Od dłuższego czasu zastanawiam się czy i jak wykorzystać dziennik refleksji w edukacji. Ćwiczyłem na sobie przez wiele lat, zarówno w wersji papierowej jak i w formie bloga. Pytałem się nauczycieli jak oni wykorzystują i jak się to sprawdza. Przejrzałem także różne porady edukacyjne. A w kontekście pisania życiorysu w nowej formie i prowadzenia zajęć bez ocen, zastanawiam się jak wprowadzić dziennik refleksji jako metodę w edukacji na poziomie wyższym. Czy się uda? Czy jest sens? I jak to zrobić koncepcyjnie oraz technicznie?
Zasadniczym pytaniem nurtującym mnie od dłuższego czasu jest to, jak aktywizować studentów i zwiększyć liczbę sytuacji przetwarzania przez nich informacji, wiedzy, wbudowywania jej w już istniejącą strukturę. Uczenie się to nie zapamiętywanie podawanych informacji a budowanie w swoim mózgu mniej lub bardziej zwartego systemu powiązanych ze sobą faktów, relacji, skojarzeń itp. Neurodydaktyka podkreśla, że dla efektywniejszego zapamiętywania (uczenia się) potrzebne są liczne powtórki i różnorodne przetwarzanie materiału do nauczenia się, do zrozumienia. I nie chodzi o proste powtarzanie lecz różnorodne przetwarzania. Czyli przypominanie sobie, wykorzystywanie w nowych kontekstach itp. W tym właśnie znaczeniu myślę o dzienniku refleksji jako jeszcze jednej aktywności z przetwarzaniem nabywanej wiedzy.
Zapisywanie to przypominanie sobie (utrwalanie), przetwarzanie, uogólnianie, refleksje, szukanie związku i szerszego kontekstu. Pisaniu towarzyszą emocje, aktywizowanie dłoni i rąk i to niezależnie od tego czy dziennik refleksji pisany jest komputerowo lub ręcznie, z rysowaniem i pismem odręcznym. To także malowanie i kolory czyli poszerzanie kanałów percepcji i analizy, kanałów przetwarzania i skojarzeń. Dziennik refleksji może być ustnym opowiadaniem (utrwalanym lub nie). Lepsze jest jednak utrwalanie, np. w formie pisma (choć może to być także nagrywanie audio lub wideo). Zapis pozwala wracać do różnych kwestii i przypominać je sobie w szerszym kontekście. Dziennik refleksji jest osobisty więc włączają się emocje.
Sam przez wiele lat odkrywałem na nowo notatnik czy zeszyt szkolny ale w innym stylu. Może być prywatny lub publiczny. W tym drugim mniej jest emocji i nie wszystko ujawniamy ale bardziej dopracowujemy treść. Staranniej budujemy zdania tak, by nie tylko autor zrozumiał o co mu chodzi i jakie ma skojarzenia. Upubliczniany dziennik refleksji zmusza to troski o odbiorcę i jej zrozumienie a więc zmusza do staranniejszego budowania myśli.
Mój blog jest dla mnie dziennikiem refleksji, notatnikiem i aktywnym uczeniem się. Robię to już od kilkunastu lat. Sporo doświadczeń i refleksji, sporo błędów, potknięć i dostrzeżonych wartości. Dziennik refleksji nie musi być tak długi czasowo. I może dotyczyć jednego kursu lub własnego rozwoju zawodowego w krótszym okresie. W formie e-potrfolio może pełnić funkcję nowoczesnego życiorysu (CV) lub być podstawą do oceny w awansie zawodowym. W warunkach szkolnych może być inną formą sprawdzania wiedzy i rozwoju ucznia/studenta, bez kartkówek czy egzaminów. Wymaga jednak więcej wysiłku zarówno od piszącego jak i sprawdzającego.
Dzienniki refleksji piszą uczniowie ale i nauczyciele, jako formę dokumentowania rozwoju, wykorzystywaną do oceny pracownika i awansu zawodowego. Zbierać potwierdzenia odbytych szkoleń i kursów czy zbierać refleksje o swoim rozwoju? W dzienniku refleksji znajduję się nie tylko wyliczenie w jakich kursach i szkoleniach pracownik brał udział ale co z tego wynika. I nie trzeba pisemnego potwierdzenia udziału. Ważniejsze jest to, jakie obserwacje pedagogiczne prowadził, jakie eksperymenty wykonał, jakie wnioski z tego wyciągnął. Tak jak kiedyś dzienniki naukowców, podróżników, pisarzy. Tylko w nieco zmienianej i dostosowanej formie.
Jaką formę może mieć dziennik refleksji? Może w formie zeszytu z wydrukowanymi we fragmencie informacjami pomocniczymi? Albo w formie elektronicznej jako blog z refleksjami z zajęć. A może można dodać qr kody? Może jakiś dedykowany blog jako instrukcja? Z podcastami, wideo nagraniami, Tik Tokiem itd. Próbuję i takich form lecz ciągle jestem na początku i w fazie eksperymentu a nie przemysłowego wdrożenia. Uczę się i na swoich studentach oraz słuchaczach, biorących udział w wykładach, warsztatach itp. Bo nie można nauczyć się uczenia bez rzeczywistych interakcji i prób na żywym organizmie.
Dziennik refleksji to coś więcej niż dziennik (pamiętnik). Oba są formą pamięci zewnętrznej ale dziennik refleksji jest tematycznie ukierunkowany. Wymusza większą aktywność umysłowa, w tym refleksyjność.
A po co prowadzić dziennik (pamiętnik), jako mniej zaawansowana formę dziennika refleksji? Po pierwsze dlatego, że to taki wyjątkowy przyjaciel, dostępny 24 godziny na dobę, który nie przerywa, nie ocenia, nie komentuje, tylko słucha. Nie wytyka nam niekonsekwencji, uchybień, niedoskonałości. Jest to jednocześnie wadą bo nie ma interakcji tak jak w mediach społecznościowych. Nie jest przyjacielem, który wskaże nam nasze błędy i wady. Jesteś sam ze sobą i swoimi, subiektywnymi myślami, do których możesz wrócić i jeszcze raz je przeżyć, „zobaczyć” już z perspektywy czasu.
Po drugie samo przenoszenie myśli czy negatywnych emocji na papier pomaga rozładować stres. pomaga przeciwdziałać wypaleniu zawodowemu. W tym sensie pisanie jest ważne. Wyrzucamy z siebie emocje, staranniej formułujemy myśli bo musimy ubrać je w zdania.
Po trzecie pisanie dziennika (czy dziennika refleksji) pozwala spojrzeć na własne emocje i rozwój z dystansu, niejako z boku. Dzieje się tak już w czasie pisania a potem powtórnego odczytywania swoich zapisanych relacji i myśli. Nasza pamięć jest selektywna i zmienna a zapisane słowo wiernie oddaje aktualne myśli. Dziennik pozwala nazywać emocje po imieniu i oswoić się z nimi. Pozwala nazywać refleksje, obserwacje, nawet mgliste pomysły. Linearność pisanych myśli niejako „formatuje” nasz mózg. Świat bezpośrednich emocji i świat języka mówionego jest nieco inny. Przelewając myśli na papier, można zyskać świadomość tego, w czym tkwi sedno sprawy i świadomość swoich własnych emocji. O ile nauczymy się je dostrzegać. Samo pisanie nie wystarczy.
Po czwarte pisanie porządkuje myśli. Linearność pisma wymusza inne uorganizowanie naszej wiedzy, wspomnień i relacji między faktami, pojęciami, procesami. Pisanie zmienia nas w istoty bardziej twórcze. Stajesz się nie tylko biernym odbiorcą świata lecz także jego kreatorem. Edukacyjną wartością pisanie jest samo pisanie a nie to, że ktoś czyta i komentuje.
Pisanie dziennika niejako wymusza (a przynajmniej mobilizuje) do regularności. Bo skoro już coś jest to nie chce się porzucać procesu. I jeśli nie było zapisu to trzeba coś dodać nowego. W ten sposób można ćwiczyć samodyscyplinę. Zagrożeniem jest oczywiście „grafomania”, pisanie o niczym lub o byle czym, tylko by zapełnić pustkę literami. Pisanie lub opowiadanie zawsze wiąże się z wysiłkiem. Na przykład wysiłkiem refleksji i zadawania sobie pytań czego się nauczyłem, co dało mi jakieś spotkanie, lektura artykułu lub książki, rozmowa lub jakaś własna praca. Lecz nie ma efektywnej nauki bez wysiłku. Dziennik refleksji jest właśnie metodą na systematyczny wysiłek innego przetwarzania zdobytych informacji, wiedzy, umiejętności czy kompetencji. Czy wiesz czego się nauczyłeś? Czy umiesz stawiać sobie pytania o mierniki sukcesu? To są oczywiście pytania dziennika refleksji. Zwykły dziennik stawia przed nami mniejsze wymagania. Więcej może być w nim przemijającego plotkowania.
A jak wykorzystują dziennik refleksji nauczyciele w praktyce szkolnej? Kila wynotowanych spostrzeżeń z dyskusji na Facebooku (m.in. Dorota Kujawa-Weinke, Ewa Przybysz-Gardyza)
„U mnie po lekcji były zapisywane refleksje w zeszytach uczniów. Zaczynałam od pytań:
- czego się nauczyłeś?
- co sprawiło Ci trudność?
- co cię zaciekawiło?
Później większość wiedziała, co chce napisać, gdy prosiłam o refleksję. Myślę, że to bardzo porządkowało moich uczniów. Musieli sięgnąć do początku lekcji, aby po kawałku złożyć całość. Czasami też pisali odpowiedź na pytanie kluczowe do lekcji.” Metodę takich pytań refleksyjnych zacząłem stosować na wykładach. Brakuje jeszcze tylko usystematyzowania i złożenia w jakiś notatnik zajęciowy czy dziennik refleksji. Do tego się przymierzam.
Nauczyciele próbują więc stosować w szkole w formie papierowej ale „Elektronicznie też pisali. Bardziej wtedy skupiłam się na czynnikach, które pomagają i przeszkadzają uczniom w uczeniu, w lekcji, sondowaniu nastroju, ale też były ankiety monitorujące proces uczenia.”
„U moim uczniów pytaniem wow było: po co się tego uczymy lub do czego nam się to w życiu przyda?”
„Ja mam maluchy, więc nieco inna forma, ale często przeprowadzamy refleksje ustnie, razem, w czasie rozmowy; czego was ta aktywność nauczyła, co was zaskoczyło, co wam się podobało, a co byście zmienili itp. Często robimy to metodą kapeluszy de Bono. Może zacząć od rozmowy, a potem poprosić ich o spisanie swoich refleksji, albo nagranie na dyktafon/flipgrid, bo domyślam się, że niektórych forma pisemna może zniechęcić.”
Czasami dziennik refleksji nazywany jest dziennikiem refleksyjnej nauki. Ta dłuższa nazwa lepiej oddaje edukacyjny kontekst. Pisać każdy umie. Obecnie Polacy piszą tak dużo jak nigdy w historii, bo mają do dyspozycji media społecznościowe (esemesy, Instagram, FB i wiele innych). Są to jednak głównie krótkie wypowiedzi, czasem pojedyncze reakcje. Pisania dziennika refleksji trzeba się nauczyć. Tak jak trzeba się nauczyć refleksyjności. Wiadomości można sprawdzać testami, szybko i sprawnie. A jak sprawdzać umiejętność refleksji? Potrzebne inne narzędzia i więcej czasu ze strony nauczyciela/tutora.
Refleksyjne dzienniki uczenia się - czasami nazywane „dziennikami uczenia się” są osobistymi zapisami doświadczeń związanych z nauką. W dzienniku uczenia się można po prostu wymienić rzeczy, których uczniowie/studenci nauczyli się w ciągu jednego dnia lub w dłuższym okresie, z komentarzem, dlaczego są one ważne. Wymienianie jest łatwe. Trudniejsze jest wskazanie, dlaczego dana porcja wiedzy czy umiejętności jest ważna. Bo wymaga osadzenia w szerszym kontekście. Dzienniki refleksji mogą być przesycone emocjami i mogą obejmować osobiste odczucia związane z uczeniem się czegoś nowego, pokonywaniem barier lub momentami osobistych odkryć, nagłych olśnieni i „załapania”. Tak jak zrozumienie dowcipu.
Powtórzę, dziennik refleksji to przetwarzanie informacji, wiedzy, aranżacja i powtarzanie. Sprzyja efektywniejszemu uczeniu się. Samodzielne, bez organizowania przez nauczyciela. Sam weź odpowiedzialność za swoje uczenie się i pisz. A w trakcie pisania analizuj, snuj refleksje, szukaj głębszego kontekstu. Dla ułatwienia nauczyciel wymyśla różne aktywizujące metody, zadaje pytania, poszukuje szerszego kontekstu, zachęca do notowania wizualnego, stawiania pytań, tworzenia podsumowań. Zapewne przydatna byłaby instrukcja do pisania dziennika refleksji, czyli jak się uczę, jak poznaję, jak podróżuję po wiedzy jak buduję swoją wiedze? Wprawką dla mnie jest stawianie aktywizujących pytań w trakcie wykładu, np. takich:
- 3, 2, 1, - 3 najważniejsze rzeczy, jakich się nauczyłem, 2 nowe rzeczy, które chcę wypróbować, 1 pytanie, które wciąż mam w głowie.
- Webquest – po zapowiedzi nowego zagadnienia studenci indywidulanie wyszukują informacje w sieci a następnie w małych grupach formułują najważniejsze tezy i prezentują je wszystkim.
- podsumowanie, np. w formie one minute paper – na postawione pytanie studenci piszą krótką odpowiedź, próbując uchwycić główną myśl.
- szukanie kontekstu , nasuwające się pytania itd.
Takich ukierunkowujących pytań jest więcej. Szukam takich narzędzi i próbuję je stosować na wykładach.
To, że ja wiem po co i jak pisać dziennik refleksji, jak i to, że mam praktykę i przećwiczyłem na sobie samym, to jeszcze za mało by wiedzieć jak nauczyć, jak wdrożyć tę metodę do praktyki dydaktycznej na uniwersytecie. Krok po kroku próbuję wdrażać i szukam dobrych narzędzi, dobrych praktyk. Przygotowuję także tutorial dla studentów. Wdrożenie wymagać będzie także innego systemu oceniania. Cechą eksperymentu i wdrożenia w nowym środowisku jest to, że może się nie udać, że mogą był błędy i potknięcia. Poszukiwanie zawsze wiąże się z ryzykiem porażki i z gotowością modyfikacji i ponownych prób. tak jak w badaniach naukowych. Nie ma sprawdzonych i gotowych wzorców, trzeba odkrywać i ryzykować.
c.d.n.
To, że ja wiem po co i jak pisać dziennik refleksji, jak i to, że mam praktykę i przećwiczyłem na sobie samym, to jeszcze za mało by wiedzieć jak nauczyć, jak wdrożyć tę metodę do praktyki dydaktycznej na uniwersytecie. Krok po kroku próbuję wdrażać i szukam dobrych narzędzi, dobrych praktyk. Przygotowuję także tutorial dla studentów. Wdrożenie wymagać będzie także innego systemu oceniania. Cechą eksperymentu i wdrożenia w nowym środowisku jest to, że może się nie udać, że mogą był błędy i potknięcia. Poszukiwanie zawsze wiąże się z ryzykiem porażki i z gotowością modyfikacji i ponownych prób. tak jak w badaniach naukowych. Nie ma sprawdzonych i gotowych wzorców, trzeba odkrywać i ryzykować.
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz