15.02.2023

6 metafor przestrzeni uniwersyteckiej



Portal EduNews obchodzi swoje 15. urodziny. Z tej okazji odświeżyłem sobie bardzo ciekawy artykuł z 2016 roku, napisany przez Marcina Polaka. Wtedy mnie zainspirował w myśleniu o przestrzeni edukacyjnej a obecnie jeszcze nabrał nowego znaczenia. W styczniu 2016 roku Marcin Polak pisał O miejscach, w których uczymy się od zawsze. Ważny temat. Przestrzeń edukacyjna to także relacje międzyludzkie. Przestrzeń może te relacje ułatwiać lub utrudniać. Jest jak but, jeśli wygodny to dobrze się wędruje i daleko można zajść, jeśli uwiera, do nogi bolą i nie zajdziemy daleko. Po okresie pandemii i być może przesytu kontaktami zdalnymi, częściej rozmyślamy o przestrzeni. I o relacjach. Zatem jak zaprojektować przestrzeń (i organizację zajęć) by tworzyć dogodną platformę do relacji? Dotyczy nie tylko szkół ale i uniwersytetów. A to ostatnie obchodzi mnie na co dzień.

Marcin Polak, w swoim artykule przypomniał to, co wcześniej napisał David Thornburg: "Ciekawy punkt widzenia w tym temacie zaprezentował w 1999 r. (i sukcesywnie rozwijał) David D. Thornburg, amerykański badacz i futurysta, autor głośnej w świecie anglosaskim książki "Ogniska w cyberprzestrzeni". Do rozmyślań o przestrzeni edukacyjnej skłonił go rozwój technologiczny – zaczął zastanawiać się, jak mogłaby wyglądać szkoła przyszłości za kilkadziesiąt lat, jakie powinny być jej fundamenty, skoro będą nas wszędzie otaczać nowoczesne technologie. Thornburg doszedł do wniosku, że nawet w świecie pełnym technologii można mówić o pewnych pierwotnych metaforach przestrzeni, które powinny obok siebie istnieć, abyśmy mogli się uczyć.” Czerpiąc z antropologii (m.in. z badań Gregory Batesona) i zastanawiając się nad pierwotnymi procesami uczenia się człowieka, zaproponował taką organizację przestrzeni edukacyjnej, która danej społeczności uczniów oferuje możliwość współbycia z innymi osobami w różnych sytuacjach edukacyjnych. Podał 5 metafor, które przypominam i sam dodaję szóstą.

1. Wodopój

"Miejsce spotkań różnorodności (różnych osób, ale i poglądów). Tutaj przychodzimy, aby razem napełnić się energią, pomysłami, wzajemnie zainspirować się pomysłami. W tym miejscu każdy może być i uczniem i nauczycielem." Co jest wodopojem na uczelni? Niezaplanowane miejsce spotkań, różnorodność relacji. Tak jak rozmowy kuluarowe na konferencji naukowej. Czy wodopojem na uniwersytecie jest biblioteka, stołówka czy konferencja lub spotkanie dyskusyjne? A w pogłębiającej się rzeczywistości cyfrowej czy takim wodopojem są blogi i inne miejsca w mediach społecznościowych, w których możemy reagować? Gdzie przepływ informacji jest nie tylko jednokierunkowy ale wielokierunkowy. Przestrzeń wirtualną dopełnia tę fizyczną, analogową. Stworzyć lub odkopać te uniwersyteckie wodopoje. Lub po prostu je odszukać i ponownie odkryć dla siebie. I dla relacji oczywiście. 

2. Jaskinia

"Tu wycofujemy się, uciekając przed hałasem, kolegami i koleżankami, chcemy się zastanowić, pomyśleć, odetchnąć, pobyć chwilę z samym sobą i z własnymi myślami. W tym miejscu zastanawiamy się nad pytaniami, treścią, powiązaniami."

Cisza i samotność do spokojnej pracy. To nasze gabinety i pokoje cichej nauki w bibliotece. Intelektualne pustelnie, z wyciszeniem od gwaru codziennego życia. Siedzimy w samotności, rozmyślamy i piszemy. Jaskinie na uniwersytecie (i w każdej szkole) były i są potrzebne. W nadmiarze docierających bodźców, w tym społecznym hałasie, stają się deficytowe. Warto je odszukać dla siebie i dla innych. A jeśli nie ma, to tworzyć.

3. Ognisko

"Tutaj spotykamy się razem, siadamy, aby posłuchać historii, porozmawiać, wymienić opinie i informacje, pozwolić grupie popracować nad własnymi pomysłami."

Miejsce, gdzie razem słuchamy historii, wymieniamy opinie. Dla nauki te konektywne relacje wymieniania opinii, informacji, wiedzy, dyskutowania są niezwykle ważne. To zapewne sala wykładowa, seminarium uczelniane. A teraz także zespół na MS Teams, grupa na Facebooku czy innym medium społecznościowym,  podcast w radiu czy udział webinarze. Dzięki internetowi przekraczamy przestrzeń i możemy spotykać się przy ognisku z różnymi ludźmi z daleka. 

4. Laboratorium / Piaskownica 

"To miejsce eksperymentowania, podejmowania prób i popełniania błędów, miejsce bezpieczne, w którym nie przejmujemy się nieporządkiem i nieładem. Tu możemy dać upust swojej kreatywności."

Typowe laboratorium uniwersyteckie, miejsce do eksperymentowania. Do spotkania się z obiektem badań i nawiązaniu z nim specyficznych relacji poznawczych. 

5. Szczyt góry /Pokaz, scena 

"Jest to miejsce, w którym dzielimy się swoją wiedzą, informacjami z wieloma innymi osobami, ujawniamy nasz potencjał, pokazujemy swoje mocne strony, wewnętrznie odkrywamy swoje słabości." 

Miejsce i sytuacja, gdzie dzielimy się wiedzą, gdzie występujemy na scenie. To wykład otwarty, uroczystości uczelnianie itp. A w Internecie? Nagrane wykłady, książki, dłuższe teksty? Tak jak ten, zamieszczony w 2016 na portalu EduNews?

M. Polak tak podsumował, opisane wyżej metafory: "Te pięć metafor może nam pomóc inaczej spojrzeć na przestrzenie edukacyjne szkoły. Zastanówmy się teraz, czy kiedykolwiek w naszym życiu trafiliśmy do takich miejsc... Może w internecie, w przestrzeni wirtualnej? A czy w naszych szkołach też znajdziemy takie miejsca? Czy jesteśmy tego pewni, że one są…" Tak ukierunkowany poszukuję analigicznych miejsc u siebie, na uniwersytecie. Rozglądam się i próbuję ponownie odkryć je nie tylko dla siebie lecz i dla studentów. Objaśnić przestrzeń, w które mogą zachodzić relacje. Przestrzeń, w której można się uczyć, poznawać. A że rzeczywistość cyfrowa mocno wkracza w nasze życie i je odmienia, to ta uniwersytecka przestrzeń też ulega przeformatowaniu. 

Do tych pięciu metafor dodałbym jeszcze jedną:

6. Polowanie i wyprawy. Dla mnie ważne jako ekologa terenowego. Ekspedycje, warsztaty terenowe, staże krótsze lub dłuższe, konferencje naukowe, szkolenia. Wybieramy się gdzieś daleko, coś robimy i wracamy z intelektualnym "łupem". By następnie u wodopoju czy uczelnianego ogniska dzielić się zdobyczami i opowiadać to tym, co daleko. I jakie były przygody. Oczywiście o ile są dobre relacje do takiego dzielenia się. I o ile jest dogodna przestrzeń.

Bardzo dobry artykuł O miejscach, w których uczymy się od zawsze, inspirujący. Od razu w mojej głowie pojawiło się pytanie, czy i jakie przestrzenie mamy na uniwersytecie? Czy czegoś nam nie brakuje? Laboratoria są, jaskinie (gabinety) także. Szczyty góry też są. Lecz chyba za mało miejsca na ogniska i wodopoje. I zastanawiam się jak przestrzeń wirtualna może to uzupełniać, dopełniać. Bo np. takie Akademickie Zacisze jest dla mnie ogniskiem. Dostępnym, otwartym i przyjaznym ogniskiem dla gościa. A czy przez zasiedzenie mogę czuć się już współplemieńcem? Akademickie Zacisze uzupełnia to, czego na wielu uczelniach brakuje lub jest w deficycie. A może bardziej jest wodopojem? Przy którym spotykają się członkowie tego samego plemienia ale różnych klanów, różnych rodzin. Na co dzień żyją osobno i tylko na uroczystości plemienne przy ognisku się schodzą. Lub przypadkiem spotykają się przy wodopoju?

Dyskusje toczymy także w przestrzeni wirtualnej. Tam też budowane są i rozwijane relacje i konektywny przepływ wiedzy, opinii, informacji, metafor. Oto przykład dyskusji, jaka się wywiązała na Facebooku pod testem o przestrzeniach edukacyjnych i tym czym jest np. Akademickie Zacisze. Podzielę się fragmentami jak myśliwy, który wrócił z polowania i dzieli się zdobyczą z innymi współplemieńcami. 

Agnieszka Blečić Bleczyc-Węgrzyn: "Ogień i woda, ognisko i wodopój! Miejsca życiodajne, scalające. Na każdym poziomie edukacji łącznie z uczelniami. Wiele lat temu jako studentka najwięcej ,,pokarmu" i ,,ciepła" dostawałam przy ognisku jakim była uczelniana stołówka - byli tam wykładowcy (kilku w bardzo podeszłym wieku), którzy przychodzili coś zjeść ale siadali przy stolikach ze studentami i jakby od niechcenia ,,rozpalali ogień". Jedząc kotleta dostawaliśmy dodatkowe ,,sałatki-wiedzę" Prawdziwe zajęcia ze studentami były w stołówce. Kolejne lata zaobserwowałam, że najważniejsze rozmowy odbywam poza oficjalną formą spotkań, a to przy szatni, a to w poczekalni PKP itp. Najważniejsze wymiany informacji odbywałam przez ponad 35 lat z prof. Vetulanim w dziedzinie neurobiologii wyłącznie na dworcach PKP, gdzie nikt nie przeszkadzał, już po odczytach/wykładach, tam było ognisko. To mi uzmysłowiło, że prawdziwe lekcje, to nie rygor w klasie z czystymi ławkami i tablicą, ale swobodna wymiana informacji w miejscu NIEDOSTOSOWANYM do tradycyjnych zajęć! To niedostosowanie miejsca być może sprawia, że znika hamowanie naszej twórczej wyobraźni, a pojawia się poczucie luzu/bezkarności, zaś bezkarność pozwala myśleć swobodnie, bez zahamowania, bez ograniczeń! Może ta ,,bezkarność w niedostosowanym miejscu" sprzyja swobodzie myślenia, zadawania pytań (nawet pozornie bezsensownych)? Pytanie - czy niedostosowane miejsce może wyzwalać poszukiwanie/procesy myślenia/analizowania? Czy niedostosowane miejsce może pobudzać instynkt samozachowawczy poszukujący rozwiązania problemu? Podejrzewam, że miejsce do edukacji powinno być tworzone na potrzeby naszego głębokiego pierwotnego instynktu czysto biologicznego. Temat bardzo szeroki i fascynujący!"

Tomasz Pintal: "Mistrzowska strategia! Puszczamy w eter temat typu "drobne wołanie o pomoc (dobre rady)", aby naturalnie zjednoczyć słuchaczy, a potem stopniowo ukierunkowujemy tematy dyskusji, aby mimochodem następował proces nauki. Ja ten sposób stosuję, gdy chcę sprawdzić na ile moi odbiorcy uważnie uczestniczą w dyskusji, a czasami także po to, aby jeszcze mocniej uaktywnić ich krytyczne myślenie oraz dostrzeganie tego co pierwotnie zupełnie niewidoczne." 

Agnieszka Blečić Bleczyc-Węgrzyn:  "Ujawnię jeszcze, że jeden z profesorów miał na nas sposób iście diabelski! Rzucał tematy czysto prywatne/rodzinne, np. ach, mój wnuczek choruje (...), no i zależnie od rodzaju rzuconej info natychmiast uszy nastawiały dziewczyny lub chłopcy, zaraz zaczynało się dzielenie doświadczeniami, doradzanie itd., a profesor udawał, że nie rozumie i dopytywał. Teraz po latach rozumiem, że naprowadzał nas nawet na odpowiednią literaturę, a na zaliczeniach/egzaminach nagle wszystko wiedzieliśmy, myśląc, że z oficjalnych wykładów/ćwiczeń, a nie ze stołówki."

Tomasz Pintal: "A może warto pomyśleć o tworzeniu takich "bezkarnych przestrzeni", które mogłyby być otwarte dla każdego zainteresowanego, a jednocześnie nie miały charakteru elitarnego? Z mojej perspektywy mogę podzielić się doświadczeniem związanym ze streamowaniem szachów na Twitchu. Jest to miejsce w którym spotykamy się ze wszystkimi, którzy chcą uczestniczyć w naszych rozmowach, analizach, wymianie myśli oraz razem tworzyć i uczestniczyć w tym co się dzieje w czasie spotkań. I co szalenie ciekawe, a jednocześnie niezwykłe - ja nie mam wpływu na to kto przyjdzie, kto będzie aktywny w czasie spotkań oraz na ile spotkania będą inspirowały do dalszych przemyśleń, interakcji oraz różnych odkryć czy wniosków  Po kilku latach obserwowania i tworzenia tego typu miejsc, zauważyłem że często dzieję się tak, że im więcej przestrzeni dostają uczestnicy i im lepiej dobrani goście oraz tematy, tym mocniej rezonuje to wśród zebranej społeczności. I to do tego stopnia, że osoby które początkowo są nieaktywne, po pewnym czasie same zabierają głos, czy to dodając wartościowe treści czy też prostując oczywiste błędy. Czy myślicie o tym drodzy Państwo? Czy tego typu rozwiązania mogą pomagać nam jeszcze bardziej jednoczyć naszych edukatorów i dawać innym przestrzeń do uczestnictwa, a także inspirację, aby sami tworzyli takie wodopoje i ogniska? "

Nasze ludzkie mózgi są ze sobą połączone relacjami. W tej sieci systematycznie przybywa nieludzkich obiektów, które nie tylko magazynują lecz i przetwarzają informacje. Wiedza trwa i tworzy się w relacji z innymi (w tym przypadku w dyskusji), utrwala i dojrzewa w relacjach. I trwa, dopóki krąży w dyskusji. Przestrzeń czyli struktura ma znaczenie. Tak dla organizmów, ekosystemów jak i dla wiedzy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz