Cykoria podróżnik czyli przeklęta panna. |
Warto przypomnieć niezwykłą postać z naszego regionu Jerzego Andrzeja Helwinga, pastora, lekarza i botanika z Węgorzewa. Opisywał rośliny i tworzył unikalny zielnik. Przypomnijmy, to był wiek XVII ! Helwing to taki nasz Linneusz, zajmował się badaniem szaty roślinnej Prus. Opisał wiele gatunków roślin i zanotował ich lokalne, mazurskie nazwy. To ogromne bogactwo etnograficzne. Zielnik Helwinga zachował się i można do niego jeszcze i dziś sięgać. W Sulicach założył ogród botaniczny, gromadził w swoich zbiorach przyrodniczych, uważanych za największe w Prusach, bogate kolekcje skamielin, ryb, owadów, ślimaków, jaj ptasich, minerałów, bursztynów,
W dawnych, lokalnych nazwach zapisana jest historia postrzegania świata przez człowieka. Nazwy roślin i zwierząt powiązane są różnymi historiami i interpretowaniem przyrody. Bo na przykład dlaczego na cykorię podróżnik (na zdjęciu wyżej) dawniej na Prusach (co zanotował Helwing) mówiono Przeklęta panna? Roślina rośnie przy drogach polnych. Dlatego nazywana jest podróżnikiem. Roślina jadalna o pięknych niebieskawych kwiatach. Z korzeni robiło się kiedyś kawę lub dodawało do kawy zbożowej. Ktoś jeszcze pamięta kawę zbożową z cykorią? Ale dlaczego przeklęta panna? Może wiąże się to z jakąś historią lub zwyczajami? Panny wygnanej ze wsi, przeklętej bo może „zbrzuchaconej” lub inaczej zhańbionej, wygnanej na poniewierkę, obnoszącej się ze wstydem?
Albo dlaczego na kąkol polny mówiono szalonka? To łatwiej odszyfrować. Kąkol to chwast, roślina trująca. Gdy nasiona dostają się do mąki, to chleb bywał gorzki i trujący. Zawarte substancje mogły mieć właściwości odurzające, stąd szalejące osoby po jej zjedzeniu (rośliny lub chleba z mąki zanieczyszczonej kąkolem). Roślina szkodliwa także dla zwierząt domowych – to one mogły szaleć (dostawać szalonki).
Albo roślina o nazwie nietubyć (Anthyllis vulneraria - przelot pospolity), mająca chronić od uroku, bronić przeciw czarom. Dla entomologa ta roślina kojarzy się z czymś innym niż magią – jest rośliną żywicielską dla dwóch gatunków modraszków (takie niebieskie, małe motylki). Albo niewieście psiny. Nazwa urokliwa, tylko czy ktoś potrafi odtworzyć genezę tej nazwy i związane z tym historie (tak jak w przypadku ryżych zygmuntów)? Lokalne nazwy szybko przemijają. Być może zostały gdzieś zapisane. Trzeba jednak wytrwałych i uważnych przeglądaczy archiwów by z miejsc nieoczekiwanych wydobyć słowa i historie, zdawałoby się dawno i nieodwracalnie utracone. Skarby wykopać można nie tylko na polu ale i w bibliotece.
A teraz, gdy coraz więcej starych gazet i ksiąg dostępnych jest w wersji cyfrowej, to każdy może przeglądać przepastne zasoby biblioteczne całej ludzkości. Byle by dostęp do internetu i ciekawość poznawcza były. Szukajmy więc starych historii. Można też notować to, co jeszcze funkcjonuje w języku mówionym. Ocalić od zapomnienia dziedzictwo lokalności.
Ciekawy tekst. Stawiam jednak że przeklęta panna to nawiązanie maryjne. Choć czemu "przeklęta" - być może dlatego że cykoria jest rośliną wykorzystywaną, podczas gdy wszystko co maryjne powinno być niepokalane, czyli wolne od jakiegokolwiek pragmatyzmu?
OdpowiedzUsuńJakoś nie przekonała mnie ta argumentacja...
Usuń