4.05.2020

Wodosówka (Hydropsyche), która dużego zamieszania narobiła

(Zdjęcia przesłane przez Roberta Kowalskiego z GIOŚ Kiellce, a materiał pochodził z Czarnej Nidy i Bobrzy)

Będzie to opowieść o pułapkach skojarzeniowych i utartych koleinach myślenia. Oraz o zawiłościach badań naukowych. A wydawać się będzie, że jest to opowieść o chruścikach z rodziny Hydropsychidae, po polsku zwanych wodosówkami, czyli wodnymi sówkami. Skąd taka nazwa? Być może wynika z faktu podobieństwa i pokrewieństwa chruścików (Trichoptera) z motylami (Lepidoptera). Sówkowate to rodzina motyli nocnych, ćmami zwanymi. Dorosłe chruściki podobne są do niektórych gatunków motyli. A larwy żyją w wodzie, stąd może i nazwa wodne sówki, wodne sówkowate, wodo-sówki.

Nie tak dawno temu - choć wydaje się, że bardzo dawno - gdy chciało się zweryfikować poprawność oznaczenia jakiegoś gatunku, trzeba było zapakować okaz i wysłać pocztą lub jeszcze lepiej samemu wsiąść do pociągu i pojechać do uznanego specjalisty. Trwało to długo zważywszy, że specjalistów od danej grupy owadów jest w niewielu, na dodatek są porozrzucani po całym świecie. A nie zawsze książki i publikacje z zawartymi tam rycinami i opisami wystarczą. Ale od kilkunastu lat, gdy pojawił się internet i upowszechniły się technologie informatyczne, łącznie z łatwym robieniem zdjęć, konsultacje znacznie są łatwiejsze. Wystarczy zrobić zdjęcie i wysłać mailem (lub poprzez portale społecznościowe) do specjalisty. Podpowiedź może pojawić się w ciągu godziny. Lub najwyżej kilku dni. Niesamowita wygoda i zwiększenie efektywności badań naukowych. Powstały nawet liczne grupy w mediach społecznościowych, skupiające specjalistów i osoby zainteresowane daną grupą owadów. Ucząca się społeczność. Jedni zamieszczają zdjęcia, inni identyfikują uwiecznione na nich gatunki. Tyle tytułem wstępu. Przejdźmy do zasadniczej opowieści.

A było to tak. Jakiś czas temu dostałem od znajomego hydroentomologa - dra Grzegorza Tończyka z Uniwersytetu Łódzkiego - kilka zdjęć z zapytaniem co to za rodzina i czy może to być Ecnomidae (zdjęcia wykonał Robert Kowalski z GIOŚ Kielce, a materiał pochodził z rzek: Czarnej Nidy i Bobrzy). Dr Grzegorz Tończyk prowadzi różne badania, dotyczące monitoringu wód za pomocą makrobentosu, współpracuje w zespole, opracowującym ocenę jakości wód na podstawie bezkręgowców wodnych. Konsultuje i pomaga w poprawnym rozpoznaniu taksonów. Chruściki w tej metodzie wykorzystywane są w randze rodziny. Czyli wystarczy rozpoznać rodzinę a nie rodzaj czy gatunek. Najpewniej wiele współpracujących z dr. Tończykiem hydrobiologów przesyła do niego zdjęcia z prośbą o weryfikację poprawności oznaczeń. A że trudno samemu wszystko wiedzieć to czasem te zdjęcia trafiają dalej.

I w taki sposób zdjęcia chruścików trafiły do mnie. Wydały się znajome, ale zasugerowałem się najwyraźniej wspomnianą w przesyłanej wiadomości rodziną Ecnomidae. W Polsce występuje tylko jeden gatunek - Ecnomus tenellus. Znam go bardzo dobrze, często miałem w próbach  jest więc "opatrzony". Bez sięgania do innych opracowań od razu stwierdziłem, że na pewno nie jest to larwa Ecnomus tenellus. Kształt wydał mi się znajomy. Pierwszym skojarzeniem była rodzina Polycentropodidae. Poprosiłem o przysłanie zdjęcia głowy od strony grzbietowej. Po rysunku na głowie można dość precyzyjnie oznaczyć większość gatunków z tej rodziny. Szybko takie zdjęcie pojawiło się na moim komputerze. I kompletnie osłupiałem. Próbowałem jeszcze przyporządkować do rodziny Psychomyidae - i też bez sukcesu.

Nigdy takiej larwy nie wiedziałem. Może to jakiś mieszaniec międzygatunkowy? Albo gatunek nowy dla fauny Polski? Sensacja była już blisko. Szybko się jednak rozwiała. W toku dyskusji padło pytanie o to czy nie jest to czasem larwa Hydrosyche - wodosówki. I nagłe olśnienie. Rzeczywiście, to jest młoda larwa chruścika z rodziny Hydropsychidae. Jak mogłem nie poznać!

Powody pomyłki były dwa. To młode stadium larwalne a na zdjęciu nie było widać skrzelotchawek. Na dodatek schitynizowane tergity (grzbietowe) na drugim i trzecim segmencie tułowia były słabo widoczne. Drugim powodem było zasugerowanie się rodziną Ecnomidae. Tak więc nawet specjalista może się pomylić, zwłaszcza jeśli podświadomie czymś się zasugeruje i potem brnie jak koła w koleinach. W nauce bardzo ważna jest dyskusja i wymiana zdań, wzajemne recenzowanie się i weryfikowanie.

Kształt ciała larw z rodziny Hydrosychidae jest bardzo charakterystyczny (zdjęcie na górze). Dlatego wydawało mi się bardzo znajome. Przy dokładniejszym przyjrzeniu się widać tergity na wszystkich trzech segmentach tułowia. Na zdjęciu obok pronotum przybrało kształt takiego, jak u Polycentropodidae, co tylko ułatwiło brnięcie w myślowych koleinach. Ale na innych zdjęciach już widać wyraźnie charakterystyczne dla wodosówek  kształty tergitów.

Bez wątpienia wygodniej jest samemu oglądać okazy pod binokularem, bo można dowolnie manipulować owadem i przyglądać się cechom diagnostycznym. Zdjęcia wykonywanie przez nie-specjalistę od danej grupy nie zawsze są zrobione tak, by było widać ważne cechy diagnostyczne. Trzeba prosić o wykonaniem kolejnych zdjęć ze wskazaniem cech istotnych (co na zdjęciu powinno się znaleźć). Ale najważniejsze, że jest to możliwe. Zupełnie nowy i niesamowity aspekt zdalnej komunikacji. 

Na koniec wypada napisać o samych wodosówkach. Imagines są szarobure, niczym szczególnym się nie wyróżniają. Wiele osób pomylić może z małymi "ćmami". Dużo ciekawsze są same larwy. Hydropsychidae należą do chruścików bezdomkowych, to znaczy że larwy nie budują przenośnych domków, z którymi najczęściej kojarzymy chruściki. Budują za to norki, zakończone siecią łowną. Jest to więc jakiś "domek", tylko bardzo stacjonarny i nieprzenośny.

Sieci łowne, wykonane z jedwabiu, służą larwom wodosówek do filtrowania zawiesiny z wody, w tym cząstek detrytusu jak i małych organizmów wodnych. Regularnie chruściki z rodziny Hydropsychidae przeszukują swoją sieć i zjadają nadające się kąski. Są filtratorami (funkcjonalna grupa troficzna). A przez taki sposób odżywiania się mogą żyć tylko w wodach płynących (w wodach stojących "pieczone gołąbki same nie lecą do sieci i gąbki"). Są więc topowymi potamobiontami i rhitrobiontami (różne gatunki zasiedlają strefę strumienia i strefę rzeki).  Rozmieszczenie poszczególnych gatunków jest dość ścisłe w profilu podłużnym rzeki (od źródeł do ujścia). Dlatego na ich podstawie można wiele wywnioskować o stanie cieku. Niejednokrotnie już na podstawie samego składu gatunkowego w próbie można określić wielkość cieku i to, czy wody sa czymś zanieczyszczone. Z tego względu są dobrymi bioindykatorami. 

W behawiorze wodosówek jest jeszcze coś bardzo interesującego. Larwy pod wodą... ćwierkają. Dolna strona puszki głowowej larw jest pofałdowana, z wrębami, niczym tara do prania bielizny. Na odnóżach pierwszej pary występują grube, krótkie szczeciny. Larwa, pocierając nimi o karbowaną stronę głowy, wydaje dźwięki przypominają ćwierkanie świerszcza. Można powiedzieć, że stryduluje. A cały proces przypomina muzyków jazzu tradycyjnego, grających na tarze (tarce) do prania.

Dlaczego larwy wodosówek strydulują? Dźwiękami odstrasza inne larwy, są bowiem terytorialne. Możliwość zbudowania sieci i dostęp do przepływającej zawiesiny ograniczone są przestrzennie. I o tę przestrzeń do dostatniego życia konkurują ze sobą i z innymi wodnymi bezkręgowcami.

Czy można usłyszeć strudulację chruściki? Gołym uchem się nie uda. Chyba, żeby wprowadzić czuły mikrofon pod wodę i tam nagrywać dźwięki podwodnego życia.

1 komentarz:

  1. Wywołany rezonans (lub inspiracja) https://naukowy.blog.polityka.pl/2020/05/07/luski-w-ksztalcie-smartfona/

    OdpowiedzUsuń