20.12.2025

Student w centrum uwagi. Książka, na którą długo czekałem

Można powiedzieć, że na tę książkę czekałem blisko 40 lat. Ukończyłem kierunek nauczycielski, biologię w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Olsztynie. Gdy rozpoczynałem pracę, jako asystent, pełnymi garściami korzystałem z wiedzy i umiejętności wyniesionej ze studiów. Ale już od początku czułem niedosyt i szukałem czegoś nowego, bardziej adekwatnego. Biologia to eksperymentalny i terenowy kierunek studiów. Było więc dużo działania, ćwiczeń i wypraw terenowych. Aktywizacja sama w sobie. Pomysły dydaktyczne czerpałem także z własnych doświadczenia w pracy w kole naukowym. Dzisiaj wiem, że to metoda projektu. Gdy szukałem materiałów dydaktycznych do zajęć, tych o sposobach prowadzenia metod aktywizujących, to trafiałem jedynie na opracowania dla nauczycieli szkolnych oraz na różnego rodzaju szkolenia typu mapy myśli i notowanie graficzne. Ciągle brakowało mi czegoś, dedykowanego dla szkolnictwa wyższego. Bo przecież to inny, bardziej dorosły odbiorca i nie da się wprost przenosić metod z przedszkola czy szkoły podstawowej. Kurs dydaktyki akademickiej, który odbyłem jako młody asystentem na Akademii Rolniczo-Technicznej, dla mnie jako absolwenta studiów pedagogicznych, był żenująco na niskim poziomie i z archaicznym wręcz podejściem do nauczania. Szukałem dalej, w kontaktach z nauczycielami (m.in. w grupie Superpelfrów RP). Zbierałem okruchy na różnych konferencjach nauczycielskich, w tym w CN Koprenik, czy ostatnio na Ideatorium w Gdańsku.

Gdy ukazała się książka Student w centrum. Metody kształcenia, które angażują i rozwijają autorstwa Anny Wach, Joanny Furmańczyk i Marcina Bielickiego, wydana przez PWN w 2025 roku, to sięgnąłem z wielką ciekawością. I nie zawiodłem się. Żałuję tylko, że takiej książki nie było 40 lat temu. Student w centrum zawiera dobrze i klarownie wyjaśnienie podłoża teoretycznego i paradygmatów w pedagogice, które wyjaśniają dlaczego dydaktyka zmienia się. To dobre wartościowe wyjaśnienie kontekstu społecznego i naukowego. Drugim cennym elementem są przykładowe, dobrze metodycznie opisane metody do zastosowania od razu. Jeśli komuś to tło teoretyczne na razie jest zbędne i chce od razu przejść do „przepisu”, to śmiało może zajrzeć do tej drugiej części. Zapewne za jakiś czas wróci do pierwszej części, by rozumieć pełniej dlaczego i jak dużo się zmienia. Trzecim elementem jest studium przypadku, pokazujące przykładowe zajęcia akademickie, dobrze wyjaśnione zarówno od strony teoretycznej jak i objaśnienia dydaktycznego.

W zasadzie już znałem zarówno opisywane paradygmaty (np. dzięki udziałowi w bydgoskim Kompasie Edukacji) jak i stosowane narzędzia. Ale w tej książce zostały opisane bardzo klarownie. Czytałem z dużą przyjemnością. I porządkowałem swoją wiedzę w głowie. Lepiej zrozumiałem dlaczego i kiedy zastosować opisywane w książce metody prowadzenia wykładu i ćwiczeń. Polecam więc tę pozycje zarówno doświadczonym dydaktykom jak i tym poczatkującym.

Jako wykładowca akademicki od dawna czekałem na książkę, która w sposób całościowy i przystępny pokaże, jak można przejść od tradycyjnego modelu nauczania do podejścia, w którym student staje się centrum procesu edukacyjnego. Publikacja Student w centrum. Metody kształcenia, które angażują i rozwijają, jest właśnie taką książką. To dobry podręcznik, który nie tylko opisuje metody aktywizujące, ale osadza je w szerokim kontekście pedagogicznym i psychologicznym, pokazując, że zmiana dydaktyki to nie tylko kwestia techniki, lecz przede wszystkim filozofia edukacji. Ja w tej książce zobaczyłem swoje 40 lat pracy akademickiej z nieustannym poszukiwaniem.

Nowatorskość tej publikacji polega na tym, że łączy ona solidne podstawy teoretyczne z praktycznymi wskazówkami, które można od razu zastosować w pracy dydaktycznej na uczelni wyższej. Autorzy odwołują się do klasycznych i współczesnych teorii uczenia się, takich jak konstruktywizm czy uczenie się przez doświadczenie, tłumacząc je w sposób przejrzysty i zrozumiały. Dzięki temu czytelnik nie tylko poznaje fundamenty, ale także rozumie, dlaczego proponowane metody są skuteczne i jak wpisują się w szerszy nurt przemian edukacyjnych i cywilizacyjnych. To niezwykle ważne, ponieważ wielu nauczycieli akademickich potrzebuje nie tylko inspiracji, lecz także uzasadnienia, które pozwoli im świadomie zmieniać swoje praktyki. Wszyscy potrzebujemy widzieć sens. I studenci, by chcieli się uczyć, a w zasadzie studiować. I nauczyciele akademiccy by widzieć wartość swojej pracy i mieć do niej zapał.

Książka ta będzie użyteczna dla wykładowców, którzy pragną ulepszać swoje zajęcia i dostosować je do współczesnych oczekiwań studentów. A w zasadzie do wyzwań współczesności z powszechnie dostępnym internetem, telefonami komórkowymi i narzędziami AI. Zawarte w opisywanej książce przykłady, scenariusze i porady praktyczne są dobrze wyjaśnione i możliwe do natychmiastowego wdrożenia. Wystarczy tylko chcieć i się odważyć. Nie trzeba czekać na odgórne dyrektywy i rozporządzenia. Autorzy pokazują, jak odejść od dominacji wykładu na rzecz zajęć opartych na aktywności studentów, jak budować atmosferę partnerskiej współpracy i jak rozwijać u młodych ludzi kompetencje krytycznego myślenia, kreatywności oraz umiejętności pracy zespołowej. Wyjaśniają dlaczego tak właśnie zmieniać swoje zajęcia. To "dlaczego" jest bardzo potrzebne. To nie jest abstrakcyjny traktat, lecz użyteczny podręcznik dla praktyków, którzy chcą, aby ich zajęcia były bardziej angażujące i rozwijające. Aby nabrały większego sensu we współczesnym krajobrazie edukacyjnym.

Dla mnie osobiście Student w centrum jest książką, na którą długo czekałem, ponieważ odpowiada na realne potrzeby dydaktyki akademickiej. Myślę, że jest jaskółką dobrych i głębokich zmian w edukacji na poziomie wyższym. Łączy refleksję teoretyczną z praktyką, inspiruje do zmiany i pokazuje, że edukacja może być procesem twórczym, angażującym i rozwijającym zarówno studentów, jak i wykładowców. To publikacja, która daje narzędzia, ale także buduje przekonanie, że warto podjąć wysiłek zmiany, bo w centrum edukacji zawsze powinien stać student. Student a nie sylabus czy jakiś program. Jedno nie wyklucza drugiego, jednak ważne jest położenie akcentów. 

Czekałem 40 lat i się doczekałem. Młodszym będzie łatwiej, już nie muszą tak długo czekać. Powrócę jeszcze do jednego wątku, wyżej poruszonego. Jednym z najważniejszych walorów komentowanej publikacji jest ukazanie różnych paradygmatów kształcenia, które przez lata kształtowały praktykę akademicką. Ja wyrastałem w behawioryzmie, który już od samego początku mnie uwierał. Długo, niejako po omacku, szukałem lepszych rozwiązań.  Autorzy  Studenta w centrum wnikliwie omawiają behawioryzm, który przez długi czas dominował w dydaktyce, koncentrując się na bodźcach i reakcjach oraz na wzmacnianiu pożądanych zachowań. W tym ujęciu student był raczej odbiorcą treści, a nauczyciel pełnił rolę kontrolera procesu uczenia się. Choć behawioryzm odegrał istotną rolę w rozwoju pedagogiki, książka pokazuje jego ograniczenia, zwłaszcza w kontekście współczesnych potrzeb edukacyjnych. Pokazuje to, co czułem przez wiele lat lecz nie potrafiłem precyzyjnie tego wyartykułować, nazwać i uzasadnić.

Z kontestacji niedostatków behawioryzmu wyrósł najpierw kognitywizm a potem konstruktywizm, który autorzy przedstawiają jako fundament nowoczesnej dydaktyki. W tym paradygmacie student nie jest biernym odbiorcą, lecz aktywnym twórcą wiedzy, budującym własne rozumienie świata poprzez doświadczenie, refleksję i współpracę. Konstruktywizm, w ujęciu zaprezentowanym w książce, staje się podstawą dla metod takich jak problem-based learning, pracy projektowej czy uczenia się przez narrację. To właśnie ten kierunek pozwala na pełne zaangażowanie studentów i rozwijanie ich kompetencji krytycznego myślenia, kreatywności oraz zdolności współdziałania.

Autorzy nie pomijają także dydaktyki instrukcyjnej, która przez lata była dominującym modelem w szkolnictwie wyższym. W tym podejściu nauczyciel jest głównym źródłem wiedzy, a student ma za zadanie ją przyswoić i odtworzyć. Książka pokazuje jednak, że choć dydaktyka instrukcyjna ma swoje miejsce i bywa użyteczna w przekazywaniu podstawowych treści, nie wystarcza w świecie, który wymaga od absolwentów samodzielności, innowacyjności i zdolności adaptacji. Właśnie dlatego Student w centrum jest książką, na którą długo czekałem. Łączy refleksję nad paradygmatami edukacyjnymi z praktycznymi wskazówkami, jak przełożyć je na codzienną pracę dydaktyczną.

Niewątpliwa wartość omawianej książki  polega nie tylko na przedstawieniu metod aktywizujących, lecz także na ukazaniu szerokiego spektrum paradygmatów edukacyjnych – od behawioryzmu, przez dydaktykę instrukcyjną, aż po konstruktywizm i konektywizm. To właśnie w tym zestawieniu szczególnie wyraźnie widać, jak bliskie są mi koncepcje projekczyciela i nauczeństwa, które od lat staram się popularyzować. W zasadzie te neologizmy są tylko innym nazwaniem tych samych zjawisk i procesów. 

Behawioryzm, z jego naciskiem na bodźce i reakcje, przypomina model edukacji, w którym nauczyciel jest kontrolerem, a student wykonawcą. W tym ujęciu proces uczenia się jest zewnętrznie sterowany, a wiedza traktowana jako coś, co można wprost przekazać i utrwalić. Projekczyciel, rozumiany jako twórca sytuacji edukacyjnych, stoi w opozycji do takiego podejścia. Nie projektuje bowiem reakcji, lecz przestrzeń doświadczeń, w której student sam odkrywa znaczenia. W tym sensie projekczyciel jest bardziej architektem środowiska uczenia się niż trenerem zachowań.

Dydaktyka instrukcyjna, która przez lata dominowała w szkolnictwie wyższym, opiera się na przekazywaniu wiedzy w sposób uporządkowany i kontrolowany. Student ma tu rolę odbiorcy, a nauczyciel – źródła informacji. Choć ten model bywa użyteczny, szczególnie w nauczaniu podstaw (na co już wskazywałem w niniejszym tekście), jego ograniczenia są widoczne w świecie wymagającym kreatywności i samodzielności. I w świecie nieustannej zmiany oraz bardzo szerokiego dostępu do informacji. Dzięki coraz doskonalszym narzędziom AI (sztucznej inteligencji), nie tyko szybciej studenci docierają do dobrze wyjaśnionej wiedzy, ale i piszą krótkie teksy czy nawet całe prace o charakterze naukowym. Notabene wykładowcy akademiccy i pracownicy naukowi także korzystają z tych narzędzi AI. Wspólnie je odkrywamy i wcale nie jest tak, że to nauczyciel akademicki już umie i wie a student dopiero się uczy. Bywam czasem na odwrót. W koncepcji nauczeństwa, którą rozwijam, relacja między nauczycielem a studentem jest bardziej partnerska. Nauczeństwo nie polega na biernym odbiorze, lecz na wspólnym procesie – nauczyciel uczy się od studenta, a student od nauczyciela. To dialog, w którym wiedza nie jest przekazywana jednostronnie, lecz współtworzona. Szczególnie jaskrawo widać to w przypadku poznawania możliwości narzędzi sztucznej inteligencji.

Konstruktywizm, który autorzy książki przedstawiają jako fundament nowoczesnej dydaktyki, jest najbliższy idei projekczyciela i nauczeństwa. Student staje się aktywnym twórcą wiedzy, budując własne rozumienie świata poprzez doświadczenie, refleksję i współpracę. Projekczyciel w tym kontekście jest przewodnikiem, który projektuje narracje, zadania i sytuacje edukacyjne, ale nie narzuca gotowych odpowiedzi. Nauczeństwo natomiast staje się praktyką wspólnego odkrywania – nauczyciel i student razem konstruują znaczenia, razem poszukują sensu, razem uczą się, jak żyć w świecie pełnym złożoności.

Porównanie tych paradygmatów z koncepcjami projekczyciela i nauczeństwa pokazuje, że książka Student w centrum jest nie tylko praktycznym przewodnikiem, ale także potwierdzeniem głębszej zmiany w myśleniu o edukacji. Odchodzimy od modelu transmisyjnego, w którym wiedza jest przekazywana jak towar, ku modelowi relacyjnemu i twórczemu, w którym edukacja staje się wspólnym doświadczeniem. Projekczyciel i nauczeństwo wpisują się w tę zmianę, nadając jej wymiar filozoficzny i praktyczny zarazem.

Dlatego właśnie uważam tę książkę za publikację, na którą długo czekałem. Nie tylko dostarcza narzędzi i metod, ale także potwierdza, że kierunek, w którym zmierza współczesna dydaktyka, jest zgodny z ideą edukacji jako wspólnego projektu, w którym student i nauczyciel uczą się od siebie nawzajem, a centrum procesu stanowi człowiek – poszukujący, twórczy i zaangażowany. Osobiście utwierdza i mnie, że poszukuję we właściwym miejscu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz