13.05.2020

200 tysięcy wyświetleń, czas na refleksje

(Bajka edukacyjna kamishibai nad jeziorem w Szczytnie)

Kamienie milowe w czasie wędrówki są informacją o postępach w przemieszczaniu się. Są znakiem ułatwiającym orientację a także sygnałem, że można usiąść i odpocząć. I przemyśleć dalszą drogę, zarówno co do celu, wybranej drogi a także tempa. Kiedyś mila to było dużo. Bo podróżowaliśmy pieszo, czasem konno. Dużo wolniej niż obecnie. Ale za to bardziej uważnie. Bo czas nam pozwalał. Od jednego kamienia milowego, do drugiego. Dużo czasu na przemyślenia...

Symbol kamienia milowego na trwałe przeniknął do myślenia projektowego. Odzwierciedla ukierunkowanie na cel i postępy w realizacji. Po czym poznać, że dotarliśmy do celu podróży? Wydaje się oczywiste, ale tylko wtedy gdy dobrze znamy miejsce docelowe. A jak nie znamy (bo idziemy tam pierwszy raz) to szukamy napisów, znaków, pytamy ludzi: czy to jest właśnie już to miejsce. Pamiętam dawne podróże pociągiem na nieznanej trasie i dopytywanie się podróżnych, czy to już będzie stacja, do której jadę? Przecież pociąg krótko stoi, jak się zagapisz, to przepadło. A gdy wykonujemy zadanie, to po czym poznamy, że osiągnęliśmy zamierzony rezultat? 

Czasem wędrujemy bez celu, dla samego wędrowania. Czasem robimy rzeczy dla samej czynności. Ewaluacja jest jakimś sposobem oceniania w jakim jesteśmy miejscu i czy doszliśmy do zaplanowanego celu. Choć w podróży czasem zmieniamy cel, bo dostrzegliśmy inne, atrakcyjne miejsca. Podobnie bywa z projektami. 

Na liczniku wyświetleń niniejszego bloga przekroczona została okrągła liczba 200 000 odwiedzin.  Kolejny kamień milowy lub raczej informacja zwrotna. Innym kamieniem milowym może być liczba napisanych postów (jest ich blisko 350). Ale oddaje to moją aktywność a nie to, czy treść dociera do kogokolwiek. Dwa i pół roku i dwieście tysięcy wyświetleń. To dużo czy mało? Liczba. A co za nią się kryje? Liczba kliknięć nie oznacza tego, że ktoś przeczytał. Ani tego, ile przeczytał i jak to na niego wpłynęło.

W normalnych relacjach bezpośrednich odczytujemy z komentarzy, relacji czy nawet tylko z języka ciała to czy jesteśmy słuchani i jaki wywieramy skutek. A jak uzyskiwać wiarygodne informacje w relacjach internetowych? Może pełniejszą informacją zwrotną będzie liczba i treść zamieszczanych komentarzy? Aktywnych czytelników jest niewielki procent, więc i komentarzy mało (w stosunku do odwiedzin). O wiele łatwiej kliknąć "lajka" niż napisać komentarz. A jeszcze trudniej wyśledzić inne reakcje, np. przedruki, udostępnienia w innych miejscach, inspiracje przeczytanymi treściami i wynikające z nich działania. Niektóre do mnie okrężnymi drogami docierają. 

Niniejszy blog istnieje od lutego 2018 roku. Ale wcześniej istniał pod taką samą nazwą tyle że na innej platformie i z innym adresem internetowym. A jeszcze wcześniej były inne próby wykorzystywania internetu do komunikacji i utrzymywania relacji w postaci poczty elektronicznej, strony www. Niczym sukcesja lub ewolucja w układach biologicznych. Długa droga i zmienne sposoby podróżowania. Ale ciągle to ta sama wędrówka. I to samo uczenie się.

A może teraz zebrać wpisy z bloga i wydać książkę? Czy byłaby to forma refleksji i przystanku w podróży, czy też raczej zmiana formy (środka lokomocji mentalnej? Ewolucja kulturowa jest częścią tego samego procesu co ewolucja biologiczna, tak sądzę.

1 komentarz:

  1. Tak to dobry pomysł z wydaniem książki. Analogie i podobieństwa ewolucji biologicznej z kulturową są jak najbardziej trafne - jestem tego samego zdania. Trzymam kciuki i kibicuję temu przedsięwzięciu. Myślę, że to tylko kwestia czasu:)

    OdpowiedzUsuń