Thomas Cirotteau, Jennifer Kerner, Eric Pincas "Lady Sapiens, Prawdziwa historia kobiet", tł. Aleksandra Weksej, wyd. Znaj, Kraków 2023, 303 strony. Czyta się lekko, nie jest przeładowana faktami. Bardzo obiektywnie i ostrożnie przedstawiane są różne dowody i odkrycia, bez ideologizowania, bez narzucania interpretacji. Odpowiedzialnie autorzy wskazują na to, co jest tylko domysłem i na to, co nie da się jednoznacznie udowodnić. Na razie. Przytaczane są różne dowody z najnowszych badań, czasem zaskakujących. Bo na przykład jak odróżnić płeć szkieletów, znajdowanych na stanowiskach archeologicznych? Okazało się, że znaleziono dobre i wiarygodne różnice, np. w budowie ślimaka w czaszce. Wcześniej przetestowano tomografem na współczesnych i znanych czaszkach. A czy można poznać płeć paleolitycznych artystów? Czasami tak, po kształcie dłoni i stosunku długości niektórych palców dłoni. Co można odczytać ze śladów stóp w jaskiniach? I jak naukowców współpracowali z afrykańskimi tropicielami? Tego się dowiecie w czasie lektury.
Najpierw powstał film a potem książka. I to w pewnym stopniu da się wyczuć w lekturze. W sposobie narracji i niektórych krótkich rozdziałach. Lektura przydatna dla archeologów, antropologów i zwykłych zjadaczy chleba. Bo książka napisana jest bardzo przystępnym językiem ale z naukową rzetelnością i ostrożnością w wyciąganiu wniosków.
Lady Sapiens to nazwa. Próba wykorzystania nazwy gatunkowej. Bo Neandertalczyk ma swoją nazwę pospolitą, Denisowianie także (choć ci akurat dla odróżnienia nie mają nazwy naukowej) a Homo sapiens? Czasem mówimy Kromaniończyk, człowiek współczesny. W omawianej książce nazwa gatunkowa pisana jest prawie poprawnie bo w formie "Homo sapiens", poprawniej byłoby kursywą. Nie wiem jak jest w oryginale. Bo polscy tłumacze wykorzystują niejasny opis w słowniku PWN i stąd się bierze sporo błędów. W Lady Sapiens rodzaj Homo pisany jest poprawnie, dużą literą i kursywą, ale już "Homo sapiens" niekonsekwentnie. Skrótowo pojawia się także samo sapiens (pisane kursywą). W tytule i w tekście (Lady) Sapiens pisane dużą literą jak nazwa własna jest chyba próbą spopularyzowania nazwy analogicznej do Neandertalczyka.
Znajdziemy sporo wartościowych i ciekawie opisanych analizy sztuki, wytwarzania narzędzi, rękodzieła, medycyny, polowania. Nie znajdziemy natomiast jednoznacznego rozwiązania korpulentnych kształtów paleolitycznych Wenus. Bo większość kobiet w tamtych czasach była szczupła i umięśniona. Dlaczego więc te Wenus z epoki kamienia są takie pulchne? Sporo zostało jeszcze do odkrycia. Jedno wiemy, że pierwotni, paleolityczni Europejczycy byli ciemnej karnacji, z kędzierzawymi włosami i z ... niebieskiemu oczami. To zawdzięczamy badaniom antycznego DNA. Dopiero w neolicie, wraz z rolnictwem i gorszym odżywianiem, pojawiła się jasna karnacja, ułatwiająca przyswajanie witaminy D. Bladolicymi i jasnowłosymi Europejczykami jesteśmy od niedawna.
W omawianej książce nie zabrakło odniesień do badań Sarah Hrdy (czytaj więcej:
Matki i inni. Emocjonalna ewolucja człowieka (książka, którą warto przeczytać) i roli babć i ciotek we wspólnych wychowywaniu dzieci. Dlaczego dla Homo sapiens w uwodzeniu tak ważne były i są ozdoby, w tym ubranie? Autorzy wskazują, że jest to efekt spionizowanej postawy. Jak to się ze sobą wiąże? Nie zdradzę całej tajemnicy, odsyłam do książki o Lady Sapiens, burzącej częste jeszcze stereotypy o naszej prehistorycznej przeszłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz