Gdy ukazała się książka Student w centrum. Metody kształcenia, które angażują i rozwijają autorstwa Anny Wach, Joanny Furmańczyk i Marcina Bielickiego, wydana przez PWN w 2025 roku, to sięgnąłem z wielką ciekawością. I nie zawiodłem się. Żałuję tylko, że takiej książki nie było 40 lat temu. Student w centrum zawiera dobrze i klarownie wyjaśnienie podłoża teoretycznego i paradygmatów w pedagogice, które wyjaśniają dlaczego dydaktyka zmienia się. To dobre wartościowe wyjaśnienie kontekstu społecznego i naukowego. Drugim cennym elementem są przykładowe, dobrze metodycznie opisane metody do zastosowania od razu. Jeśli komuś to tło teoretyczne na razie jest zbędne i chce od razu przejść do „przepisu”, to śmiało może zajrzeć do tej drugiej części. Zapewne za jakiś czas wróci do pierwszej części, by rozumieć pełniej dlaczego i jak dużo się zmienia. Trzecim elementem jest studium przypadku, pokazujące przykładowe zajęcia akademickie, dobrze wyjaśnione zarówno od strony teoretycznej jak i objaśnienia dydaktycznego.
W zasadzie już znałem zarówno opisywane paradygmaty (np. dzięki udziałowi w bydgoskim Kompasie Edukacji) jak i stosowane narzędzia. Ale w tej książce zostały opisane bardzo klarownie. Czytałem z dużą przyjemnością. I porządkowałem swoją wiedzę w głowie. Lepiej zrozumiałem dlaczego i kiedy zastosować opisywane w książce metody prowadzenia wykładu i ćwiczeń. Polecam więc tę pozycje zarówno doświadczonym dydaktykom jak i tym poczatkującym.
Jako wykładowca akademicki od dawna czekałem na książkę,
która w sposób całościowy i przystępny pokaże, jak można przejść od
tradycyjnego modelu nauczania do podejścia, w którym student staje się centrum
procesu edukacyjnego. Publikacja Student w centrum. Metody kształcenia,
które angażują i rozwijają, jest właśnie
taką książką. To dobry podręcznik, który nie tylko opisuje metody aktywizujące, ale
osadza je w szerokim kontekście pedagogicznym i psychologicznym, pokazując, że
zmiana dydaktyki to nie tylko kwestia techniki, lecz przede wszystkim filozofia
edukacji. Ja w tej książce zobaczyłem swoje 40 lat pracy akademickiej z
nieustannym poszukiwaniem.
Nowatorskość tej publikacji polega na tym, że łączy ona
solidne podstawy teoretyczne z praktycznymi wskazówkami, które można od razu
zastosować w pracy dydaktycznej na uczelni wyższej. Autorzy odwołują się do klasycznych i
współczesnych teorii uczenia się, takich jak konstruktywizm czy uczenie się
przez doświadczenie, tłumacząc je w sposób przejrzysty i zrozumiały. Dzięki temu
czytelnik nie tylko poznaje fundamenty, ale także rozumie, dlaczego proponowane
metody są skuteczne i jak wpisują się w szerszy nurt przemian edukacyjnych i cywilizacyjnych. To
niezwykle ważne, ponieważ wielu nauczycieli akademickich potrzebuje nie tylko
inspiracji, lecz także uzasadnienia, które pozwoli im świadomie zmieniać swoje
praktyki. Wszyscy potrzebujemy widzieć sens. I studenci, by chcieli się uczyć,
a w zasadzie studiować. I nauczyciele akademiccy by widzieć wartość swojej
pracy i mieć do niej zapał.
Książka ta będzie użyteczna dla wykładowców, którzy
pragną ulepszać swoje zajęcia i dostosować je do współczesnych oczekiwań
studentów. A w zasadzie do wyzwań współczesności z powszechnie dostępnym
internetem, telefonami komórkowymi i narzędziami AI. Zawarte w opisywanej książce
przykłady, scenariusze i porady praktyczne są dobrze wyjaśnione i możliwe do
natychmiastowego wdrożenia. Wystarczy tylko chcieć i się odważyć. Nie trzeba czekać na odgórne dyrektywy i rozporządzenia. Autorzy pokazują, jak odejść od dominacji wykładu
na rzecz zajęć opartych na aktywności studentów, jak budować atmosferę
partnerskiej współpracy i jak rozwijać u młodych ludzi kompetencje krytycznego
myślenia, kreatywności oraz umiejętności pracy zespołowej. Wyjaśniają dlaczego
tak właśnie zmieniać swoje zajęcia. To "dlaczego" jest bardzo potrzebne. To nie
jest abstrakcyjny traktat, lecz użyteczny podręcznik dla praktyków, którzy
chcą, aby ich zajęcia były bardziej angażujące i rozwijające. Aby nabrały większego sensu we współczesnym krajobrazie edukacyjnym.
Dla mnie osobiście Student w centrum jest książką, na
którą długo czekałem, ponieważ odpowiada na realne potrzeby dydaktyki
akademickiej. Myślę, że jest jaskółką dobrych i głębokich zmian w edukacji na
poziomie wyższym. Łączy refleksję teoretyczną z praktyką, inspiruje do zmiany i
pokazuje, że edukacja może być procesem twórczym, angażującym i rozwijającym
zarówno studentów, jak i wykładowców. To publikacja, która daje narzędzia, ale
także buduje przekonanie, że warto podjąć wysiłek zmiany, bo w centrum edukacji
zawsze powinien stać student. Student a nie sylabus czy jakiś program. Jedno nie wyklucza drugiego, jednak ważne jest położenie akcentów.
Czekałem 40 lat i się doczekałem. Młodszym będzie łatwiej, już
nie muszą tak długo czekać. Powrócę jeszcze
do jednego wątku, wyżej poruszonego. Jednym z najważniejszych walorów komentowanej
publikacji jest ukazanie różnych paradygmatów kształcenia, które przez lata
kształtowały praktykę akademicką. Ja wyrastałem w behawioryzmie, który już od
samego początku mnie uwierał. Długo, niejako po omacku, szukałem lepszych
rozwiązań. Autorzy Studenta w centrum wnikliwie omawiają
behawioryzm, który przez długi czas dominował w dydaktyce, koncentrując się na
bodźcach i reakcjach oraz na wzmacnianiu pożądanych zachowań. W tym ujęciu
student był raczej odbiorcą treści, a nauczyciel pełnił rolę kontrolera procesu
uczenia się. Choć behawioryzm odegrał istotną rolę w rozwoju pedagogiki,
książka pokazuje jego ograniczenia, zwłaszcza w kontekście współczesnych
potrzeb edukacyjnych. Pokazuje to, co czułem przez wiele lat lecz nie
potrafiłem precyzyjnie tego wyartykułować, nazwać i uzasadnić.
Z kontestacji niedostatków behawioryzmu wyrósł najpierw
kognitywizm a potem konstruktywizm, który autorzy przedstawiają jako fundament
nowoczesnej dydaktyki. W tym paradygmacie student nie jest biernym odbiorcą,
lecz aktywnym twórcą wiedzy, budującym własne rozumienie świata poprzez
doświadczenie, refleksję i współpracę. Konstruktywizm, w ujęciu zaprezentowanym
w książce, staje się podstawą dla metod takich jak problem-based learning, pracy
projektowej czy uczenia się przez narrację. To właśnie ten kierunek pozwala na
pełne zaangażowanie studentów i rozwijanie ich kompetencji krytycznego myślenia,
kreatywności oraz zdolności współdziałania.
Autorzy nie pomijają także dydaktyki instrukcyjnej, która
przez lata była dominującym modelem w szkolnictwie wyższym. W tym podejściu
nauczyciel jest głównym źródłem wiedzy, a student ma za zadanie ją przyswoić i
odtworzyć. Książka pokazuje jednak, że choć dydaktyka instrukcyjna ma swoje
miejsce i bywa użyteczna w przekazywaniu podstawowych treści, nie wystarcza w
świecie, który wymaga od absolwentów samodzielności, innowacyjności i zdolności
adaptacji. Właśnie dlatego Student w centrum jest książką, na którą
długo czekałem. Łączy refleksję nad paradygmatami edukacyjnymi z praktycznymi
wskazówkami, jak przełożyć je na codzienną pracę dydaktyczną.
Niewątpliwa wartość omawianej książki polega nie tylko na przedstawieniu metod
aktywizujących, lecz także na ukazaniu szerokiego spektrum paradygmatów
edukacyjnych – od behawioryzmu, przez dydaktykę instrukcyjną, aż po
konstruktywizm i konektywizm. To właśnie w tym zestawieniu szczególnie wyraźnie
widać, jak bliskie są mi koncepcje projekczyciela i nauczeństwa, które od lat
staram się popularyzować. W zasadzie te neologizmy są tylko innym nazwaniem tych samych zjawisk i procesów.
Behawioryzm, z jego naciskiem na bodźce i reakcje,
przypomina model edukacji, w którym nauczyciel jest kontrolerem, a student
wykonawcą. W tym ujęciu proces uczenia się jest zewnętrznie sterowany, a wiedza
traktowana jako coś, co można wprost przekazać i utrwalić. Projekczyciel,
rozumiany jako twórca sytuacji edukacyjnych, stoi w opozycji do takiego
podejścia. Nie projektuje bowiem reakcji, lecz przestrzeń doświadczeń, w której
student sam odkrywa znaczenia. W tym sensie projekczyciel jest bardziej architektem
środowiska uczenia się niż trenerem zachowań.
Dydaktyka instrukcyjna, która przez lata dominowała w
szkolnictwie wyższym, opiera się na przekazywaniu wiedzy w sposób uporządkowany
i kontrolowany. Student ma tu rolę odbiorcy, a nauczyciel – źródła informacji.
Choć ten model bywa użyteczny, szczególnie w nauczaniu podstaw (na co już
wskazywałem w niniejszym tekście), jego ograniczenia są widoczne w świecie
wymagającym kreatywności i samodzielności. I w świecie nieustannej zmiany oraz
bardzo szerokiego dostępu do informacji. Dzięki coraz doskonalszym narzędziom AI (sztucznej inteligencji), nie tyko szybciej studenci docierają do dobrze wyjaśnionej
wiedzy, ale i piszą krótkie teksy czy nawet całe prace o charakterze naukowym.
Notabene wykładowcy akademiccy i pracownicy naukowi także korzystają z tych
narzędzi AI. Wspólnie je odkrywamy i wcale nie jest tak, że to nauczyciel
akademicki już umie i wie a student dopiero się uczy. Bywam czasem na odwrót. W
koncepcji nauczeństwa, którą rozwijam, relacja między nauczycielem a studentem
jest bardziej partnerska. Nauczeństwo nie polega na biernym odbiorze, lecz na
wspólnym procesie – nauczyciel uczy się od studenta, a student od nauczyciela.
To dialog, w którym wiedza nie jest przekazywana jednostronnie, lecz
współtworzona. Szczególnie jaskrawo widać to w przypadku poznawania
możliwości narzędzi sztucznej inteligencji.
Konstruktywizm, który autorzy książki przedstawiają jako
fundament nowoczesnej dydaktyki, jest najbliższy idei projekczyciela i
nauczeństwa. Student staje się aktywnym twórcą wiedzy, budując własne
rozumienie świata poprzez doświadczenie, refleksję i współpracę. Projekczyciel
w tym kontekście jest przewodnikiem, który projektuje narracje, zadania i
sytuacje edukacyjne, ale nie narzuca gotowych odpowiedzi. Nauczeństwo natomiast
staje się praktyką wspólnego odkrywania – nauczyciel i student razem konstruują
znaczenia, razem poszukują sensu, razem uczą się, jak żyć w świecie pełnym
złożoności.
Porównanie tych paradygmatów z koncepcjami projekczyciela i
nauczeństwa pokazuje, że książka Student w centrum jest nie tylko
praktycznym przewodnikiem, ale także potwierdzeniem głębszej zmiany w myśleniu
o edukacji. Odchodzimy od modelu transmisyjnego, w którym wiedza jest
przekazywana jak towar, ku modelowi relacyjnemu i twórczemu, w którym edukacja
staje się wspólnym doświadczeniem. Projekczyciel i nauczeństwo wpisują się w tę
zmianę, nadając jej wymiar filozoficzny i praktyczny zarazem.
Dlatego właśnie uważam tę książkę za publikację, na którą długo czekałem. Nie tylko dostarcza narzędzi i metod, ale także potwierdza, że kierunek, w którym zmierza współczesna dydaktyka, jest zgodny z ideą edukacji jako wspólnego projektu, w którym student i nauczyciel uczą się od siebie nawzajem, a centrum procesu stanowi człowiek – poszukujący, twórczy i zaangażowany. Osobiście utwierdza i mnie, że poszukuję we właściwym miejscu.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz