27.09.2022

Czy kampus uniwersytecki ożyje?

Spotkanie na ulicy. Park(ing) Day w Olsztynie, niestety nie na terenie kampusu uniwersyteckiego. A przecież mogłoby się odbywać w Kortowie.

Dlaczego UWM jest popołudniami martwe i opustoszałe? Nie licząc oczywiście zajęć dla studentów. Czyżby to był kampus martwy intelektualnie? Są budynki lecz są puste (bywają często puste). A mogły by się wypełniać, tak jak w czasie Campus Polska. Miły to był widok, gdy spotykałem ludzi dyskutujących nawet w parku. Oby tak działo się cały rok. Nieustająco.

Może to kwestia braku wystarczającej liczby akademików? Za moich czasów to właśnie w akademikach działo się bardzo dużo, przychodzili koledzy i koleżanki z miasta. Jeden duży akademik WSP w Olsztynie (ul. Żołnierska) a była tam rozgłośnia radiowa, klub Docent, sporo różnych aktywności. Teraz w akademikach mieszka do 10% studentów. Zdecydowana większość mieszka poza. Czyli to jakby niepełny kampus uniwersytecki.  Gdy rozwijał się uniwersytet i w szczytowym momencie było blisko 40 tysięcy studentów to budowano wiele budynków dydaktycznych lecz nie budowano akademików. Coś, co wystarczało dawnej ART, gdy studiowało zaledwie 4 tysiące studentów, stało się znacząco niewystarczające i zapomniane. Dawniej było to samowystarczalne miasteczko. Mieszkali pracownicy, studenci, blisko do zajęcia, sklep. fryzjer, szewc, usługi podstawie. Można nie wychodzić z Kortowa. Na dodatek miejsce do sportu, park i wypoczynek na plaży. Kluby studenckie. I możliwość niezaplanowanych spotkań kadry ze studentami. 

Od tamtej pory pracowników przybyło, mieszkają w całym mieście i poza. W kortowskich blokach i domkach mieszka wiele osób niezwiązanych już z uniwersytetem. Pracownicy przyjeżdżają do pracy z daleka, tak jak studenci. I wyjeżdżają. 

W moich czasach studenckich, w DS 1 na WSP był radiowęzeł, klub z dyskotekami, kabaretami, koncertami, kwitła kultura studencka, klub turystyczny, koła naukowe. Teoretycznie taki bywa lub może być kampus uniwersytecki. Możliwość niezaplanowanych kontaktów kadry i studentów. Coś ważnego zagubiliśmy w czasie rozwoju (baza noclegowa została niechcący "sprywatyzowana" i rozproszona). Gdyby więcej studentów było w Kortowie, gdyby było więcej akademików, to być może kwitłoby życie akademickie i kulturalne. Miasto by z tego obficie korzystało. A tak po zajęciach i kadra i studenci jadą do domu, czasem daleko. Niezwykle trudno, tego samego dnia jeszcze raz przyjechać wieczorem. 

Gdyby byli studenci na miejscu cały czas, to może kwitłoby życie kulturalne, towarzyskie, toczyłyby się dyskusje, spory, wylęgały pomysły. Gdyby pracownicy byli w pobliżu, mieliby łatwiejszy dostęp do popołudniowych aktywności uniwersyteckich i realizowania trzeciej misji uniwersytetu. A tak wracają do siebie, do sypialni miejskich i podmiejskich. Nie chce się już drugi raz przyjeżdżać do uniwersyteckiego kampusu. Tak jak i studentom. A trudno wymagać by i pracownicy i studenci spędzali całe dnie na uniwersytecie, poza domem. Życie prywatne także jest ważne. 

Tworzyć warunki do rozwoju to także tworzyć miejsce do spotkań. Do życia i interakcji. W czasie pandemii dobitniej poczuliśmy znaczenie relacji i bicie ze sobą razem. Niniejszym tekstem chcę o tym przypomnieć.

A dlaczego ludzie z miasta nie przyjeżdżają popołudniami do Kortowa, nie tylko na plażę czy raz do roku na Kortowiadę, lecz by uczestniczyć w życiu intelektualnym? Dlaczego nie przyjeżdżają na ciekawe dyskusje, debaty, wykłady otwarte, spektakle, kabarety? Posłuchać filozofów, posłuchać opowieści z różnych dziedzin nauki i literatury. Są budynki, są tarasy, są i plenery, brakuje tylko ludzi, wykorzystujących te przestrzenie. Oczywiście, trochę się dzieję, ale mi chodzi o więcej. Czuję niedosyt i widzę potencjał miejsca. Być może brakuje większej liczby miejsc z gastronomią, klubów studenckich, otwartych debat naukowych. By warto było przyjechać do Kortowa, bo tu zawsze coś fajnego, wartościowego się dzieje. Nawet w ciemno, bez planu.

Może Kortosfera stanie się takim dodatkowym impulsem i jądrem kondensacji? Skoro będą przyjeżdżali uczniowie i dorośli do naukowej rozrywki? Tak, jak dzieje się to okazjonalnie przy okazji Dni Nauki, Nocy Biologów czy podobnych pikników. Może jak już zapełni się systematycznie Kortowo nowymi osobami, to częściej odbywać się będą mniej lub bardziej spontaniczne spotkania dyskusyjne, wykłady otwarte czy zwykłe-niezwykłe spotkania na trawie. 

Jeśli myśleć o ożywieniu intelektualnym uniwersyteckiego kampusu to trzeba stworzyć przestrzeń ułatwiająca taką aktywność. Przestrzeń fizyczną i intelektualną. Ciągle wierzę, że taki stanie się mój uniwersytet. Sam też w nadchodzącym roku akademickim postaram się ku temu coś zrobić. Jeden mały krok. Choć tyle i aż tyle. Nie boje się porażki, bo mam już ich na kocie bardzo dużo. Czasem ważniejszy jest proces niż efekt końcowy....

4 komentarze:

  1. Trafne spostrzeżenia - "Czyżby to był kampus martwy intelektualnie?" - dokładnie tak.
    "Coś ważnego zagubiliśmy w czasie rozwoju" - nie nie chodzi o "bazę lokalową" - ale o sens uniwersytetu - zrobiliście z tego fabrykę produkującą absolwentów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miłe, że zabierasz głos w sprawie uniwersyteckiego kampusu mimo, że nie jesteś z Olsztyna i że nie studiowałeś. Uniwersytety są także dla takich ludzi jak Ty. I właśnie o takiej przestrzeni pisałem (choć chyba nie zauważyłeś, bo nakręcony jesteś swoimi stereotypami rodem z gazet i TVP). Podejmuję temat jak zorganizować przestrzeń uniwersytecką by te funkcje realizowały się pełnień. Może masz jakieś pomysły? Na razie dla Ciebie pozostaje kontakt online.
      A co do "fabryki absolwentów" to jakieś Twoje przemyślenia czy tylko zaczerpnięta opinia? Możesz to jakoś poprzeć argumentami i dokładniej wyjaśnić?

      Usuń
  2. Ciekawe spostrzeżenia. Niestety brakuje osoby, bądź osób, które chciałyby rozwijać aktywnie kulturę uniwersytecką. Studenci chyba nie czują więzi z miejscem, pracownicy też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak może być. Ciekawe dlaczego tak jest i jak można byłoby to zmienić?

      Usuń