W czasie wykładu dla uczniów w warszawskim liceum, słuchacze mieli możliwość zadawania pytać z wykorzystaniem programu Mentimeter i swoich telefonów komórkowych (czytaj część pierwszą i drugą). Pośród wielu różnych pytań cztery dotyczyły naszych indywidualnych działań. Pytania te świadczą o dojrzałości licealistów, ich odpowiedzialności i chęci działania. Najwyraźniej przynajmniej część nie chce tylko narzekać czy też uciekać dziecinny denializm (zaprzeczanie faktom i udawanie, że problemu nie ma).
Możliwe są dwa rodzaje działań: 1. wpływanie na rządzących w kraju i za granicą, 2. zmiana własnego stylu życia na co dzień. Działanie te nie wykluczają się.
1. Jako obywatele mamy prawo oczekiwać, że w naszym imieniu politycy każdego szczebla lokalnego, regionalnego, krajowego i międzynarodowego będą podejmowali działania, zmierzające do zmian legislacyjnych, ułatwiających zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych oraz zmniejszających negatywne skutki globalnego ocieplenia. Muszą znać nasze zdanie z dwóch powodów. Może nie wiedzą, nie zdają sobie sprawy ze skali zagrożenia. Po drugie muszą znać wolę swoich wyborców. Wiedzieć, że jest to dla nas ważna sprawa i że jest nas dużo (jeśli nie z rozsądku to przynajmniej niech działają ze strachu przed utratą mandatu). Dlatego każde publiczne wyrażanie swojego zdania jest przydatne i ma sen. Nacisk na polityków powinien być duży i powszechny. Są naszymi reprezentantami. Niebawem wybory parlamentarne w Polsce. Już chociażby w taki sposób można decydować kto ma nas reprezentować. Oraz jakimi ważnymi sprawami ma się zająć. Wszelkie akcje młodzieżowe typu "Strajk dla Ziemie" mają sens i odnoszą skutek (najbliższa okazja już pod koniec września). Pisanie petycji, artykułowanie swojego zdania, udział w dyskusjach jest przydatny. Nas głos musi być słyszalny. Zatem działanie w sferze społecznej i politycznej. Przecież nasi europosłowie mogą mądrze lobbować także na polu międzynarodowym. A od rządu i prezydenta możemy wymagać podejmowania adekwatnych działań na polu międzynarodowym.
2. Druga, równoległą możliwością jest własny styl życia. Zmienianie świata na lepsze najlepiej zaczynać od siebie samego. Że aktywność jednej osoby to kropla w oceanie? Ale efekty - choć niewielkie - są widoczne od zaraz. Nie trzeba czekać aż wszyscy się zmienią i zaczną coś robić. Można zacząć od siebie i przekonywać własnym przykładem. Kilkunastoletnia Greta Thunberg zrobiła tak niewiele, a przecież jak dużo osiągnęła.
Co na co dzień robić? Jak żyć? Zastanowić się jak moja konsumpcja i styl życia wpływa na emisję dwutlenku węgla i wykorzystanie zasobów Ziemi. Chodzić do szkoły pieszo, na rowerze lub środkami komunikacji publicznej zamiast być przywożonym samochodem. Kupować produkty lokalne zamiast te, przywożone z daleka. Pić wodę z kranu a nie z butelek plastikowych (poza opakowaniem muszą być przywiezione z daleka). Ograniczyć spożycie mięsa itd. Duża część produkcji rolnej z terenów puszczy tropikalnej przeznaczana jest na eksport, między innymi do Europy, do nas jako konsumentów. Trzeba więc myśleć i analizować jaki ślad ekologiczny się zostawia. Można sięgnąć także do analiz LCA (analiza skutków dla środowiska od momentu wydobycia surowców, wytworzenia produktu, jego użytkowania aż do utylizacji, czyli w przenośni od kołyski aż do śmierci danego produktu).
Można także włączyć się do sekwestracji (biosekwestracji) węgla czyli wychwytywania i magazynowania (przynajmniej czasowe) dwutlenku węgla z powietrza. Biosekwestracja to proces wychwytywania i magazynowania CO2, przy udziale procesów biologicznych. Zatem można chronić przed wycinką i sadzić drzewa wszędzie tam, gdzie to jest możliwe. Nawet w najbliższym otoczeniu. Ponadto można zakładać łąki kwietne i zwiększać zawartość próchnicy w glebie. Nawet na miejskich trawnikach. Lub też zakładać zielone grządki na dachu domu (to oczywiście trudniejsze technicznie i samodzielnie kłopotliwsze do zrealizowania). I w końcu ograniczać spalanie biomasy, np drewnianych mebli. Im dłużej węgiel związany jest w celulozie, tym lepiej.
Nie wszystko trzeba od razu zmienić. Ale każdego dnia zrobić choć mały krok. Ja również zmieniam swój styl życia. Czasem wymaga on zmiany nawyków. Ważna jest motywacja, by nie rezygnować nawet przy nieustającej krytyce malkontentów.
Czy uda się w ten sposób uratować ludzkość przed katastrofą, wynikająca ze zmian klimatu? Nie wiem bo nie znam przyszłości. Ale ja osobiście chcę zrobić wszystko, co potrafię i co jestem w stanie. Będę miał czyste i spokojne sumienie, że zrobiłem to, co było właściwe i przyzwoite. Że zrobiłem wszystko aby Ziemię zostawić przyszłemu pokoleniu w dobrym stanie i by nie przekreślać ich przyszłości. Tak, negatywne skutki globalnego przegrzania już się uwidaczniają. Katastrofa na skalę światową może przyjść w ciągu najbliższych 20-30 lat. Nawet moje pokolenie tego doświadczy, nie mówiąc o Was, młodych.
Nie trzeba oglądać się na innych, czekać. Można od zaraz. Czasem trzepot skrzydeł motyla wywołuje burzę w tropikach. Trudniej przekonać do zmian i właściwych działań ludzi z Brazylii, jeśli sami nic lub niewiele zrobimy...
Czytaj także:
- Katastrofa klimatyczna: czy wiemy co się stanie czyli po co nam wiedza ekologiczna
- Klimatyczna chmura słów czyli w odpowiedzi uczniom ze 137 L.O. w Warszawie, cz. 1.
- Cejrowski i pożary w Puszczy Amazońskiej czyli w odpowiedzi uczniom ze 137 L.O. w Warszawie, cz. 2.
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz