3.11.2023

W którym miejscu jesteśmy, jeżeli chodzi o dydaktykę uniwersytecką?

Konferencja "Trendy i wyzwania edukacyjne dla uczelni wyższych", wykład dr Małgorzaty Miśniakiewicz z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, pt. "Dobre praktyki wspierania dydaktyki".

Najgorsze są zmiany pogody, nie wiadomo jak się ubrać by nie było ani za zimno ani za ciepło. Patrzymy na ludzi na ulicy jak są ubrani i na tej podstawie podejmujemy decyzje. Wybieramy jak większość. I nie zawsze jest to trafne. Podobnie jest ze zmianami społecznymi w czasach dużych rewolucji technologicznych. Chcemy (bo musimy) zmieniać dydaktykę na uniwersytetach bo otoczenie uniwersytetów i samo środowisko edukacyjne mocno się zmienia. Tak jak z ubraniami jesienią - zmieniamy na cieplejsze nie dlatego, że te letnie były źle uszyte lub się zniszczyły - zmieniamy by lepiej pasowało do aktualnej pogody. Edukacja także na uniwersytetach musi się zmieniać. Dzieje się to w różnym tempie w różnych miejscach. Heterogenność sytuacji jak w ekosystemie. Jutro już jest, tylko nierównomiernie rozłożone. 

Co i jak zmienia się w społeczeństwie i technologiach? Sprawdzamy niczym pogodę w serwisach lub wyglądając za okno. I ja sprawdzam by zrozumieć sytuacją i świat wokół mnie. By wiedzieć jak się adekwatnie dostosować z działaniami. W październiku miałem dużą przyjemność uczestniczyć w konferencji we Wrocławiu (czytaj streszczenie mojego wykładu oraz relację nr 1), poświęconej właśnie dydaktyce na uczelniach wyższych. 

Mój uniwersytet obchodzi 25-lecie swojego istnienia. Oczywiście, historia jest dłuższa, bo obejmuje uczelnie, które 25 lat temu utworzyły Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie (znamienne, że w tym samym czasie powstał Google). Integracja instytucji i połączenie sił przyniosły dobre rezultaty. Powstanie uniwersytetu dobrze wpisało się w zmiany tamtego okresu. Pod względem integracji środowisk z jednego ośrodka byliśmy wtedy liderami. Później podobne procesy nastąpiły w kilku innych miastach. Świętujemy, bo jest co. Z drugiej jednak strony następują ogromne zmiany cywilizacyjne i organizacyjne na uniwersytetach na całym świecie. I gdzie my teraz będziemy? Gdzie jesteśmy w zakresie zmian dydaktyki? 

Górne zdjęcie, pochodzące z wystąpienia dr Małgorzaty Miśniakiewicz z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, zawiera bardzo ważne spostrzeżenie. Nie żyjemy już w czasach deficytu dostępu do wiedzy. A wszystko za sprawą cyfryzacji, powszechnego dostępu do internetu oraz rozwoju sztucznej inteligencji. Kiedyś najważniejszy był dostęp do wiedzy, zarówno w zakresie szkolnictwa elementarnego, średniego jak i wyższego. O znaczeniu politycznym i sile gospodarczej państw i społeczeństw decydowała możliwość edukacji i kształcenia się, jak i dostęp do książek. Liczyły się biblioteki publiczne, szkolne i uniwersyteckie. Przez wiele lat wydrukowano mnóstwo książek a druk potaniał i znacznie przyspieszył. Przewaga w zasobach bibliotecznych zmalała. Inni dogonili tych najbardziej zasobnych. Dla zapewnienia szerokiego dostępu do międzynarodowych czasopism, wydawnictwa uczelniane publikowały własne czasopisma naukowe i na drodze wymiany z innymi kompletowały swoje, uczelniane zasoby wiedzy (dostęp do czasopism na miejscu). O jakości i znaczeniu uniwersytetu decydowała kadra (zgromadzona na miejscu i wizytująca gościnnie) jak i zasoby biblioteczne. To właśnie kadra i księgozbiór w bibliotece przesądzały o jakości studiowania i znaczeniu danej uczelni. Inwestowano więc w powstawanie uniwersytetów, zatrudnianie najlepszej kadry jak i kompletowanie jak najlepszych księgozbiorów. W tym się ścigano. Pod te cechy ustawiano wskaźniki i rankingi (włączając znaczenie w postaci liczny cytowań). 

Teraz, przez digitalizację zbiorów, w tym  nawet starodruków, rozwój czasopism elektronicznych jak i nawet zdalny dostęp do kadry (kontakt online nie tylko w formie konsultacji ale i postaci webinariów czy nawet kształcenia zdalnego lub hybrydowego), przestrzeń fizyczna przestała mieć takie znaczenie jak kiedyś. A na wirtualnej sali zgromadzi się więcej studentów niż nawet na największych aulach. I to jest zasadnicza zmiana, jaka dokonała się w otoczeniu uniwersytetów. Zmiana warunków, która wymusza zmianę dydaktyki. I to zmianę rewolucyjnie głęboką. Jedni to dostrzegają, inni są ślepi lub psychologicznie wypierają, by nie tracić dobrego samopoczucia. Ci ostatnio ciągle wierzą, że przyszłość jest prostym przedłużeniem przeszłości. Może boją się wysiłku zmian? Bo każda zmiana wiąże się z wysiłkiem. Najpierw wysiłkiem intelektualnym by zrozumieć co i jak się dzieje wokół nas, potem wysiłku dostosowania i nauczenia się nowych standardów. Każda zmiana chodzi w niewygodnych butach, wiąże się z wysiłkiem i niewygodą. Lecz niewzruszone stanie w miejscu wiąże się ze znacznie większymi kosztami i jeszcze większą niewygodą. Tak jak wyjście w letnim ubraniu na zimną, deszczową, jesienną pogodę. Nieprzyjemnie i rozchorować się można.

Trzeba pamiętać jeszcze o trzecim elemencie - studentach. To oni współdecydują i jakości uniwersytetów. Ich motywacje, ambicje i predyspozycje jak i wcześniejsza edukacja. Im lepsi studenci tym lepsze efekty kształcenia (podobnie piekarzowi łatwiej upiec dobry chleb z dobrej jakościowo mąki). Dobrzy absolwenci przyciągają na uczelnie lepszych studentów, Chcą być w elicie a dyplom renomowanej uczelni otwiera znacznie więcej możliwości niż mało znanej uczelni. Dlatego rozpoczął się ogromny wyścig o talenty. A zasadzie tylko zintensyfikowała, bo już wcześniej był. Nawiązuję do drugiego zdania ze slajdu (górne zdjęcie). Nie ścigamy się w globalnym i krajowym świecie o dostęp do wiedzy - bo ta jest już bardzo łatwo dostępna. Ścigamy się o talenty (kapitał ludzki studentów), i to jak je wykorzystamy.

Darmowe szkolenia online dla uczniów sprzyjają wyławianiu talentów. W taki sposób odbywa się drenowanie mózgów z całego świata. Bo wartościowanym, dobrze zmotywowanym i ambitnym studentom można ufundować stypendia by zasoby finansowe nie ograniczały im dostępu nawet z dalekiego kraju. Ta ambitna śmietanka podnosi jakość kształcenia wszystkich studentów z danej uczelni. Czy zwabi na naszą uczelnię piękne jezioro, park z ławeczkami, zasobna biblioteka, przestronne sale i laboratoria? Tak, ale tylko wtedy jeśli podnosić będą dobrostan studiowania.  

Wiedza jest w zasięgu ręki,.. z telefonem. Wąskim gardłem są właśnie studenci. Lepiej mieć dobrych niż przeciętnych czy słabych. A w populacji różnie jest to rozmieszczone. Kształcenie online ułatwia znacząco dostęp do najlepszych uniwersytetów. Jest więc selekcja, jest z kogo wybierać. Korzysta także kraj i miasto. Bo ambitni studenci zostawiają swój kapitał ludzki, tworzą i pomnażają go w ciągu kilku lat studiowania, wielu z nich zostaje na stałe (jest to więc długotrwały drenaż najlepszych mózgów) w mieście uniwersyteckim czy w danym kraju. Tak jak kiedyś  importowano surowce tak teraz importuje się najlepsze mózgi i charaktery. Rabunkowo dla zapóźnionych społeczności.

Trwa już wyścig  międzynarodowy, trwa wyścig w kraju między miastami a więc i regionami, a w odniesieniu do szkół średnich także w obrębie miasta, gminy czy powiatu. 

Slajd z wykładu dr. Grzegorza Grzegorczyka pt. Dydaktyka akademicka: kula u nogi, czy okazja do podniesienia atrakcyjności uczelni? Refleksje na podstawie praktyk wdrożeniowych w Uniwersytecie Gdańskim.

A w którym miejscu jest UWM w zakresie zmian dydaktyki, dostosowanej do nowej, społecznej i cywilizacyjnej sytuacji? Na pewno UWM nie jest jeszcze liderem innowacji. Może choć jest w grupie wczesnych naśladowców, a nie maruderów? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. 

UWM, tak jak każda duża instytucja, to wielowymiarowa przestrzeń, w jednych aspektach jestesmy bardziej innowacyjni, w innych mniej, w jednych z przodu w i innych z tyły. Przykładem są badania naukowe - wiele dyscyplin i wiele różnych sytuacji. Wynik uśredniony uwzględnia tych najlepszych, tych przeciętnych i tych najsłabszych. Decydujące są proporcje. Są profesorowie z czołówki światowej lub przynajmniej krajowej i dużo innych. Po czym sądzić? Tak samo jest w dydaktyce. Czy w zakresie dydaktyki są u nas liderzy i innowatorzy zmian? Może wcześni naśladowcy, podpatrujący innych i przenoszący te wzorce na nasz olsztyński grunt? Ilu ich jest? 

Smerf Maruda, jako symbol marudzenia, jest w każdej grupie. Są, liderzy i są naśladowcy. Wolałbym widzieć UWM wśród liderów. Do bycia liderem potrzebny jest duży kapitał ludzkiej innowacyjności. Działania to wypadkowa wszystkich postaw, i tych co inicjują, i tych co konserwują stan obecny i dawny, i tych co blokują zmiany (pies ogrodnika, sam nie zje i drugiemu nie da, sam nic innowacyjnego nie robi i drugiemu przeszkadza). Efekt zależy od proporcji. Za jakiś czas poznamy po efektach. 

Świętujemy 25 lat. Jest co. UWM jest ważny dla regionu, dla miasta. Czy świętowaniu będzie towarzyszyć jedynie celebrowanie czy także rozwijające dyskusje, wybiegające w przyszłość? Ja dyskutuję bo tym klimatem nasiąkłem za młodu. Dyskutuję, mimo że jestem uczestnikiem z tylnego rzędu, mimo że mój wpływ jest niewielki. Do dużego oceanu chcę dołożyć i swoja kropelkę. Czym skorupka za młodu na siąknie tym na starość traci. Także w czasie jubileuszu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz