosowując materiały i sugestie do ich indywidualnych potrzeb. A to oznacza, że studenci będą mogli uczyć się w swoim tempie, koncentrując się na obszarach, w których potrzebują większego wsparcia. Uczyć się ze swoim osobistym asystentem uczenia się niczym spersonalizowanym tutorem.
Po drugie, AI może znacząco usprawnić zarządzanie uczelniami. Od zbierania i analizy danych, odnoszących się do studentów, po automatyzację rejestracji i planowanie zajęć. W rezultacie pracownicy uczelni mogą skupić się na bardziej kreatywnych aspektach swojej pracy. A czy ćwiczeni byli w kreatywności? Zatem zmiany dotyczą nie tylko kadry naukowo-dydaktycznej ale także (a może przede wszystkim?) personelu wspomagającego i administracji. Czy zmieni się też struktura organizacyjna uniwersytetu?
Czy to oznacza, że tradycyjne wykłady i ćwiczenia laboratoryjne stracą na znaczeniu? Odpowiedź jest bardzo złożona. Choć AI ma potencjał do znaczących zmian, to tradycyjne formy nauki i nauczania nie znikną całkowicie. Ludzie potrzebują kontaktu z ludźmi i oryginalnymi treściami oraz wspólnego doświadczania i odkrywania. Nadal istnieje potrzeba interakcji społecznej, uczenia się od doświadczonych naukowców oraz budowania umiejętności interpersonalnych. Ale czy wykład zachowa swój podający i monologowy charakter?
Wykorzystanie AI jako osobistego asystenta uczenia się na uczelniach wyższych ma potencjał do zrewolucjonizowania dydaktyki akademickiej. To prawda. Ale jak szybko ten potencjał zmaterializuje się na dalekiej, europejskiej prowincji? Na przykład nad warmińską rzeką Łyną. I jak będzie wyglądał niebawem osobisty asystent uczenia się? Z jakim udziałem realnego, żywego człowieka a z jakim udziałem algorytmów sztucznej inteligencji? I w jakim stopniu tradycyjne metody nauczania nadal pozostaną ważne. Wyzwanie polega na znalezieniu równowagi między nowoczesnymi narzędziami a tradycyjnym podejściem do nauczania. I zastosowania tego w praktyce tu i teraz.
Za 25 lat, gdy będziemy świętowali kolejny jubileusz UWM, nasz uniwersytet i nasza dydaktyka z pewnością będą wyglądały inaczej. O ile będziemy istnieli…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz