2.12.2023

Puszka P. Andora czyli tajemnica wiedzy naukowej

Czy macie odwagę otworzyć tę puszkę?
 

To, o czym bym chciał wam opowiedzieć można by zacząć tak: Jak klątwa faraona skłoniła Maurycego do otwarcia puszki znalezionej w starym kufrze i jak pomogła rozwikłać zagadkę powstawiania wiedzy naukowej.

Uniwersytet to miejsce poszukiwania i odkrywania tajemnic świata, w którym uczestniczą także studenci i doktoranci. Niektóre odkrycia dokonuje się pozornie przypadkiem. Przypadek jest skuteczny jeśli trafia na przygotowany umysł (inni nie zauważą).

Kiedy byłem mniej więcej w Waszym wieku, jako młody asystent jeździłem do Krakowa, do doktora (obecnie to już emerytowany profesor) Bronisława Szczęsnego z PANu na konsultacje w sprawie chruścików, owadów, którymi się wtedy zająłem. Bliżej specjalistów nie było. Uczyłem się oznaczać larwy i imagines. Długa podróż z Olsztyna do Krakowa nocnym pociągiem, cały dzień pracy a potem powróć kolejnym nocnym pociągiem. Kilkanaście godzin jazdy w jedną stronę. Nie stać mnie było na hotel.

Działo się to w latach 80tych XX wieku. Na jednym z takich wyjazdów, późnym zimowym popołudniem, w starej winiarni spotkałem Maurycego. Był doktorantem, piszącym interdyscyplinarny doktorat na temat zjawiska zwanego klątwą faraona. Najpierw dostrzeżone było w Egipcie, gdy umierali archeolodzy, uczestniczący w otwarciu krypty jakiegoś faraona, potem w Polsce, gdy umierali naukowcy, biorący udział w otwarciu krypty jednego z Jagiellonów. Maurycy był biologiem (mikrobiologiem) ale pracował także w starych archiwach i przeglądał stare księgi. Szukał informacji na temat różnych magicznych klątw. Miał sporą wiedzę historyczną.

W czasie rozmowy opowiedział mi o swoim niezwykłym znalezisku. Z wyrazu twarzy było widać spore zakłopotanie i zmartwienie. A przy winie rozwiązał mu się nieco język. Mieszkał w tym czasie w starej kamienicy na krakowskim Kazimierzu. Stypendium miał niewielkie a sporo wydawał na książki, wyszukiwane w antykwariatach. Dlatego miał kłopoty finansowe i zalegał z czynszem za stancję. Wcześniej usunięto go z akademika z powodu dziwnych eksperymentów, które robił w swoim pokoju. Zniecierpliwiony właściciel – w ramach rekompensaty za zwłokę w opłatach – kazał posprzątać mu zagraconą piwnicę. W czasie porządków, w zakurzonym pomieszczeniu przewrócił się regał ze słoikami i uderzył o ścianę, która się zarysowała i wypadło kilka cegieł. Wystraszony chciał zatuszować szkodę, ale wysunęło się jeszcze więcej cegieł. Za murem dostrzegł małą wnękę, w której stała drewniana, archaiczna skrzynia i żelaznymi okuciami.  Klamrę zamykała duża, zardzewiała kłódka lecz deski były nieco spróchniałe i udało się otworzyć skrzynię. W środku znalazł mosiężną puszkę, zalakowaną. Do niej był przyczepiony list. Tajemne znaki na pieczęci skojarzyły się Maurycemu z magicznymi zaklęciami, stosowanymi przez dawnych alchemików oraz z żydowską kabałą.

Rozwinął list i oddało mu się dużą część odczytać. Treść listu brzmiała mniej więcej tak:

„Moje odkrycie jest straszne. Sam się tej wiedzy przestraszyłem. Czy moje odkrycie można udostępnić tym ludziom? To olbrzymia władza i pieniądze. Jestem u kresu życia, sam z tego nie skorzystam. Schowałem w środku zaszyfrowaną wiedzę by nie dostała się w ręce głupców. Moja klątwa przyniesie śmierć niedostatecznie wtajemniczonym. Czy masz odwagę otworzyć puszkę? Podpisano „P. Andor.”

Maurycy znał ze starych ksiąg krakowskiego alchemika Protazego Andora. W tamtych czasach alchemicy poszukiwali kamienia filozoficznego i metody transmutacji metalu w złoto. Kto by to odkrył,  byłby bogaczem. Dlatego alchemicy nie mówili innym o swoich eksperymentach  i szyfrowali swoje notatki. By odkryta wiedza nie dostała się w cudze ręce. Mało kto pamięta że Izaak Newton też uprawiał alchemię. Naukowcy mieli inne zwyczaje, poszukiwali wiedzy ogólnej, można powiedzieć niekomercyjnej. Dlatego pisali otwartym tekstem i upowszechniali wyniki swoich eksperymentów. Newtona znamy więc jako naukowca a nie alchemika. Czy to był więc ukryty skarb Protazego Andora? Ale z końca XIX i początków XX Maurycy znał krakowskiego znakomitego uczonego pochodzenia żydowskiego, Profesora Andora. W czasie okupacji był w niewoli niemieckiej i był zmuszony do prowadzenia tajnych badań. Być może nie chciał by wyniki jego odkrycia dostały się ręce hitlerowców? Może wiązały się z pracami nad cudowną bronią (być może bombą jądrową). Albo jakąś bronią biologiczną.

Na koniec swojej powieści Maurycy zapytał mnie, a czy Ty byś otworzył tę puszkę? Czy byś się nie bał otworzyć? Z jednej strony ciekawość co jest w środku a z drugiej obawa, że może skończyć się to jakimś nieszczęściem.

Po 40 latach chcę Was zapytać, „Czy macie odwagę otworzyć puszkę, którą trzymam w rękach?” Czy ludzkość już dojrzała do tej wiedzy? Maurycy nie miał odwagi tego ujawnić.

*  *  *

Wzbogacam zajęcia storytellingiem. Na zdjęciu rekwizyt, przygotowany do zajęć. Będą jeszcze qr kody. Próbuję wcielać w życie to, co wyczytałam i wysłuchałem na temat aktywnego wykładu i zajęć aktywizujących studentów. Uczenie się wymaga aktywności, inaczej jest tylko nauczaniem. Projekczyciel projektuje środowisko do uczenia się z wykorzystaniem zdobyczy neuronauk. Przy okazji  napiszę jak się to udało i czy przyniosło zamierzony efekt. Na razie ja sam poczułem ożywcze emocje i zwiększone zaangażowanie do zajęć. Dobry nastrój nauczyciela/wykładowcy jest bardzo ważny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz