Muzeum Porcelany w Tułowicach |
W czasie wakacji zaglądałem do różnych większych i mniejszych wystaw oraz muzeów. Widać dużą zmianę na lepsze. Przykładem jest choćby Muzeum Porcelany w Tułowicach, w budynkach dawnej fabryki porcelany. Piękna kolekcja, w dobrze zaaranżowanych wnętrzach. Pokazuje nie tylko różnorodność i piękno lecz także procesy samej produkcji oraz zmian na rynkach gospodarczych świata. Trochę mi się w głowie poukładało to, co już tam było. A dodatkowo dowiedziałem się dużo innych, wartościowych informacji. Kolekcje porcelany zebrane były w różnych historycznych wnętrzach, z różnych epok. Mała podróż w czasie. I lepsze zrozumienie samego Śląska.
Wakacyjne odwiedzanie muzeów to mikrolearning, uczenie się w małych porcjach, poza szkołą i poza wyznaczonym programem. Wiele muzeów i wystaw ma dobrze opracowaną ekspozycję z dobrze przygotowanymi opowieściami. Oczywiście lepiej jest, gdy ta nowa mikrowiedza jest osadzana w szerszym, już posiadanym kontekście. To rola własnych kompetencji lub umiejętności nauczyciela-tutora, który pomoże osadzić w szerszym kontekście i skłoni do głębszych refleksji.
Podobno podróże kształcą -... ale tylko przygotowanych i wyedukowanych. Podobnie może być z mikrouczeniem się. Skorzystają ci, którzy mają odpowiednie kompetencje i są przygotowani na małe porcje wiedzy. Inaczej będzie to tylko efekt wow - przemijający zachwyt. Sporo jest festiwali nauki i centrów nauki. Jeśli poprzestaniemy na efekcie wow, to niewiele dadzą w globalnym systemie edukacji. Potrzeba odpowiedniego podejścia i sami organizatorzy takich miejsc i wydarzeń muszą myśleć o szerszym kontekście. Inaczej będzie to tylko szybko przemijająca edu-rozrywka, z wybuchami, dymem i kolorowymi balonikami. Mądrej i przygotowanej głowie dość po mikrosłowie.
Odwiedziny tych róznych wystaw zrodziły kilka refleksji, dotyczących edukacji poza murami szkoły. W tym także uczenia się małymi porcjami i w miejscach nieoczywistych. Edukacją zajmuje się nie tylko szkoła, dlatego umiejętności i kompetencje edukacyjne (oraz komunikacyjne, snucia pouczających opowieści) przydatne są nie tylko nauczycielom. Może warto ten aspekt uwzględnić w kształceniu uniwersyteckim?
W tym samym, wakacyjnym czasie, trafiłem na artykulik dr Piotra Wasyluka na Facebookowym profilu Dragonfly perspective, który tak napisał o microlearningu:
„Współczesny świat jest zbudowany w taki sposób, że nie zostawia zbyt wiele czasu na pogłębioną refleksję nad zjawiskami, których doświadczamy. "Ostrzeliwuje" nas seryjnie nowościami, innowacjami, nowinkami, koncentrując się raczej na powierzchownościach, niż istocie następujących zmian.” (…) „MICROLEARNING, nazywany niekiedy NANOLEARNINGIEM lub BIT-SIZE LEARNINGIEM to model edukacji, którego istotą jest przyswajanie małych porcji wiedzy. MICROLEARNING oferuje treści edukacyjne zoptymalizowane zarówno pod kątem długości, jak i atrakcyjności.” Dr Wasyluk wskazuje na pozytywy i negatywy (ograniczenia) mikrolearningu i swoją wypowiedz kończy tak; „Mając to wszystko na uwadze, warto zachować umiar w stosowaniu MICROLEARNINGU. Oparcie się wyłącznie na tym modelu może uczynić z was zadowolonych z siebie ignorantów, którzy są przekonani, że część jest bardziej wartościowa od całości ... i że z dwóch półgłówków da się złożyć pełnokrwistego intelektualistę.”
W tym samym, wakacyjnym czasie, trafiłem na artykulik dr Piotra Wasyluka na Facebookowym profilu Dragonfly perspective, który tak napisał o microlearningu:
„Współczesny świat jest zbudowany w taki sposób, że nie zostawia zbyt wiele czasu na pogłębioną refleksję nad zjawiskami, których doświadczamy. "Ostrzeliwuje" nas seryjnie nowościami, innowacjami, nowinkami, koncentrując się raczej na powierzchownościach, niż istocie następujących zmian.” (…) „MICROLEARNING, nazywany niekiedy NANOLEARNINGIEM lub BIT-SIZE LEARNINGIEM to model edukacji, którego istotą jest przyswajanie małych porcji wiedzy. MICROLEARNING oferuje treści edukacyjne zoptymalizowane zarówno pod kątem długości, jak i atrakcyjności.” Dr Wasyluk wskazuje na pozytywy i negatywy (ograniczenia) mikrolearningu i swoją wypowiedz kończy tak; „Mając to wszystko na uwadze, warto zachować umiar w stosowaniu MICROLEARNINGU. Oparcie się wyłącznie na tym modelu może uczynić z was zadowolonych z siebie ignorantów, którzy są przekonani, że część jest bardziej wartościowa od całości ... i że z dwóch półgłówków da się złożyć pełnokrwistego intelektualistę.”
Moim zdaniem mikrolearning powinien głębiej rozgościć się na uniwersytetach. Z kilku powodów. Po pierwsze jako odpowiedź na społeczne zapotrzebowanie na taką formę edukacji. Po drugie jako element aktywności i wiedzy, którą mogą wynieść absolwenci bardzo różnych kierunków. Umiejętności nowoczesnej edukacji potrzebne są wielu miejscach pracy, nie tylko w szkole. Ciągle żyjemy w globalnej wiosce. I ciągle aktualne jest powiedzenie, że do wychowania jednego dziecka potrzeba całej wioski. Jednym słowem w edukację zaangażowani jesteśmy wszyscy, nie tylko nauczyciele w szkołach. Te kompetencje przydadzą się rodzicom, przydadzą się instytucjom samorządowym i placówkom kulturalnym, przydadzą się tym, którzy przygotowują wystawy i ekspozycje muzealne.
Dowolny przedmiot z muzeum jest jak ziarnko piasku z pustyni - na jego przykładzie można opowiedzieć historię całej pustyni. Potrzebna tylko dobra opowieść i dobra aranżacja samej wystawy. Do zwiedzania z przewodnikiem lub do zwiedzania indywidualnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz