22.08.2018

Niecierpek himalajski nad naszymi wodami - a może go po prostu zjeść?

(Trzmiel leśny na niecierpku himalajskim, Soczewka, dolina Wisły, sierpień 2018)
W ostatnich latach, prowadząc badania terenowe głównie nad wodami, jak i w czasie turystycznych wycieczek, widzę ten gatunek coraz częściej i liczniej. Mowa o zamieszczonym wyżej niecierpku gruczołowatym, zwanym także niecierpkiem himalajskim. W jakiekolwiek miejsce Polski bym nie pojechał, tam go widzę. Kiedyś go nie było (przynajmniej w północnej i środkowej Polsce). Nie pierwszy i nie ostatni to gatunek obcy. Czy to dobrze czy źle, że się rozprzestrzeniają gatunki obce (czasem stając się inwazyjnymi)? Za chwilę do tego pytania wrócę.

Nasi dziadkowie i rodzice widzieli inną przyrodę niż my, choć mieszkali w tych samych miejscach.
Przyroda się zmienia i pojawiają się coraz to nowe gatunki, inne zanikają (są rzadsze lub całkiem lokalnie wymierają). Dlaczego? Po pierwsze za sprawą przekształceń krajobrazu (środowiska) na skutek działalności człowieka. Zmiany w krajobrazie wiejskim, zmiany w sposobie użytkowania i znaczące przekształcenia środowiska (w tym zanieczyszczenia) nawet i w lasach. Człowiek jest gatunkiem zwornikowym, w największym stopniu wpływającym na ekosystemy. Każdy gatunek biologiczny wpływa na swoje otoczenie, ale Homo sapiens czyni to w skali do tej pory nienotowanej. Od początku epoki przemysłowej tempo zmian znacznie się zwiększyło. Dlatego zmiany w faunie i florze widoczne są już wciągu jednego pokolenia. Czasem niektóre gatunki - na skutek świadomych działań ochronnych - zwiększają swoją liczebność. Tak jak przywrócone rodzimej przyrodzie bobry, łosie, żubry, żurawie itd. Znacznie więcej jednak zmniejsza swoją liczebność, czasem wymierając. W ich miejsce od dawna wnikały gatunki obce, w tym synantropijne. Bo człowiek stworzył im dogodne środowisko.

Drugą znaczącą przyczyną, która ujawniła się niedawno, jest antropogeniczne ocieplenie się klimatu. Wyraźne zmiany w naszej przyrodzie, spowodowane ociepleniem się klimatu, uwidoczniają się od początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. W wielu grupach roślin i zwierząt widać przesuwanie się zasięgów występowania. Napływają i zadamawiają się gatunki południowe, czasem z dalekich regionów, wycofują się na północ gatunki preferujące chłodniejszy klimat. Dyspersja i kolonizacja jest co prawda procesem naturalnym. Po ostatnim zlodowaceniu przez tysiące lat gatunki "powracają" na dawne tereny, jedne szybciej inne wolniej. Także i w przeszłości były zmiany klimatu, które wywoływały zmiany zasięgu wielu gatunków, wymieranie i ekspansję. Dlaczego teraz mielibyśmy się martwić? Bo tempo zmian jest niezwykle szybkie a skala ogromna. Nie chcielibyśmy utracić bioróżnorodności ze względów gospodarczych. Przyroda zawsze sobie jakoś poradzi ale gospodarka poniesie ogromne straty. Już ponosi.

Dla naukowca zmiany klimatu, także te wywołane emisją gazów cieplarnianych (znamy przyczyny i sposoby przeciwdziałania ale brakuje woli politycznej do skutecznych działań), są znakomitym eksperymentem naukowym do obserwowania. Także napływ gatunków obcych. Bo można badać przebudowę i powstawanie nowych ekosystemów, powstawanie i "dostrajanie się" relacji między gatunkami, które po raz pierwszy mają okazję współistnieć obok siebie. Można obserwować procesy konkurencji, drapieżnictwa, pasożytnictwa, symbiozy, sukcesji, cenofilogenezy itd. Raj dla ekologia, biologa i ewolucjonisty.

Niecierpek gruczołowaty produkuje dużo nektaru. To nowa i dobra baza pokarmowa dla owadów zapylających. Na zamieszczonym wyżej zdjęciu widać trzmiela leśnego (Bombus pratorum) na kwiatach niecierpka hmalajskiego. To może dobrze dla owadów zapylających, że pojawił się nowy, obficie nektaryzujący gatunek rośliny, zasiedlającej tereny wilgotne? Ale z drugiej strony zacienia i utrudnia rozwój innych roślin, w tym naszych rodzimych. Czy gatunki obce wnikają w wolne, opustoszałe siedliska (powstałe na skutek działalności człowieka), czy też aktywnie wypierają inne gatunki? Niecierpek himalajski nie jest jedynym gatunkiem obcym. Jest ich więcej. Niepokoi tempo zmian jak i skala. Za dużo i za szybko. Dla ekosystemów i gospodarki zmiany te są zbyt rozległe by spokojnie patrzeć na zachodzące procesy. Tym bardziej, że możemy przeciwdziałać w skali lokalnej jak i globalnej.Tylko nie chcemy, zasłaniając się różnorakimi "teoriami spiskowymi".

Niecierpek himalajski, niecierpek gruczołowaty (Impatiens glandulifera) w naszym kraju uznawany jest za gatunek inwazyjny, groźny dla rodzimej przyrody. Jego świadome wprowadzanie do środowiska jest zabronione przez Ustawę o ochronie przyrody. Od 2012 roku także jego import, posiadanie, prowadzenie hodowli, rozmnażanie i sprzedaż wymagają specjalnego pozwolenia Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Ale te prawne i urzędowe działania okazały się nieskuteczne. Nawet mimo kosztownych programów aktywnego usuwania tego gatunku. Jeszcze raz można przypomnieć stare przysłowie, że taniej jest zapobiegać chorobom niż je leczyć (kto nie wyda na kucharza, wyda na lekarza). Politycy (zwłaszcza ci nastawieni populistycznie) nie chcą podejmować kosztownych programów ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. W rezultacie znacznie więcej tracimy i wydajemy w wyniku rosnącego efektu cieplarnianego i zmian klimatu. A to jest dopiero początek złego scenariusza, przed którym ostrzegali i ostrzegają naukowcy.

Niecierpek himalajski występuje naturalnie w zachodniej części Himalajów (stąd jego nazwa). Introdukowany został do innych krajów Azji, do Europy i Ameryki Północnej, gdzie stał się uciążliwym gatunkiem inwazyjnym, także w Polsce. Rosnąc masowo, zwłaszcza na terenach aluwialnych, w dolinach rzek, przyczynia się do ograniczenia rodzimej różnorodności biologicznej. Wprowadzony został jako roślina ozdobna i miododajna. Była więc na początku to introdukcja świadoma. Ale gdy "uciekł" do środowiska "naturalnego" sam już się rozprzestrzenia, poza kontrolą człowieka. Podobno jest najwyższą w Europie rośliną jednoroczną. Nie sposób go więc nie zauważyć. Wyższe są oczywiście byliny (ale te nie są roślinami jednorocznymi).

Do Europy niecierpek gruczołowaty został sprowadzony po raz pierwszy w 1839 do Anglii jako roślina ozdobna. Jako roślina zdziczała po raz pierwszy został zaobserwowany w Anglii już w latach 50. XIX wieku. A więc niedługo po sprowadzeniu. Przedostanie się na kontynent również nie zajęło mu wiele czasu, bo zaobserwowano go już ok. 1900 roku. W XX wieku powoli i sukcesywnie rozprzestrzenił się, stając się w wielu krajach europejskich gatunkiem szeroko rozpowszechnionym. Na terenie współczesnej Polski rejestrowany był od 1890 roku, najpierw na obszarze Sudetów, później rozprzestrzeniał się wzdłuż dolin rzecznych na cały kraj. Kwitnie od czerwca do sierpnia, zatem łatwo go zauważyć w czasie wakacyjnych wędrówek. Zapylany jest przez bzygowate (muchówki), trzmiele i pszczoły. A że nektaru sporo to i odwiedzających owadów jest dużo.

Niecierpek himalajski, tak jak nasz rodzimy niecierpek pospolity (Impatiens noli-tangere), ma ciekawy mechanizm rozsiewania się zwany autochorią – dojrzałe owoce, w postaci podłużnych torebek, pękają przy dotknięciu lub potrąceniu, wyrzucając nasiona nawet na odległość 7 m. Nazwa łacińska i polska podkreśla, że "nie cierpi" jak się go dotyka. Niecierpek himalajski jest wyższy od naszego niecierpka pospolitego, zatem dalej wystrzeliwuje swoje nasiona. A jest ich dużo – jedna roślina produkuje ich do 4 tys., i na dodatek zachowują długo zdolność kiełkowania. Są to cechy typowego gatunku inwazyjnego. Tu mała dygresja naukowa - ekolodzy mają doskonałą możliwość zweryfikowania swoich teorii, dotyczących sukcesji ekologicznej, alternatywnych strategii życia czy cech gatunków dyspersyjnych i inwazyjnych.

W Europie niecierpek himalajski (gruczołowaty) występuje w wielu miejscach masowo, zwłaszcza nad rzekami, jeziorami, kanałami i rowami, na terenach zalewowych, na skrajach lasów łęgowych, w zbiorowiskach nadrzecznych, na wilgotnych łąkach. Można go spotkać w miejscach silnie przekształconych przez człowieka (wilgotne siedliska ruderalnych, przy drogach i przy torach, na wysypiskach). Negatywne oddziaływanie (z punktu widzenia gospodarki człowieka) niecierpka himalajskiego dotyczy w szczególności roślin wieloletnich i kwitnących latem, które w wyniku konkurencji z niecierpkiem gruczołowatym powoli ustępują. W dalszej kolejności może to powodować silniejszą erozję brzegów rzek (mniej roślin stabilizujących grunt), co w czasie silniejszych i gwałtowniejszych opadów (jeden ze skutków ocieplenia klimatu), przyczyniać się może do poważnych szkód związanych z powodziami i podmywaniem brzegów (niszczenie budynków i dróg). Wszystkie te zjawiska należałoby wszechstronnie sprawdzić w terenie i należycie zbadać. jednak ze względu na skalę i tempo zmian, nie ma na to szans (także i dlatego, że naukowcy zajęci są pisaniem publikacji punktowanych a nie obserwowaniem wieloletnich zmian). Stąd duża niepewność co do skutków napływu różnych gatunków obcych, w tym niecierpka himalajskiego. Zbadać należałoby także oddziaływania allelopatyczne. W ekosystemie jest wiele gatunków i wiele potencjalnych oddziaływań. Nie da się tego poznać w ciągu jednego roku.

Wnikające gatunki obce ułatwiają osiedlanie się kolejnym, innym gatunkom obcym i inwazyjnym. Pisałem już wcześniej o kiełżach i rybach ze zlewni Morza Czarnego. To samo odnosi się do roślin. Niecierpka himalajskiego spotkać można w zbiorowiska z takimi roślinami jak: kolczurka klapowana (Echinocystis lobata), słonecznik bulwiasty (topinambur, Helianthus tuberosus), nawłoć późna (Solidago gigantea), barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi), rdestowce (Reynoutria sachalinensis, Reynoutria japonica). Nasze doliny rzeczne i brzegi jezior znacząco się zmieniają. Wraz z innymi roślinami spodziewać się można innych zwierząt (dla jednych bezkręgowców obecność tych roślin jest korzystna, dla innych bardzo niekorzystna). Nadwodny krajobraz mojego dzieciństwa jest już innych niż obserwowany obecnie. Dlatego pisałem, że przyroda widziana przez naszych rodziców i dziadków była inna.

Jak wspomniałem, niecierpek himalajski wytwarza dożo nektaru, dlatego skutecznie wabi zapylacze. Konkuruje więc z innymi roślinami kwiatowymi, które mogą być rzadziej odwiedzane a w rezultacie pogarszają się ich warunki dla tworzenia nasion i ich możliwości rozmnażania i rozprzestrzeniania się. Kaskadowo może to wiązać się z pogarszaniem się warunków pokarmowych rodzimym owadów monofagicznych. Ekosystem jest jak konstrukcja z kart czy klocków domina - przewrócisz jeden element a w efekcie domina przewracają się kolejne. Z braku dostatecznej wiedzy podstawowej bardzo utrudnione jest przewidywanie skutków i przeciwdziałanie im. Z niektórych badań wynika, że w miejscach opanowanych przez niecierpka nastąpiło zubożenie zgrupowań epigeicznych chrząszczy i pluskwiaków różnoskrzydłych, choć nie zarejestrowano zubożenia entomofauny glebowej.

Skoro nie da się zwalczyć to może trzeba zaakceptować i wykorzystać? Kwiaty niecierpka są jadalne, mają słodki smak i w małej ilości można ich używać do jadalnej dekoracji potraw. Kwiaty, liście i miękkie wierzchołki pędów można gotować jak inne warzywa… ale jak piszą w książkach gastronomicznych, za bardzo smaczne nie są. Najwyższa pora na eksperymenty kulinarne, bo jeśli coś nie smakuje to tylko wina kucharza (tworzenie dziedzictwa kulinarnego trwa długo i wymaga wielu różnorodnych eksperymentów). Ważne, żeby rośliny nie były spożywane na surowo, gdyż mają właściwości przeczyszczające i moczopędne. Nasiona są także jadalne (mają przyjemny, orzechowy aromat, można je zjadać nawet na surowo). Na przykład w Nepalu zbierane są w celu tłoczenia oleju, używanego w celach kulinarnych. Co prawda niecierpek himalajski zjadany jest przez bydło, ale nie jest znana ich wartość pastewna. Tu też potrzebne są szczegółowe badania.

Powróćmy na zakończenie do ogólnego zagadnienia. Na czym polega problem z tymi gatunkami inwazyjnymi? Przecież od zawsze wszystkie gatunki rozprzestrzeniały się po Ziemi. Gdyby nie dyspersja, żaden by nie przetrwał bo środowisko nieustannie się zmienia. A po ustąpieniu lądolodu w całości nasza fauna i flora jest „obca”, bo powróciła z refugiów. Lub przybyła w postaci naturalnej dyspersji. Jak odróżnić procesy naturalne od tych generowanych przez człowieka? Czy wszystko, co związane z wpływem człowieka to złe? Na pewno nie. Ale trzeba mieć to pod jako-taką kontrolą. Ocenia się, że oddziaływanie inwazyjnych gatunków obcych jest obecnie jednym z największych – obok utraty siedlisk – zagrożeń dla różnorodności biologicznej na całym świecie (wypieranie gatunków rodzimych oraz przeobrażanie siedlisk a więc utrata bioróżnorodności sumaryczne w skali globalnej).

Botanicy wśród roślin obcego pochodzenia, zawleczonych za sprawą człowieka, wyróżniają archeofity (zawleczone do roku 1500 – taka umowna granica) oraz kenofity zawleczone po 1500 roku. Wiele archeofitów próbujemy przywrócić środowisku. A to dowód, że nie wszystko co obce i za sprawą człowiek to jest złe. W każdym razie na niecierpka himalajskiego patrzymy krzywym okiem. A skoro wroga i intruza trudno się pozbyć, to może go po prostu zjeść?

Czytaj także:

16 komentarzy:

  1. O ile wzrosła średnia temperatura w ciągu ostatnich 50 lat?
    O ile jest niższa od średniowiecznego optimum klimatycznego?
    I ile wzrosło średnie stężenie dwutlenku węgla i metanu w atmosferze i jak się oni on do fizycznych modeli termodynamicznych?

    To tyle w temacie antropogenicznego ocieplenia klimatu.

    A ci do gatunków inwazyjnych... Czy Profesorze jesteś aż tak zaślepionych że nie dostrzegasz analogii z imigrantami, czy może przez polityczną poprawność boisz się o tym pisać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu o zmianach temperatury, także w ciągu ostatnich 50 lat http://ziemianarozdrozu.pl/encyklopedia/9/zmiany-temperatury-ziemi

      Usuń
  2. Dane klimatyczne, dotyczące wzrostu temperatury w ciągu 50, 100, 150 lat są powszechnie dostępne. Poszukaj i się zapoznaj. Co do imigrantów to cały czas jest to jeden gatunek Homo sapiens. Co do analogii to poczekam na niezaślepione analogia prawackich nawiedzonych negacjonistów. To może być ciekawa lektura. Więc dalej, pisz :). Najlepiej u siebie (bzdury i spam będę konsekwentnie kasował).

    OdpowiedzUsuń
  3. Nasiona niecierpka pospolitego też dobrze smakują, jak małe kawałki orzecha włoskiego. Znalazłem ostatnio miejsce obficie porośnięte i zjadłem garść nasionek. Są dosyć miękkie, pewnie dałoby się je rozetrzeć na pastę. Może to by był taki lokalny odpowiednik orzeszków piniowych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musze namówić znajomego kucharza. A sam spróbuję dodać do jogurtu :).

      Usuń
  4. "Prawacki nawiedzony negacjonista" ... Takimi komplementami dawno mnie nie uraczono!

    Biologicznie Homo Sapiens, ale jesteśmy ludźmi i ewilucja biologiczna nie postępuje u nas tak mocno jak specjacja kulturowa. A tu różnice występują.

    Co do temperatur, poproszę nie wykręcać się sianem, tylko w oparciu o powszechnie dostępną wiedzę wykazać korelację... Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, czyli identyfikujesz się? Może być. Co do danych to podane na tacy, wystarczy przeczytać. Powszechnie dostępne i wielopiętrowość udowodnione. Zapomniałem tylko, że nikt nie przekona :że czarne jest czarne a białe jest białe". Ale na to nic nie poradzę. Można konia przyprowadzić do wodopoju, ale nie można zmusić do picia. Podtykam pod nos gotowe fakty (wystarczy przeczytać).

      Usuń
    2. Po prostu jestem rozbawiony, są tak uroczo nieporadne...

      Problem w tym drogi Profesorze iż wykazano jedynie wzrost średniej temperatury (które na pewno w znacznej części jest wynikiem tego że żyjemy w interglacjale - o czym się nie wspomina) i wzrost ilości dwutlenku węgla w określonych lokacjach i okresach - ale nie wykazano czy to korelacja czy koincydencja...
      Dlatego prosiłem o dowód oparty na modelach termodynamicznych.

      Usuń
    3. Zachęcam do zapoznania się z tekstem. Jeśli mam wybierać, to wybieram bogato udokumentowane analizy naukowców a nie stwierdzenia kilkuzdaniowe (i nie poparte żadnymi danymi) anonimowego człowieka. Pozostaję przy swoim. Przysłowie o koniu cały czas aktualne.

      Usuń
    4. Wpływ dwutlenku węgla na gromadzenie ciepła w układzie to prawa fizyki i to od dawna znane. Próba wykazania że prawie dwukrotny wzrost jego zawartości w atmosferze może nie być związany z temperaturą, wymagałaby wyjaśnienia po pierwsze jak to możliwe, że gaz cieplarniany nie wywołuje efektu cieplarnianego a po drugie wskazania innej bardzo konkretnej i mierzalnej przyczyny (bo na przykład popularne mówienie o bliżej nieokreślonych cyklach ociepleń to żaden konkret).

      Usuń
    5. Profesorze "Ziemia na rozdrożu" jako niepodważalne źródło informacji... Powodzenia.

      Kubo - akurat Ciebie chyba nie muszę przekonywać że katastrofy naturalne które teraz okrzykiwane są jako efekt globalnego ocieplenia zdarzały się na długo przed tym nim stężenie CO2 osiągnęło dzisiejszy poziom.
      Poza tym stężenie dwutlenku węgla czy metanu pomimo iż jest "dwukrotnie wyższe" (nie wiem skąd te szacunki, ale niech będą) nadal stanowi jakiś ułamek promila i w zasadzie trudno na modelu termodynamicznym wykazać ich wpływ. Co innego para wodna ... No ale tu trudno wykazać związek z ludzkim życiem... Choć może i tacy się znajdą.

      Usuń
    6. Łatwo wykazać związek termodynamiczny zmian zawartości CO2, pary wodnej i ilości energii w układzie - wzrost zawartości CO2 większa temperaturę, ta zwiększa parowanie oraz maksymalną wilgotność względną (ilość pary wodnej możliwej do pomieszczenia przez atmosferę); większa zawartość pary wodnej wzmacnia wartość ocieplenia. Oba te efekty powodują, że wpływ klimatyczny CO2 jest kilka razy większy niż to by wynikało z samego tylko wymuszenia tego gazu. Na zmiany ilości pary wodnej w atmosferze nie mamy wpływu, ale na dwutlenek węgla już tak.

      O modelowaniu klimatu trochę masz tu:
      http://doskonaleszare.blox.pl/2009/09/40-lat-modelowania-klimatu.html
      http://doskonaleszare.blox.pl/2009/09/Efekt-cieplarniany-podejscie-pierwsze.html

      Usuń
    7. Kubo - znam ten model, Tylko że w dalszym ciągu nie widzę tu uwzględnienia bezwładności cieplnej układu, a przecież taka istnieje, bo gdyby nie istniała to już gram CO2 w atmosferze zaraz u zarania dziejów doprowadził by w tej chwili do całkowitego zagotowania Ziemi.
      Mamy szereg zjawisk równoważących zwiększenie zawartości CO2, mamy zapis geologiczny potwierdzający co najmniej trzy duże zlodowacenia i szereg pomniejszych, mamy dane historyczne i mamy też modele tłumaczące wzrost zawartości gazów cieplarnianych jako skutek nie przyczynę ocieplenia. Mamy zbyt wiele by ślepo wierzyć w jeden obowiązujący schemat.

      Poza

      Usuń
  5. Spróbujmy uzgodnić to, do czego jesteśmy zgodni (protokół zgodności):
    1. Klimat się ociepla (nie ważne czy z przyczyn naturalnych czy także i antropogenicznych), na dodatek szybko i znacznie
    2. Zmiany klimatu są niekorzystne dla gospodarki, w tym rolnictwa a silniejsze huragany i zmiany w opadach dodatkowo przynoszą straty.
    3. Gazy cieplarniane takie jak dwutlenek węgla, metan itd., odpowiedzialne są za efekt cieplarniany (nie ważne czy są one pochodzenia naturalnego czy antropogenicznego).
    4 Poprzez zwiększenie lub zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych człowiek może wpływać na ich zawartość w atmosferze i w ten sposób wpływać na klimat.
    5. Skoro może wpływać, to zmniejszenie ilości gazów cieplarnianych może zatrzymać (spowolnić) ocieplanie się klimatu), czyli korzystnie wpływać na gospodarkę.

    Czy co do tego jesteśmy zgodni?

    OdpowiedzUsuń