20.04.2020

Epidemia a leśne tulipany

(Znalazłam stanowisko dzikiego tulipana w Gdańsku na stoku Biskupiej Górki. Połowa kwietnia 2020 r.
Fot. Wiesława Nowakowska)
Co ma wspólnego epidemia z leśnymi tulipanami? Niewiele. Tylko tyle, że prawdopodobnie dawniej sok z leśnych tulipanów był wykorzystywany jako lekarstwo. Nie wiem nawet na jakie dolegliwości. Teraz też poszukujemy leków na różne choroby, nie tylko na COVID-19. Otaczająca nas różnorodność biologiczna to ogromna "apteka". Warto o nią zadbać by nie wyginęło zbyt dużo gatunków. One mogą się nam przydać. Dzisiaj jeszcze nie wiemy do czego. Ale za jakiś czas już może będziemy wiedzieli. Tak dużo zostało jeszcze do zbadania...

Kilka dni temu otrzymałem od pani Wiesławy Nowakowskiej zdjęcia dzikich, leśnych tulipanów, rosnących na stoku Biskupiej Górki w Gdańsku. Sądząc po liczbie rosnących tam leśnych tulipanów mają się tam dobrze. Ciekawe od kiedy tam się znajdują.

Właśnie jest okres kwitnięcia tych roślin. Dobry czas na poszukiwania. Może ktoś jeszcze wyśledzi u siebie te leśne, tajemnicze tulipany? I sprawdzi ich pochodzenie? Czy jest to dawne stanowisko czy też współczesne nasadzenia? Ja z sentymentu do tych tajemniczych, leśnych tulipanów jesienią dwa lata temu zasadziłem kilka cebulek pod moim blokiem, na tworzonej kwietnej łące. Właśnie po raz drugi zakwitają. Dały się im we znaki marcowe i kwietniowe, nocne przymrozki. Na dodatek gleba jeszcze słaba, z niewielką ilością próchnicy. Ale staram się by jak najwięcej martwej materii organicznej zostało na miejscu. I nie jest łatwo... Ostatnio spora część mojej łąki całkowicie wyschła. Najwyraźniej były wylewane tu jakieś płyny, może po myciu klatki schodowej? Może pływy zawierające środki odkażające? Rosnąca trawa uschła i zniszczone miejsce wyraźnie się odcina od reszty. Tulipany są nieco dalej. Na szczęście.

(Fot. Wiesława Nowakowska)
Kiedy w marcu 2015 roku pierwszy raz pisałem o leśnych tulipanach (O żółtych tulipanach, soku z trujących roślin i zapiskach kucharza), to wydawało mi się, że będzie to pierwszy i ostatni raz. Wspominałem wtedy o zapiskach kucharza, poczynionych na marginesie książki, odnalezionych w aktach administracyjnych junkierskiej rodziny Finckensteinów (Drogosze pod Kętrzynem). Moją uwagę zwrócił przepis na sok z leśnych tulipanów.

Tulipan dziki zwany także tulipanem leśnym (Tulipa sylvestris) jest gatunkiem wieloletnim, występuje w całej Europie i północnej Afryce oraz w Turcji. Populacje dziko rosnące zagrożone są wyginięciem. Według Roślin Polski (Szafer, Kulczyński i Pawłowski, wyd. piąte z 1986 r.) w Polsce prawdopodobnie występują populacje tylko zdziczałe (czyli jako roślina, która „uciekła” z ogrodów). Stwierdzany był na Śląsku i północno-zachodnim podnóżu Tatr. Nie jestem botanikiem i nie wiem, czy leśne tulipany w Polsce występowały w stanie naturalnym. Na pewno były hodowane w ogrodach. Później być może „zdziczały” czyli są gatunkiem zawleczonym przez człowieka. Pozostaje jednak pytanie czy za sprawą człowieka skolonizował nowe tereny czy jedynie powrócił na pierwotne miejsca. Żeby to rozstrzygnąć potrzebne byłyby dedykowane badania łącznie z analizami genetycznymi. Najpierw trzeba by jednak zinwentaryzować miejsca współczesnego występowania. Zaskoczeniem dla mnie były informacje, które wskazują że leśne tulipany występują i to na północ od Śląska i podnóża Tatr. Otrzymałem informacje o utrzymywaniu się tego gatunku i to na północ od naturalnego zasięgu występowania.

Najpierw pojawiła się informacja o występowaniu na Ziemi Lubuskiej – wieś Bożnów, koło Żagania, 50 km pod Zieloną Górą. Potem otrzymałem kilka informacji z Warmii i Mazur, częściowo w pobliżu miejsca pierwszej wzmianki w Drogoszach: Siemki koło Reszla, Smokowo koło Kętrzyna. Ale także w Kajnach nad Łyną i w miejscowości Karwiny, gmina Wilczęta („Pojawiają się w parku koło ruin kościoła i są piękne”) i Wójtowo koło Olsztyna („U mnie są od około 10 lat, Jak sobie kojarzę to Babcia przywiozła cebulki od koleżanki tylko której, albo z Olsztyna ul. Rataja albo z Żabiego Rogu. Nie wiedziałam, że to taki skarb. Są śliczne w słońcu potem się zamykają”). Potem sam znalazłem stanowisko leśnych tulipanów w Silginach (blisko Drogoszy), w miejscu gdzie na pewno od dawna występują, co najmniej kilkadziesiąt lat.

Tulipan dziki rośnie w lasach, na łąkach, w ogrodach, zaroślach i winnicach. Lokalnie zadomowiony, nieinwazyjny (nie ma we współczesnym wykazie roślin synantropijnych Polski), prawdopodobnie kenofit czyli gatunek roślin obcego pochodzenia, nienależący do flory rodzimej, który zadomowił się w ostatnich czasach. Za graniczną datę przyjmuje się odkrycie Ameryki, które zapoczątkowało migrację gatunków na niespotykaną dawniej skalę. W przypadku leśnego tulipana nie przybył on zza oceanu tylko z innych części Europy lub z Azji. Być może badania genetyczne pozwoliłyby ustalić skąd są nasze leśne tulipany.

Tulipan dziki (leśny), pochodzi z Europy południowo-zachodniej. Nie wiadomo kiedy pojawił się na terenie Polski. Może na fali osiemnastowiecznej mody na tulipany wśród arystokracji? Najpewniej był hodowany w ogrodach, z których wnikał do siedlisk częściowo przekształconych przez człowieka.

Sok z leśnych tulipanów, w przepisie kucharza z Drogoszów, sugeruje, że prawdopodobnie była ta roślina wykorzystywana jako lecznicza lub jadalna. Dwa w jednym – i ładna i przydatna gospodarczo.

Przepis na sok z leśnych tulipanów jest następujący: „zerwij leśne tulipany skoro tylko się pojawią [zatem w kwietniu lub maju] zalej je wrzątkiem, odstaw na 36 godzin, po czym wyciśnij z nich sok. Weź trzy kwaterki miodu, gotuj tak długo, aż się wyklaruje, odszumuj. Wlej do tak przygotowanego miodu cztery lub pięć kwaterek soku, dobrze zagotuj, ostudź.” Według przepisu to bardziej „sok z miodu”. Może to taki wiosenny napój? A może coś na kształt ziołomiodu? I dlaczego ten dodatek tulipanów? Czy dla celów smakowych, czy dla leczniczych? A może to miała być trucizna?

W książce prof. Mowszowicza pt. „Przewodnik do oznaczania krajowych roślin trujących i szkodliwych” znalazłem informację o tulipanie ogrodowym (Tullipa gesneriana), zawierającym alkaloid tulipinę. Działanie toksyczne: tulipany działają trująco na konie, bydło, muły (znane są przypadki zatrucia, gdy zwierzęta zjadały tulipany uprawiane w celach dekoracyjnych – krowy w ogrodzie zrobią szkodę nie tylko uprawom ale i sobie). Z informacji moich korespondentów internetowych wynika, że na pewno leśne tulipany były zjadane przez kozy i nic im się złego nie działo. Prawdopodobnie także przez krowy. Czyli, że nie jest trujący tak jak jego krewniak tulipan ogrodowy? Może zawartość tulipiny jest niewielka? Wiele informacji wskazuje, że same kwiaty nie są trujące. Tulipina znajduje się w liściach i cebulce. Aż się prosi „wziąć na laboratoryjny warsztat” leśne tulipany i sprawdzić, co mają w środku (jakie substancje).

Zaciekawia to utracone dziedzictwo i przyrodniczego i kulturowego (kulinarnego). Z dotychczasowej korespondencji wynika, że dzikie tulipany są u nas raczej „poniemieckie” (nie licząc tych, sadzonych współcześnie w ogrodach). Nie wiem z jakiego okresu pochodzą zapiski kucharza z Drogosz. Na pewno przed 1945 rokiem. A może jeszcze wcześniej, prawdopodobnie wiek XVIII. Zatem były na naszym terenie w czasach Prus Wschodnich. Kolejne wzmianki pochodzą z różnych miejscowości. Raczej były sobie przekazywane w celach ogrodniczych. Ale na pewno były stanowiska „zdziczałe”, z których także przenoszono tulipany do ogródków. Drugim intrygującym problemem jest to, gdzie one współcześnie u nas występują. Czy tylko w ogrodach przydomowych czy także w miejscach „dzikich”, wokół siedzib ludzkich, dawnych lub współczesnych.

Właśnie jest okres kwitnięcia tych roślin. Dobry czas na poszukiwania. Może ktoś jeszcze wyśledzi u siebie te leśne, tajemnicze tulipany? Jeszcze o tych tulipanach, z korespondencji, którą kilka lat temu otrzymałem: „pierwszy raz widziałam u sąsiadki w ogródku jakieś 30 lat temu, było ich kilka-kilkanaście, ładne były ale i na czarnoziemie (ta sąsiadka nie żyje od wielu lat, więc się nie dowiem skąd miała, od dawna ich nie ma na tamtym miejscu) więc się nie dziwię, że dobrze rosły, potem mama mi powiedziała, że na naszej łące też takie są. Były i są ciągle, nieco zmieniają „położenie” i zwiększa się obszar, na jakim są widoczne ale ogólnie w tym samym miejscu. Od kilku lat w coraz większej ilości są w innym miejscu – koło kaplicy, przypuszczam, że posadzone przypadkiem wraz z innymi cebulkowymi przez kolejną sąsiadkę (ale o niej za chwilę). Kaplica jest we wsi od 25 lat a wcześniej tam tulipanów na 100 % nie było, codziennie chodziłam tamtędy – obok- do szkoły, więc bym zauważyła. Są jeszcze w trzech ogródkach: u mnie -ale to wykopałam na łące i wsadziłam, u pani (…). w ogródku – też celowo je przesadziła do swojego ogrodu i u pani (…). w sadzie. Moja teoria jest taka, że wszystkie tulipany są z ogródka/sadu pani M.R. Tam jest ich najwięcej i Ona mówiła kiedyś, że są od kiedy pamięta. W tym sadku są jakieś bodajże poniemieckie groby (…) Faktem jest, że nigdzie poza wsią się nie spotkałam z tymi tulipanami, (…) Z tego co zauważyłam, zdecydowanie lepiej rosną na glebach lżejszych i wilgotnych, nasza łąka to glina (…) i tam są raczej małe/nędzne a bliżej rzeczki dorastają do 0,5 m wysokości- sama byłam zdziwiona – bo na górce łąki – z 20-30 cm wysokości łącznie z kwiatem a kilka metrów dalej takie wysokie. Podobnie wysokie rosną koło kaplicy. W ogródku mają średnio 40 cm wysokości. Jak zaczną kwitnąć to porobię zdjęcia łodyg przy np. centymetrze krawieckim aby było widać różnicę.
I moje, zakwitające leśne tulipany na podblokowej łące kwietnej (już przekwitły krokusy): 

(20 kwietnia 2020, fot. S. Czachorowski)

(20 kwietnia 2020, fot. S. Czachorowski)

(20 kwietnia 2020, fot. S. Czachorowski)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz