Przy osiedlowym śmietniku. Gałązki tui (pozostałość po przycinaniu krzewów), leżące mirabelki, rosnące rośliny: babka szerokolistna, mniszek i inne oraz owocnik grzyba - czernidlaka kołpakowatego. No i niezidentyfikowane śmieci w worku, (zapewne biomasa). Efekt naszej wiedzy i niewiedzy, czyli tego jak rozumiemy procesy zachodzące w otaczającym nas świecie. |
Zjeść. Na przykład pestki od jabłek, arbuza, winogron. Da się rozgryźć. Ale czy to zdrowo? Niektóre pestki zawierają kwas pruski (czy wiesz które?). To sposób obrony nasion przed zjedzeniem (zaszkodzić zjadającemu i zniechęcić do dalszego zjadania). Zawartość kwasu pruskiego w pestkach jabłek jest niewielka. Bo to ilość czyni lekarstwem lub trucizną. Śmiało możesz zjeść. Chyba, że zaczniesz zbierać pestki z jabłek i gruszek a potem hurtowo zjesz większą ilość. Wtedy może zaszkodzić. Bez wiedzy i rozumienia świata ani rusz. Sama informacja, wyczytana gdzieś w gazecie lub portalu o tym, że w tych pestkach jest kwas pruski, nie wystarczy by sensownie podejmować decyzje. Potrzebne jest rozumienie docierających informacji.
Pestki z wiśni, śliwek, czereśni, moreli, brzoskwiń dodatkowo zabezpieczone są twardą łupiną. Nie da się w większości ich rozgryźć. Pojedyncze można zjadać (przy sporym wysiłku dobrania się do środka) ale w większej ilości zaszkodzą. Nawet jak wrzucimy owoce do słoja by zrobić nalewkę. Lepiej, żeby nie miały pestek bo wtedy po takiej nalewce, długo stojącej w nastawie owoców z pestkami, głowa dodatkowo mocno zaboli. To jeszcze jeden przykład, że braki we własnej wiedzy i rozumieniu otaczającego nas świata (zachodzących procesów) mogą kończy się dla nas tragicznie.
A może rękodzieło i sztuka (jeszcze jedna opcja, nieuwzględniona w tytule)? Może z pestek i nasion zrobić jakieś ozdoby? Nasi przodkowie od wieków w takim rękodziele przygotowywali przeróżne ozdoby. Zatem zebrane nasiona czy pestki może warto wykorzystać do zrobienia unikalnej biżuterii czy innych, wyklejkowych prac plastycznych? Z pewnością warto. Wysiłek artystyczny i fizyczny. A przy okazji mała sekwestracja węgla, przyjazna na klimatu. Co to jest sekwestracja węgla i zmiany klimatu? To już osobna opowieść...
Zasiać. Można na różne sposoby, np. po prostu wyrzucić gdzieś na ziemię, w lesie, na łące, nad jeziorem, tam gdzie akurat jesteśmy i zjedliśmy owoce. Zwracalibyśmy w ten sposób przyrodzie jej cząstkę. Biomasa wraca do ekosystemu, nasiona mogą być zjedzone przez inne zwierzęta małe i duże lub staną się pokarmem dla grzybów. Ale jest też i zagrożenie, bo w ten sposób możemy do lokalnej przyrody wprowadzać gatunki obce i inwazyjne. Drzewa owocowe jak najbardziej powinny znaleźć się w krajobrazie kulturowym, na wsi i w mieście. Wzdłuż dróg, rowów, na miedzach itp. Wzbogacą lokalną różnorodność. Ale nie w rezerwatach dzikiej przyrody.
A czy nie zaszkodzą lokalnym odmianom i przez hybrydyzację nie będą zagrażały lokalnej bioróżnorodności? W sklepach mamy odmiany przemysłowe, z wielkich sadów produkcyjnych. Dobierane są wg konkretnych cech. Mają małe szanse na zaaklimatyzowanie się w wiejskim czy miejskim krajobrazie. Oczywiście rozsądniej byłoby wprowadzać do krajobrazu dawne, stare i ekstensywne odmiany grusz, jabłoni, wiśni, śliw czy czereśni. A więc odmian, charakteryzujących się relatywnie dużą wielkością drzew i długim okresem życia. Czy w sklepie kupisz jabłka papierówki? Raczej nie, bo to delikatne owoce i do spożycia na miejscu. Bardzo źle znoszą przechowywanie i transport. Smak papierówek poznasz jedynie na miejscu. Nie w supermarkecie lecz na wakacjach w gospodarstwie agroturystycznym. Albo na wakacjach u babci lub wujka.
Preferencje handlowe się zmieniły. Pojawiły się zupełnie nowe odmiany roślin owocowych, stare ulegają zapomnieniu i systematycznie zanikają. Szkoda tej różnorodności i unikalnych zasobów genowych. Dla ich ocalenia tworzy się różnego rodzaju "banki genów" czyli sady, w których gromadzi się po 2-3 egzemplarze zanikających odmian i w ten sposób zachowuje dla potomnych. Wcześniej jednak trzeba wyszukać je i przewieźć szczepki lub nasiona. Potrzebna lokalna i regionalna inwentaryzacja. Ale i my do tego procesu możemy się przyczynić, przez sadzenie starych odmian w mieście lub na wsi, na miedzach, rowach, na obrzeżach. Potrafisz rozpoznać stare odmiany jabłoni, grusz, wiśni?
Jeśli więc w czasie wędrówki zerwałeś z polnego drzewa owocowego jabłko, gruszkę, śliwkę, to nasiona koniecznie pozostaw w tym środowisku lub wysiej gdzieś dalej, w podobnym krajobrazie. Może wzejdą i unikną kos namiętnych wykaszaczy wszystkiego.
Rośliny produkują nadmiar nasion i tylko niewielki procent z nich ma szansę wykiełkować a jeszcze mniej dorosnąć do reprodukcyjnej dojrzałości. Ekologiczni oportuniści wytwarzają ogromne ilości nasion ale z małą ilością substancji zapasowych. Specjaliści ekologiczni wytwarzają dużo mniej nasion lecz zawierają one dużo substancji zapasowych (łatwiej im wykiełkować w cieniu innych drzew). To duże nasiona (kasztany, żołędzie itd.). Jeśli będziesz rozrzucał nasiona to niewielkie są szanse, że coś z nich wyrośnie. Zasadź w domu, wyhoduj z siewki małe drzewko i dopiero takiego "podrostka" zasadź w odpowiednim terenie. Może przybędzie przydrożnych alei czy szpalerów na miedzach. Albo będzie więcej drzew owocowych w miastach. Dla ludzi i dla zwierząt.
A jak już wykonasz ten pierwszy krok z drzewami i roślinami owocowymi (bo w mieście można sadzić np. dynie), to może rozochocisz się i zaczniesz rozsiewać nasiona drzew dzikorosnących, takich jak głogi, jarzębiny, śliwy tarniny. A potem nasiona roślin zielnych by wzbogacać w bioróżnorodność miejskie trawniki i łąki kwietne. Można produkować "bomby kwietne", "bomby nasienne".
Wyrzucić na śmietnik. Ale wrzucić do pojemnika z resztkami organicznymi czy do śmieci zmieszanych? Czy nasiona nadają się na kompost? Test na naszą wiedzę o recyklingu i właściwym segregowaniu odpadów z naszego domu. Kto by się tym przejmował? Tak, głupiec niczym się nie przejmuje i nie bierze odpowiedzialności za swoje działania. Tych zostawmy. Dalsza część tekstu nie jest dla głupców.
Jeśli trafi do odpadów zmieszanych to powiększać będzie wysypiska śmieci i podnosić koszty utylizacji odpadów komunalnych. Odzwierciedleniem tego będą coraz wyższe opłaty. Zatem przeznaczyć do pojemnika z bioodpadami (a te mogą być różne, jedne na kompost inne do innego wykorzystania biomasy, np. energetycznego). A może od razu do środowiska? Niech zjedzą inne zwierzęta a być może coś wyrośnie, Do środowiska? Tak, ale dużo zależy od gatunku rośliny, by nie wprowadzać gatunków obcych i inwazyjnych. A jeszcze ważniejsze pytanie - gdzie? W krajobrazie kulturowym jak najbardziej ale z refleksją w przypadku parków narodowych i rezerwatów przyrody. Tam użytkowe rośliny takie jak jabłonie, wiśnie, dynie nie są mile widziane.
Po co roślinom owoce? To pytanie zostawiłem na koniec. Części generatywne roślin, bogate w azot i inne cenne substancje od samego filogenetycznego początku były łakomym kąskiem dla zwierząt roślinożernych. Jak w takich warunkach ocalić potomstwo? W ewolucyjnym procesie rośliny, kosztem wydatków energetycznych, deponowały w nasiona substancje gorzkie i trujące, by odstraszyć zarodniko- i nasionożerców. Lub ukryć w twardej łupinie czy pestce. Co prawda trudniej wykiełkować ale i łatwiej swoje potomstwo uchronić przed zjedzeniem.
Zjadanie nasion to nie tylko strata dla rośliny, to także możliwość dyspersji, przemieszczania się na duże odległości z wykorzystaniem zwierząt (zoochoria). Owoc to swoista danina: masz tu coś smacznego, zjedz, ale nasiona nie ruszaj. Przy okazji zjadania owoców rozsiewane są nasiona. Niektóre są przystosowane do tego, by przejść przez przewód pokarmowy i zachować siłę kiełkowania (czy próbowaliście rozgrzebywać odchody różnych domowych i dzikich zwierząt by sprawdzić co w nich jest? I czy znajdujące się tam nasiona mogą wykiełkować? Jak to sprawdzić?). Słodki owoc kusi do konsumpcji a nasiono zostaje gdzieś dalej przeniesione. Do nowego miejsca. W tym procesie zoochorii (czego szczególnym przypadkiem jest antropochoria*) rośliny wędrują i kolonizują nowe obszary. W tym sensie owoc jest specyficznym biletem podróżnym.
Odpowiadając na tytułowe pytanie zdecydowanie opowiadam się za odpowiedzią zasiać. Mądrze zasiać, wiedząc co, gdzie, kiedy i dlaczego. Mamy wpływ na środowisko. Może być od dobry i konstruktywny. Do tego oczywiście potrzeba wiedzy. Zatem dokształcaj się i działaj. A zacząć można od refleksji nad tym, co zrobić z pestkami owoców, które właśnie zjadłaś/zjadłeś.
PS. A co z grzybami, takimi jak czernidlak na zdjęciu? One też są elementem lokalnej bioróżnorodności. O wspomaganiu ich dyspersji też warto pomyśleć. Ale to już trochę trudniejsza sprawa. Wymaga większej wiedzy i zrozumienia procesów.
* Czy traktując antropochorię za szczególny przypadek zoochorii nie upowszechniam ideologii ekologizmu przez animalizację człowieka? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz