Grafika wygenerowana przez algorytm SI (AI). |
Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Tym bardziej, że świat bardzo dynamicznie się zmienia. Jak sprawdzać wiedzę i umiejętności w czasach generatywnej sztucznej inteligencji? I co uznać za ważne w wiedzy i umiejętnościach? Pytanie niezwykle aktualne. Stawiam je sobie, bo chcę coś zmienić w tradycyjnej dydaktyce akademickiej. Nie sposób dłużej udawać, że nie ma smartfonów, internetu, kształcenia online i licznych narzędzi AI.
Projekt, jako metodę dydaktyczną, wykorzystuję od dawna. Zaczęło się w kole naukowym. Tam przecież pracowaliśmy projektowo. Uznałem, że to dobra forma uczenia się i potem wykorzystywałem na swoich zajęciach. Uznałem, że koła naukowe powinny być dla wszystkich. I nie chodzi o formalne zapisywanie się tylko sposób pracy i poznawania świata.
Od dłuższego czasu wykorzystuję pracę projektową na zajęciach z ochrony środowiska. Co roku studenci sami decydują czy chcą pracować metodą projektu, czy tradycyjnie, z instrukcjami do ćwiczeń, prezentacjami i pisemnymi sprawozdaniami (mają wybór, mogą poczuć swoje sprawstwo). W ostatnim czasie powstawały m.in. domki dla jeży, odnowiony został hotel dla owadów, powstała półka bookrossingowa z grami i książkami, powstały pomysły z kompostownikiem i łąką kwietną a także z ubraniowym swapingiem. W ostatnim roku, w ramach pracy projektowej, zachęcam studentów do wykorzystywania narzędzi AI. Razem poznajemy możliwości, ograniczenia i niebezpieczeństwa.
W mojej głowie coraz mocniej dojrzewa pytanie jaki może być egzamin w czasach powszechnie dostępnej generatywnej sztucznej inteligencji. Czy mam być tylko taki tradycyjny, analogowy z pisaniem na sali? Sprawdza wiedzę. I to w jednym punkcie czasowym. Kusi mnie wykorzystanie projektu jako formy egzaminacyjnej. Bo jest to ocenianie procesu w dłuższym czasie. Sprawdza nie tylko wiedzę lecz umiejętności i współpracę w grupie. Posłużę się analogią: wiedzę krawiecką można sprawdzić na egzaminie ustnym i pisemnym (kandydat napisze co wie), ale można też inaczej - pracą egzaminacyjną może być uszyty garnitur czy sukienka (egzamin praktyczny). Całościowo takim egzaminem jest praca dyplomowa: student przez dłuższy czas wykonuje badania i przedstawia rezultaty w postaci maszynopisu pracy dyplomowej. Sprawdzamy w ten sposób jego umiejętność uczestniczenia w badaniach i komunikacji naukowej. A czy nie można, niezależnie od takiej formy, stosować egzaminów praktycznych na pojedynczych przedmiotach? Na przykład refleksyjny dziennik rozwoju, który powstaje przez cały semestr czy projekt, wykonany w zespole. Owszem, takie formy rodzą różne problemy natury organizacyjnej. Ale może warto zmierzyć się z tym wyzwaniem?
Sprawdzać pisemną pracę? Z czym porównywać jako punktem odniesienia? Z moją wiedzą jako punktem odniesienia i swoistym wzorcem metra z Sevres? Nie mam takiej pewności, że to, co ja wiem, jest rzeczywiście najlepszym punktem odniesienia dla teraźniejszości i przyszłości. Moja wiedza jest subiektywna, indywidualna i zbudowana w przeszłości. Może niech konfrontują się ze złożoną rzeczywistością tu i teraz?
Może w czasach z AI lepiej śledzić proces a nie dokonywać pomiaru wiedzy w jednym punkcie czasowym? A jeśli tak, to jak to robić? Jakie inne formy można wykorzystać, poza projektem i dziennikiem refleksji? Ktoś ma jakiś pomysł lub swoje doświadczenie w tym zakresie? I czy zechce się podzielić w komentarzach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz