28.08.2023

O tym jak gołąb wziął udział w streetarcie

Na dole...
 
Uważność to ważna cecha. Łatwiej o nią, gdy się chodzi pieszo. Bo jest wolniej i można dostrzegać różne szczegóły. Gdy jedziesz samochodem a nawet rowerem, to świat zbyt szybko miga przed oczami.  Z okiem samochodu czy pociągu widać krajobrazy lecz szczegółów nie zobaczysz. Ale powolność to nie wszystko. Potrzebna jeszcze ciekawość i częste spoglądanie pod stopy.

W czasie wakacyjnych podróży miałem okazję spacerować po czeskiej Pradze. Fascynujące miasto z piękna secesją i mnóstwem detali. W dostrzeganiu których pomaga aparat fotograficzny. Podziwiam architekturę, ale rozglądam się za smaczkami drugiego i trzeciego planu. Z nich staram się odczytach historię miasta i ludzi. Jednym z takich detali są małe formy streetartowe, różnego rodzaju wlepki, drobne graffiti, małe historie życia danego miejsca. W wąskiej, średniowiecznej uliczce, na chodniku zobaczyłem ptasie odchody (zdjęcie wyżej). W sumie nic nadzwyczajnego. Oho, pomyślałem, wyżej jest zapewne jakieś ptasie gniazdo. Spojrzałem w górę i zobaczyłem takiego oto streetartowego ptaka:

I na górze!
Jaskółka lub jerzyk. Artystyczna wlepka na ścianie z ulicznymi bazgrołami i napisami. Spotykane zazwyczaj w zaniedbanych miejscach. Spodziewałem się ptaka lecz nie takiego, artystycznego. Nie wiedziałem, że streetart może mieć tak dużą siłę oddziaływania na rzeczywistość. Szacunek dla streetartu, gdziekolwiek jest! Całość ułożyła się w przypadkową być może kompozycję. Przykład współpracy człowieka i przyrody. W tym przypadku miejskiego ptaka.

Jak powstała ta kompozycja? Czy artysta wykorzystał istniejącą już przyrodniczo sytuację? Nawiązał do aktywności jakiegoś ptaka? Znaczyłoby, że ów zwierz zasiedział się w tym miejscu od dawna. I od dawna tworzył swoje guaniczne streetartowe instalacje na chodniku. Lecz to artysta nadał tym odchodom zupełnie inne, artystyczne znaczenie. A może było zupełnie inaczej? Może najpierw był ptak na ścianie (jaskółka lub jerzyk) a dopiero później ze swą ekspresją podłączył się miejski ptak? Może chciał zaznaczyć swoja gołębiowatość i wyćwierkać, wygruchać, wykwilić, że "gołębie pany"?Trzeba byłoby w tym miejscu spędzić kilka miesięcy by rozwiązać tę zagadkę.

Gdy kolejnego dnia przechodziłem w tym samym miejscu, miałem więcej szczęścia. Dostrzegłem gołębia. Na pewno stały bywalec. To zapewne jego fizjologia przyczyniła się do powstania opisywanego streetartu. Siedział i kombinował czy czegoś nie dorobić? Prawda, że słowa mają podwójne znaczenie?

W przyrodzie wiele zjawisk zachodzi całkiem przypadkowo. Ale są tak niezwykłe, ze dopatrujemy się celowego działania. Przypadek wydaje się nam zupełnie nieprawdopodobny. Tak więc opisywanemu streetartowi można przypisywać różnorodne, głębsze interpretacje. To świat naszych rozważań i naszego interpretowania rzeczywistości. Chaos czy porządek? Przypadek, kierunkowość czy celowość? Ileż miejsca na dyskusje, poszukiwanie, weryfikowania i uogólniania!

Podobno i z ziarenka piasku można wyczytać historię całej pustyni. Trzeba tylko długo się wpatrywać, analizować, dociekać i łączyć z szerszym kontekstem. Dlatego lubię detale. I chodzę pieszo lub przesiaduje nad rzeką, na trawie czy na miejskiej ławeczce. Wtedy wolniej znaczy więcej. O jakości wakacyjnych doznań nie decyduje odległość i egzotyczność podróży. Już prędzej uważność, dzięki której dostrzegamy więcej. I jeszcze refleksja, dzięki której łączymy detale z szerszym kontekstem.

A co Ty dostrzegłaś (dostrzegłeś) w czasie tegorocznych podróży bliskich i dalekich?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz