28.09.2022

Nauka musi mieć swoich poetów czyli o moich początkach z dniami nauki


Jubileuszowe, 20. Olsztyńskie Dni Nauki i Sztuki oraz otrzymana statuetka i okolicznościowy dyplom od rektora skłoniły do wspomnień i refleksji. Przez kilka lat koordynowałem Olsztyńskie Dni Nauki (i Sztuki). Kilka rzeczy, które zaproponowałem i wprowadziłem przetrwały próbę czasu. Wyczucie trendów i synergia działań. Sprawdziła się koncepcja otwarcia na środowisko pozaakademickie, współpraca z partnerami i współpraca z mediami. Sam przy okazji sporo się nauczyłem i zdobyłem nowe doświadczenie. 

Odszukałem prezentację, przedstawioną w czasie przygotowań moich pierwszych Dni Nauki. To był mój pierwszy raz jako uczestnik i jako organizator (a w zasadzie koordynator). Zamieszczam ją z komentarzem. Obrazkowa opowieść jak Dzień Nauki stał się Olsztyńskimi Dniami Nauki i Sztuki. A zaczęło się w 2006 roku. 

Slajd tytułowy, prezentacja z przygotowań, maj-czerwiec 2006 r.
Podkreślenie, że jest to akcja ogólnopolska i
że warto zrobić to w ciągu kilku dni.
Oraz, żeby połączyć naukę za sztuką. 

Przyszedłem z doświadczeniem i zadaniem zajęcia się Dniem Nauki. Już na początku zaproponowałem zmianę nazwy i formuły. Proponowałem dodać sztukę i rozszerzyć na kilka dni. Nie od razu się udało, ale w końcu zaowocowało, i to na trwałe (kilkanaście lat świadczy o trwałości). Historia w obrazkach, jak to powstawało a w zasadzie przeobrażało się. Slajdy pochodzą z prezentacji, przedstawianej przed komisją senacką uniwersytetu. Powierzono mi zadanie chyba późną wiosną. W maju i czerwcu były spotkania z takimi właśnie planami. Przyszedłem już z jakimś doświadczeniem i swoimi przemyśleniami. A nowa szansa i nowe zadanie uruchomiło proces, których chyba trwa do dzisiaj. W dialogu z innymi i z tak zwaną rzeczywistością (możliwościami, uwarunkowaniami) powoli dojrzewało. Warto spojrzeć wstecz i chwilę się zastanowić. Dla mnie taka retrospekcja była małym zaskoczeniem, bo o wielu elementach już zapomniałem. 

Slajdy oryginalne, dlatego z dawnym logo UWM. Takie wtedy obowiązywało.

Takie postawiłem cele i zaprosiłem do realizacji tych celów. Ale najpierw była dyskusja i ocena możliwości i zagrożeń. Na samym początku pojawił się pomysł by poszerzać o sztukę. Była też wizja promocji UWM czyli tego, co teraz możemy nazwać tworzeniem wizerunku. I otwarcia się na społeczność lokalną. Potem dopiero uświadomiłem sobie, że to tak zwana trzecia, społeczna misja uniwersytetu. Zasygnalizowana była na początku mojej przygody z Dniami Nauki. Można powiedzieć, że to charakter pierwszego przeobrażenia Dnia Nauki.

Nie tylko cele lecz i uwzględnienie aktualnego stanu. Tu i teraz. Same dni nauki były pomysłem ministerstwa i skierowane zostały do wszystkich uczelni w Polsce. Z biegiem czasu niektóre uczelnie zrezygnowały z organizacji, inne przeniosły na okres wiosenny. U nas odbyły się trzy takie dni (do 2006 roku). A rezultaty, zdaniem władz, były niezadowalające.  Zapewne dlatego powołano mnie na koordynatora, biorąc pod uwagę moje wcześniejsze doświadczenie i konkretne działania.

Ważne pytanie "po co"? Już wtedy, po rocznym prowadzeniu własnego bloga i kilkuletnim doświadczeniu z własną stroną www jak i organizacją kawiarni naukowych, dostrzegłem siłę Internetu. Istotną sprawą było zaangażowanie pracowników. Jak to zrobić? Jeśli dobrze zdiagnozować zagrożenia i słabe strony, wtedy można próbować temu zaradzić. 

Proponowałem hasło przewodnie. Padło kilka propozycji, nawiązujących do aktualnych wydarzeń w Polsce oraz moje pomysły na rolę uniwersytetu. Poszukiwanie hasła przewodniego wynikało z mojego rozumienia mediów. I tego jak zyskać zainteresowanie, gdy nie ma się funduszy na reklamę. 

Analiza sytuacji i możliwości. Wiele budynków w Kortowie to rozproszenie inicjatyw i mniejsza widownia. Sugerowałem jednak silną współpracę i obecność Dni Nauki poza także poza uniwersyteckim kampusem. Tak widziałem i widzę rolę uniwersytetu, oddziałującego na swoje najbliższe otoczenie. Nazwa Warmińsko-Mazurski zobowiązuje by pełnić rolę silnika dla całego regionu.

W zasadzie nic lub niewiele się zmieniło w formie przekazu od tamtego pomysłu z 2006 roku. Ale wtedy to była pewna nowość w spojrzeniu na upowszechnianie nauki: pokazać laboratoria, wyjść z aktywnością naukową do kawiarni. By piknik naukowy się udał, czy to w Kortowie czy na olsztyńskiej Starówce, potrzebny jest udział sztuki, bo ona przez emocje angażuje i zaciekawia. A niezależnie od tego mieliśmy i mamy Wydział sztuki. Celem było zaangażowanie wszystkich wydziałów i pokazanie całego spektrum uniwersyteckiej aktywności. Jak widać mocny nacisk był na media by za ich pośrednictwem docierać z pokazem popularnonaukowych do szerokiego odbiorcy. Wtedy zapoczątkowany trend zakorzenił się na stałe.

Proszę zwrócić uwagę na rolę profesorów. By upowszechnianie nauki nie cedować na podrzędnych pracowników lecz by zaangażować najważniejsze osoby uniwersytetu. To wskazywanie, że upowszechnianie wiedzy jest ważne i potrzebne. I było to moje spojrzenie na ideę uniwersytetu otwartego, wykorzystującego nowe kanały komunikacji. Przy tej wizji i roli uniwersytetu pozostałem. Od lat na różne sposoby próbuję ja wdrażać. 

Jak widać chęć wychodzenia poza mury uniwersytetu była artykułowana od samego początku, zarówno w sensie fizycznym jak i w formie medialno-internetowej. Bez wątpienia ta koncepcja się sprawdziła. I warto ją rozwijać.

Ze względu na partnerów (i wtedy skromne siły oraz środki) chcieliśmy pokazać nie tylko naukę od kuchni ale prace naszych partnerów. W pewnym sensie zastosowanie nauki w praktyce.

Miejsca z upowszechnianiem nauki poza Kortowem wynikały z moich dotychczasowych kontaktów. 

To był rok 2006 a już wtedy proponowałem wykłady online. Na realizację tego pomysłu czekać trzeba było jeszcze kilka lat. Wtedy myślałem głównie o stronie www i blogach. Przez jakiś czas, na starej stornie www Dni Nauki było kilka blogów, z wpisami kilku pracowników. Ja w tej formie wytrwałem i kontynuuję. Warto byłoby ponowić taką próbę. Byłaby większa różnorodność tematów i osobowości. 

Pokazywałem swoje doświadczenie by przekonać do prezentowanej wizji. A więc był to przykład z serii wyjazdów do Ornety, realizowanych z inicjatywy prof. Leszka Szarzyńskiego, akcje realizowane ze studentami z koła naukowego (którym się opiekowałem), współpracę z różnymi podmiotami w organizacji małych pikników naukowych w terenie. Przekonywałem, że nie są to pomysły z sufitu lecz bazują na doświadczeniu i dobrych praktykach. 

I pokazywałem także inne realizacje z naszego regionu, w których brałem udział jako uczestnik. Chciałem przekonać, że można to zrobić i że przynosi to dobre efekty. Sądząc po dalszych działaniach udało mi się przekonać środowisko uniwersyteckie (a najpierw komisję senacką).

W maju zaplanowaliśmy taki właśnie harmonogram, by we wrześniu się udało. Kolejne wakacje były "zmarnowane" a urlop w części przeznaczony na prace organizacyjne i przygotowywanie "kontentu": dla mediów. Warto wrócić pełniej do tej koncepcji upowszechniania wiedzy a nie tylko edu-rozrywki. 


Na koniec pojawił się filmik, zrobiony aparatem cyfrowym (wtedy smartfonów jeszcze nie było). By pokazać, że dość łatwo można przygotować treść z badań i z laboratorium. W pełni udało się to zrealizować dopiero po wielu latach. W tamtej dyskusji było trochę więcej szczegółów, w tym zastanawiania się jak pozyskać sponsorów i co oni "z tego będą mieli", o wykorzystywaniu kontaktów wydziałowych i indywidualnych. Jak się zastanowię, to widzę, że część pomysłów bardzo wybiegała w przyszłość. Dopiero po kilkunastu latach są śmielej wdrażane. Kropla drąży skałę i potrzebny jest wysiłek wielu osób. Nie tylko postulowałem lecz sam próbowałem tak upowszechniać naukę. 





Co i jak się udało? To w kolejnym materiale, bo nie zmieści się wszystko w jednym wpisie, zwłaszcza z dużą liczbą ilustracji. 

A na koniec jeszcze dawna refleksja, z 2006 roku, którą umieściłem na swojej stronie (http://www.uwm.edu.pl/czachor/, wspomnienia 2006 roku). 

Olsztyńskie Dni Nauki 

Wzorem lat ubiegłych Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie przystępuje do zorganizowania Dni Nauki, włączając tym samym północno-wschodni region Polski do czwartej edycji ogólnopolskich Dni Nauki. Moją propozycją było, aby hasłem wiodącym w roku 2006 było: „Nauka i sztuka w Europie XXI w.” Za główny cel zaproponowałem popularyzację nauki i akademickiej sztuki w społeczności lokalnej regionu Warmii i Mazur z uwzględnieniem transferu innowacyjności do szeroko rozumianej gospodarki i pomocowych projektów unijnych. Poprzez zaangażowanie mediów (Internet, prasa, radio, telewizja) efekt informacyjny i edukacyjny miał być wydłużony (nie tylko 16 września) oraz rozszerzony krąg odbiorców.

Planowane imprezy naukowe, kulturalne, edukacyjne miały odbywać się będą na terenie miasteczka akademickiego oraz kilku miejscach poza uniwersytetem: na terenie starego miasta w Olsztynie, w Ornecie, w Bałdach (uniwersytecka stacja terenowa).

Na ile udaje się tą koncepcję zrealizować, można obejrzeć na stronie www.uwm.edu.pl/odn [strona już nieaktywna, zlikwidowana, więc rezultatów trzeba obecnie szukać gdzie indziej] oraz tu http://www.uwm.edu.pl/pl/str.php?b=1&ids=2046 [to też nieaktualne, nie da się znaleźć] . Trochę czuję się jak kierowca, któremu dano samochód bez silnika. Ale tak krawiec kraje, jak mu materii staje.

Propozycja programowa, zgłoszona przez poszczególne wydziały, obejmuje szereg wykładów o różnorodnej tematyce z zakresu nauk przyrodniczych, rolniczych, technicznych, ekonomicznych, humanistycznych, pedagogicznych, wiele zajęć warsztatowych i pokazów, prezentacje nowoczesnych laboratoriów, imprezy artystyczne plenerowych oraz wycieczki terenowe. Zaproponowane elementy programowe mają przybliżyć różnorodne osiągnięcia naukowe i kulturalne oraz pokazać perspektywy społeczeństwa informacyjnego oraz gospodarki opartej na wiedzy.

Dlaczego Dzień Nauki?

Dla podkreślenie znaczenia kobiety, dla swoistego uhonorowania i wydobycia ważnej roli z cienia niedostrzegania, ustanowiono Dzień Kobiet. I nie chodzi o to, żeby kobiety szanować i zwracać na nie uwagę przez jeden dzień w roku. Sensem Dnia Kobiet jest zwrócenie uwagi, przypomnienie. Podobnych „dni” wymyślono więcej, m.in. Dni Nauki, Dzień Chruścika, Dzień owada itd. Dzień Nauki nie ma jeszcze ustalonego dnia w kalendarzu. Od kilku lat we wrześniu z inicjatywy ministerstwa w wielu ośrodkach akademickich organizowane są pikniki naukowe. Podobne festiwale naukowe odbywają się także i w innych terminach (np. Miniekopiknik, Dzień Ziemi, Z uniwersytetem na Ty – Orneta).

Można by zadać pytanie: dlaczego w wieku XXI, po ogromnych odkryciach naukowych i zastosowaniu ich w praktyce w wieku XX, dlaczego w wieku XXI określanym jako wiek gospodarki opartej na wiedzy i społeczeństwa informatycznego, w ogóle „emancypować” badania naukowe i poprzez Dzień Nauki zwracać na naukę uwagę społeczeństwa? Czyż wartość nauki nie jest widoczna i oczywista sama przez się? Czyż w społeczeństwie coraz lepiej wykształconym z rosnąca liczbą inżynierów, magistrów i doktorów warto jeszcze popularyzować badania naukowe? Czyż mało jest programów edukacyjnych w radio, telewizji, Internecie, czyż mało jest popularyzatorskich czasopism, aby jeszcze angażować w pokazywanie wyników badań samych naukowców i otwierać drzwi uniwersyteckich laboratoriów? Na wszystkie powyższe pytania można odpowiedzieć twierdząco: tak, trzeba, warto.

Badania naukowe nie są wiedzą tajemną i zastrzeżoną. Wiedza naukowa jest dla wszystkich. Co więcej, badania naukowe w Polsce są bardzo słabo finansowane – w porównaniu do innych krajów rozwiniętych. Zarówno jeśli chodzi o dotacje z budżetu (a więc z kieszeni podatnika), jak i wsparcie z gospodarki. Jeśli Polska ma się liczyć we współczesnym świecie i gospodarce opartej na wiedzy, musimy więcej inwestować. Żeby inwestować, ogół społeczeństwa musi rozumieć istotę badań naukowych i szybko poznawać efekty. Jak na razie wydatki na naukę przegrywają z różnymi innymi „pilnymi” potrzebami. O finansowaniu badań naukowych decyduje po pierwsze podatnik (a więc przeciętny Kowalski), po drugie przemysł i gospodarka. Taki jest właśnie sens Olszyńskich Dni Nauki – popularyzacja osiągnięć i wspieranie wielu innych, standardowych działań Uniwersytetu (jednym z przykładów jest ta strona oraz moje pisanie do Wiadomości Uniwersyteckich czy Gazety Uniwersyteckiej).

Jednym z przykładów wartości badań naukowych jest „przewrót kopernikański” – opracowanie nie tylko nowego modelu kosmologicznego (opisanie ruchów planet), ale dogłębne przewartościowanie systemu myślowego i filozoficznego. Zdawałoby się, że jeden człowiek, związany z Olsztynem, Mikołaj Kopernik w zaciszu pracowni dokonał genialnego odkrycia. Odkrycia, które zmieniło obraz cywilizacji. To oczywiście uproszczony i skrócony obraz odkrycia naukowego. Bo o ile odkrycia dokonał jeden człowiek, to w potwierdzanie, sprawdzanie i uzasadnianie zaangażowanych było setki, a raczej tysiące innych.

Często w opinii potocznej przedstawiany jest obraz Kopernika, który z obawy przed Kościołem opóźniał wydanie swojego dzieła (ukazała się na łożu śmierci). Więcej w tym schemacie ideologii niż zrozumienia istoty badań naukowych. Kopernik dość szybko w szkicu opublikował zarys swojego heliocentrycznego pomysłu. W tym czasie jednak ukazało się duże i kompleksowe dzieło z systemem ptolemeuszowskim. Sam Kopernik uznał, że aby przekonać do swojego pomysłu, do swojej idei, musi dokładniej uzasadnić i dokonać wielu obserwacji i pomiarów, że musi opracować równie obszerne i kompleksowe dzieło. Sprawdzanie i uzupełnianie zajęło mu kilkadziesiąt lat życia. A i tego było za mało – w koncepcji Kopernika było wiele wyjątków, wiele niewiadomych. Do pełnej weryfikacji i przyjęcia za obowiązującą teorię potrzeba było jeszcze kolejnych 150 lat, potrzeba było opracowania nowej metodologii naukowej, wynalezienia teleskopu, opracowania nowych technik badawczych, potrzeba było Galileusza, Keplera i wielu innych mało znanych poszukiwaczy prawdy naukowej. Aby „wstrzymać Słońce i ruszyć Ziemię” potrzeba było nie tylko geniuszu Kopernika, Galileusza, Keplera, potrzebny był wielowiekowy rozwój nauki przed Kopernikiem, jak i wiele tysięcy „osobogodzin” mało widowiskowego ślęczenia w laboratorium.

Sensem Dni Nauki i różnego typu festiwali naukowych jest otwarcie „tajemniczych” laboratoriów naukowych i pokazanie owego żmudnego poszukiwania, sprawdzania, weryfikowania. Na jedno odkrycie, na jeden wynalazek przypada dziesiątki nieudanych prób, błądzenia, wiele nieudanych prototypów. Ale tak jak w dalekiej pielgrzymce, potrzebne są żmudne pojedyncze kroki, aby dojść do celu, tak i w badaniach naukowych potrzebne jest codzienna praca. Czyż nie jest intrygującym podejrzeć tą tajemniczą prace badawczą? A najlepiej samemu choć na krótko być współuczestnikiem?

Warto przy okazji przypomnieć, że badania naukowe to nie tylko skomplikowane przyrządy, droga aparatura czy wymyślne laboratoria. W badaniach naukowych najważniejszy jest sposób myślenia – choć myślenia nie można zobaczyć (jedynie wytwory).

Czym jest nauka rozumiana jako proces badawczy? Jest sposobem poznawania świata, a więc tym, czym w mniejszym lub większym stopniu zajmują się wszyscy ludzie od zarania dziejów. Wszyscy poznajemy świat z czystej tylko ciekawości oraz z chęci uczynienia świata wygodniejszym, bezpieczniejszym. Wiedzę naukowa można porównać do mapy – im lepsza wiedza (pełniejsza, dokładniejsza, bliższa rzeczywistości), tym łatwiej i szybciej trafić do wybranego celu, nie zbłądzić, uniknąć niebezpieczeństwa. Kiedy idziemy na spacer bez celu, dokładna mapa nie jest nam potrzebna. Kiedy jednak chcemy dotrzeć do określonego celu w szybkim czasie – im dokładniejsza mapa, tym lepiej. W gospodarce opartej na wiedzy „dokładne mapy” są nam niezwykle potrzebne i przynoszą nam wymierne korzyści ekonomiczne.

Badania naukowe są udoskonalonym, skodyfikowanymi i kontrolowanym „zwykłym” procesem ludzkiego poznania. Są jak traktor z wieloskibowym pługiem w porównaniu do sochy.

Wiedzę naukową porównać można do programu komputerowego – jako takiej nie widać. Kiedy komputer jest wyłączony lub program nie uruchomiony – trudno poznać wartość i przydatność takiego programu komputerowego. Gdy program działa (np. edytor tekstu, w którym piszę niniejszy artykuł) na ogół nie zdajemy sobie sprawy ile osób i jak długo pracowały i udoskonalały to narzędzie pracy. Nawet biblioteka – jeśli książki nie są czytane – jest tylko składem papieru.

Poprzez swoją wirtualną nieuchwytność wiedza naukowa jest najczęściej niedoceniana, niedostrzegana. Widzimy jedynie nośniki wytwory tej wiedzy.

Dni Nauki są więc takim włączeniem komputera i uruchamianiem programu, są otwieraniem zgromadzonych książek (przynajmniej żeby obejrzeć obrazki lub spis treści). Ale także nauką dla samych naukowców, nauką jak przystępnie opowiadać i pokazywać kulisy swojej pracy. Dni Nauki są jeszcze jednym elementem wypełniania misji uniwersytetu – upowszechniania i popularyzacji wiedzy naukowej.

Tak jak warto pamiętać o kobietach nie tylko 8. marca, tak warto uświadomić sobie, że mury uniwersyteckie dla społeczeństwa otwarte są nie tylko w jeden dzień w roku, a form „podglądania” naukowców przy ich pracy równie wiele.

Moja wycieczka w Łajsie

Na tegoroczny dzień nauki zaproponowałem wykład w terenie, w moim ulubionym Łajsie, wykład pt. Biotechnologia ekosystemów – wykorzystanie zwierząt w biomanipulacji na poziomie krajobrazu.

Opis: W trakcie spaceru wokół torfowiska oraz przez krajobraz leśny i rolniczy, omówione będą zmiany, które zaszły na skutek działalności człowieka. Omówione będą zmiany na przestrzeni wieków (osadnictwo Gotów, Prusów, okres średniowiecza, intensyfikacja rolnictwa w wieku XIX i XX, zmiany w ostatnich dziesięcioleciach) i wskazane konsekwencje różnorodnego sposobu użytkowania terenu pod kątem rolniczym, leśnym, turystycznym. Omówione będą zmiany w ekosystemach (typy roślinności, świat zwierzęcy) o różnej antropopresji. W ostatnich latach obserwować możemy porzucanie uprawy na niektórych gruntach rolnych. W konsekwencji obserwujemy spontaniczną sukcesję ekologiczną na tych terenach.

Nie tylko człowiek wpływa na ekosystemy. Wiele gatunków - zwłaszcza tak zwane gatunki zwornikowe – w sposób istotny wpływają na ekosystemy. Na przykładzie bobrów i zmian jakie dokonują w krajobrazie w wyniku podtopienia wcześniej zmeliorowanych terenów, omówione będą metody wykorzystania zwierząt w świadomych i pożądanych przekształceniach krajobrazów: biomanipulacja w jeziorach z wykorzystaniem ryb drapieżnych, wykorzystanie zwierząt roślinożernych w ochronie łąk kserotermicznych i Bagien Biebrzańskich oraz możliwości wykorzystania bezkręgowców jako swoistych „narzędzi” w biomanipulacjach na poziomie ekosystemu.

Pokazane będą nowo opracowane ścieżki przyrodniczo-turystyczne z myślą o rozwoju turystycznym regionu.

Termin: 16 września, godz. 11.00, Miejsce: Łajs k. Bałd, miejsce zbiórki – pensjonat Orzeł/Adler. Dojazd autobusem do Butryn lub Nowej Wsi (dalej pieszo spacer ok. 4 km), dla zorganizowanej grupy możliwość dowozu do Łajsu. Łatwy dojazd samochodem przez Nową Wieś, Maszewo lub Bałdy.


Zobacz jakie były efekty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz