5.10.2021

Życzenia i refleksje z okazji Światowego Dnia Nauczyciela

Nawet w najmniejszej szkole edukacja ma wymiar globalny. Wynika to chociażby z wykorzystywanej technologii, ułatwiającej kontakt i funkcjonowanie w coraz większych społecznościach. Mamy coraz więcej wspólnych, ogólnoludzkich problemów do rozwiązania i wyzwań do podjęcia. Dlatego świętując Światowy Dzień Nauczyciela przesyłam życzenia do wszystkich pedagogów. Powyższa grafika pochodzi z przygotowywanych życzeń i  crowdlearningowej inicjatywy grupy polskich nauczycieli Superbelfrzy RP. Fragment filmiku, przygotowanego w rozproszeniu (każdy u siebie) i online z wykorzystaniem międzynarodowej aplikacji, będzie efektem wspólnej pracy. Ja również będę go rozpowszechniał. Aplikacji, która jest jedną z wielu, jakie powstają by wspomagać komunikację i edukację. Wspomagają m.in prace nauczycieli. Superbelfrzy - tak jak przystało na XXI wieku - współpracują w wielu różnych projektach z nauczycielami z wielu krajów świata. 

Światowy Dzień Nauczyciela (ang. World Teachers' Day) to międzynarodowe święto nauczycieli proklamowane przez UNESCO w 1994, a w Polsce celebrowane od 1997 roku w dniu 5 października przez nauczycieli reprezentujących także sektor nauki i szkolnictwa wyższego. A więc to i moje święto.

A co się dzieje w Polskiej edukacji? Szkoły zmieniają się w przechowalnię dzieci. Rodzicom zależy, żeby ktoś się nimi zaopiekował, a na nauce już mniej zależy. Dlatego protesty nauczycieli przechodzą bez większego echa. Uczniowie w coraz większym stopniu uczą się samodzielnie (po szkole, w tym online) lub w ramach różnych korepetycji (i tu jest coraz więcej kontaktów zdalnych). Obserwujemy powolną i systematyczną prywatyzację edukacji w Polsce. Ci, którym zależy na edukacji własnych dzieci i są zamożni, posyłają je do szkół prywatnych, płatnych. Rozwija się także nauczanie domowe. W rezultacie edukacja jest tylko dla tych, których na nią stać lub mają odpowiednie kompetencje: znają się na edukacji i potrafią z innymi, podobnymi rodzicami współpracować. A co z resztą? Będzie następowało coraz większe rozwarstwienie społeczne

Do edukacji już od dawna dokładają nauczyciele i rodzice. Zdążyłyśmy się do tego przyzwyczaić. Nauczyciele z własnych pensji kupują różne pomoce dla uczniów, rodzice dokładają się do przysłowiowego papieru i toneru do ksero. Zapominamy, że płacimy podatki i stać nas na utrzymanie edukacji na wysokim poziomie. Ale ciągle mówimy, że nie ma na edukację pieniędzy. Za to są na wiele różnych innych inwestycji, w tym na marnotrawstwo. Zatem to tylko kwestia priorytetów - co jest ważne a co znacznie mniej. Wychodzi na to, żeby szkoła jest od zaopiekowania się uczniami. A do tego nie trzeba specjalistów dużej klasy. Tak się przynajmniej wydaje, bo jeśli wziąć coraz większy odsetek uczniów z różnymi deficytami, to nawet zwykła opieka staje się sporym wyzwaniem. Nie wierzysz? To idź do szkoły, tak dużo wakatów, że przyjmą każdego... 

W Światowym Dniu Nauczyciela warto przypomnieć, że nauczyciel to zawód tak jak każdy inny. Jeśli nauczyciel nie dostanie normalnych pieniędzy (adekwatnych do wymaganych kompetencji i oczekiwań) to po prostu pójdzie pracować gdzie indziej. I to właśnie obecnie obserwujemy w Polsce. Teraz przeciętny nauczyciel pracuje więcej niż 40 h tygodniowo.... tyle, że także w domu. Bo od lat nie było miejsca w szkole. Fizycznie nie ma miejsca! Ani niezbędnego sprzętu. Zdecydowana większość nauczycieli pracuje na własnym, prywatnym sprzęcie. Owszem, moglibyśmy uznać, że nauczyciel dostaje wysoką pensję aby sam z jej zasobów finansował bez zbędnej biurokracji różnorodne wydatki edukacyjne. Ale w medialnej i społecznej narracji nauczyciel... mało pracuje i ma wakacje, więc trzeba mu godzin dołożyć. A na pensji poskąpić. Przecież można na edukacji zaoszczędzić i środki wykorzystać gdzie indziej.... Ciekaw jestem, co by się stało, gdyby nauczyciele wreszcie rygorystycznie pracowali tylko po 40 godzin tygodniowo i tylko w szkole. Nic ponad to i nic w domu. W przekazie medialnym mylimy etat z godzinami dydaktycznymi przy tablicy. 18 godzin przy tablicy wcale nie oznacza, że pedagodzy tylko tyle pracują. 

Jeśli uznamy, że państwa nie stać na podwyżki dla nauczycieli to trzeba jednocześnie przyznać, że nie stać tego państwa na powszechną edukację. A rodzice sami muszą finansować edukację. Jest to wycofywanie się państwa z kolejnego obszaru... 

Życzę rodzicom, obywatelom i nauczycielom by nauczycielom nie zabrakło ochoty do nauczania i warunków godnych do pracy na wysokim poziomie. A nam wszystkim, byśmy dostrzegli w edukacji wyzwanie rozwojowe. W innym przypadku zostaniemy na marginesie rozwoju cywilizacyjnego, jako dawcy taniej siły roboczej do prostych prac... Z tym, że jest tu spora konkurencja, także z elektroniczną automatyzacją i robotami. Bez należytej edukacji po prostu znacznie przybędzie ludzi zbędnych.

Edukacja jest niezwykle ważna, w tym edukacja z wykorzystaniem nowoczesnych środków komunikacji międzyludzkiej. Musimy się uczyć i odkrywać a jednocześnie sensownie doinwestować szkoły. W tym pensje nauczycielskie. Bo nie będzie komu uczyć w szkołach publicznych a za naukę w szkołach prywatnych zapłacimy i tak dużo. 

Nauczyciel to zawód jak każdy inny. Jeśli nie jest niewolnikiem to pójdzie pracować do innego, lepszego pracodawcy. 

5 komentarzy:

  1. Hmmm syndrom Adasia Miałczyńskiego? Tak, edukacja powinna być całkowicie prywatna, na poziomie wyższym niż podstawowy. Wtedy przekazywano by rzeczywiście wartościowe informacje i uczono jak zdobywać je samemu.
    Natomiast mit "darmowej edukacji" tak samo jak mit "bezpłatnej służby zdrowia" to jedne ze "zdobyczy socjalizmu" i równie prawdziwe jak i on sam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli - jeśli dobrze zrozumiałem - w szkole podstawowej nauka państwowa, powszechna, a w średnich, zawodowych i na studiach - prywatnie? Zatem cały czas nierozwiązany zostanie problem szkolnictwa podstawowego. Czyli rada funta kłaków nie jest warta A ta prywatyzacja szkolnictwa powyżej szkoły podstawowej generować będzie rosnące rozwarstwienie społeczne i brak kadr dla gospodarki. Przy okazji dodam że "darmowa" edukacja obecna jest w krajach niesocjalistycznych. Sugeruję ciut lepiej poznać problem zamiast wykrzykiwać partyjne slogany.

      Usuń
    2. Jak zwykle źle Profesorze zrozumiałeś, a najpewniej całkowicie nie chciałeś zrozumieć i jak to... rozumem. Wychodzenie z bani informacyjnej jest stresujące, wymaga wysiłku i zawsze zmusza do refleksji nad sobą, swoim życiem, miejscem w świecie itp.

      Podstawa - to czytanie i pisanie, do tego koniecznie wiedza prawna i administracyjna, żeby młody człowiek umiał się znaleźć w świecie. To wystarczy i na to płacimy podatki. Cała reszta po urynkowieniu będzie świetnie dostępna, oczywiście wraz z obniżką podatków. Dostarczaniem fachowców zajmą się kursy zawodowe. Studia oparte o kredyty studenckie także będą wartościowsze, niż obecnie, a uczelnie... no cóż będą musiały się dostosować. Ale przynajmniej jest szansa że przestaną niechlubnie dołować w rankingach.

      Usuń
    3. czyli szkoły podstawowe państwowe czy nie, bo dalej nie ma tak prostej odpowiedzi. I w tych szkołach podstawowych nauka pisania i czytania jedynie oraz wiedza prawna i administracyjna? Bez biologii, matematyki, fizyki, chemii, geografii? Cała reszta od szkół średnich i zawodowych ma być urynkowiona i przez to świetnie dostępna? Studia także? Z kredytami dla studentów? A znasz człowieku sytuację w innych krajach, w tym tych niesocjalistycznych?

      Usuń
    4. Czyli EDUKACJA DO ZMIANY... Człowieku! Bo widzisz człowieku, sam jesteś doskonałym przykładem produktu współczesnej edukacji...

      Usuń