Książki są jak obfity, świąteczny posiłek - jesz a potem długo trawisz. Przyjemność odczuwa się w trakcie jedzenia i czytania, ale czasem, trawiąc przez kilka godzin, wraca się wspomnieniami do tego przeżutego i przełkniętego. Ciekawsze i uznane przeze mnie za wartościowe i warte utrwalenia myśli zapisuję w notesie. Czasem niestety zaginam rogi w książce lub podkreślam ołówkiem czy notuję na marginesie. Ale robię tak tylko na własnych książkach (wtedy książka staje się jednocześnie zeszytem ćwiczeń). Zapiski w notesie lub uwagi na marginesie książki, umieszczone zakładki i inne mniej lub bardziej wyraźne znaki, pozwalają wracać do treści i jeszcze raz te "trawić". Poddawać refleksji już z nieco innej perspektywy. I sprawdzać ile z dawnego zachwytu jest aktualne.
Kilka miesięcy temu przeczytałem "Szkice z filozofii głupoty" (Michał Heller, Bartosz Brożek, Jerzy Stelmach, wydana w 2021 roku). Notowałem w zeszycie co trafniejsze i bardziej ważne dla mnie myśli, przeplatając z własnymi refleksjami. I teraz nie potrafię odróżnić już dosłownych cytatów, od własnych parafraz czy zainspirowanych lekturą myśli. Po kilku przetworzeniach słowem czy pismem niektóre treści mocno wnikają w głąb umysłu. Stają się nierozerwalną częścią poglądu na świat i formułowanych myśli. A za jakiś czas może zapomnę nawet źródła inspiracji. Na razie pamiętam i się mocno z niektórymi treściami ze wspomnianej książki identyfikuję.Nowa odsłona bloga Profesorskie Gadanie. Pisanie i czytanie pomaga w myśleniu. Pogawędki prowincjonalnego naukowca, biologa, entomologa i hydrobiologa. Wirtualny spacer z różnorodnymi przemyśleniami, w pogoni za nowoczesną technologią i nadążając za blaknącym kontaktem mistrz-uczeń. I o tym właśnie opowiadam. Dr hab. Stanisław Czachorowski, prof UWM, Wydział Biologii i Biotechnologii, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
23.10.2021
O bezpieczeństwie, głupocie i trawieniu treści przeczytanych książek
Głupota wydaje się głupia i niepraktyczna. Jednakże mocno w nas tkwi. Skąd się więc bierze i dlaczego trwa? Musi być jakieś racjonalne (i nawet ewolucyjnie uzasadnione) wytłumaczenie. Zrozumienie głupotę nie oznacza jej akceptacji. Zrozumienie pozwala na zlikwidowanie własnego dyskomfortu jak i być może ułatwia codzienne życie. Także to związane z mniej lub bardziej ważnymi dyskusjami. Zrozumienie pozwala także zapobiegać lub niwelować skutki głupoty. Bo głupota zawsze jest szkodliwa. Inaczej nie nazywali byśmy głupotą.
Przeciętny Kowalski woli wierzyć (aniżeli samodzielnie dociekać) w fundamentalne prawdy, dające poczucie bezpieczeństwa i samozadowolenia. Ale te fundamentalne "prawdy" bywają czasem fundamentalnymi głupotami. Potrzeba bezpieczeństwa i samozadowolenia sprawia, że obiektywna głupota staje się subiektywną "prawdą". Niedyskutowalną. Jak mur z drutem kolczastym. Nie trzeba już nad niczym rozmyślać. Wszystko jest jasne. Mózg nie musi pracować (zużywać glukozę), zadawać sobie pytań, nad niczym się zastanawiać. Jest tak i już. A u podłoża leży poczucie bezpieczeństwa poznawczego. Wiedza bez wątpliwości i zmienności (nie trzeba jej aktualizować). Jak kamienie w fundamencie domu - nie ruszać by nie uszkodzić konstrukcji. I jak z wyznawcami fundamentalnych praw dyskutować? To pozbawianie ich poczucia bezpieczeństwa i samozadowolenia. Walczyć będą do ostatniej kropli krwi... A że głupota jest głupotą to i straty są dla głupiego i jego otoczenia. Co bez trudu dostrzeżemy na co dzień zarówno w sprawach małych, lokalnych jak i tych większych, regionalnych czy globalnych. I łatwiej dostrzeżemy głupotę innych aniżeli swoją... Autor do swojego dzieła jest mocno emocjonalnie przywiązany...
Głupota objawia się także w myśleniu stadnym, grupowym. Bo i człowiek jest istotą stadną, społeczną. Działa oportunizm stada i presja reputacyjna. Głupcy nie są tacy głupi (społecznie) jak byśmy byli skłonni sądzić. Głupcy w tłumie zawsze są w większości. Stado dodaje bezpieczeństwa i pewności. Oraz samozadowolenia. I to zarówno w mądrości jak i w głupocie. Mechanizm ewolucyjnie korzystny co do zasady. Głupota, nawet ta zbiorowa, jest tylko wypadkiem przy pracy. Korygowanym w dłuższej lub krótszej perspektywie. Głupota, nawet nazywana "prawdą fundamentalną", przynosi złe skutki dla siebie samej i swojego otoczenia. I wtedy nazywana jest głupotą. Jest wstydliwie ukrywana. I szybko zapominana oraz wypierana.
Głupota jako owczy pęd wpisana jest w naszą ludzką biologię zwierzęcia stadnego (społecznego). Grupa kreuje naszą tożsamość i daje nam poczucie bezpieczeństwa. A co, jeśli nie podzielasz poglądów grupy, w której żyjesz? Zaletą globalnego świata jest współistnienie wielu różnych baniek, "wysp", wielu różnorodnych grup. Można więc migrować. Dzięki internetowi i zdalnej komunikacji możemy znacznie łatwiej migrować mentalnie i współtworzyć różnorodne wspólnoty, rozproszone przestrzennie. Jesteśmy migrantami bardziej niż byśmy byli skłonni przyznać. Czy nawiedzeni i tu będę ustawiać wysokie mury i druty kolczaste? W trosce o swoje poczucie bezpieczeństwa...
Myślenie grupowe prowadzi do polaryzacji stanowisk i poglądów (można być we własnym stadzie, gdzie jest mentalnie bezpiecznie), co w konsekwencji utrudnia działania i zawieranie kompromisów. Wymiana argumentów szybko zmienia się w słowne połajanki. Trudno jest wyrwać się z tłumu, wykrzykującego te same hasła. Dla funkcjonowania każdego społeczeństwa i małej społeczności jest to toksyczne i bardzo szkodliwe.
I po co próbować zrozumieć głupotę, skoro ukształtowała się na ważnym ewolucyjnie podglebiu? Choćby po to, by ją zrozumieć. I eliminować lub minimalizować jej złe skutki. Bo że szkodzi indywidulanie, zbiorowo i globalnie, to pewne. Żaden jednak lekarz nie przepisze skutecznego lekarstwa jak nie rozumie źródła choroby.
Zrozumienie otaczającego nas świata i różnorodnych procesów przyrodniczych, w tym tych, dotyczących naszego myślenia, to bardzo praktyczna i potrzebna umiejętność oraz kompetencja. Z całą pewnością warto jej uczyć w szkole i poza szkołą.
Tak, to jest zachęta by sięgać po Szkice z filozofii głupoty.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz