W zasadzie powinniśmy mówić o sobie w liczbie mnogiej. A wszystko przez biologię, której odkrycia zmieniają świat i nasze wyobrażenia o nim. Istna rewolucja w światopoglądzie. Kolektywność i wspólnotowość przyrody obserwowana jest na wszystkich jej poziomach. Organizm to bardziej zbiorowość i relacje niż wyraźnie wyodrębniony indywidualizm.
To przez ostatnie odkrycia nauk biologicznych stawiać możemy z pozoru głupie pytania. Na przykład czy można mieć dwie albo i trzy matki? Jeszcze kilkanaście (a kilkadziesiąt na pewno!) lat temu takie pytanie zaliczylibyśmy do kategorii "głupich pytań", na które nie warto nawet próbować odpowiadać. Ale dzięki zapłodnieniu in vitro dawcą genetycznego płodu może być matka "biologiczna" (czyli dawczyni komórki jajowej) ale urodzić może surogatka, czyli inna kobieta, której dostarczono do macicy zarodek ludzki i tam on się zagnieździł. Która kobieta jest matką? Zapewne jeszcze do niedawna wskazywalibyśmy na ważniejszą rolę matki "genetycznej". Ale od czasu gdy wiemy o mikrochmeryzmie i dużej roli mikroorganizmów, żyjących w naszym przewodzie pokarmowym (a w części przekazywanym w czasie porodu, gdy dziecko przechodzi przez "brudne" drogi rodne", pewność nasza spada. Niemniej prawnie trzeba ustalić, która kobieta jest prawowita matką. Nigdy przedtem ludzkość przed takimi dylematami i problemami prawnymi nie stawała. Owszem, były mamki (kobiety, które nie swoje dziecko karmiły piersią i własnym mlekiem) , były niańki - kobiety, które wychowywały nie swoje dzieci. Ale matka była tylko jedna. Teraz mogą być dwie. A nawet trzy. Bo w niektórych chorobach genetycznych, gdy niewydolność dotyczy mitochondriów, dawcą komórki z mitochondriami może być jedna kobieta, dawca jądra komórkowego druga, a urodzić może trzecia. I też być dostarczy materiału genetycznego dla dziecka. Jakim cudem? Przez mikrochimeryzm.
Chimery znamy jako stwory mityczne ze starożytności. Takie pomieszanie w jednym dwu lub kilku zwierząt. W biologii o mikrochimeryzmie mówi się wtedy, gdy w organizmie znajduje się niewielka (stąd "mikro") liczba obcych (nie swoich) genetycznie komórek. I coś takiego kilkanaście lat temu, niespodziewanie odkryto u człowieka.
Matka zawsze wie czyje jest dziecko, ojciec może tylko się domyślać. Macierzyństwo jest pewne (jeśli nie liczyć wyjątkowych przypadków podmienienia niemowlęcia w szpitalu), ojcostwa trzeba dowodzić. Poza podobieństwem wyglądu czy grupą krwi, rozstrzygające i bezsporne wydają się być badania DNA. Przecież każdy z nas jest wyjątkowy i posiada unikalne geny. Odkrycie przedziwnego zjawiska jakim jest mikrochimeryzm zmieniło taki stan rzeczy. Nauka jest nieprzewidywalna. I to jest w niej takie pięknie!
Każdy z nas jest wyjątkowy i posiada unikalne geny. Te same aksjomaty stosuje się w badaniach biologicznych na przykład ustalając ojcostwo u ptaków. Badania takie prowadzono na ptakach tworzących monogamiczne pary. Okazało się że w wielu gniazdach samce wychowują nie swoje potomstwo. Oznaczać to mogły tylko zaskakująco częstą „niewierność małżeńską”. W gruncie rzeczy niezrozumiałą. Szybko jednak pojawiły się modele ewolucyjne, odwołujące się do różnorodnych strategii rozprzestrzeniania genów, doboru darwinowskiego i teorii egoistycznego genu. W sumie nie pierwszy raz badania biologiczne dostarczały oczekiwanych (utęsknionych) wyników, tłumaczących zachowania społeczne człowieka. Zawsze to raźniej odwoływać się do ogólnych prawidłowości przy uzasadnianiu własnego stylu życia i preferowanych norm moralnych.
Transplantacje narządów jako element standardowej medycyny są już coraz powszechniejsze. Do standardowych procedur należą badania genetyczne, w celu wybrania najlepszego dawcy z rodziny. I I do takich badań przystąpiła para małżeńska z trójka dzieci. W jednym z przypadków okazało się, że trójka dzieci miała geny wspólne z ojcem, a tylko jedno wspólne z matką. Wynikała z tego, że kobieta miała dwoje nie swoich dzieci! Gdyby ta relacja dotyczyła ojca, byłoby to czarno na białym udokumentowana niewierność (w szpitalu by najpewniej fakt ten zachowano w dyskrecji). Ale jak matka może urodzić nie swoje dziecko? Podwójna zamiana w szpitalu przy ojcostwie męża była kosmicznie nieprawdopodobna.Na dodatek matką musiała by być kochanka tegoż mężczyzny. Jeszcze większe nieprawdopodobieństwo... dwukrotnej podmiany dzieci. Tylko po co?
Lekarze i naukowcy, biorący w tych badaniach udział, zaczęli zadawać sobie pytanie, jak to możliwe. Wykonano jeszcze dokładniejsze i bardziej kompleksowe badania genetyczne i wykryto... obce komórki w ciele matki. Potem badania kontynuowano na wielu innych osobach. Dwoje dzieci okazało się być genetycznie powiązanymi z siostrą badanej kobiety. Po prostu w czasie ciąży, przez łożysko przenikają komórki macierzyste płodu do ciała matki. Tam czasem regenerują uszkodzone narządy. W ciele matki mogą żyć bardzo długo. Ostatni wykryto takie komórki od dziecka w organizmie ponad siedemdziesięcioletniej kobiety. Przy kolejne ciąży takie komórki mogą wędrować do ciała kolejnego dziecka. Zatem możemy mieć komórki z DNA starszego rodzeństwa. W omawianym przypadku najpewniej takie komórki utworzyły jeden jajnik kobiety. Zatem jedno dziecko pochodziło z własnego genetycznie jajnika, a dwója z tego drugiego, genetycznie identycznego jak starsza siostra.
Oczywiście w wyżej podanym przykładzie badań przed transplantacją badano tylko fragment DNA. Ale w ten sposób odkryto mikrochimeryzm. To znaczy, że każdy z nas ma w sobie obce komórki a więc i „obce” DNA. Wymiana następuje w życiu płodowym. Przez łożysko komórki matki osiedlają się w płodzie a komórki płodu przedostają się do organizmu matki. Czasem za pośrednictwem matki można otrzymać komórki starszego rodzeństwa lub babki. Czasem w organizmie żeńskim spotykane są komórki o męskim DNA. Naukowcy intensywnie zajmuję się badaniem zjawiska chimeryzmu i mikrochimeryzmu przede wszystkim pod kątem praktyki medycznej. Jednak na skutek odkrycia mikrochimeryzmu biolodzy populacyjni zajmujący się doborem płciowym i strategiami rozrodczymi muszą wykonać swoje eksperymenty od nowa, bo wcześniejsze wnioski wobec najnowszych odkryć mogą być nieuprawnione. Jeszcze więcej do przemyślenia mają filozofowie.
Jaki jest sens mikrochimeryzmu? Koncepcji jest sporo. Jedni wskazują na korzystne skutki ale nie brakuje danych, wskazujących na negatywne skutki tego zjawiska. Zapewne biolodzy ewolucjoniści jak i lekarze długo będą się nad tym problemem głowić.
Jedno jest pewne - nawet w pustelni nie jesteśmy zupełnie sami (nie licząc nawet mikroorganizmów w przewodzie pokarmowym). Ponadto granice między osobnikami czy raczej organizmami nie są już teraz tak wyraźne jak dawniej. Nic już nie jest takie jak dawniej. I nie pierwszy to raz nowe odkrycia wywracają do góry nogami nasze rozumienie świata. Nauka jest nieprzewidywalna. I to jest w niej takie pięknie!
A niżej relacja z webinarium. Dzięki nowym środkom technologicznym nawet wykłady stają się inne. I w tej mierze też nic już nie będzie takie jak dawniej...
W filozofii w różnych nurtach posthumanizmu akurat od dawna pojawiają się koncepcje odrzucające klasyczne rozumienie jednostki i wprowadzające pojęcia-metafory cyborgów, chimer itd. Bardzo ciekawy wpis! :)
OdpowiedzUsuń