12.12.2025

Narcyzm i noosfera, czyli jak biolog patrzy na historię społeczeństw



Biologia z człowieka nigdy nie wyjdzie. Ciągle myślę o świecie w kontekście życia biologicznego i znanym mi z biologii procesów ewolucyjnych i ekologicznych. Daje mi to poczucie zrozumienia i uporządkowania. Liczę, że te ubiologicznione rozważania przydadzą się komuś innemu, jako intelektualna rozrywka lub jako źródło ważnych refleksji. A może to efekt mojej naukowej natury -0 dzielenia się przemyśleniami?

Tytułowy narcyz to aluzja do nie tylko jednego, ważnego polityka, który we współczesnym świecie swoim narcyzmem znacząco wpływa na to się dzieje w globalnym świecie i wpływa na nasze myśli. Bo skutki tego narcyzmu mniej lub bardziej nas dotykają.

W historii ludzkości od dawna ścierały się w dziejach dwie przeciwstawne wizje społeczeństwa ludzkiego, ta hierarchiczna, autorytarna, wodzowska, monarchistyczna i ta kolegialna, demokratyczna, wspólnotowa, egalitarna. I raczej nie rozpatrywane dyskretnie, zero-jedynkowo lecz jako całe spektrum stanów przejściowych i zmieniających się w czasie. W tych dwóch skrajnych i przeciwstawnych modelach inaczej podejmowane decyzje społeczne. Teraz mamy ciąg dalszy tej kulturowej ewolucji i powiększającej się ludzkości. Jest nasz już 8 miliardów i doszliśmy do granicy pojemności ekologicznej biosfery. Warto jeszcze spojrzeć na ten ewolucyjny i historyczny proces z perspektywy integrującej się ludzkości: globalizacji, noosfery i wzrostu znaczenia instytucji międzynarodowych. Najpierw było tworzenie się plemion z jednostek rodowych, potem państw z różnych plemion, potem różnych unii, rzeczypospolitych, stanów zjednoczonych. W Europie najnowszym przykładem jest Unia Europejska. Rodziła się w bólach i dalej rozwija się w dyskutowanych trudnościach z krokami do przodu (poszerzanie) i cofaniem się (np. Brexit). Ta wspólnotowość na wiele dziesięcioleci wyeliminowała wojny miedzy europejskimi narodami i umożliwiła rozkwit gospodarczy i kulturowy. I stała się inspiracją dla innych narodów w różnych zakątkach Ziemi.

Świat, w którym żyjemy, nie jest jednolitym obrazem, lecz mozaiką wizji, które nieustannie się ścierają. Jedna z nich ukazuje rzeczywistość, w której siła dominuje nad wartościami, a bogactwo staje się jej podstawowym źródłem. To wizja brutalnie prosta, lecz zarazem niepokojąco skuteczna: świat jako rynek, w którym bezpieczeństwo, dyplomacja i polityka są redukowane do bilateralnych transakcji finansowych. Tak już wielokrotnie w historii ludzkości i różnych cywilizacji bywało. Czy dostrzeżemy jedynie fluktuacje czy mimo wszystko jakiś kierunkowy proces (z ewentualnymi czasowymi zawirowaniami)?

W tym obrazie siły i bogactwa stosunki międzynarodowe sprowadzają się do dwustronnych umów, pozbawionych szerszego kontekstu wspólnoty czy solidarności. Na pierwszy plan wychodzą doraźne interesy (np. dynastyczne, oligarchiczne, finansowe, biznesowe) a nie mniej lub bardziej wspólne wartości. Gwarancje bezpieczeństwa nie wynikają z zaufania, prawa czy instytucji, lecz z przedstawionej oferty finansowej. Dyplomacja – dawniej sztuka budowania mostów między narodami czy monarchiami lub republikami, dyplomacja dialogu, negocjowania, odwoływania się do wartości – staje się zbędna, bo polityka jest spersonifikowana, zależna od jednostek i ich interesów, nie od wspólnotowych struktur. Instytucje, które miały być fundamentem stabilności, jawią się jako przeszkody, hamujące dynamikę biznesu i innowacji politycznych. Stąd wrogość i chęć burzenia tych instytucji (czy to ONZ, czy to Unia Europejska). Egoizm chce triumfować nad wspólnotą. Europa, powstająca po rozpadzie imperiów starożytności, przez stulecia budowała jedność w oparciu o wartości chrześcijańskie. I to te wartości oraz Kościół jako instytucja miały być arbitrem odwołującym się do wartości i łagodzącym (rozstrzygającym) konflikty monarchów, dyktatorów, wodzów plemiennych. Teraz w Europie, po nieszczęściach i zbrodniach pierwszej i drugiej wojny światowej, wspólnotowość budowana była w oparciu o wartości zwerbalizowane w traktach Unii Europejskiej. Czy będzie jakiś ciąg dalszy? I bardziej globalny? Czy kontekstem do tych rozważań może być pojęcie noosfery?

Istnieje więc tez i inna wizja świata wspólnoty i wartości – ta, w której wartości są fundamentem, a siła jest jedynie narzędziem ich ochrony. W tej perspektywie bogactwo nie jest celem samym w sobie, lecz środkiem do budowania dobra wspólnego. Stosunki międzynarodowe nie ograniczają się do transakcji, lecz tworzą sieć współzależności, w której solidarność i zaufanie są równie ważne jak ekonomiczna kalkulacja. Dyplomacja instytucjonalna, choć powolna i często uciążliwa, jest przestrzenią, w której ścierają się różne racje, a kompromis staje się sztuką przetrwania. Instytucje, choć niedoskonałe, są pamięcią wspólnoty – chronią przed chaosem i arbitralnością jednostkowych decyzji. Chronią przed zbiorowa przemocą i niepotrzebnymi wojnami.

Unia Europejska jest przykładem takiej alternatywnej wizji. Jej fundamentem są wartości zapisane w traktatach: godność człowieka, wolność, demokracja, równość, praworządność i prawa człowieka. To nie bogactwo samo w sobie, lecz wspólnota wartości stanowi źródło siły. Wspólnotowość wyraża się w solidarności między państwami członkowskimi – w idei, że bezpieczeństwo jednego kraju jest bezpieczeństwem całej wspólnoty. Mechanizmy instytucjonalne, takie jak Parlament Europejski czy Komisja Europejska, nie są przeszkodą, lecz narzędziem równoważenia interesów i poszukiwania wspólnego dobra. W przeciwieństwie do wizji egoizmu, Unia zakłada, że polityka nie może być wyłącznie transakcją, lecz musi być dialogiem, w którym głos słabszych jest chroniony przez wspólne reguły.

Jeszcze głębszym kontrastem wobec wizji egoizmu jest koncepcja noosfery, rozwinięta przez Władimira Wiernadski i Pierre’a Teilharda de Chardin. Noosfera to sfera ludzkiej świadomości, w której myśl staje się siłą kształtującą planetę. To wizja świata, w którym wspólnota nie ogranicza się do polityki czy ekonomii, lecz obejmuje całość ludzkiego poznania i duchowości. W noosferze jednostkowy egoizm traci sens, bo każdy akt myślenia i twórczości staje się częścią większej całości – globalnej sieci świadomości. W tym ujęciu instytucje nie są przeszkodą, lecz strukturą umożliwiającą współdziałanie i wymianę myśli.

Ścieranie się tych wizji nie jest jedynie konfliktem politycznym czy ekonomicznym. To spór o sens człowieczeństwa. Czy człowiek jest istotą egoistyczną, dążącą do maksymalizacji własnych korzyści, czy też istotą wspólnotową, zdolną do poświęceń w imię wartości wykraczających poza jednostkowy interes? Wizja świata opartego na sile i bogactwie jest kusząca – obiecuje szybkość, skuteczność, brak ograniczeń. Ale jednocześnie prowadzi do samotności, rozpadu więzi i zaniku zaufania. Wizja wspólnoty – czy to w formie politycznej Unii Europejskiej, czy w formie filozoficznej noosfery – jest trudniejsza, wymaga cierpliwości, kompromisu, uznania ograniczeń. Jednak to ona daje nadzieję na trwałość i sens.

Świat, w którym żyjemy, jest areną tych dwóch przeciwstawnych sobie wizji. Jedna pociąga nas ku egoizmowi, druga ku wspólnocie (przykładem tego w Europie jest Unia Europejska a w skali świata ONZ). Jedna buduje na sile (putinowska Rosja, komunistyczne Chiny, amerykańska MAGA itp.), druga na wartościach. Filozoficzny dramat naszych czasów polega na tym, że żadna z nich nie może zostać całkowicie odrzucona – bo siła bez wartości jest destrukcyjna, a wartości bez siły są bezbronne. Naszym zadaniem jest nie tyle wybór jednej wizji, ile sztuka ich równoważenia. To właśnie w tym napięciu – w ścieraniu się wizji świata – rodzi się przyszłość. A jaka ona będzie? Żyjemy w bardzo ciekawy czasach a historia dzieje się na naszych oczach. Historia, rozumiana jak wynik zachodzących procesów przyrodniczych i kulturowych.

Internetowe narzędzia i sztuczna inteligencja mogą stać się katalizatorem rozwoju noosfery – globalnej wspólnoty myśli i świadomości. Sieci komunikacyjne pozwalają na natychmiastową wymianę wiedzy, doświadczeń i idei, a AI może wspierać procesy tłumaczenia, analizy i syntezy, czyniąc wiedzę dostępną dla wszystkich. Pomieszane języki, dzięki translatorom, nie stanowią już bariery w komunikacji i porozumiewaniu się. W takim scenariuszu technologie stają się przedłużeniem ludzkiej solidarności: pomagają przezwyciężać bariery językowe, kulturowe i geograficzne, wzmacniają edukację i umożliwiają współpracę ponad granicami. To wizja, w której narzędzia cyfrowe są fundamentem wspólnoty – cyfrowym odpowiednikiem instytucji, które chronią wartości i wspierają rozwój.

Jednak te same narzędzia mogą stać się bronią w rękach bogatych narcystycznych egoistów, zapatrzonych w kult siły, autorytaryzm, dyktaturę i monarchię. Jeśli sztuczna inteligencja zostanie podporządkowana interesom nielicznych, stanie się narzędziem kontroli, manipulacji i wykluczenia. Algorytmy mogą być używane do wzmacniania propagandy, kreowania fałszywych narracji i utrwalania hierarchii, w której bogactwo i siła są jedynymi kryteriami władzy. Internet, zamiast być przestrzenią wspólnoty, może zostać przekształcony w cyfrowe targowisko dominacji, gdzie dostęp do wiedzy i narzędzi jest reglamentowany, a wspólnota zostaje rozbita na izolowane jednostki.

W tym sensie internet i AI są dialektyczne: mogą wspierać albo przeszkadzać w tworzeniu globalnej wspólnoty. Ich natura nie jest neutralna – zależy od tego, kto je kontroluje i jakie wartości nim kierują. Podobnie było dawniej z prasą i mediami papierowymi. W rękach wspólnoty stają się narzędziem emancypacji, w rękach egoistów – narzędziem dominacji. To właśnie w tym napięciu ujawnia się dramat współczesności: czy technologia będzie służyć wspólnocie (noosferze), czy stanie się jej zaprzeczeniem?

Można powiedzieć, że internet i AI są współczesnym odpowiednikiem ognia: mogą ogrzewać i oświetlać, ale mogą też niszczyć. Wspólnota globalna – czy to w formie Unii Europejskiej, czy to w globalnym społeczeństwie czy w formie noosfery – musi nauczyć się posługiwać tym ogniem w sposób odpowiedzialny. Jeśli pozwolimy, by narzędzia te stały się wyłącznie instrumentem siły i bogactwa, wówczas wizja egoizmu zwycięży. Jeśli jednak uda się je zakorzenić w wartościach wspólnotowych, mogą stać się fundamentem nowej epoki solidarności.

Sztuczna inteligencja może stać się narzędziem wzmacniającym demokrację. Dzięki zdolności do analizy ogromnych zbiorów danych, AI może wspierać przejrzystość procesów politycznych, ujawniać nadużycia i korupcję, a także ułatwiać obywatelom dostęp do informacji. Algorytmy mogą być wykorzystywane do tworzenia bardziej inkluzywnych konsultacji społecznych, w których głos jednostki – nawet tej najsłabszej – zostaje usłyszany. W tym sensie AI staje się strażnikiem demokracji, pomagając obywatelom podejmować świadome decyzje i wzmacniając zaufanie do instytucji.

W obszarze edukacji sztuczna inteligencja otwiera nowe możliwości personalizacji nauki. Może dostosowywać treści do indywidualnych potrzeb ucznia, wspierać nauczycieli w tworzeniu materiałów dydaktycznych i ułatwiać dostęp do wiedzy w regionach, gdzie tradycyjne zasoby są ograniczone. AI może także wspierać interdyscyplinarne podejście do nauki, łącząc biologię, sztukę, filozofię i technologię w spójną całość. W takim scenariuszu edukacja staje się bardziej demokratyczna, dostępna i angażująca, a noosfera – wspólnota myśli – zyskuje nowe narzędzia do rozwoju.

W kontekście zdrowia biosfery i zrównoważonego rozwoju AI może pełnić rolę strażnika planety. Analizując dane środowiskowe, przewidując skutki zmian klimatycznych i optymalizując wykorzystanie zasobów, sztuczna inteligencja może wspierać polityki proekologiczne. Może pomagać w tworzeniu inteligentnych miast, redukcji emisji, lepszym gospodarowaniu energią i ochronie bioróżnorodności. W takim ujęciu AI staje się narzędziem wspólnoty globalnej, która dba o przyszłość nie tylko ludzi, ale całej biosfery.

Jednak ta sama technologia może zostać wypaczona. W rękach bogatych egoistów, zapatrzonych w kult siły i monarchii, AI może stać się pasożytem, który przejmuje władzę nad swoim żywicielem – społeczeństwem. Zamiast wspierać demokrację, może służyć do kontroli społecznej: monitorowania obywateli, przewidywania ich zachowań i manipulowania opinią publiczną. Tak jak przez dziesięciolecia było z prasa, radiem i telewizją. Algorytmy mogą być używane do tworzenia propagandy, która subtelnie kształtuje świadomość, eliminując różnorodność myśli i wolność wyboru. W takim scenariuszu AI nie wspiera noosfery, lecz ją niszczy – zamienia wspólnotę w zbiór jednostek podporządkowanych jednej narracji.

Obraz pasożyta jest tu szczególnie trafny. Pasożyt żyje kosztem swojego gospodarza, osłabiając go i przejmując kontrolę nad jego funkcjami. Podobnie AI, jeśli podporządkowana egoistycznym interesom, może wysysać energię ze wspólnoty, niszczyć jej instytucje i więzi, a w zamian oferować jedynie iluzję bezpieczeństwa i porządku. W takim świecie człowiek traci autonomię, a wspólnota staje się jedynie zasobem do eksploatacji. Jako biolog mogę podać liczne przykłady, gdy pasożyt zmienia behawior swego żywiciela i podporządkowuje swoim interesom, kosztem interesom żywiciela.

AI jest więc narzędziem ambiwalentnym: może być strażnikiem demokracji, edukacji i zrównoważonego rozwoju, ale może też stać się pasożytem, który przejmuje władzę nad społeczeństwem. To, którą drogą pójdziemy, zależy od wartości, jakie zdecydujemy się w niej zakorzenić. Jeśli wybierzemy egoizm i kult siły, AI stanie się narzędziem dominacji. Jeśli wybierzemy wspólnotę i solidarność, stanie się fundamentem noosfery – globalnej wspólnoty myśli i świadomości.

Wyobraźmy sobie, że AI jest ogrodem – przestrzenią, którą można pielęgnować albo zaniedbać, zależnie od tego, jakie wartości i intencje w niej zasadzimy. W tym ogrodzie nawet my możemy być małymi, współodpowiedzialnymi ogrodnikami.

AI jako ogród wspólnoty
  • Nasiona wiedzy: każdy algorytm, każda baza danych to nasiona, które mogą zakiełkować w postaci nowych idei i rozwiązań. Jeśli zasiejemy je w glebie wartości takich jak solidarność, demokracja i troska o planetę, ogród rozkwitnie różnorodnością. Ale potem działa sukcesja ekologiczna i zmienia się ogród jak każda biocenoza. Rodzi się pytanie o klimat a więc możliwy klimaks, stan równowagi.
  • Wspólna pielęgnacja: ogród wymaga wspólnej pracy – wielu rąk, które podlewają, pielą i dbają o równowagę ekosystemu. Podobnie AI rozwija się najlepiej, gdy jest tworzona i kontrolowana przez wspólnotę, a nie przez jednostki zapatrzone w własny interes.
  • Plony i owocowanie: w takim ogrodzie owoce – wiedza, innowacje, rozwiązania ekologiczne – są dostępne dla wszystkich. To przestrzeń, w której każdy może sięgnąć po plon, a wspólnota korzysta z dobrodziejstw technologii.
AI jako ogród egoizmu
  • Monokultura siły: jeśli ogród zostanie zawłaszczony przez bogatych egoistów, stanie się monokulturą – przestrzenią, w której rośnie tylko jedna roślina: interes dominujących. Różnorodność zanika, a gleba ubożeje. Może nawiązać do Chin? Lub monopolu BigTechów i prób regulacji (ograniczania monopoli) przez Unię Europejską?
  • Pasożyty i chwasty: w takim ogrodzie AI może stać się pasożytem lub chwastem – narzędziem propagandy i kontroli, które wysysa energię ze wspólnoty. Zamiast owoców pojawiają się toksyczne rośliny, karmiące się strachem i manipulacją.
  • Zatruta gleba: gdy wartości zostają zastąpione kultem siły, ogród traci zdolność regeneracji. Wiedza i innowacje nie służą wspólnocie, lecz stają się bronią w rękach nielicznych.
Ogród jest żywym organizmem – wymaga troski, równowagi i odpowiedzialności. AI, podobnie jak ogród, nie jest neutralna: może być przestrzenią wspólnotowego wzrostu albo narzędziem dominacji. To, czy stanie się miejscem kwitnącej noosfery, czy pustynią egoizmu, zależy od tego, kto go pielęgnuje i jakie wartości w nim zasiewa.

Podsumowanie dla leniwych lub spieszących się...

Tekst ukazuje dzieje ludzkości jako nieustanne ścieranie się dwóch przeciwstawnych wizji: hierarchicznej, autorytarnej, wodzowskiej, opartej na sile, bogactwie i egoizmie, oraz wspólnotowej, demokratycznej, egalitarnej, zakorzenionej w wartościach i solidarności.

Na procesy społeczne spojrzałem przez pryzmat biologii i ekologii – jako ewolucję systemów, które podlegają fluktuacjom, ale też mogą zmierzać ku bardziej zintegrowanym formom, jak Unia Europejska czy koncepcja noosfery. Uwypukliłem Unię Europejską jako przykład instytucji budowanej na wartościach, która chroni przed wojną i wspiera rozwój, a noosferę jako wizję globalnej wspólnoty świadomości, w której myśl i wiedza stają się siłą kształtującą planetę.

Internet i AI przedstawiłem jako narzędzia ambiwalentne: mogą wspierać demokrację, edukację i zrównoważony rozwój, ale w rękach egoistów mogą stać się pasożytem – narzędziem propagandy, kontroli i dominacji.

AI może być pielęgnowanym ogrodem wspólnoty, pełnym różnorodności i owoców dla wszystkich, albo monokulturą egoizmu, zatrutą i wyjałowioną przez interesy nielicznych.

Przyszłość ludzkości zależy od tego, jakie wartości zasiejemy w ogrodzie technologii i wspólnoty. Jeśli wybierzemy egoizm i kult siły, AI stanie się pasożytem niszczącym więzi społeczne. Jeśli zakorzenimy ją w solidarności i trosce o planetę, stanie się fundamentem noosfery – globalnej wspólnoty myśli, która pozwoli człowiekowi przekroczyć granice egoizmu i wejść w epokę odpowiedzialnej współpracy.

Przyszłość ludzkości zależy od tego, czy sztuczną inteligencję uczynimy ogrodem wspólnoty, czy pasożytem egoizmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz