Praca w grupach na wykładzie? Kto to słyszał. Wykład jest od słuchania i notowania! Od ćwiczeń są ćwiczenia a seminaria od dyskusji. Chyba jednak warto to ponownie przemyśleć. Kontynuując rozważania o wykładzie w epoce cyfrowej, przedstawię drugi przypadek (wcześniej było Bezdroża tradycyjnego wykładu transmisyjnego i behawioryzmu na jednym przykładzie pokazane).
Przykład drugi. Wykład online, dużo trudniejsze warunki niż w kontakcie bezpośrednim, bo trudniej o uwagę. Wykładowca nie widzi słuchaczy więc nawet nie trzeba udawać słuchania swoim językiem ciała. Nie zobaczy, że robię coś innego więc nie będzie mu przykro. Przywykliśmy do tego już w epoce telewizji. Trudniej utrzymać uwagę, łatwiej o rozproszenie. Zwłaszcza, gdy się słucha wieczorem w domu. Znacznie więcej jest rozpraszaczy niż na spotkaniu w kontakcie czy na tradycyjnym wykładzie w sali.
A tu jeszcze prelegentka - młoda osoba, doktorantka. Co ona może wiedzieć? Bariery już na samym starcie. Dlatego trudniej jest zarówno wykładowcy/prelegentowi utrzymać zainteresowanie jak i słuchaczom utrzymać uwagę. Spotkanie na platformie Zoom. Prelegentka miała chyba drugi ekran by mieć podgląd na to, co się dziele w czacie. Wykłady online łatwiej jest prowadzić, gdy jest jeszcze asystent techniczny, czasem całkiem niewidoczny, jednak czuwa nad wyłączonymi/nie wyłączonymi mikrofonami, pytaniami w czacie itp. Samodzielne prowadzenie jest trudniejsze, bo jest więcej elementów technicznych "do ogarnięcia". Trzeba więc długo ćwiczyć by nabrać biegłości tak jak w przypadku jazdy na rowerze czy samochodem. Raz czy dwa nie wystarczy, tym bardziej że są różne "modele".
Na początku było wprowadzenie teoretyczne o sztucznej inteligencji i uczeniu maszynowym. Na szczęście było krótko. Ja akurat znałem tę problematykę więc łatwo było o utratę uwagi i zajęcie się czymś innym. Szybko jednak pojawiły się inne, praktyczne treści. Była krótka "dyskusja" z udziałem Mentimeter. Słowo dyskusja ująłem w cudzysłów, bo choć angażowała wszystkich uczestników to nie była to typowa, klasyczna dyskusja. Jak zresztą dyskutować w gronie kilkudziesięciu osób? I tak 1-2 mówi a reszta słucha. Dalej tez było mocno aktywizująco. Osoba prowadząca pokazała (przez udostępnienie ekranu) jak działa Chat GPT oraz Copilot w przeglądarce Edge. Bardzo przydatne było to drugie. Całkiem nowe i rewelacyjnie skuteczne. Od razu wypróbowałem, jeszcze w trakcie trwania wykładu. Niczym pod ławką na wykładzie w sali. Wykładowczyni - młoda osoba lecz dobrze przygotowana i o sporej wiedzy, zwłaszcza tej praktycznej. Miała co pokazać i potrafiła to zrobić. szybko zdobyła moje zaufanie i zbudowała wiarygodność, skutkującą uwagą w słuchaniu.
Ale potem było coś jeszcze. Na wykładzie zaplanowana została praca w podgrupach. Było to dla mnie dodatkowe wyzwanie. Nie wiedziałem, że na Zoomie są podzespoły. Czegoś praktyczne przy okazji się nauczyłem, wypróbowałem. Były oczywiście pewne drobne problemy techniczne, nie wszyscy słuchacze mieli odwagę włączyć się do pracy. W czteroosobowym zespołem było nas aktywnych dwoje. Tyle wystarczyło by poćwiczyć zadanie z Chat PGT. Dobrze przygotowane zadanie pozwoliło mi nie tylko na dyskusję z inną, nieznaną osobą lecz także wypróbowanie czegoś, czego nigdy wcześniej nie robiłem. Tak poznałem nowe możliwości Chat GPT w przygotowywaniu materiałów edukacyjnych. Zaplanowane 10 minut pracy grupowej nieco się przeciągnęło. Po pierwsze dla wielu były to trudności techniczne, zapewne po raz pierwszy w takich działaniach uczestniczyli. Stąd potrzeba więcej czasu na rozruch. Po drugie, wykładowca mógł spokojnie zaplanować więcej czasu na te niewykładowe aktywności na swoim wykładzie.
Z czego skorzystałem najbardziej? Wcale nie z części teoretyczne lecz przede wszystkim z pokazu jak działa ten czy inny program oraz z pracy grupowej. W tym fragmencie nawet nie miałem kontaktu z wykładowczynią, po prostu nie zdążyła odwiedzić wszystkich podgrup, a było ich 10. To nie było przeszkodą, bo ponownie wróciliśmy do jednej wspólnej wirtualnej sali i mogliśmy podzielić się wrażeniami. Dobrze zaprojektowana praca nie wymaga stałego nadzoru.
Spotkania online pokazują coś jeszcze - dodatkową, symultaniczną ścieżkę komunikacji w postaci czatu. Tu trwa dyskusja uczestników, pojawiają się pytania (i właśnie asystent szybko może udzielić odpowiedzi w sprawach technicznych, organizacyjnych czy zamieszczać linki). Uczestnicy mogą między sobą podyskutować bez przeszkadzania innym oraz prowadzącemu. Czy na tradycyjnej sali wykładowej coś takiego ma miejsce? Tak, ma, tylko w mniejszej skali. Dawniej to były szepty osób siedzących obok siebie lub rzucanie karteczek, do tych co dalej. Teraz studenci wykorzystują swoje kanały np. Messenger.
Kiedyś zapamiętywanie miało wielką wartość. Zapamiętać dane, wzór, daty, historię, proces. Uczyliśmy się więc technik szybkiego zapamiętania jak największej treści. Pismo to zmieniło. A w zasadzie tanie nośniki pisma; papier i długopisy. Każdy łatwo i tanio mógł sobie zapisywać co chciał w swoich notatnikach. I korzystać w dowolnej chwili. Teraz internet jeszcze bardziej zdewaluował wartość pamięci. Ważniejsze stało się wiedzieć gdzie i jak szybko wyszukać potrzebne informacje. A generatywna sztuczna inteligencja zmniejszyła wartości tworzenia treści. Mniejsza jest wartość robienia podsumowania, streszczenia, analizy treści czy tworzenia kompozycji słownej. W jakiś sposób będzie to nas upośledzało. Lub inaczej - inne umiejętności i kompetencje są teraz ważne. Np. umiejętność konwersacji z Chat GPT, Copilot, czat Bing, Bard i wiele innych.
Zmieniło się otocznie kulturowe i społeczne dlatego zmieniać powinien się wykład. Ten o charakterze podawczym, pasywnym jest coraz mniej potrzebny. Owszem, takie też będą potrzebne w określonych sytuacjach. Ale rzadziej. Dlatego, zwłaszcza na uniwersytecie, musimy się uczyć nowych form komunikacji i prowadzenia wykładów. Na wykładach mniej mówić a więcej tworzyć sytuacji do mikro aktywności studentów. Bo na półtoragodzinnym spotkanku online z możliwością pracy, jak na ćwiczeniach czy seminarium, więcej i trwalej się nauczyłem niż na trzygodzinnym wykładzie w kontakcie lecz realizowanym metodą transmisyjną, podawczą. Co więcej, ze spotkania z moją aktywnością na zajęciach wyniosłem więcej motywacji do dalszych samodzielnych ćwiczeń, prób i poszukiwania. Trwało o połowę krócej a części wykładowej było niewiele lecz w dłuższej perspektywie czasowej wygenerowało znacznie więcej mojej aktywności. W tym przypadku mniej (godzin na wykładzie) znaczy więcej (moje aktywności, liczonej nawet w godzinach). A przede wszystkim więcej zostało w mojej głowie, więcej umiejętności i kompetencji. Więcej osiągnięte w krótszym czasie i w trudniejszych warunkach (bo spotkanie online zawsze jest trudniejsze w utrzymaniu uwagi niż spotkania w kontakcie.
Coś na podsumowanie? Mniej wykładania na wykładzie, więcej konstruktywizmu a niej transferyzmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz