![]() |
Papierowa słomka do picia. |
Za pomocą jednego szczegółu można opowiedzieć o prawach ogólnych, niemalże o całym świecie. Przykładem niech będzie zwykła słomka do napojów.
Ze zbóż wykorzystujemy kłosy z ziarnami, a źdźbła czyli słoma, pozostają odpadem. Gdy żęto zboża sierpem lub koszono kosą, a nawet żniwiarką, to pozostawały puste, słomiane rurki. Słoma. Co można z nich zrobić, poza podściółką dla zwierząt? Albo rozdrobnioną w postaci sieczki można karmić zwierzęta albo dodawać do gliny i wytwarzać gliniane cegły. Notabene glina ze słomą to pierwszy kompozyt, wykorzystywany przez człowieka. Można także wypychać słomą sienniki i na nich spać. Mało kto obecnie pamięta słomiane sienniki (lepiej siennik wypchać sianem, czyli drobniejszą zasuszoną trawa, bo jest wygodniejszy). Ja chcę jednak zwrócić uwagę na jej wykorzystanie kulinarne. Taką słomianą rurkę można wykorzystać do picia. Mój dziadek opowiadał mi, jak na początku XX wieku, gdy pasł krowy, to za pomocą takich słomek, podpijał miód trzmielom, gnieżdżącym się w ziemi. Cienka rurka pozwalała dostać się tam, gdzie nie można było sięgnąć ani językiem, ani palcem.
Żeby słomka mogła służyć do picia musi być cała, nie połamana. I można wykorzystać tylko odcinki między węzłami. A teraz, gdy zboża zbieramy z pól kombajnami, to pozostająca po wymłóceniu słoma nie nadaje się już do produkcji słomek.
Kiedy po raz pierwszy zbożową słomkę wykorzystano do pica napojów? Z przekazów historycznych i archeologicznych wiemy, że słomek używali Sumerowie już w czwartym tysiącleciu p.n.e. Oczywiście pierwsze słomki wykonywano ze słomy. Stąd ich nazwa. Nieco później Babilończycy wykorzystywali je do picia piwa, aby unikać osadu fermentacyjnego. Wykonywano je z trzciny lub złota. Trzcina jest twardsza, bardziej trwała i ma rurki o nieco większej średnicy. Ale słomki, to rzecz jednorazowa i mocno nietrwała. Dalego już wtedy wymyślono słomki ze złota.
Masowe wykorzystanie słomek, zwłaszcza do picia zimnych napojów, by gardła nie przeziębić, było trudne i wymagało ręcznej pracy. Stąd zapewne zrodziła się potrzeba zmodyfikowania słomki. Epoka przemysłowa odchodziła od ręcznej pracy ludzi, preferując maszyny i produkcję masową.
Pierwsza nowoczesna papierowa słomka została wynaleziona w 1888 roku przez Marvina C. Stone’a, amerykańskiego wynalazcę. Stone uznał, że słomiane słomki są nietrwałe i mają nieprzyjemny smak (gdy pije się przez nią różne napoje). Owinął więc paski papieru wokół ołówka, skleił je parafiną i stworzył pierwszą masowo produkowaną papierową słomkę. Epoka przemysłowa miała swój jednorazowy i tani towar.
Potem rozwinął się przemysł petrochemiczny. Ropę naftową wykorzystywano nie tylko jako paliwo lecz i jako surowiec chemiczny. Tak wynaleziono różne tworzywa sztuczne zwane plastikami. I takie plastikowe słomki pojawiły się w XX wieku, a w latach 30. Joseph Friedman wynalazł giętką słomkę, która stała się popularna w szpitalach i wśród dzieci. Potem pojawiła się niemalże w każdym miejscu, w barach, pubach, na imprezach okolicznościowych. Pełniła rolę także dekoracyjną, niczym drinkowa palemka, parasoleczka czy plasterek cytryny, zaczepiony o brzeg kieliszka czy szklanki. Plastikową rurkę z wyginanym przegubowo fragmentem znają wszyscy. Ze słomy została tylko nazwa. A funkcja użytkowa w postaci siorbania (picia) poszerzona została o element dekoracyjny.
Masowa produkcja przedmiotów jednorazowych i plastikowych, takich jak torby foliowe, zabawki, opakowania produktów spożywczych czy tandetne, jednorazowe ozdoby zalały świat. Plastikowe śmieci znajdujemy wszędzie, a w formie mikropastiku trafiają także do naszych organizmów, w tym do naszych własnych mózgów. Ze względu na rosnące zagrożenie dla środowiska, różnorodności biologicznej i dla zdrowia ludzkiego od wielu lat podejmuje się różne działania, zmierzające do zmniejszenia ilości plastikowych śmieci. Jednym z takich działań jest recykling. Ale jak skutecznie zbierać takie małe przedmioty jak woreczki foliowe, nakrętki czy plastikowe słomki? Używamy ich wszędzie, na plaży, w lesie, nad rzeką i nad jeziorem. Wiatr łatwo wywiewa je z koszy. A i sami rzucamy gdzie popadnie.
Jednym z działań było zrezygnowanie z używania jednorazowych słomek plastikowych. Pojawiły się urzędowe zakazy produkcji słomek z plastiku. Drobne i czasowe utrudnienie, ale pojawili się liczni przeciwnicy.
W odpowiedzi na rezygnację z plastikowych słomek, inżynierowie zaczęli poszukiwać nowych rozwiązań. I tak znowu wróciły do użycia jednorazowe słomki papierowe (papier jest biodegradowalny a więc trwale nie zaśmieca naszej planety i nie trafia do naszych mózgów). Pojawiły się także słomki estetyczne, wielorazowego użytku z silikonu, szkła czy nawet rurki z metalu. Można zakupić mały zestaw od razu z malutką szczoteczką do mycia takich rurek. I tak jak kiedyś na przyjęcia w gości chodzono z własnymi sztućcami, tak teraz możemy do pubu czy na grilla iść z własną metalowa, elegancką słomką. Bogatsi mogą pozwolić sobie, niczym starożytni Babilończycy, na słomki wykonane ze złota. Oczywiście w miejscach publicznych i zbiorowym żywieniu wygodniejsze są słomki jednorazowe. Bo mycie i wyparzanie jest kłopotliwe. Natomiast do użytku domowego i indywidualnego te szklane czy metalowe nadają się jak najbardziej. W czasie ich użytkowania nie produkujemy zbędnych odpadów jednorazowej konsumpcji.
A jeszcze prościej można napoje pić bez słomek. Szklanek i kieliszków jest u nas dostatek. Rezygnacja z powszechnego użycia jednorazowych plastikowych słomek nie jest wielkim wyrzeczeniem. Owszem, malkontenci i populiści protestują, bo przecież nie będą jacyś eko-lewacy ograniczać im prawa do zaśmiecania świat jednorazowymi słomkami z plastiku. A ostatnio prezydent Donald Trump zniósł dekretem w USA zakaz produkcji takich plastikowych rurek, bo ponoć te papierowe wybuchają. Bzdury wypowiadane tylko dla taniego poklasku. Pozostaje nadzieja, że większość nie tylko Amerykanów nie będzie ich używała i w ten sposób wpłynie na rynek. Bo po co produkować coś, czego nikt nie chce? Wierze, że odpowiedzialnych ludzi jest dużo więcej.
Wspomniałem już, że słomki pełnią funkcję dekoracyjną. Do napojów czy to alkoholowych czy bezalkoholowych, w celach dekoracyjnych wrzucamy, kostki lodu, małe owoce, oliwki, plasterki cytryny czy pomarańczy itp. Ozdabiamy także brzegi szklanki czy kieliszka cukrem lub solą (wygląda jak z oszronionymi brzegami). No i dodajemy różnorodne jednorazowe ozdoby: a to przekrojony kawałek cytryny, jako papierowo-drewnianą słomkę, plastikową palemkę, wiatraczek czy inny bibelocik. wszystko po to, by ładniej wyglądało. Jemy i pijemy wszak także oczami. Wisienki, oliwki, pomarańcze czy inne owoce po prostu zjadamy w czasie konsumpcji napoju. Lub zostawiamy, ale to odpad organiczny i trafi na kompost lub do biogazowni. A te wszystkie plastikowe parasoleczki i palemki? I oczywiście ozdobne słomki. Popatrzymy na nie kilka, najwyżej kilkanaście minut, może zamieszamy nimi w szklane i... wyrzucamy. Tandetna i kłopotliwa jednorazowości. Niby nic wielkiego, ale jest nas 8 miliardów i pijemy nie tylko raz w roku. Tworzą się z tego góry kłopotliwych i szkodliwych śmieci. Sensownym jest zadanie sobie pytanie "po co"? Nie namawiam do rezygnacji z estetyki tylko to rozsądku. Estetykę można osiągnąć na różne sposoby, np. wykorzystując owoce do dekoracji, drewniane szpatułki czy po prostu piękne szklanki, pucharki i kieliszki.
Jednak zapewniam, że można żyć bez słomek do napojów, a na pewno bez jednorazowych plastikowych. To na prawdę niewielki wysiłek w stylu życia. Pomysłowość ludzka w wymyślaniu zamienników jest ogromna. Potrafimy się technologicznie i w stylu życia szybko adoptować do nowych warunków. Tylko czy chcemy? A może jestesmy jak rozkapryszone i źle wychowane dzieci, tupniemy nóżką "ja nie ciem"? I będziemy bronić plastikowych słomek jak niepodległości? I śmieszne i straszne, zwłaszcza gdy czyni tak prezydent światowego mocarstwa.
Jednak zapewniam, że można żyć bez słomek do napojów, a na pewno bez jednorazowych plastikowych. To na prawdę niewielki wysiłek w stylu życia. Pomysłowość ludzka w wymyślaniu zamienników jest ogromna. Potrafimy się technologicznie i w stylu życia szybko adoptować do nowych warunków. Tylko czy chcemy? A może jestesmy jak rozkapryszone i źle wychowane dzieci, tupniemy nóżką "ja nie ciem"? I będziemy bronić plastikowych słomek jak niepodległości? I śmieszne i straszne, zwłaszcza gdy czyni tak prezydent światowego mocarstwa.
Ale jeśli tak wielkim dla nas wyzwaniem jest plastykowa słomka lub plastykowa nakrętka, przytwierdzona do butelki, to jak ludzkość może poradzić sobie z dużo większymi wyzwaniami? Na przykład ze zmianami klimatu, gospodarką cyrkulacyjną i wieloma innymi sprawami. Wielcy macho polegną na zwykłej słomce do picia? Lub na plastikowym korku przy butelce?
* * *
Zebrane felietony Radiowe: https://radioolsztyn.pl/tlumaczymy-swiat-felietony-stanislawa-czachorowskiego/01778309
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz