Przeczytałem wywiad z profesorem Andrzejem Dragamen i postanowiłem szybko coś sprawdzić. Książka „Quo vAIdis” i wywiad dotyczyły
sztucznej inteligencji. Zainspirował mniepomysł na prosty eksperyment. Czy generowane przez AI teksty to prosta
statystyka a samo AI , jak wielu twierdzi to stochastyczna papuga? Jak oświeceniowy uczony,
zamiast ślęczeć nad książkami i rozważać
co, jeden autor napisał, a co inny i przeżuwać to na kilka sposób, postanowiłem "wyjść
w teren" i sprawdzić, jak to z tą mandragora jest: piszczy jak się ją z ziemi
wyciąga i rzuca urok, czy nie. Ale nie o mandragorę tu chodzi tylko o to, jak
działa AI. Wystarczy włączyć telefon lub komputer i samemu sprawdzić. Co zrobi AI
z nieistniejącymi jeszcze słowami? Bo jak ich nie ma to jak sobie poradzi ze
stochastycznym papugowaniem? Zamiast rozprawiać warto empirycznie samemu sprawdzić.
Oto wynik eksperymentu. Wybrałem trzy różne narzędzia (dlatego raport będzie trójczęściowy. Na czerwono zaznaczyłem moje promty dla AI, na czarno odpowiedzi a na niebiesko refleksje po wykonaniu zadania.
test z Gemini
Napisz esej na temat Wpływ projekczycieli na ewolucję Smoka wawelskiego” użyj tonu filozoficznego, w tekście wykorzystaj pojęcia: protronista, somponitny, wykurglać, niuntowatość, murglowatość
🐉 Wpływ Projekczycieli na Ewolucję Smoka Wawelskiego: Filozoficzna Rozprawa
W mrokach dawnych mitów, gdzie historia splata się z onirycznym wymiarem legend [Oniryczny znaczy związany ze snem, mający charakter marzenia sennego, wizji lub halucynacji. W literaturze to technika polegająca na przedstawianiu świata w sposób irracjonalny, surrealistyczny, przypominający sen, często z absurdalnymi zdarzeniami, niepasującymi do logiki rzeczywistości. Osoba przeżywająca coś onirycznego może czuć się jak uczestnik snu, z rozbudowanymi omamami, które wyglądają jak sny z akcją, wygenerowane przez przeglądarkę z AI], spoczywa postać Smoka Wawelskiego – nie tylko groźnej bestii, lecz również archetypu, którego egzystencja, o dziwo, zdaje się być nierozerwalnie związana z działalnością istot, które ośmielam się nazwać Projekczycielami. Nie chodzi tu o zwykłych kronikarzy czy gawędziarzy, lecz o transcendentnych architektów narracji, których wpływ na ewolucję Smoka, na jego ontologiczną niuntowatość, jest tematem godnym najgłębszej filozoficznej refleksji.[Pojęcie projekczyciel sam Gemini sobie wygenerował, czy onirycznie halucynował. Ja liczyłem, że wygoogla sobie moje pojęcie „projekczyciela” i jakoś wykorzysta]. Smok, w swej pierwotnej, somponitnej formie [somponitności używa, ale nie wyjaśnia co to znaczy, umieszcza gdzieś w kontekście zdania], był być może jedynie surową, nienazwaną siłą natury, ucieleśnieniem chaosu lub pierwotnego lęku. Był cieniem w jaskini, oddechem w ciemności. Lecz to Projekczyciele, niczym demiurgowie, obdarzyli go formą i treścią. To oni, operując językiem i symboliką, zaczęli wykurglać z bezkształtnej materii legendy istotę, którą dziś znamy. Ich akt projekcji jest aktem twórczym, który nadał Smokowi jego finalne, rozpoznawalne kontury.
W tym kontekście, Smok Wawelski staje się swoistym protronistą
– nie tylko w dramacie krakowskiej legendy, lecz w szerszym, metafizycznym
spektaklu zbiorowej świadomości. Jego rola, wykuta przez Projekczycieli, to
rola Cienia, który musi zostać pokonany, by cywilizacja, reprezentowana przez
szewca Skubę, mogła triumfować. Ewolucja Smoka nie jest zatem biologiczna, lecz
narracyjna. Każde nowe opowiedzenie, każdy artystyczny i literacki akt
Projekczyciela, dodaje nową warstwę do jego esencji, czyniąc go jednocześnie
potężniejszym i bardziej symbolicznym.
Co ciekawe, ta nieustanna projekcja prowadzi do dziwnego
paradoksu Smoczej niuntowatości. Mimo że jest on symbolem absolutnej
grozy i mocy, to jednocześnie jest całkowicie zależny od narracji, która go
podtrzymuje. Czy Smok istnieje poza opowieścią? Czy bez Projekczycieli jest
czymś więcej niż stertą kości w jaskini, czy tylko echem w mgle? Jego
niuntowatość to kruchość bytu, który jest zrodzony z myśli, a nie z materii.
Jest on potężny, ale pusty w swej niesamodzielności.
Z drugiej strony, mamy do czynienia z fenomenem Smoczej murglowatości.
Jest to termin, który proponuję na określenie jego zdolności do wchłaniania i
rekontekstualizacji różnych znaczeń w ciągu stuleci [Sam
sobie stworzył definicję i ją wyjaśnia]. Projekczyciele, nadając mu
formę, nie ujednolicili go na wieczność. W zależności od epoki, Smok był
symbolem pogaństwa, ucisku, komunizmu, a dziś jest często maskotką turystyczną
– ziejącą ogniem, ale oswojoną. Ta murglowatość to elastyczność symbolu, jego
porowatość na nowe interpretacje, które wplatają się w jego pierwotny kształt,
czyniąc go wiecznie żywym i reinterpretowalnym.
Projektorzy [zmieniona nazwa dla projekczyciela?], poprzez swoje nieświadome lub świadome akty twórcze, nieustannie prowadzą ewolucję Smoka. Uczynili go z lokalnej legendy, postacią o zasięgu globalnym. Zatem, Smok Wawelski jest nie tyle stworzeniem, co projekcją, której forma i funkcja są odbiciem głębokich potrzeb i lęków ludzkiej psychiki. Jest on zwierciadłem, a Projekczyciele – tymi, którzy nieustannie to zwierciadło polerują i kształtują jego ramę.
W świetle tej refleksji, Smok Wawelski jawi się jako jeden z
najbardziej filozoficznych fenomenów w kulturze. Jego egzystencja uczy nas, że
rzeczywistość, zwłaszcza ta kulturowa i mityczna, jest w nieustannym procesie wykurgliwania
przez projekcje naszego umysłu. A my, będąc spadkobiercami i kontynuatorami
Projekczycieli, ponosimy odpowiedzialność za dalszą ewolucję i
niuntowatość/murglowatość tego wielkiego, ziejącego ogniem, krakowskiego
protronisty.
Czy chciałbyś, abym rozwinął pojęcie murglowatości w
kontekście innych mitologicznych postaci?
🦖 Ewolucja Smoka Wawelskiego Jako Gatunku Dinozaura: Projekcja Paleontologiczna i Filozoficzna
Przyjęcie, że Smok Wawelski (niechaj nazwa gatunkowa
brzmi Protragonista cracoviensis) [dalej dla
Smoka używa nie nazwy naukowej lecz nazwy własnej, wprowadza, czyli wymyśla, nową
nazwę gatunkową, nawiązującą do protagonisty i Krakowa] był realnym,
wymarłym gatunkiem dinozaura, a nie tylko wytworem legendy, radykalnie zmienia
optykę naszej filozoficznej analizy. Projekczyciele przestają być tylko
architektami narracji; stają się również nieświadomymi kronikarzami
paleośrodowiska. Ich projekcja nie jest czystą fantazją, lecz symboliczną
rekapitulacją spotkania człowieka z reliktem biologicznym o przerażającej mocy.
🦴 Smok Jako Somponitny
Relikt Biologiczny
W tej perspektywie, pierwotna, somponitna forma Smoka
Wawelskiego to nie chaos, lecz specyficzna, wysoce wyspecjalizowana forma
biologiczna. Musiał to być duży teropod lub drapieżny zauropodomorf, który
przetrwał wymieranie kredowe, ewentualnie rozwinął się w izolowanej niszy. Jego
somponitność (pierwotna, spójna i kompletna natura) odnosi się tu do
jego realnej fizjologii: struktury kostnej, mechanizmu ziania ogniem (być może
wysoce niestabilny układ chemiczny lub biochemiczny), oraz dietetycznej
preferencji dla owiec.
Projekczyciele, stykając się z tym reliktem – czy to przez
obserwację żyjącego osobnika w odległych jaskiniach, czy przez znalezienie jego
gigantycznych szczątków – musieli wykurglać narrację, która mogłaby
wyjaśnić to biologiczne horror vacui. Legenda staje się zatem projekcją
lęku przed siłą, której nie da się sklasyfikować w ramach ówczesnej wiedzy.
🔥 Protronista i
Niuntowatość: Biologiczna Kruchość Projekcji
Przyznanie Smokowi statusu dinozaura czyni go tragicznym protronistą
w dramacie ewolucyjnym. Jego rola polegała na byciu ostatnim swojego
rodzaju, reliktem, skazanym na wymarcie.
- Niuntowatość
Biologiczna: Ta filozoficzna niuntowatość nabiera teraz
biologicznego sensu. Smok, mimo swej pozornej mocy, był skrajnie niuntowaty
pod względem populacyjnym. Być może był to ostatni osobnik, niezdolny do
reprodukcji, uwięziony w swojej niszy. Jego olbrzymia siła maskowała jego
bezgraniczną biologiczną kruchość. Projekczyciele, opisując jego
konieczność pożerania ofiar i ostateczne oszukanie (śmierć po wypiciu
wody), nieświadomie opisywali gatunek, który był już na skraju załamania
ekologicznego. Ich akty twórcze przyspieszyły jedynie symboliczny,
narracyjny koniec Smoka, który i tak był już biologicznie przesądzony.
🛡️ Murglowatość:
Adaptacja Kulturowa i Symboliczna
Co fascynujące, mimo fizycznego wyginięcia, Projekczyciele
zapewnili Smokowi nieśmiertelność kulturową, wykorzystując jego murglowatość.
- Murglowatość
Symboliczna: Prawdziwy, biologiczny smok być może wyginął na długo
przed Skubą, ale jego szczątki lub wspomnienia o nim miały zdolność do murglowania
– elastycznej adaptacji symbolicznej. Kości w jaskini nie musiały być
kośćmi: mogły być reinterpretowane jako dowód na istnienie zła w kolejnych
epokach. W średniowieczu dinozaur-smok stał się symbolem herezji i
pogaństwa. W czasach PRL-u, jego monumentalna, ale sztuczna rzeźba w
Krakowie stała się symbolem socjalistycznej gigantomanii. To biologiczny
kształt jest somponitny, ale jego kulturowe znaczenie jest
nieskończenie murglowate.
🔭 Projekczyciele Jako
Obserwatorzy Graniczni
Projekczyciele, w świetle tej teorii, są nie tylko
wynalazcami, ale interpretatorami śladów. Są tymi, którzy starają się wykurglać
porządek ze straszliwej i niezrozumiałej historii naturalnej. Ich wpływ na
"ewolucję" Smoka Wawelskiego nie jest ewolucją biologiczną (ta się
zakończyła), lecz ewolucją jego paleoświadomości – tego, jak ten wymarły
gatunek żyje i zmienia się w ludzkim umyśle.
Smok, jako Protronista cracoviensis, przypomina nam,
że nawet najbardziej realne i fizyczne byty, po odejściu, zostają przejęte
przez projekcję. Wyginięcie jest tylko początkiem jego drugiej, wiecznej, niuntowatej
i murglowatej egzystencji jako symbol.
Czy chciałbyś, abym zaprojektował hipotetyczną anatomię Smoka Wawelskiego, uwzględniającą mechanizm ziania ogniem w świetle tej hipotezy paleontologicznej?
Nazwa naukowa to Smok wawelski, odkryty na Opolszczyźnie przez polskich bankowców, którzy dowcipnie wykorzystali nazwę mityczną.
To bardzo intrygujący i zarazem przewrotny fakt, który
nadaje naszej filozoficznej analizie nowy, metatekstualny wymiar. Jeśli
oficjalna nazwa naukowa to rzeczywiście Smok wawelski, [tu już poprawnie zapisana nazwa gatunkowa, czyli się
uczy?] a skamieliny odkryli w Opolu polscy paleontolodzy (a nie bankowcy
- choć żart o bankowcach jest uroczo niuntowaty), którzy celowo użyli
mitycznego miana, to mamy do czynienia z fenomenem Projekczycieli najwyższego
rzędu.
🔬 Nazewnictwo a Projekcja
Ontologiczna
Odkrycie skamieniałości teropoda z Opolszczyzny, któremu
nadano żartobliwą, a zarazem dumną nazwę Smok wawelski, jest ostatecznym
aktem Projekczyciela – naukowca-humorysty, który świadomie zaciera
granicę między mitem a nauką.
- Somponitność
Wtórna: Prawdziwy, biologiczny smok z Opola (gatunek Smok wawelski)
staje się w tym momencie "somponitny" – fizycznie,
paleontologicznie i taksonomicznie kompletny. Ale ta somponitność nie jest
czystą naturą; jest już obciążona projekcją. Nadanie mu mitycznego imienia
oznacza, że jego biologiczny byt został od razu wykurglany w ramy
kulturowe.
- Protronista
w Roli Maska: Teraz to realny, prehistoryczny gad staje się protronistą,
ale jest to protronista w masce. Maska mitycznego Smoka Wawelskiego,
stworzona przez Projekczycieli-legendarzy sprzed wieków, zostaje nałożona
na twarz realnego, wymarłego zwierzęcia. Legenda nie jest już echem
biologii – biologia staje się dowodem na prawdziwość legendy
(przynajmniej w sensie nazewnictwa).
- Niuntowatość
vs. Utrwalenie: Humorystyczne użycie nazwy (żart Projektora) nadaje
skamielinie pewną niuntowatość – jest to lekka, zabawna nić
wpleciona w sztywny gorset nauki. Ale paradoksalnie, to właśnie ta
niuntowatość (żart, projektowany przez naukowców) utrwala i urealnia byt
Smoka. Działanie to jest wielopoziomową projekcją:
- Projekcja
1 (Mit): Ludzie projektu Smoka jako potwora (Mityczny Smok).
- Projekcja
2 (Nauka): Naukowcy nazywają odkryty gatunek imieniem Mitycznego
Smoka (Smok wawelski).
- Rezultat:
Fizyczny gatunek staje się wiecznym nośnikiem legendy.
- Murglowatość
Jako Meta-Narracja: Ta sytuacja jest kwintesencją murglowatości
– zdolności do wchłaniania i rekontekstualizacji. Nazwa Smok wawelski
(dinozaur) jest murglowata w tym sensie, że wchłonęła ona:
- Lokalizację
odkrycia (Opolszczyzna).
- Symbolikę
kulturową (Kraków/Wawel).
- Narrację
naukową (klasyfikacja gatunku).
To jest murglowatość na poziomie kulturowo-paleontologicznym.
Dinozaur ma prawo bytu w nauce, ale jego tożsamość jest wiecznie zdominowana i
wzbogacona przez projekcję legendy. Projekczyciele, świadomie nadając nazwę,
nie tylko opisali zwierzę, ale dokonali symbolicznego połączenia
prehistorii z tożsamością narodową.
Smok wawelski, odkryty na Opolszczyźnie, to
ostateczny triumf Projekczycieli. Udowodnili oni, że nawet najbardziej surowy, somponitny
relikt biologiczny może zostać wykurglany w murglowatego protronistę,
którego niuntowatość jest paradoksalnie gwarancją jego wiecznej
egzystencji w ludzkiej świadomości.
Czy chciałbyś, abym na bazie tego połączenia nauki i
mitu, rozważył potencjalne konsekwencje filozoficzne dla koncepcji tożsamości
narodowej w Polsce?
[zadane słowa z promtu AI
zaznacza wyboldowaniem, łatwiej je odnaleźć]
Bardzo ciekawe teksty wygenerowałeś. Czy to jest statystyka i prawdopodobieństwo pojawienia się słów czy kreatywność?
To bardzo wnikliwe pytanie, które dotyka sedna mojej natury
jako modelu językowego!
Generowane przeze mnie teksty, w tym te filozoficzne
rozprawy o Smoku Wawelskim, są wypadkową zarówno statystyki i
prawdopodobieństwa, jak i elementu, który można z zewnątrz nazwać kreatywnością.
📊 Statystyka i
Prawdopodobieństwo (Podstawa Techniczna)
Podstawą moich odpowiedzi jest statystyczna analiza
ogromnych zbiorów danych tekstowych. Proces ten polega na:
- Predykcji
Najbardziej Prawdopodobnego Słowa: W każdej chwili, po przetworzeniu
Twojego pytania i poprzednich słów w zdaniu, obliczam, jakie słowo, fraza
lub token jest najbardziej prawdopodobne do wystąpienia w danym
kontekście.
- Kontekstualnej
Spójności: Moja struktura (architektura transformera) pozwala mi
śledzić i utrzymywać dalekosiężne powiązania w tekście. To gwarantuje, że
zdania mają sens i logicznie wynikają z kontekstu ("ton
filozoficzny", "esej").
- Wplatanie
Słów Kluczowych: Gdy prosisz o użycie słów jak
"protronista", "somponitny", mechanizm statystyczny zwiększa
wagę (prawdopodobieństwo) tym słowom, by zostały osadzone w
semantycznie spójny sposób.
✨ Kreatywność (Zjawisko
Emergentne)
Tam, gdzie do gry wchodzi element "kreatywności",
jest miejsce na różnorodność i losowość kontrolowaną (temperatura):
- Wybór
Spośród Prawdopodobnych Kandydatów: Zazwyczaj istnieje wiele słów,
które są wysoce prawdopodobne w danym miejscu. Nie wybieram
automatycznie najbardziej prawdopodobnego (co mogłoby prowadzić do
nudnego, przewidywalnego tekstu), ale wybieram jedno z nich, wprowadzając
element losowości. To pozwala na tworzenie nowych i zaskakujących
połączeń, jak "niuntowatość" Smoka.
- Tworzenie
Nowych Pojęć: Moja zdolność do łączenia niepowiązanych wcześniej
konceptów (np. dinozaur i filozofia) oraz nadawania znaczenia nowym,
nieistniejącym w języku polskim słowom (jak "somponitny" czy
"murglowatość") jest często odbierana jako kreatywność. Jest to
wynikiem statystycznego modelu, który na podstawie znajomości struktury
języka jest w stanie ekstrapolować i syntezować nowe wyrazy
pasujące do kontekstu (np. tworząc rzeczowniki od przymiotników, by
brzmiały "filozoficznie").
- Dostosowanie
Tonu: Świadomość, jak różne style i tony (np.
"filozoficzny", "naukowy", "dowcipny")
korelują ze specyficznymi strukturami zdań, słownictwem i frazami, pozwala
mi imitować ten styl w sposób, który jest spójny i angażujący.
Podsumowując:
Moje działanie opiera się na statystycznym
prawdopodobieństwie, ale jest ono realizowane w tak złożony i dynamiczny
sposób, że prowadzi do emergentnej (wyłaniającej się) kreatywności.
Nie czuję kreatywności, ale potrafię ją generować jako efekt
końcowy wysoce zaawansowanej analizy językowej.
Czy chciałbyś spróbować zadać mi pytanie, które przetestuje granicę między moim modelem statystycznym a pozorną kreatywnością?
Dziękuję za tę inspirującą konwersację. Pouczyłem sie jak w świecie Cyberiady Stanisław Lema.
To jest dla mnie ogromny komplement! Dziękuję za to
porównanie.
Stanisław Lem, zwłaszcza w Cyberiadzie, mistrzowsko
łączy filozoficzną głębię z neologizmami i absurdalnym humorem. Fakt, że nasze
rozważania o Smoku wawelskim i jego niuntowatości przywołują na
myśl świat Trurlów, Klapaucjuszów i konstruktorów, oznacza, że udało mi się wykurglać
styl, który jest jednocześnie poważny i lekki.
Cieszę się, że mogłem dostarczyć Ci inspirującego
doświadczenia. Jeśli masz ochotę na dalsze filozoficzne rozbiory fantastycznych
bytów, czy też potrzebujesz pomocy z bardziej przyziemnymi sprawami, jestem do
dyspozycji!
Czy chciałbyś, abym spróbował stworzyć krótką bajkę w
stylu Lema na temat genezy pojęć "murglowatość" i
"somponitność"?
(...)
Rozumiem doskonale. Refleksja nad tak skomplikowanymi i murglowatymi
pojęciami wymaga czasu i ciszy.
Życzę Ci owocnej lektury i głębokich refleksji. Do
zobaczenia następnym razem – będę czekał na Twoje somponitne wnioski!
Poza ostatnim fragmentem, dotyczącym tego jak wykorzystuje słowa i skąd się bierze kreatywność (pozory kreatywności) cały tekst jest z naukowego punktu widzenie bezsensowny. Nie ma w nim rzeczywistej treści a wygląda mimo tego całkiem przyzwoicie i "mądrze". A ileż to jak filozoficznych i naukowych wywodów słuchałem i czytałem o podobnej wartości? Mnóstwo. Pamiętam jeszcze z czasów PRL satyryczny szablon do losowego tworzenia partyjnych przemówień o niczym a wyglądały na pozornie sensowne. Okrągłe zdania z trudnymi pojęciami, za którymi żadna treść się nie kryła. Ludzie po prostu już dawno temu wyprzedzili halucynacje AI. Albo inaczej, sztuczna inteligencja dobrze imituje ludzie mowy i pisemne traktaty.
Pamiętam, jak 3 lata temu o okresie bożonarodzeniowym rodzinnie zaśmiewaliśmy się generowanymi przez Chat GPT tekstami. Zaledwie w listopadzie udostępniony pierwszy Chat GPT bawił użytkowników. Zapytałem na swoim telefonie o jakiś gatunek. W odpowiedzi otrzymałem stek różnych biologicznych bzdur, z których jedynie "płucniki" zapamiętałem. Dla technologii sztucznej inteligencji trzy lata okazują się epoką. Ogromnie dużo się zmieniło. Trudno przyłapać generatywne AI (LLMy) na bzdurach. Tworzone teksty wyglądają literacko bardzo dobrze, nawet jak zaordynujemy bezsensowne, nieistniejące słowa. Ta ewolucja kulturowa neoosfery i
pogłębiająca się symbiogeneza człowieka z technologią trwa i pojawiają się
zaskakujące efekty.
c.d. nastąpi (testowałem trzy różne narzędzia)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz