Wczoraj listonosz przyniósł mi książkę, na którą niecierpliwie czekałem. Wydana została dzięki crowdfundingowi, czyli społecznej zbiórce pieniędzy na wydanie, na portalu PolakPotriafi.pl. Poczułem się wydawcą. Rysunki pani Justyny Kierat już znałem z innego wydawnictwa – „Podwodni mieszkańcy mazurskich jezior”, wydanego w 2018 przez Mazurski Park Krajobrazowy (bardzo mądra, edukacyjnie znakomicie przygotowana, ale to już inna historia).
Ryjcio to krótka opowieść o przygodach małego chrząszcza z rodziny ryjkowcowatych. W tle pojawia się więcej przyrodniczych postaci, zarówno owadów jak i ptaków, ssaków i płazów. Jest wojsiłka, modraszek, pszczolinka, bzyg itd. Uwagę zachwycają sympatyczne ilustracje, które są wykonane bardzo poprawne merytorycznie. Widać dużą biologiczną wiedzę autorki. Na dodatek książeczka językowo jest ładnie napisana. Można ją polecić do samodzielnego czytania młodym i ciekawskim poszukiwaczom tajemnic świata. Fabuła jest wartościowa ze społecznego punktu widzenia. A przy okazji duża porcja dobrej, przyrodniczej wiedzy. Ale mogą ją czytać także rodzice i dziadkowie swoim milusińskim. Edukacja będzie podwójna. I może zachęci do wspólnego zaglądania na pobliskie łąki, by sprawdzić co w trawie szumi.
W drugiej części książeczki, zatytułowanej „Postscriptum”, autorka dokładniej opisała gatunkowe inspiracje, z podaniem nazw polskich i łacińskich. Można więc samodzielnie szukać dodatkowych i pogłębionych informacji o bohaterach z książeczki.
Małym niedociągnięciem jest warstwa edytorska. Mam nadzieję, że w przyszłości autorka nawiąże współpracę z profesjonalnym wydawnictwem lub przynajmniej doświadczonym redaktorem technicznym.
I jeszcze kilka słów o Podwodnych mieszkańcach mazurskich jezior. To nasze, regionalne wydawnictwo zachwyciło mnie urokliwymi rysunkami Justyny Kierat oraz bardzo dobrze i poprawnie przygotowaną treścią merytoryczną (nie zapominając o ciekawych rozwiązaniach dydaktycznych). Dobrze, jak rysunki wykonuje osoba, która jest wykształcona przyrodniczo. To po prostu od razu widać. A mądra treść i sam pomysł, to efekt… kapitału ludzkiego, czyli dobrze wykształconych, młodych ludzi. Dwoje to absolwenci biologii z UWM (moi magistranci – dlatego nie dziwi obecność chruścików, pośród innych zwierząt wodnych).
Nie jest za dużo magistrów, zwłaszcza tam gdzie bociany zawracają i daleko jest do szosy.
Kapitał ludzki procentuje, bez fajerwerków, powoli i systematycznie. Po co jest Uniwersytet Warmińsko-Mazurski? Właśnie po to, by i takie mądre książeczki powstawały. Owocne efekty tych działań uwidocznią się za lat kilka czy nawet kilkadziesiąt. A tymczasem zapraszam na zajęcia edukacyjne do Mazurskiego Parku Krajobrazowego. Można także kupować mądre i dobrze przyrodniczo przygotowane książeczki edukacyjne. Takich pozycji jak Ryjcio jest już więcej. A ja liczę, że Justyna Kierat da się namówić na… opracowanie i namalowanie obrazków do kamishibai. Jeszcze ciekawiej będzie można opowiadać.
Nowa odsłona bloga Profesorskie Gadanie. Pisanie i czytanie pomaga w myśleniu. Pogawędki prowincjonalnego naukowca, biologa, entomologa i hydrobiologa. Wirtualny spacer z różnorodnymi przemyśleniami, w pogoni za nowoczesną technologią i nadążając za blaknącym kontaktem mistrz-uczeń. I o tym właśnie opowiadam. Dr hab. Stanisław Czachorowski, prof UWM, Wydział Biologii i Biotechnologii, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Książki z chruścikami i wojsiłkami - w głowach się ludziom poprzewracało :-) Rysunki i same książeczki wyglądają świetnie, od razu zapisałem się na stronie fejsbukowej Pani Justyny i będę chciał je zdobyć. Dobrze, że ludzie nie zajmują się samą, "poważną" nauką ale aktywizują i w takich dziedzinach.
OdpowiedzUsuń