22.03.2022

Być influencerem - to dobrze czy źle?

 W zasadzie mówi i pisze się dla innych (komunikuje do innych, mówić dla i do to jednak mała różnica), czasem tylko dla (do) siebie samego. W tym pierwszym przypadku ważne są informacje zwrotne. W kontakcie bezpośrednim widzimy mowę ciała naszych słuchaczy i możemy szybko reagować, uzupełniać, sprostować, dokładniej wyjaśnić własną myśl. W przypadku tekstu pisanego reakcja zwrotna jest znacznie trudniejsza i zazwyczaj opóźniona. Internet przyspieszył i rozszerzył informacje zwrotne do tekstów pisanych (dawniej to książki i czasopisma, teraz teksty na stronach www i mediach społecznościowych). Przykładem jest blog. Mogę zaglądać w statystyki odwiedzin. Licznik odwiedzin daje informacje czy ktoś zagląda ale nie czy czytał i co z tego czytania wyniósł. Czasem pojawiają się komentarze, to już pełniejsza informacja zwrotna. Aczkolwiek znaczna większość czytelników tylko czyta i nie zostawia żadnego śladu, żadnej informacji zwrotnej. Czasem przypadkowo dowiaduję się, że ktoś mojego bloga czyta i sobie chwali. Są też i cisi czytelnicy - czytają choć nie sprawia im to przyjemności (czytają z obowiązku czy z ciekawości mimo wszystko?). Niemniej jest to także jakieś wywieranie wpływu i na takich czytelników.

Informacje zwrotne i różnorodne reakcje mniej lub bardziej wskazują czy np. ten blog jest czytany. I czy jest sens pisać. Bardzo wiele wskazuje, że najwyraźniej nie piszę tylko dla siebie... Pośrednio o wpływie informuje również różnorodne zainteresowanie, np. badawcze i przeprowadzane wywiady. Lub propozycja patronatu przedsięwzięć edukacyjnych. Nie prosi się o patronat medialny "niemych" witryn. Jeszcze inną informacją zwrotną było umieszczenie mojego blogu wśród dziesięciu najlepszych polskich blogów i kanałów naukowych roku 2017201820192020. A ostatnio zaskoczyła mnie informacja, że magazyn regionalny Warmia & Mazury, w numerze marcowo-kwietniowym  (https://l.facebook.com/l.php...), wymieniła mnie pośród regionalnych influencerów. Nie wiem czy to dobrze, czy źle ale się cieszę. Czy to dobry wpływ na innych? Czy udaje się przekazać jakieś wartościowe lub tylko przydatne treści? To staram się wyczytać w informacjach zwrotnych, tych bezpośrednich jak i tych pośrednich.

Influencer (osobowość opiniotwórcza, osoba wywierająca wpływ) czy to coś dobrego czy niekoniecznie? Czy rzeczywiście treści, zamieszczane na moim blogu są opiniotwórcze? Influencer to jednak coś innego niż celebryta znany z tego, że jest znany... I tego będę się trzymał. W opinii magazynu Warmia & Mazury jestem influencerem regionalnym. Bardzo mi to odpowiada.

Blog jest dla mnie formą edukacji pozaformalnej i trzeciej misji uniwersytetu. Jest wolną katedrą do przekazywania przemyśleń i wiedzy. Także do pokazywania różnorodnych aspektów pracy akademickiej. Nie tylko tych ugładzonych i w pełni zakończonych w treści przekazu. Staram się pokazywać naukowca, akademika w jego "środowisku naturalnym", z problemami, dylematami, wątpliwościami, w połowie roboty.

Dziękuję za wszystkie informacje zwrotne, tu na blogu, na Facebooku i w realu. Internet ma to do siebie, że znacznie łatwiej przekazuje się złe emocje, zwłaszcza anonimowo. O tych dobrych zapominamy, bo wydają się oczywiste...


2 komentarze:

  1. Przysłowiowa Karyna z Wołomina ma tysiąc razy większe zasięgi i to jest influencerka, bo takich Karyn są tysiące, tylko np. nie mają bogatego chłopa i nikt im tych sztucznych paznokci nie zasponsoruje... A to co robimy Profesorze na naszych blogach to hobby... i nic więcej.

    Choć nie, przepraszam, dostałem propozycję bycia ambasadorem jakieś kociej odzieży... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zamieszczenie komentarza (a więc i za czytanie moich tekstów) Uprzejmie proszę nie stawiać znaku równości między Beskidnickiem a mną :). Znudziły mi się te zaczepki. Chyba czas na osobny tekst o Macieju Czerniku vel Beskidnicku. Lepiej będzie się googlowało niż same komentarze :). Zdjęcie rzeczonego zaczerpnę ze źródeł publicznych, korzystając z prawa cytatu.

      Usuń