Zimowe zdjęcie ze śniegiem w dolinie rzeki Łyny. Mamy rok 2021. Cieszę się z tego śniegu i nie tylko dlatego, że jest ładnie, biało i można zjeżdżać z górki na sankach czy ulepić bałwana. Jako przyrodnik widzę małą retencję. Czyli coś, o czym warto porozmawiać z okazji przypadającego jutro (2 luty, wtorek) Światowego Dnia Mokradeł, znanego także pod nazwami: Światowy Dzień Obszarów Wodno-Błotnych, Światowy Dzień Terenów Podmokłych, Międzynarodowy Dzień Mokradeł, ang. World Wetland Day. Światowy Dzień Mokradeł obchodzony jest od 1997 roku i upamiętnia podpisanie w dniu 2 lutego 1971 roku konwencji ramsarskiej.
Za sprawą antropogenicznego osuszania krajobrazu (melioracje, kopalnie, osuszanie terenów podmokłych) oraz antropogenicznego ocieplenia klimatu, wody jest coraz mniej w ekosystemach lądowych. Obniża się poziom wód gruntowych i podziemnych, zanikają źródła, drobne zbiorniki a nawet cieki i jeziora. Narastająca susza daje się we znaki nie tylko przyrodzie ale także rolnictwu i gospodarce komunalnej. Problem narasta.
Cóż można zdziałać w jeden dzień? Święto, święto i po święcie? Święto ma o czymś przypominać. O czymś ważnym. Dla mnie Dzień Mokradeł jest podwójnie ważny. Zawodowo od kilkudziesięciu lat zajmuję się badaniem mokradeł: źródeł, strumieni, potoków, rzek, jezior, zbiorników okresowych, bagien, torfowisk. I tym, co w nich żyje (bioróżnorodność), a w szczególności wodnymi bezkręgowcami, w tym chruścikami (Trichoptera).
Za nami kolejny rok suszy. W mediach społecznościowych pojawiały się zdjęcia wyschniętych jezior, suchych koryt rzecznych.... tak, tak, zagłębienie w terenie nosi nazwę "rzeka", a wody w nie nie ma. Nic nie płynie. O potrzebie zwiększania retencji wody w krajobrazie, odtwarzaniu mokradeł i renaturyzacji rzek mówią już niemal wszyscy: naukowcy, działacze ochrony przyrody, decydenci i pracownicy administracji publicznej, zajmującej się ochroną przyrody i gospodarką wodną. Tymczasem w ramach rutynowych zabiegów kolejne systemy rowów odwadniających są poddawane „konserwacji”. Przykłady widzę w przepływającej nieopodal mojego domu rzece Łynie. Co roku z bólem serca patrzę na wykaszanie roślinności wodnej i wyrzucanie jej na brzeg, z tysiącami wodnych bezkręgowców. Ginie także niprzyrówka rzeczna (Leptocerus interrutrus), o które z dumą kilka lat temu pisałem, że w Olsztynie odkryliśmy gatunek, który został wcześniej uznany za wymarły w Polsce.
Ciągle jest za mało praktycznych działań, a jeśli są to w niewielu miejscach. Czasu mamy coraz mniej, Już nie tyle by zatrzymać negatywne zmiany lecz by łagodzić nadchodzące skutki. Święto jest także od tego by o ważnych sprawach dyskutować, sięgać do źródeł, uzupełniać swoją wiedzę i edukować się.
Zapraszam także do przeczytania wywiadu Agnieszki Porowskiej w jutrzejszej (2 luty, wtorek) Gazecie Olsztyńskiej.
Wysychające jezioro, Kujawy, Pojezierze Gostynińsko-Włoacławskie, rok 2018. |
Rzeka w Hiszpanii. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz