Czy macie odwagę otworzyć tę puszkę? |
To, o czym bym chciał wam opowiedzieć można by zacząć tak: Jak
klątwa faraona skłoniła Maurycego do otwarcia puszki znalezionej w starym
kufrze i jak pomogła rozwikłać zagadkę powstawiania wiedzy naukowej.
Uniwersytet to miejsce poszukiwania i odkrywania tajemnic
świata, w którym uczestniczą także studenci i doktoranci. Niektóre odkrycia
dokonuje się pozornie przypadkiem. Przypadek jest skuteczny jeśli trafia na
przygotowany umysł (inni nie zauważą).
Kiedy byłem mniej więcej w Waszym wieku, jako młody asystent
jeździłem do Krakowa, do doktora (obecnie to już emerytowany profesor)
Bronisława Szczęsnego z PANu na konsultacje w sprawie chruścików, owadów,
którymi się wtedy zająłem. Bliżej specjalistów nie było. Uczyłem się oznaczać
larwy i imagines. Długa podróż z Olsztyna do Krakowa nocnym pociągiem, cały
dzień pracy a potem powróć kolejnym nocnym pociągiem. Kilkanaście godzin jazdy
w jedną stronę. Nie stać mnie było na hotel.
Działo się to w latach 80tych XX wieku. Na jednym z takich
wyjazdów, późnym zimowym popołudniem, w starej winiarni spotkałem Maurycego.
Był doktorantem, piszącym interdyscyplinarny doktorat na temat zjawiska zwanego
klątwą faraona. Najpierw dostrzeżone było w Egipcie, gdy umierali archeolodzy,
uczestniczący w otwarciu krypty jakiegoś faraona, potem w Polsce, gdy umierali
naukowcy, biorący udział w otwarciu krypty jednego z Jagiellonów. Maurycy był
biologiem (mikrobiologiem) ale pracował także w starych archiwach i przeglądał
stare księgi. Szukał informacji na temat różnych magicznych klątw. Miał sporą
wiedzę historyczną.
W czasie rozmowy opowiedział mi o swoim niezwykłym
znalezisku. Z wyrazu twarzy było widać spore zakłopotanie i zmartwienie. A przy
winie rozwiązał mu się nieco język. Mieszkał w tym czasie w starej kamienicy na
krakowskim Kazimierzu. Stypendium miał niewielkie a sporo wydawał na książki, wyszukiwane
w antykwariatach. Dlatego miał kłopoty finansowe i zalegał z czynszem za
stancję. Wcześniej usunięto go z akademika z powodu dziwnych eksperymentów,
które robił w swoim pokoju. Zniecierpliwiony właściciel – w ramach rekompensaty
za zwłokę w opłatach – kazał posprzątać mu zagraconą piwnicę. W czasie
porządków, w zakurzonym pomieszczeniu przewrócił się regał ze słoikami i
uderzył o ścianę, która się zarysowała i wypadło kilka cegieł. Wystraszony
chciał zatuszować szkodę, ale wysunęło się jeszcze więcej cegieł. Za murem
dostrzegł małą wnękę, w której stała drewniana, archaiczna skrzynia i żelaznymi
okuciami. Klamrę zamykała duża,
zardzewiała kłódka lecz deski były nieco spróchniałe i udało się otworzyć
skrzynię. W środku znalazł mosiężną puszkę, zalakowaną. Do niej był
przyczepiony list. Tajemne znaki na pieczęci skojarzyły się Maurycemu z
magicznymi zaklęciami, stosowanymi przez dawnych alchemików oraz z żydowską
kabałą.
Rozwinął list i oddało mu się dużą część odczytać. Treść
listu brzmiała mniej więcej tak:
„Moje odkrycie jest straszne. Sam się tej wiedzy
przestraszyłem. Czy moje odkrycie można udostępnić tym ludziom? To olbrzymia
władza i pieniądze. Jestem u kresu życia, sam z tego nie skorzystam. Schowałem
w środku zaszyfrowaną wiedzę by nie dostała się w ręce głupców. Moja klątwa
przyniesie śmierć niedostatecznie wtajemniczonym. Czy masz odwagę otworzyć
puszkę? Podpisano „P. Andor.”
Maurycy znał ze starych ksiąg krakowskiego alchemika
Protazego Andora. W tamtych czasach alchemicy poszukiwali kamienia
filozoficznego i metody transmutacji metalu w złoto. Kto by to odkrył, byłby bogaczem. Dlatego alchemicy nie mówili
innym o swoich eksperymentach i
szyfrowali swoje notatki. By odkryta wiedza nie dostała się w cudze ręce. Mało
kto pamięta że Izaak Newton też uprawiał alchemię. Naukowcy mieli inne
zwyczaje, poszukiwali wiedzy ogólnej, można powiedzieć niekomercyjnej. Dlatego
pisali otwartym tekstem i upowszechniali wyniki swoich eksperymentów. Newtona
znamy więc jako naukowca a nie alchemika. Czy to był więc ukryty skarb
Protazego Andora? Ale z końca XIX i początków XX Maurycy znał krakowskiego
znakomitego uczonego pochodzenia żydowskiego, Profesora Andora. W czasie
okupacji był w niewoli niemieckiej i był zmuszony do prowadzenia tajnych badań.
Być może nie chciał by wyniki jego odkrycia dostały się ręce hitlerowców? Może
wiązały się z pracami nad cudowną bronią (być może bombą jądrową). Albo jakąś
bronią biologiczną.
Na koniec swojej powieści Maurycy zapytał mnie, a czy Ty byś
otworzył tę puszkę? Czy byś się nie bał otworzyć? Z jednej strony ciekawość co
jest w środku a z drugiej obawa, że może skończyć się to jakimś nieszczęściem.
Po 40 latach chcę Was zapytać, „Czy macie odwagę otworzyć
puszkę, którą trzymam w rękach?” Czy ludzkość już dojrzała do tej wiedzy?
Maurycy nie miał odwagi tego ujawnić.
Wzbogacam zajęcia storytellingiem. Na zdjęciu rekwizyt, przygotowany do zajęć. Będą jeszcze qr kody. Próbuję wcielać w życie to, co wyczytałam i wysłuchałem na temat aktywnego wykładu i zajęć aktywizujących studentów. Uczenie się wymaga aktywności, inaczej jest tylko nauczaniem. Projekczyciel projektuje środowisko do uczenia się z wykorzystaniem zdobyczy neuronauk. Przy okazji napiszę jak się to udało i czy przyniosło zamierzony efekt. Na razie ja sam poczułem ożywcze emocje i zwiększone zaangażowanie do zajęć. Dobry nastrój nauczyciela/wykładowcy jest bardzo ważny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz