13.11.2023

Skąd się wziął łańcuszek św. Antoniego na Facebooku i czy ma już historię liczącą 4 mld lat?

Zdjęcie ze skansenu, posterunek policji z pierwszej połowy XX w.

Ostatnio pisałem o ciągłości kultury w kontekście sztucznej inteligencji. Na tablicach Facebooka pojawiła się kolejna odsłona łańcuszka szczęścia. Niby nowa rzecz a jednak bardzo archaiczna. W niniejszym tekście będę chciał wykazać, że korzenie są bardzo, bardzo odległe i że można zauważyć pewne podobieństwa między ewolucją kulturową i ewolucja biologiczną.

Już po raz kolejny w przestrzeniach mediów społecznych, takim jak Facebook, pojawiły się na tablicach wielu osób takie teksty: 

"Nie zezwalam na korzystanie z moich zdjęć, informacji, wiadomości lub postów z przeszłości i przyszłych. Tym oświadczeniem informuję Facebooka, że jest surowo zabronione ujawnianie, kopiowanie, dystrybucja lub podejmowanie jakichkolwiek innych działań przeciwko mnie na podstawie tego profilu i/lub jego treści. Naruszenie prywatności może być karane przez prawo".

A nawet w wersji bardziej rozbudowanej, ze zmutowanym fragmentem z kwotą pieniężną (konkret finansowy bardziej przemawia?). 

"Nie zezwalam Facebookowi na obciążanie 4,99 USD miesięcznie na moje konto; wszystkie moje zdjęcia są moją własnością, a NIE Facebook!! Facebook Meta jest teraz podmiotem publicznym. Wszyscy członkowie muszą opublikować taką notatkę. Jeśli nie opublikujesz oświadczenia chociaż raz, technicznie zezwolisz na użycie swoich zdjęć, a także informacji zawartych w aktualizacjach statusu profilu. NIE DAJĘ FACEBOOKU MOJEGO POZWOLENIA NA WYKORZYSTANIE ŻADNEJ Z MOICH. Skopiuj i wklej proszę nie udostępniać. Dostaję więcej reklam sprzedażowych niż postów znajomych. Trzymaj palec w dowolnym miejscu w tym poście i kliknij „kopiuj”. Przejdź na swoją stronę, tam jest napisane „Co masz na myśli. "Naciśnij palec gdziekolwiek w pustej przestrzeni. " Kliknij i wejdź. To jest aktualizacja systemu. Pamiętajcie jutro o nowej zasadzie Facebooka (czyli.. ) zaczyna nową nazwę META), gdzie mogą wykorzystać Twoje zdjęcia. Pamiętajcie, że termin mija dziś!! Nie daję Facebookowi ani żadnym podmiotom powiązanym z Facebookiem pozwolenia na korzystanie z moich zdjęć, informacji, wiadomości lub publikacji, z przeszłości. Tym oświadczeniem powiadamiam Facebooka, że jest surowo zabronione ujawnianie, kopiowanie, dystrybucja lub podejmowanie innych działań przeciwko mnie na podstawie tego profilu i/lub jego treści. Naruszenie prywatności może być karane przez prawo. Jeśli wolisz, możesz skopiować i wkleić tę wersję. Jeśli nie opublikujesz oświadczenia przynajmniej raz, użycie swoich zdjęć, a także informacji profilowych i aktualizacji statusu będą w milczeniu dozwolone." [wytłuszczenie S.Cz.]

Nie będę zajmował się sensownością tych wpisów (szczegółowe wyjaśnienia są już w wielu miejscach). Wystarczy przecież odrobina namysłu i odrobina znajomości prawa oraz działania mediów społecznościowych, by zauważyć całkowitą nieskuteczność i absurdalność takich oświadczeń. A mimo to są upowszechniane. I przecież to nie pierwszy raz. Już kilka razy podobne teksty, niczym wirusy, rozprzestrzeniały się na Facebooku. Można powiedzieć, że to nowa, zmutowana forma starczych (co najmniej od 2017 roku) wcieleń tego kulturowego "wirusa". Sam taki łańcuszek jest jeszcze starszy. Nie pamiętam dobrze czy podobne przesłania rozchodziły się za pomocą poczty elektronicznej. Chyba tego też na mailu doświadczyłem. Zatem nastąpił kulturowy przeskok z mailingu do Facebooka (prawdopodobnie obecny jest taki łańcuszek także w innych mediach internetowych).

Osobiście z łańcuszkiem szczęścia o podobnym przesłaniu skopiuj i wyślij dalej w większej liczbie egzemplarzy spotkałem się jakieś..... 50 lat temu. W epoce papierowych listów i pocztówek. Jako młody chłopak. Gdy zbierałem znaczki i pocztówki. Kilka razy dałem się w to wciągnąć. Napisz sześć listów (lub 6 kartek pocztowych), dopisując swój adres na końcu i wyślij. Łatwo przewidzieć, że jeśli każdy zrobi tak samo to otrzymam bardzo dużo listów czy pocztówek (zasada działania piramidy). Niewielki wkład finansowy w znaczek i pocztówkę a w efekcie otrzymać można dużą kolekcję pocztówek czy znaczków pocztowych. Odwołanie do chęci zysku. Wysłałem... i nie ziściło się. Łańcuszek był przerwany, spodziewanego zysku w postaci pocztówek nie było. W jaki sposób łańcuszek szczęścia z papierowych listów przeskoczył do listów elektronicznych i Facebooka? Niczym wirus z jednego gatunku na inny gatunek. Warto wspomnieć, że podobny schemat działania mają różnego rodzaju piramidy finansowe....

Czym jest taki łańcuszek szczęścia, zwany także łańcuszkiem świętego Antoniego? "zjawisko polegające na rozsyłaniu za pomocą poczty tradycyjnej lub elektronicznej listu z prośbą o jego dalsze rozpowszechnienie do określonej lub jak największej liczby odbiorców, czego zaniechanie obwarowane jest groźbą utraty szczęścia lub innych korzyści ." Coś jak piramida finansowa.

Skąd nazwa? Pierwotna, bardzo stara wersja zawierała modlitwę do św. Antoniego z Padwy. Zrób to, co w liście i przekaż dalej, a spotka cię szczęście, coś dobrego (może nawet finansowego). Nie przerywaj łańcuszka bo spotka cię nieszczęście. Niczym klątwa, jakieś magiczne tabu. W Polsce znany z okresu przed II Wojną Światową, a prawdopodobnie już w XIX wieku. Z całą pewnością nie jest to wyłącznie polski wynalazek. 

Listowny łańcuszek św. Antoniego z pewnością jest prekursorem wersji internetowych, także tych, znajdowanych na Facebooku. Zmienia się treść lecz stały pozostaje mechanizm: wykonaj jakąś czynność, powiel i roześlij przesłanie/wiadomość do kilku osób. Coś zyskasz. Albo jeśli nie zrobisz to stracisz. Odwołanie do zysku osobistego lub interesu zbiorowości. Nic dziwnego, że ciągle znajduje mniej lub bardziej gorliwych wykonawców. Wymaga niewielkiego nakładu sił, czasu i środków a zyskać można bardzo wiele (lub ocalić wiele przed utratą).

Kiedy się narodził ten łańcuszek szczęścia o dużej sile mutowania niczym wirus grypy? Czy w czasach, gdy pojawiła się zorganizowana poczta? Bo w tym czasie potaniały usługi pocztowe? Wcześniej wysyłali listy tylko możni, specjalnym kurierem. Czy była królewska lub magnacka wersja takiego łańcuszka szczęścia? Chyba zbyt mała populacja by taki "wirus mentalny" miał szanse na rozpowszechnienie i trwanie. Ciekawe co na to historycy.

A może łańcuszek szczęścia narodził się jeszcze w kulturze słowa? Nie był przepisywany tylko opowiadany? Może w formie modlitwy ustnej? I stąd św. Antoni Padewski? A może istniał jeszcze w kulturach przedchrześcijańskich, jako zaklęcie, działalność magiczna? Czy są jakieś tego kulturowe ślady? Może ktoś już to zagadnienie analizował? Ten sam mit czy raczej mechanizm, samopowielającego się i rozprzestrzeniającego się przekazu ustnego. Czyli to, co upowszechnia się teraz (w kolejnej fali) na Facebooku, ma rodowód nie tylko kilku stuleciu ale wielu tysięcy lat?

Łańcuszek szczęścia teraz ma postać internetowego, nieszkodliwego (?) spamu. A czy są odpowiedniki biologiczne takiego zjawiska? Bez wątpienia. Tak samo działają wirusy, wnikają do organizmu, dostają się do wnętrza komórki i ... są przepisywane i namnażane, a potem rozsyłane dalej. Mechanizm bardzo podobny ale przecież niemożliwe, żeby z biologicznego wirusa przekaz dostał się do kultury słownej Homo sapiens. Może jednak istota funkcjonowania systemów żywych i ludzkiej kultury podlega takim samym prawom ogólnym? Wtedy Facebookowy łańcuszek, niczym wirus, miałby swoje odpowiedniki w układach żywych pod postacią wirusów.  Wirusy są pozostałością z początków życia na Ziemi. Możemy więc powiedzieć, że ich początki sięgają około 4 miliardów lat

Są osoby, które dają się uwieść, "zarazić" wirusem łańcuszka szczęścia i rozsyłają go dalej, niezależnie od sposobu (słownie, listem papierowym, listem elektronicznym czy w mediach społecznościowych). Są osoby, które są całkowicie odporne i nigdy nie uległy. W każdej populacji są osobniki odporne na wirusy (odporność wrodzona, systemowa). To one ocaleją w przypadku epidemii. Ale łańcuszek szczęścia nie jest śmiertelny. Są także osoby, które raz dały się wrobić w taki łańcuszek a potem na całe życie są uodpornione. Jak większość populacji w kontakcie z wirusami. Część osób, która w swej życzliwej naiwności teraz dała się nabrać na Facebookowy łańcuszek, później pewnie już nie zareaguje, nawet jak będzie się rozprzestrzeniało w innych mediach i innymi kanałami. Kulturowa odporność nabyta. Ja do nich należę. A może te osoby nawet przy okazji nabiorą większej odporności na internetowy spam i bardziej się zastanowią, zanim coś rozpowszechnią? Co nas nie zabije to nas wzmocni.

Otwarte pozostanie pytanie dlaczego niektóre zjawiska kulturowe mają swoje analogi w świecie ożywionym? Może miał racje Bertalanffy, poszukując praw w postaci ogólnej teorii systemów? Jeśli świat jest całością, co z jednego okrucha można dowiedzieć się więcej o całym wszechświecie. Patrzeć przez Facebook na cały Kosmos. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz