20.03.2019

Spotkanie w szuwarach z jadowitym bagnikiem, zwanym także kłęboszem

(Bagnik nadwodny, kryjący się w szuwarach)
Zanim opowiem o bagniku, co się kryje w szuwarach, najpierw napiszę o Ludziach w Szuwarach. Olsztyn, jako miasto z wieloma jeziorami, nazywany bywa szuwarowym miastem. Podobnie mówi się o województwie warmińsko-mazurskim. Po części z drwiną, że to taka prowincja bagienno-szuwarowa, po części w nawiązaniu do przyrody i licznych jezior, rzek, torfowisk. Tak, w szuwary jesteśmy obfici. Ale w szuwarach jest wielu ludzi utalentowanych i twórczych. To tu, na łono przyrody, na prowincję daleko od światowego zgiełku, uciekają ludzie by tworzyć. Nie tylko w czasie urlopu. Tak jak tytułowy bagnik, który czmychnął w szuwary.

Szuwary nie stygmatyzują. Niniejszy wpis ukazuje się  na specjalna okazję. W czasie inauguracji Facebookowej grupy Ludzie w Szuwarach (polecam także stronę W Szuwarach - sztuka i rzemiosło z Warmii i Mazur). Jest to grupa, skupiająca ludzi, którzy kochają tworzyć, szanują przyrodę, cenią ręczną robotę, wolą życie z dala od głównego nurtu, czyli takich, którym szuwary szumią w głowie. Po prostu miejsce w którym można pogadać w dobrym towarzystwie.  A dzisiaj (środa 20 marca 2019 r.) o godz 11.00 rozpoczyna się krótka, wirtualna Gala Szuwarowa czyli  oficjalne otwarcie grupy na Facebooku. Inicjatorka zaprasza wszystkich miłośników szuwarowania na uroczyste otwarcie grupy facebookowej "Ludzie w Szuwarach":  "Co powiecie na wspólną kawkę w ogrodzie w środę 20 marca 2019 o godz. 11? Znaczy powitalną transmisję na żywo z Szuwarów (fachowo to się live nazywa - czyli na grupie będzie wejście na żywo i możliwość komentowania) ? Stukniemy się filiżankami chociaż wirtualnie (był plan, żeby stuknąć się kieliszkami szampana, ale wiejska logistyka bardzo utrudnia picie alkoholu w ciągu dnia).  Data wybrana jest przypadkowo, ale tak się składa, że to akurat pierwszy dzień wiosny. (...)  Zapraszamy wszystkich, którzy cenią piękno i ręczną robotę, marzy im się życie bez wiecznej pogoni, szanują przyrodę oraz generalnie czują szuwarowego ducha. Będzie miło, pozytywnie, kreatywnie. I wreszcie nie tylko Magda Z Szuwarów będzie nadawać."

Dla towarzystwa to i ja trochę ponadaję. O tym, co piszczy w szuwarach nadwodnych. Życie w krainie szuwarów oraz praca terenowa naukowca, poza różnymi niewygodami, ma także i ten plus, że zawsze coś ciekawego się spotyka. Pare lat temu, podczas przeszukiwania brzegów rzeki Pasłęki w poszukiwaniu wylinek ważki trzepli zielonej (Ophiogomphus cecilia) natknąłem się na bardzo dużego pająka. Odrobina strachu i radości z niezwykłego spotkania. Wylinki wspomnianej ważki w celach monitoringowych najlepiej szukać (wypatrywać) z wody (od strony wody). Trzeba więc wejść do rzeki i przeszukiwać roślinność wodną i nadwodną, gałęzie, nadbrzeżne drzewa, niezarośnięty brzeg. A że czasem rzeka Pasłęka jest głęboka przy samym brzegu, to brodzi się niemalże po same pachy w wodzie. Świat wtedy wygląda zupełnie inaczej, z zupełniej innej perspektywy. I dlatego dostrzega się zupełnie inne rzeczy niż w czasie spaceru brzegiem, nad wodą. Patrzy się nie z góry, ale od dołu. Wzrok niemalże nad lustrem wody. Widać liczne nory bobrów lub tylko ich wyjścia na lądowe żerowiska. Widać wiele owadów, innych bezkręgowców, roślinność wodną.

W takich właśnie poszukiwaniach ważkowych natknąłem się na bardzo dużego pająka. Tak wielkiego jeszcze nie widziałem. Był większy niż pająki krzyżaki jesienią. Ledwo zdążyłem zrobić zdjęcie, a on czmychnął. Po prostu zniknął, zapadł się jak kamień w wodę. Nie wiem czy zanurzył się pod wodę, czy schował między nadbrzeżnymi turzycami. Był na prawdę szybki. Już wcześniej słyszałem o dużym, nadwodnym pająku, zwanym kłęboszem. Dysponując jedynie zdjęciem i własną pamięcią, postanowiłem poszukać i dowiedzieć się co też widziałem. Teraz jest dużo łatwej niż za czasów mojej młodości. Jest po pierwsze dużo więcej książek z dobrymi ilustracjami. Ale jest przede wszystkim internet. Można poszukać opisów gatunków, poszukać zdjęć lub po prostu wrzucić zdjęcie na odpowiednie forum, nawet w portalach społecznościowych, a ktoś bardziej doświadczony podpowie i pomoże.

Dzięki szybkiej i łatwej komunikacji internetowej nauka nabiera coraz bardziej społecznego charakteru. Po pierwsze staje się coraz bardziej dostępna (trafia pod strzechy). Komunikacja między niszowymi specjalistami i hobbystami staje się łatwa i możliwa. Szybko i łatwo można „znaleźć igłę w stogu siana”. Internet unieważnił niektóre przysłowia… Po drugie daje możliwość uczestnictwa w badaniach naukowych i dokumentowaniu wielu osobom, tak zwanym wolontariuszom. Nauka obywatelska. Nie tylko naukowcy ale i wolontariusze, hobbyści, uzupełniają powszechnie dostępne repozytoria wiedzy o przyrodzie, różnych gatunkach, zjawiskach. Powstają najprzeróżniejsze encyklopedie i społeczności z nimi związane. Prowadzą obserwacje i odnotowują stwierdzenia tak jak typowi naukowcy.

I właśnie dzięki takiemu społecznemu wymiarowi nauki dość szybko zidentyfikowałem mojego pająka. Po samym zdjęciu nie da się pewnie rozpoznać gatunku, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa był to bagnik nadwodny (Dolomedes plantarius) znany także jako kłębosz nadwodny (a w starszych opracowania także jako łakun). Jest jeszcze drugi, podobny gatunek (tego często widywałem nad wodami, ale raczej z daleka) – bagnik przybrzeżny, kłębosz przybrzeżny (Dolomedes fimbriatus), ale jak widać na zdjęciu u mojego pająka nie widać bocznych, białawych pasów. Ponadto miejsce spotkania i siedlisko bardziej wskazują na bagnika nadwodnego.

Bagnik nadwodny (Dolomedes plantarius) to pająk z rodziny darownikowatych (Pisauridae) osiągający wielkość do 2,5 cm (głowotułów wraz z odwłokiem), a wraz z odnóżami - 7-8 cm. Samice, jak to zazwyczaj u pająków bywa, są nieco większe od samców. Bagnik nadwodny jest zazwyczaj koloru brązowego (grafitowo-brązowego) z niewielkimi biało-kremowymi kropkami. Białe pasy po bokach ciała, tak charakterystyczne dla bagnika przybrzeżnego, są bardzo słabo widoczne lub ich brak. Tak jak to dobrze widać na zdjęciu „mojego” kłębosza.

Bagnik nadwodny, jak dobrze oddaje to jego nazwa, jest związany z bagnami i ze zbiornikami wodnymi, jeszcze silniej niż bagnik przybrzeżny (ale skąd nazwa kłębosz lub łakun?). Spotkać można go nad brzegiem lub na powierzchni rowów melioracyjnych, stawów, starorzeczy i jezior. Jednym słowem w szuwarach. Zawsze wśród bogatej roślinności wodnej i szuwarowej. Potrafi poruszać się po powierzchni wody a w razie zagrożenia potrafi zanurkować i skryć się pod wodą. Być może i mój bohater szybko zanurkował pod wodę, gdy chciałem zbliżyć aparat fotograficzny by zrobić lepsze zdjęcie. Pod wodą wydaje się metalicznie srebrny, a to za sprawą pęcherzyków powietrza, pokrywających jego owłosione ciało. Podobnie jak pająk topik. Mimo, że silnie związany jest z wodą, to nie można go spotkać w opracowaniach, dotyczących wodnych bezkręgowców - choć wykazywany jest tam pająk topik. Może dlatego, że pająk topik buduje podwodne dzwonowate schronienia, a bagnik tylko okazjonalnie nurkuje?

Bagnik nadwodny – nazwa dobrze oddaje siedlisko życia, związane z „bagnami” i przybrzeżnymi strefami zbiorników wodnych. Bagnik – niczym nazwa jakiegoś starodawnego demona słowiańskiego. Pająk ten żywi się wodnymi owadami, małymi rybkami, kijankami, małymi żabkami. Nie buduje sieci łownych lecz poluje aktywnie. Bagnik nadwodny uważany jest za gatunek bardzo rzadki. Ale może dlatego, że jest podobny do bagnika przybrzeżnego i z nim mylony? Może jest jednak częstszy niż myślimy, tylko brakuje obserwatorów w terenie, którzy go wypatrzą i odnotują jego obecność w różnych miejscach i regionach? Gatunek ten zasiedla Europę i Azję, ale w wielu regionach Europy Zachodniej już wyginął. U nas także jest nieliczny. Umieszczony został wśród gatunków zagrożonych wyginięciem w międzynarodowej Czerwonej Księdze Gatunków Zagrożonych (IUCN Red List of Threatened Species).

Bliskie spotkanie z bagnikiem nadwodnym zawsze jest ekscytujące. Zwłaszcza jeśli ma się świadomość, że jego szczękoczułki z łatwością przegryzą ludzką skórę. Stanowczo odradzam próby schwytania go w rękę. Jego ukąszenia ciężko się goją, a jad powoduje silne, trwające kilka dni zatrucie organizmu, objawiające się bólem głowy, biegunką i wymiotami. Wędkarze nazywają to „wędkarskim kacem”. Ukąszenie bagnika jest podobno boleśniejsze niż ukąszenie pająka krzyżaka. Na szczęście dla zdrowia ludzi (a na nieszczęście dla nauki) bagnik jest bardzo płochliwy. Szybko ucieka lub chowa się pod wodę, zanim my go zobaczymy. Do ukąszeń dochodzi przypadkiem, gdy niechcący przyciśniemy go ręką (np. schowanego w zakamarkach łodzi wędkarskiej).

Nauka to dzielenie się wiedzą, przede wszystkim na wolnej licencji. Z efektów pracy naukowców wszyscy powinni swobodnie i bezpłatnie korzystać. Bo nauka powinna służyć przede wszystkim ludzkości.

W szuwarach kwitnie bogate i niezwykłe życie. Żeby je jednak zobaczyć, trzeba się zatrzymać i obserwować. I docenić lokalna unikalność.

4 komentarze:

  1. Dziękuję bardzo :-) Bardzo dziękuję - tyle ciepłych słów, taki ciekawy tekst :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam czytać Twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń

  3. Dziękuję!Bardzo ciekawy tekst i informacje o bagiennych i szuwarowych plemionach. Mam wrażenie ,ze tego jadowitego pająka można spotkać też na lądzie,pod postacią dwunogich twardogłowców ( Dolomedes Politicus ) :P ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A o "wędkarskim kacu" nie słyszałem, pewnie dlatego ze sam nie wędkuję, albo dlatego że moim znajomym jeszcze się nie przytrafił.

    OdpowiedzUsuń